17 czerwca 1696 roku o godz. 21 zmarł w Wilanowie Jan III. Już około godz. 17 królewicz Jakub nakazał znajdującej się w różnych miejscach Warszawy gwardii królewskiej zgromadzić się w zamku i zamknąć wszystkie bramy. Gdy zobaczono te ruchy wojsk, natychmiast miasto obiegła plotka o śmierci króla, choć oficerowie gwardii starli się przekonać, że chodzi o śmierć dowódcy gwardii Marka Matczyńskiego. W nocy z 17 na 18 czerwca ciało króla przetransportowano z Wilanowa do Zamku Królewskiego. Rankiem królewicz Jakub poprosił marszałka wielkiego koronnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego i jego brata, podskarbiego wielkiego koronnego Hieronima Augustyna Lubomirskiego o opieczętowanie skarbca. Przede wszystkim chodziło mu o zapewnienie sobie wyłączności na korzystanie ze skarbca, a zwłaszcza o niedopuszczenie do niego swej matki i młodszych braci. Obaj Lubomirscy chętnie przyłożyli swe pieczęcie, chociaż przyświecały im zgoła odmienne cele. Zamierzali oni wystąpić jako ministrowie państwa i pod tym pretekstem utrzymać zapieczętowany skarbiec aż do konwokacji, na której Rzeczpospolita miała zadecydować o jego losie. Pragnęli oni pozbawić Sobieskich tak ważnej w przedelekcyjnej walce broni – pieniędzy. Gdyby zaś sejm konwokacyjny zdecydował o przejęciu ruchomości Jana III na rzecz państwa, kosztowności te de facto znalazłyby się w ręku podskarbiego.
Jednocześnie marszałek Lubomirski siłą wprowadził na zamek swoją piechotę marszałkowską. Nie obyło się bez małej utarczki z gwardią królewską. Lubomirski wezwał do siebie oficerów gwardii, surowo zganił za próbę niedopuszczenia jego piechoty do zamku i zażądał posłuszeństwa jego rozkazom, gdyż po śmierci króla podlegają oni tylko Rzeczypospolitej. Jego działanie spotkało się z natychmiastową reakcją Jakuba Sobieskiego, który obiecawszy oficerom gwardii pokaźne nagrody, skłonił ich do złożenia sobie przysięgi na wierność. Wszyscy żołnierze gwardii otrzymali od niego drobne sumy pieniężne i wytoczono dla nich kilkanaście beczek piwa. Dowództwo gwardii królewicz nadal pozostawił w rękach wojewody ruskiego Marka Matczyńskiego. Tak więc w zamku stacjonowały dwa oddziały, będące pod komendą dwu raczej wrogich sobie polityków, a niebawem pretensje do władzy nad zamkiem zgłosił trzeci konkurent – wojewoda płocki Jan Dobrogost Krasiński jako starosta warszawski. Wszystkim im chodziło o legendarne skarby, które zgromadzić miał zmarły król. O zdobyciu ich i wykorzystaniu w walce politycznej opozycja myślała już w 1688 r.
19 czerwca marszałek nadworny litewski Aleksander Paweł Sapieha z polecenia królowej Marii Kazimiery zerwał pieczęcie ze skarbca, aby wziąć różne tkaniny potrzebne do przystrojenia miejsca, gdzie spoczywało ciało króla. Wywołało to natychmiastową reakcję marszałka wielkiego koronnego, który zganił Sapiehę i nakazał ukarać wartę marszałkowską, która do tego dopuściła. Bracia Lubomirscy ponownie opieczętowali skarbiec.
Maria Kazimiera i jej synowie zrozumieli, że ich rodzinne waśnie mogą się skończyć utratą własnego majątku, który może zostać wykorzystany przeciwko nim w walce elekcyjnej. Dlatego też uznali, że kłótnie i spory będzie można kontynuować później, a na razie trzeba zawrzeć taktyczny sojusz. W dniu 25 czerwca pogodzeni Sobiescy podziękowali w obecności wielu senatorów marszałkowi i podskarbiemu za przyłożenie pieczęci i poprosili o ich zdjęcie. Stanisław Herakliusz Lubomirski odparł, że skarbiec opieczętował nie tylko jako przyjaciel, ale przede wszystkim jako minister i będzie oczekiwał decyzji całej Rzeczypospolitej. Jednak wielu z obecnych senatorów obawiało się potęgi Lubomirskich, która wzrosłaby niepomiernie, gdyby udało im się zdobyć skarby królewskie, stąd też poparli żądania Sobieskich.
Po długich namowach prymasa i senatorów Lubomirscy ustąpili i zdjęli pieczęcie, ale tylko w celu dokonania inwentaryzacji znajdujących się w skarbcu przedmiotów, po czym skarbiec miał być ponownie opieczętowany. Znalazłszy się jednak w skarbcu, Sobiescy natychmiast obsadzili go swoją gwardią i dokonali podziału kosztowności, przeciwko czemu obaj ministrowie gwałtownie zaprotestowali i założyli areszt na skarbiec w Żółkwi, gdzie miała się znajdować największa część skarbów Jana III. Do hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jabłonowskiego wystosowali list, w którym żądali jako ministrowie Rzeczypospolitej, aby wziął w areszt skarbiec żółkiewski i dozwolił przyłożyć tam pieczęć skarbową. Do Żółkwi wyruszył Hieronim Lubomirski, wyposażony w specjalną plenipotencję z urzędu marszałkowskiego, lecz hetman Jabłonowski stanął po stronie Sobieskich i nie wpuszczono nawet podskarbiego do zamku żółkiewskiego.
W efekcie opozycji nie udało się zdobyć skarbów Jana III, które zresztą nie były aż tak wielkie, jak głosiła legenda, i nie pomogły ani Marii Kazimierze, ani jej synom w zwycięskim zakończeniu walki o tron Rzeczypospolitej.