Chociaż już od schyłku XVIII w. polski strój narodowy zaczął gwałtownie znikać z mody codziennej, przez całe następne stulecie wciąż odzywały się głosy, wzywające do jego przywrócenia. Wprawdzie nigdy się już nie udało zastąpić noszonych na co dzień praktycznych fraków i surdutów przez malownicze żupany i kontusze, tradycyjny męski ubiór polski zyskał niekwestionowaną rangę symbolu narodowego i był zakładany często podczas różnego rodzaju manifestacji patriotycznych, powstań narodowowyzwoleńczych, a także uroczystości rodzinnych. W cieszącej się znaczną swobodą Galicji w 2. poł. XIX w. przywdziewali go także polscy urzędnicy, parlamentarzyści i bywalcy cesarskiego dworu we Wiedniu.
Styl narodowy próbowano również lansować w modzie kobiecej. Jakkolwiek nie cieszył się on taką popularnością jak w ubiorze męskim, zdarzało się, że niektóre Polki w ważnych momentach zakładały kontusiki inspirowane rodzimą modą osiemnastowieczną. Ubiór ten zwykle miał formę dopasowanego w talii żakietu z długą sięgającą kolan baskiną, szamerowanego na piersiach, bądź też lamowanego futrem lub łabędzim puszkiem. Jego najbardziej charakterystyczną cechą były rozcięte i dekoracyjnie zwisające rękawy. Był on o tyle praktyczny, że można go było zawsze dopasować do sukni o aktualnie obowiązującym fasonie, niezależnie od przemian w modzie.
W połowie XIX w. wśród arystokracji galicyjskiej, a niekiedy również krakowskiego mieszczaństwa utarła się tradycja, że mężczyźni uczestniczący w ceremonii zaślubin, w tym także pan młody i drużbowie występowali gremialnie w polskich ubiorach narodowych składających się z żupana, kontusza, bramowanego futrem kołpaka, malowniczego pasa i karabeli, a czasem również narzuconej na ramiona delii z futrzanym kołnierzem. Zdarzały się również śluby, gdzie także panna młoda występowała w stroju polskim. Tradycję tę zapoczątkowały wyjątkowo hucznie obchodzone w 1852 r. w Krakowie zaślubiny księcia Adama Sapiehy z księżniczką Jadwigą Sanguszkówną. Krążyła wtedy nawet legenda, że panna młoda – niczym królewna z bajki – miała do wyboru trzy ślubne suknie: jedną haftowaną złotem, drugą wyszywaną perłami i trzecią polską, najskromniejszą, którą oczywiście wybrała.
Podobny charakter miały równie huczne zaślubiny Cecylii Potockiej ze Stanisławem Reyem, które odbyły się w Poznaniu w 1894 r. przy udziale przedstawicieli najznamienitszych rodzin arystokratycznych Wielkopolski. Wtedy to „oblubienica [wystąpiła] w najskromniejszym białym stroju, w staropolskim kontuszku i z prawdziwym polskim wianeczkiem we włosach.” Kontusik ten był lamowany łabędzim puszkiem.
Również na weselu polskiego historyka, należącego do grona Stańczyków Józefa Szujskiego z panną Joanną Jełowiecką w 1861 r. w Krakowie oboje nowożeńcy, a także drużbowie i druhny byli ubrani po polsku. Podobną oprawę swemu weselu nadał zaprzyjaźniony z Szujskim Jan Matejko, który w 1864 r. poprowadził w Krakowie do ołtarza ukochaną Teodorę Giebułtowską. Sam też zaprojektował dla swej narzeczonej wspaniały strój ślubny o cechach narodowych. W kontusikach wystąpiły też druhny. Sam artysta a także drużbowie ubrani byli nieco skromniej, gdyż w ciemne sukienne czamary, będące mieszczańskim wariantem ubioru narodowego.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości kobiecy strój ślubny o cechach narodowych przestał się cieszyć popularnością. Jednak wśród arystokracji nadal dość powszechnie kultywowany był zwyczaj, że wielu mężczyzn występowało na ślubach po polsku. Kres położyły mu dopiero władze komunistyczne, które bezwzględnie zwalczały wszelkie przejawy ziemiańskiego stylu życia.