Jak wiemy, Maria Kazimiera przybyła do Polski jako kilkuletnia dziewczynka wraz z Ludwiką Marią Gonzagą, która ukształtowała jej wrażliwość artystyczną oraz umiejętności taneczne. Nauczycielem tańca drugiej żony Władysława IV był Jacques Cordier (zm. 1653). Ów mistrz tańca Ludwika XIII i Anny Austriaczki, działający także na dworze londyńskim, „mimo że artretyczny, koślawy, z krzywymi nogami i długimi rękami, trzymając uczennice za ręce, tak dobrze je prowadził, że wykonywały nawet tańce, których nie znały”. Rezydent króla Władysława w Paryżu Domenico Roncalli zalecał 28 czerwca 1645 r. nowej wybrance swego pryncypała, aby przygotowała na przybycie polskich posłów do Paryża „balety z muzyką, machinami i maskami, jako szczególnie przez króla cenione imprezy”.
Profesor Karolina Targosz przypuszcza, że pięcioletnia Marie mogła wystąpić w wawelskim balecie koronacyjnym Ludwiki Marii w lipcu 1646 r. Osiem lat później, po powrocie z francuskiej edukacji, podopieczna dworu wystąpiła w roli żniwiarki w dworskim spektaklu tanecznym, wśród innych nimf-łowczyń, pasterek i winiarek. W maju 1657 r. pisała z Dankowa: „nie ma mowy, żebyśmy opuścili tutejsze strony. Spodziewamy się potańczyć tu sobie przez trzy dni”. Z okazji ślubu z Janem Sobiepanem Zamoyskim w marcu 1658 roku zorganizowano wesele na zamku warszawskim – Marysieńka pierwszy taniec oddała królowi. Jan Kazimierz był świetnym tancerzem – swoje umiejętności doskonalił na roztańczonym dworze swego brata oraz podczas licznych pobytów na dworach zachodnioeuropejskich, zwłaszcza w Wiedniu.
Tuż po pierwszym porodzie Maria Kazimiera kazała sobie sprowadzać to muzykę, to tańce lub inne „maszkarie”. W listopadzie 1659 roku zamawiała maski weneckie z myślą o zbliżającym się karnawale. W maskaradowym przebraniu bawiła się także w czasie mięsopustu 1661 roku. „Proszę, nie bierz mi Wć za złe, że nie piszę dłużej…żal mi godzinki tańca z jmp. stolnikową, która na mnie czeka” – pisała do Jana Sobieskiego. W tym samym czasie cieszyła się z postępów w sztuce tańca swej córeczki Kasi, a wkrótce przesłała przyszłemu małżonkowi libretto baletu, „który tańczy się teraz we Francji”. Zanim tam trafiła (maj 1662), 26 lutego wzięła udział (nie wiadomo, czy aktywny) w widowisku baletowym w wykonaniu honorowego fraucymeru królowej Ludwiki. Od początku pobytu w Paryżu uzupełniała swe wykształcenie w zakresie tańca, śpiewu i gry na gitarze. Relacjonowała Sobieskiemu swoje zajęcia u tancmistrza królowej Francji Marii Teresy (K. Targosz przypuszcza, że był nim sam Charles-Louis Beauchamps): „Podobno jestem bardzo pojętna; mój metr mówi, że to przyjemność uczyć mnie, i ręczy za powodzenie”. W lipcu 6 lat później przyszła królowa miała okazję oglądać w Wersalu balet Le triomphe de l’Amour et de Bacchus, z muzyką samego Jean-Baptiste Lully’ego. Przebywającej kolejny raz we Francji Marysieńce taneczno-baletowe życie na dworze Michała Korybuta (1671) z pietyzmem referował listownie przyszły triumfator wiedeński.
Cztery lata później, na imieniny (już) króla Jana, Maria Kazimiera zorganizowała w jaworowskim ogrodzie efektowny balet, przekazując do dekoracji kostiumów własne oraz koronne klejnoty. Z okazji koronacji króla Jana, 12 kwietnia 1676 roku w Izbie Senatorskiej na Wawelu zaprezentowano balet w wykonaniu dworzan i dam dworu, w którym wystąpiła licząca niecałe 4 lata córeczka Sobieskich (jeszcze nawet nie ochrzczona!), obok swego wuja hrabiego de Maligny. 15 lutego 1680 roku królewicz Jakub przewodził baletowi wykonanemu przez senatorskie dzieci. 10 lipca 1684 roku w Jaworowie wystawiono na tle bujnej roślinności komedię oraz diversi balletti, w których udział wzięły dzieci królewskie oraz członkowie dworu honorowego.
Liczne maskarady i bale, zwłaszcza w okresie zapustnym (np. ten w Żółkwi na przełomie listopada i grudnia 1676 czy 17 lutego 1686 roku) były okazją do zaprezentowania umiejętności tanecznych monarchini. Jeszcze na maskaradzie 1696 roku urządzonej w pałacu Dominika Mikołaja Radziwiłła królowa wystąpiła jako Żydówka, „tańcując równo z drugimi”, w domyśle – młodszymi uczestnikami zabawy. Po Marii Kazimierze „choreiczne” geny odziedziczyli zwłaszcza Jakub Ludwik i Teresa Kunegunda. Ta ostatnia traktowała podobno taniec jako najskuteczniejsze remedium na wszelkie dolegliwości zdrowotne. Tak jak jej matka 40 lat wcześniej, zaimponowała swemu przyszłemu mężowi tańcem (24 IV 1694); tym razem nie francuskim powabem, ale chyżością wykonania hołubców węgierskich. Wystawioną parę dni później operę włoską urozmaiciły intermezza baletowe murzynów, satyrów i pasterzy. Pobyt w Wiecznym Mieście królowej-wdowy wzbogacił obraz Marysieńki – mecenaski tańca o kolejne tony. Rekonstrukcja owego konterfektu pozostaje wciąż wyzwaniem przyszłości.