Cynowa trumna króla Zygmunta Augusta, niegdyś polichromowana i złocona, wykonana przez gdańskich rzemieślników, zachwyca po dzień dzisiejszy, choć trzeba pamiętać, że pierwotnie (jak i wszystkie inne ówczesne trumny metalowe zewnętrzne) nie była nigdy przeznaczona do oglądania. Boki trumny zdobi alegoryczna dekoracja z przedstawieniem pięciu Zmysłów i nieśmiertelnej duszy, dopełniona przez inskrypcje.
W dokumencie zatytułowanym Manuale Regestrum perceptarum proventuum privatorum S. M. R. a die 1. Januarii ad d. Ult. Xbris A. D. 1573, przedrukowanym w 1840 r. z zachowaniem oryginalnej pisowni przez zasłużonego krakowianina Ambrożego Grabowskiego, znajdujemy „ rachunek kosztów na sprawienie trumny cynowej Królowi Zygmuntowi Augustowi, zrobionej w Gdańsku, z r. 1573”. Dotyczy on zarówno właściwych rzemieślników (snycerz, konwisarz, złotnik), jak i tragarzy czy tłumacza znającego język niemiecki, niezbędny w kontaktach z gdańszczanami. Tak więc rejestr otwiera „szniczerz” (rzeźbiarz), „ co formy rzezał do odlewania figur”, którego usługi wyceniono na 55 florenów. Drożej oszacowano wkład konwisarza, wypłacając mu za materiał (cynę) „y od roboty” wspólną kwotę 238 florenów. Pomocnicy obu mistrzów otrzymali „tringielt” (czyli napiwek) w łącznej wysokości 9 florenów. Złotnik zarobił 35 florenów. Szczególnie aktywni okazali się tragarze, angażowani w różnych sytuacjach: jedni nieśli „puzdro” do ślusarza (12 groszy), drudzy nieśli je do konwisarza (10 groszy), jeszcze inni „do wagi nieśli puzdro z trunną” (1 floren), lub do pozłacania (1 floren), czy wreszcie dostarczali „do skuty” (chodzi o szkutę, czyli wiosłowo–żaglowy statek rzeczny służący do transportu towarów). Tłumaczowi, „któri do rzemieszników chodził za wszistek czasz”, wypłacono 6 florenów, a innym rzemieślnikom „dla pilnieyszey roboty róznich czaszów” – 10 florenów. Pozostałe wydatki dotyczyły już konkretnych przedmiotów. I tak za ramy żelazne i skrzynię dębową (służące zapewne w transporcie trumny) wyliczono 36 florenów, za „puzdro do trumny z okowami żeliaznimi” – 15 florenów, wreszcie „od pozłoczenia, za złoto y malowanie” razem 39 florenów i 15 groszy.
Finalna kwota opiewała na 548 florenów i 11 groszy. Należy w tym miejscu wyjaśnić, że w ówczesnej Polsce floren oznaczał będącą w obiegu złotą monetę; z czasem określenie to zostało wyparte przez nazwę dukat, czerwony złoty i czerwoniec.