Jednym z nieodłącznych rytuałów dyplomacji jest wymiana prezentów. Wręczanie, czy to drobnych upominków, czy kosztownych darów, miało sygnalizować przyjazne nastawienie, pomóc w nawiązaniu kontaktów, ocieplić wzajemne relacje, skłonić strony negocjacji do złagodzenia stanowiska, a decydentów do przychylnych wyroków. Mogło także demonstrować status, siłę i pozycję darczyńcy. Tym specyficznym językiem dyplomacji posługiwali się także monarchowie. Pięknym przykładem takiego prezentu, który do dziś podziwiać można w zbiorach moskiewskiego Kremla, jest para srebrnych konwi gdańskich ofiarowanych przez Jana III carom Iwanowi i Piotrowi Aleksiejewiczom w 1686 r.
Celem poselstwa polskiego do Moskwy, któremu przewodzili marszałek Sejmu i wojewoda poznański Krzysztof Grzymułtowski oraz kanclerz wielki litewski Marcjan Aleksander Ogiński, były rokowania pokojowe i oficjalne zakończenie wojny polsko-rosyjskiej rozpoczętej w 1654 r., przerwanej w 1667 r. Ważnym, tradycyjnym elementem spotkania było przekazanie darów. Składali je zarówno posłowie w imieniu króla, jak i w swoim własnym. Były to zazwyczaj luksusowe wyroby rzemiosła (klejnoty, zegary, oporządzenie jeździeckie czy broń), a przede wszystkim kosztowne, dużych rozmiarów złote i srebrne naczynia, szczególnie cenione w Moskwie. Sprzęty takie (misy, flasze i konwie), dzieła złotników gdańskich, wcześniej zawozili na Kreml posłowie Jana Kazimierza pod wodzą Pawła Brzostowskiego w 1667 r.
Konwie z daru Sobieskiego wykonał mistrz gdański Christian Paulsen. Podziw budzą nie tylko ich rozmiary – 70 cm wysokości, ale przede wszystkim piękna forma. Mają one postać baniastych dzbanów o smukłej szyi, których powierzchnię zdobią rzędy spiralnie skręconych, podłużnych pukli. Ułożone na przemian złote i srebrne, migoczące w świetle krople, zdają się wirować, wprawiając w ruch całe naczynie. Zdobienie uzupełniają maszkaronowe maski dekorujące wylew i ucho. Wykonanie takich przedmiotów było nie lada wyzwaniem dla złotnika. Wymagało olbrzymiej precyzji przy kuciu „z wolnej ręki” skomplikowanych, przestrzennych form. Co ciekawe, przedmioty te nie zostały wykonane z myślą o królewskiej delegacji. Powstały one w latach 30. XVII stulecia, a zatem około pół wieku wcześniej. Jakie były ich pierwotne losy – nie wiadomo. Może należały do osoby z kręgu dworu, która zdecydowała o przekazaniu ich misji dyplomatycznej i może właśnie w tym celu zostały zakupione?
Rokowania między Rzecząpospolitą a Cesarstwem Rosyjskim przypieczętował traktat zawarty 6 maja 1686 w Moskwie. Zdaniem wielu historyków zakończył on niepowodzeniem dwudziestoletnie próby zmiany niekorzystnej dla Polski sytuacji na Wschodzie. Dla Rosji oznaczał zaś początek ekspansji na zachód. Piękne przedmioty nie pomogły tym razem w obronie polskiej racji stanu.