Dialogi zawarte na kartach polsko-niemieckich podręczników językowych z XVII wieku odsłaniają przed współczesnym czytelnikiem barwne i żywe sceny z życia szkolnego oraz zasady i reguły, którym musieli się podporządkowywać uczniowie.
We Wrocławiu, Gdańsku czy Toruniu uczono dzieci mieszczańskie języka polskiego jako obcego. Nieprzypadkowo to właśnie lektorzy nauczający polszczyzny stali się autorami poczytnych rozmówek, które zawierały początkowo zarówno wykładnię gramatyczną, leksykalną, jak i potoczne dialogi. W większości byli oni także protestantami lub ewangelickimi kaznodziejami, jak np. Mikołaj Volckmar, Jan Ernesti, Jeremiasz Roter czy Michał Kuschius.
Z rozmówek toczonych w szkole wynika, że głównym uczniowskim obowiązkiem było nauczenie się na pamięć zadanej przez preceptora lekcji oraz pilne i uważne przepisywanie zdań. Najwyższą nagrodą za pilną naukę było miejsce „z przodu”, w pierwszej ławie. Ci spośród uczniów, który nie potrafili wyrecytować zadanej lekcji musieli odbyć karę stojąc lub klęcząc: „Klęczże za to na ziemi, a ucz się lepiej. A gdy nie będziesz za godzinę umiał, będziesz gorzej karany”. Za brak posłuszeństwa i pilności w nauce wymierzana była także chłosta rózgami. Co więcej, rodzice oddający swe dzieci na naukę, sami zachęcali nauczyciela, aby nie żałował kar, ponieważ „rózga dzieciom bardzo jest zdrowa”. Uważano, że karanie wpływa motywująco na proces uczenia.
Na szkolnych ławach znajdowały się podręczniki językowe (księgi z sentencyjami i sposobami mowy), biały papier, kreda, pióro i piórnica oraz kałamarz. Każdy uczeń miał także przy sobie scyzoryk zwany temperalikiem, do utrzymania pióra w odpowiedniej ostrości.
Aby mieć dużo sił na cały dzień nauki uczniowie przynosili z sobą do szkoły przekąski: chleb z masłem lub bułki (żemły), czasami wymykali się ze szkoły aby kupić od ulicznych kupców hiszpańskie kołaczki lub biszkopty – choć wychodzenie ze szkoły bez wiedzy i zgody nauczyciela było niedozwolone. Prosili też kolegów o podzielenie się śniadaniem. Także i dziś sprawdza się uwaga XVII-wiecznego komentatora, który stwierdza, że choć dzieci przynoszą sobie z domów własne przekąski, to „tedy im nie tak dobrze smakuje, jako u drugich wyżebrany kęs”.
Bohaterowie dialogów wydają się być niezwykle współcześni, przepychają się wchodząc do szkolnej sali, pożyczają od siebie przybory do pisania i psocą się. Uczniowskie psikusy są zazwyczaj niewinne, tak jak zrzucenie rękawicy lub książki pod ławkę, podgryzienie komuś kromki chleba z masłem, zwanej pomazanką, lub schowanie kałamarza. Do nieco poważniejszych wybryków można zaliczyć celowe poplamienie szalika (szyjnicy) inkaustem. Jednak zdarzało się też, że chłopcy wdawali się z sobą w bójki, jak skarżył się jeden z uczniów: „Grozi mi, że mię chce wybić, kiedy wynidę ze szkoły”.
W dzień świąteczny, kiedy zajęcia w szkole były odwołane, uczniowie spędzali czas wolny grając w ogrodzie w piłkę, gałki (kulki) i kręgle, urządzając wyścigi w bieganiu, bawiąc się w berka lub kąpiąc się i nurkując w rzece. Grali też w warcaby, szachy, kości i karty.
Dłuższym okresem wolnym od nauki w szkole były psie dni – kanikuły, czas największych upałów i najgorętszych dni, gdy uczniowie mogli odpoczywać, chodzić na spacery, grać i stroić krotochwile – czyli bawić się i miło spędzać czas. Słońce znajdowało się wówczas w Konstelacji Psa, a jej najjaśniejszą gwiazdą był Syriusz, zwany kanikułą lub psią gwiazdą. Wakacyjnymi zajęciami dziewczynek opisanymi w dialogach są przechadzki do ogrodów, zrywanie kwiatów, plecenie wianków i zabawy. W dialogach czytamy rozmowę chłopców, którzy nudząc się, wymieniają pomysły na różnorodne atrakcje, które chcieliby zobaczyć, a między innymi: walczących szermierzy, kuglarzy i ich sztuczki, pokaz włoskich tańców, pokaz szczucia niedźwiedzi czy przyjazd do miasta wielkiego księcia w eskorcie wielu konnych. Jednak największą atrakcją byłoby zobaczenie na własne oczy turnieju podczas którego rycerze w pełnym uzbrojeniu stawaliby oko w oko, kruszyli kopie, walczyli na ostry oręż czy zbijali się podczas jazdy konnej. Inną dworską krotochwilą, na którą chcieliby popatrzeć mieszczańscy synowie była gonitwa do pierścienia. Zadaniem rycerza uczestniczącego w tej zręcznościowej grze było uchwycenie kopią pierścienia zawieszonego na sznurze, na placu gonitwy.
Na podstawie:
Jan Ernesti, Polnischer Donat, Thorn 1689
Piotr Michaelis, Der richtige Wegweiser, oder Eine gründliche Anleitung zur Polnischen Sprache, Thorn 1698
Jeremiasz Roter, Schlüssel zur Polnischen vnd Teutschen Sprache, Breslau 1616
Nicolaus Volckmar, Vierzig Dialogi, Danzig 1612