Różyczka z Czarnobyla – tak zatytułował Stanisław Wasylewski jeden z rozdziałów swojej poczytnej książki Twarz i kobieta, poświęcony Rozalii z Chodkiewiczów Aleksandrowej Lubomirskiej, jedynej Polce, która – postawiona przed Trybunał Rewolucyjny – została ścięta na gilotynie 30 czerwca 1794 r. w Paryżu, podobno przy pięknej pogodzie. Natalia Kicka w swoich pamiętnikach przekazała wspomnienie jedynej córki księżnej, także Rozalii (późniejszej Rzewuskiej), o ostatnich chwilach skazanej : „ ...o ile pamięta, jak się drzwi więzienne rozwarły, matka powstawszy z barłogu, na którym leżała, wzięła ją na ręce, po schodach niosła, idąc za oprawcami przysłanymi przez Robespierre’a. W sieni więziennej podniosła ją nad głową, wpatrzyła się w nią, uściskała płacząc, postawiła na ziemi i poszła na śmierć”.
Rozalia Chodkiewiczówna (1768 – 1794), hrabianka na Czarnobylu, Myszy, Młynowie i Szkłowie, była piękną kobietą o wspaniałej figurze, rudoblond włosach, niebieskich oczach i nieco zadartym nosku, dodającym jej tylko uroku. Ów charme, w połączeniu z dowcipem i płochą niefrasobliwością, czynił z niej niezwykle atrakcyjną partię. Wydana za mąż za księcia Aleksandra Lubomirskiego, nudziła się potwornie i w małżeństwie, i w mężowskich majątkach, od prowincjonalnego Strzyżowa poczynając. Toteż skwapliwie wybrała się z małżonkiem do Paryża (sierpień 1789), gdzie rzuciła się – po urodzeniu córki – w wir uciech i zabaw. Zaprzyjaźniła się z Teresą de Lamballe i hrabiną Dubarry, co pomogło jej zaistnieć na dworze wersalskim. Do kraju wróciła wiosną 1791 r. z braku pieniędzy na dalsze kosztowne życie. W Warszawie jej małżeństwo zaczęło się rozpadać, a ona sama – wyróżniająca się urodą i elegancją – zwracała na siebie coraz większą uwagę. Durzyła się wówczas (bezskutecznie) w księciu Józefie Poniatowskim, aż wreszcie zakochała się naprawdę w Tadeuszu Mostowskim – urodziwym, wykształconym, dowcipnym, a przy tym najmłodszym i najwytworniejszym spośród senatorów Sejmu Wielkiego. Podążyła też za nim bez namysłu do rewolucyjnego Paryża (czerwiec 1792), w którym miał wyznaczoną kolejną misję dyplomatyczną. Jak wspominał w memuarach sam Mostowski, „jechaliśmy (...) porwani żądzą ujrzenia Paryża w takiej właśnie chwili (...). Miasto rozkoszy stało się miastem grobów”. Dla nieostrożnej Rozalii jej drugi pobyt nad Sekwaną zakończył się aresztowaniem w październiku 1793 r. Ostatnie osiem miesięcy życia spędziła, wraz z pięcioletnią córką, w różnych więzieniach. Pomimo starań paryskiej polonii oraz interwencji samego Kościuszki, pomimo planów ucieczki i nieudanych prób, nie udało się uratować Lubomirskiej. Gdyby przetrwała jeszcze niecały miesiąc, do upadku „Nieprzekupnego” (czyli Robespierre’a), byłaby bezpieczna.
Gdy ostrze gilotyny spadało na jej szyję, w dolnych pokojach pałacu młynowskiego otworzyły się naraz wszystkie drzwi w amfiladzie. Pisząca właśnie listy matka Rozalii Ludwika, starościna żmudzka, wstała zza biurka i zaczęła iść przez rozwarte i jeszcze otwierające się podwoje. W ostatnich miała ujrzeć widmo córki z głową oddzieloną od tułowia. Tyle mówi legenda. Osiemnastowieczna ikonografia „Różyczki z Czarnobyla” – malarska i graficzna – potwierdza bezapelacyjnie jej wielki urok i piękność. Anonimowa, pochodząca z końca tego stulecia akwaforta, zaopatrzona w napis w języku francuskim, ukazuje księżnę w popiersiu, w prawym profilu, w modnej fryzurze i nakryciu głowy. Jest to, może wykonany w Paryżu ad vivum, mały portrecik młodej kobiety o świeżej, wiośnianej urodzie, bezpretensjonalny i bardzo kameralny.