26 stycznia 1672 roku rozpoczął się w Warszawie sejm, który miał się zająć przygotowaniami do obrony przed zapowiedzianym już najazdem tureckim. Już pierwsze dni obrad zapowiadały poważne kłopoty: posłowie nie tylko nie potrafili wybrać marszałka, ale nie mogli się nawet zgodzić, kto powinien otwierać sejm jako marszałek starej laski (odpowiednik dzisiejszego marszałka-seniora, kierującego obradami do czasu ukonstytuowania się sejmu). Następnie na wiele dni senatorów i posłów pochłonął gorszący spór między kanclerzami Leszczyńskim i Pacem a kierującym stronnictwem królewskim podkanclerzym Olszowskim. Gdy w czasie obrzucania się niewybrednymi wyzwiskami komuś wymknęła się niepochlebna uwaga o Litwinach, posłowie z Wielkiego Księstwa oświadczyli, że obrażono w ich osobach naród litewski i protestując przeciw temu opuścili izbę.
W kolejnych dniach wykłócano się o wakanse (wolne stanowiska), a wybrana dopiero 17 lutego specjalna komisja, która miała się zająć zaproponowaniem jakiś bliżej nieokreślonych przygotowań do wojny z Turcją zaproponowała jakieś kroki dopiero po upływie prawie czterech tygodni. Obrady toczyły się w atmosferze głębokiej nieufności między zwolennikami króla Michała Korybuta i członkami profrancuskiej opozycji skupionej wokół prymasa Prażmowskiego i hetmana Sobieskiego. Obie strony sporu obawiały się przede wszystkim zwycięstwa rywali, którzy, w wypadku uchwalenia wysokich podatków i wystawienia silnej armii, mogliby znacząco wzmocnić swoją pozycję. Stąd też paradoksalnie najlepszym rozwiązaniem dla obu partii było zerwanie sejmu. W atmosferze politycznych rozliczeń i wzajemnych oskarżeń sprawa zagrożenia tureckiego zeszła na drugi plan. Właściwie każdego dnia pojawiała się jakaś drobna, partykularna czy nawet indywidualna kwestia wstrzymująca obrady sejmu. Dwojący się i trojący marszałek sejmu starosta liwski Marcin Oborski nie miał już siły pertraktować z kolejnymi posłami grożącymi zerwaniem obrad.
Jedną z drobnych spraw, która na jakiś zajęły umysły rozgorączkowanych posłów i senatorów była sprawa stroju króla Michała. Ku zaskoczeniu wielu uczestników sejmu kwestia ubioru króla okazała się ważną sprawą polityczną, która usunęła w cień sprawę wypowiedzianej już przez Turków wojny. Wraz z kilkudziesięcioma innymi mniej lub bardziej zastępczymi, często obliczonymi na sprowokowanie gniewnej reakcji przeciwnika, kwestia ubioru była jednym ze środków zmierzających do obstrukcji obrad izby. Na końcu diariusza sejmowego jego autor mógł już tylko zapisać: „I tak rozerwany ten sejm potrzebny z niecnotliwych fakcji złych ludzi”.