Sarmata to katolik. Jako człowiek baroku umiłował gest, poprzez który komunikował chociażby o swojej przynależności wyznaniowej, o swoim stosunku do religii, wiary. Uwidaczniało się to zarówno podczas ważnych obrzędów, świąt rodzinnych, czy kościelnych, jak i na co dzień podczas zwykłych nabożeństw. Nabożeństwa były bardzo głośne i teatralne, na co zwracali uwagę podróżujący po Polsce cudzoziemcy. Francuski dworzanin Gaspar de Tende (Hauteville) pisał: Polacy modlą się głośno w kościołach, a podczas Podniesienia uderzają się wzajemnie, bija głowami o podłogę lub o ławki, i to tak silnie, że w kościele jest wielki hałas. Takie widowiska musiały być dla obcokrajowca egzotyczne i zjawiskowe, podczas gdy dla naszych przodków stały się one zaledwie przejawem zwyczajnego religijnego zaangażowania. Teatralne popisy, ekstatyczne stany, do jakich doprowadzali się bogobojni Sarmaci podczas mszy, były nie tylko zewnętrznym przejawem głębokiej wiary. Praktyki takie składały się na całą gamę rytualnych zachowań pielęgnowanych przez szlachtę na każdej płaszczyźnie życia.
Podróżujący po Polsce cudzoziemcy dostrzegali także w zachowaniu naszych przodków pewien dysonans. Gorliwa religijność nie szła bowiem, według nich, w parze z podstawowymi zasadami moralnymi. Johan Joseph Kausch ujmuje ten problem w następujących słowach: Kiedy obserwuje się w Polsce kontrast pomiędzy niskim stanem etyki a pełną obłudy, mnisią pobożnością, tak zwłaszcza częstą u starszego pokolenia szlachty, musi się doznać ostrej niechęci do kleru, który córę niebios, religię, przesłonił takim obskurantyzmem, że zdaje się być podobną to do bachantki naśladującej fanatycznych fakirów, to do furii z wężami zamiast włosów, najczęściej jednak do bezmyślnego, matołkowatego stworu, ale nigdy do boskiej, szczęście przynoszącej, łask pełnej i błogosławionej pani, jaką jest rzeczywiście i w takiej mierze.
Wiara szlachetnie urodzonych opierała się głównie na wyobraźni. Sprawy teologiczne, rozważania na temat dogmatów nie zaprzątały ich uwagi. Dbał o to kler, który twierdził, że interpretacje i samodzielne studia teologiczne należą do uczonych kościoła, a nie do wiernych. Takie poglądy zamieszczali duchowni w swych dziełach. W Ekonomii dobrych obyczajów z 1777 roku ksiądz Gruszczyński pisał: Tajemnic Wiary Świętej Chrześcijańskiej nie pojmuj, żebyś wierzył, ale wierz je, żebyś pojął. Cuda Boskie mają być uważane, nie roztrząsane, uznawane, nie posądzane [...] Wiara woli wierzącego nie będzie miała zasługi, jeżeli z rozumu będzie miała doświadczenie.
Szlacheckie przywiązanie do wiary i Kościoła było bardzo silne. Przejawiało się chociażby w ostentacyjnym podkreślaniu przez brać szlachecką, iż są oni w ciągłej gotowości do walki o nią. Była to cecha charakterystyczna zarówno dla religijności jak też po prostu mentalności szlacheckiej. Wśród szlachty panowało przekonanie, że jest narodem wybranym, a obrona chrześcijaństwa jest jej świętym i podstawowym obowiązkiem. Mesjanizm sarmacki przetrwał i porywał do walki jeszcze później, chociażby w okresie zaborów. Inspirował polskich romantyków, którzy bardzo często wykorzystywali ten motyw w swych dziełach.
Ostentacyjna religijności, przywiązanie do chrześcijańskich wartości i tradycji świadczyć miały o głębokiej wierze i uduchowieniu szlachty. Była też czynnikiem, który odróżniał katolików od innowierców. Jednakże sarmacka praktyka religijna równie często sięgała nieba, co i ziemi, bardzo chętnie odchodziła od nauk kościoła, by powrócić do praktyk niemalże pogańskich. Jednak to już zupełnie odrębny temat...