Koszt dokonanego przez króla „prorosyjskiego” wyboru w polityce zagranicznej, potwierdzonego zawarciem w 1686 r. tzw. „pokoju Grzymułtowskiego”, nie był wbrew pozorom duży, gdyż porozumienie, choć niewątpliwie niekorzystne dla Polski, sankcjonowało w istocie tylko stan faktyczny, w którym Rzeczpospolita nie była w stanie odzyskać kontroli nad cedowanymi terytoriami od moskiewskiego ataku w 1654 r. Dodatkowo Sobieski, nim tę cenę zaakceptował, próbował wystawiony przez wschodniego sąsiada rachunek zredukować. Polski władca, nie godząc się przez blisko trzy lata po zwycięstwie pod Wiedniem na zawarcie niekorzystnego pokoju z Rosją, pomimo dokonania już strategicznego wyboru, który przypieczętował w Linzu, chciał na przyszłym partnerze wymóc ustępstwa. Na Kremlu dążono do utrzymania wszystkich wywalczonych zdobyczy, lokator Wilanowa chciał by traktat nie przypominał kapitulacji, a stanowił kompromis, co oznaczało odzyskanie dla Rzeczpospolitej części okupowanych ziem. Kierując się taką myślą przewlekał król ostateczną pacyfikację z Rosją, licząc najwyraźniej, że pierwsze sukcesy w starciach nad Dniestrem, Prutem i Dunajem uda mu się osiągnąć jeszcze przed zawarciem traktatu, co wzmocni zwycięską Polskę, a osłabi wycenę państwa carów, jako absolutnie niezbędnego do prowadzenia wojny uczestnika koalicji.
W tym miejscu splatały się w węzeł wydarzenia na Podolu, Ukrainie i w Mołdawii ze stanem stosunków polsko-rosyjskich. Sukcesy Polski w wojnie z Turkami oddalały od niej niekorzystne rozstrzygnięcia na wschodzie, a każda wiadomość o postępach armii Rzeczpospolitej umacniała pozycję negocjacyjną jej dyplomatów wobec Rosjan. Nie ma wątpliwości, że sukcesy odnoszone w 1683 r. na polach bitew na południe od Karpat, ale i po ich północnej stronie wzmocniły pozycję Rzeczpospolitej. Kolejne umocnienie pozycji polskiego monarchy wobec władców Kremla mogła przynieść kampania 1684, jednak jej przebieg był dla Sobieskiego rozczarowujący. Szczególne znaczenie dla toczącej się pomiędzy Warszawą i Moskwą gry miały losy kampanii 1685 r. Choć nie biorący udziału w głównej operacji król nie przewidywał, by kampania rozstrzygnęła losy wojny, to jednak hetman wielki koronny Stanisław Jabłonowski zrealizował wówczas śmiały plan wtargnięcia do Mołdawii. Niezależnie od innych uwarunkowań, można ten wybór interpretować jako ryzykowną próbę osiągnięcia jeszcze w tym roku powodzenia, które pomogłoby polskim negocjatorom udającym się do Moskwy.
Wyprawa Jabłonowskiego do Mołdawii poprzedziła kulminację całego procesu dochodzenia do zawarcia przez Polskę pokoju i sojuszu z Moskwą. Sukcesy odniesione jesienią 1685 r. bezpośrednio uprzedziłyby przybycie poselstwa Grzymułtowskiego do Moskwy w lutym 1686 r. i ciągnące się do wiosny rokowania. Obustronna świadomość świeżo odniesionych sukcesów Jabłonowskiego w kampanii minionego roku musiałyby wzmocnić polską pozycję w momencie, gdy negocjatorzy czynili rozstrzygające dla brzmienia traktatu ustalenia. Konkludując, wydarzenia wojenne 1685 r. mają swoje miejsce w kontekście stosunków polsko-rosyjskich i choć upatrywanie w relacjach z państwem carów głównej sprężyny pchającej armię Jabłonowskiego do ofensywy byłoby przesadą, to już istotny wpływ losów jego wyprawy na te stosunki jest oczywisty.