Średniowieczny Zamek Siedmiu Wież (Yedikule) w Konstantynopolu zyskał w XV wieku ponurą sławę jako więzienie dla znaczniejszych cudzoziemców, żeglarzy, kupców i dyplomatów. Tutaj też dopełnił się 27 czerwca 1622 r. tragiczny los pułkownika Samuela Koreckiego herbu Pogonia (ok. 1586 – 1622), znanego dowódcy i zagończyka.
Korecki, całkowicie spolonizowany ruski magnat, wsławił się walkami z czambułami tatarskimi; uczestniczył w wyprawie na Moskwę i bitwie pod Kłuszynem. Mając awanturniczą naturę, uwikłał się w walki dynastyczne w Mołdawii i na Wołoszczyźnie, dostając się w efekcie do niewoli tureckiej (1616), z której zbiegł w przebraniu kupca i przez Rzym oraz Wiedeń powrócił do kraju. Po klęsce cecorskiej ponownie dostał się do niewoli. Przewieziono go do Stambułu i zamknięto w twierdzy. Nie pomagały żadne interwencje, ponieważ Turcy uważali Koreckiego za swego najzagorzalszego wroga i nie chcieli nawet słyszeć o okupie, zwłaszcza wtedy, gdy do Stambułu miało przybyć polskie poselstwo w celu zawarcia pokoju i wymiany jeńców. Na rozkaz sułtana Korecki miał zostać czym prędzej zgładzony. Jako że – odnotował Kasper Niesiecki w drugim tomie Korony Polskiej (Lwów 1738) – mąż ów „był statuy rosłej, dowcipu pięknego, odwagi i siły niezwyczajnej”, toteż postanowił się bronić do ostatka, nawet gołymi rękami. Wyrwawszy nóż jednemu z atakujących go Turków, zabijał i ranił napastników „póki sił stawało; dopiero ieden od wielu zwątlony i zaduszony”. Według innych świadectw „łokciowemi prętami poty był sieczony, aż skonał” (Niesiecki).
Ten dramatyczny moment zabójstwa uwiecznia sugestywna kompozycja, rysowana przez Erazma Rudolfa Fabijańskiego (1826 – 1892) wspólnie z Juliuszem Kossakiem (1824 – 1899) i cięta mistrzowsko na drewnianym klocku przez Jana Styfiego (1839 – 1921). Rycinę zamieszczono w „Tygodniku Ilustrowanym” (1862). Ma ona po części charakter dokumentarny ze względu na zamieszczone u dołu objaśnienie w formie nadruku: Miejscowość rysował z natury Fabijański, figury skomponował Kossak. Rzeczywistość zapewne nie odbiegała wiele od przedstawionej sceny, może nawet była od niej jeszcze straszniejsza.
Ciało ofiary, zrzucone z wieży, wykupiono i przewieziono po kryjomu do Polski w worze oblanym smołą. Spoczęło w Korcu u ojców Franciszkanów. Po śmierci Koreckiego powstawały panegiryki, pieśni i dumki polskie i ukraińskie, a jego imię urosło do symbolu nieulękłego rycerza kresowego, tyleż ambitnego, co niechętnego wszelkiej dyscyplinie.