O Stanisławie Kostce Potockim (1755–1821) – wybitnym polityku i publicyście, archeologu, architekcie–amatorze, pisarzu, mecenasie i teoretyku sztuki, wreszcie kolekcjonerze – pisano wiele, i to zarówno w czasach mu współczesnych, jak i w latach późniejszych. Ze wspomnień pamiętających go osób i z jego własnej korespondencji wyłania się sylwetka człowieka o cechach zróżnicowanych, przy czym organicznie i wręcz paradoksalnie ze sobą zespolonych. I tak hrabia łączył właściwą Potockim pychę z wielką prostotą w stosunkach z ludźmi, libertyńskie umiłowanie swobody z rodzinną statecznością przykładnego męża i ojca, spokój i takt z porywczością, zmiennymi nastrojami i skłonnością do hipochondrii, wreszcie wielkoduszność w sprawach publicznych lub rodzinnych z pewną małostkowością oszczędnego gospodarza. W jego osobowości dominowała postawa estety, umiłowanie piękna i – może przede wszystkim – głębokiej znajomości rzeczy. „Częstokroć patrząc na niego – wspominała po latach Anna z Tyszkiewiczów Potocka, synowa Stanisława Kostki – zdumiewałam się ogromem wiedzy, która opanować może jeden człowiek nic nie zapominając (...). Nieraz słyszałam, jak recytował z pamięci całe księgi Wergilego, przekładając je swobodnie w miarę wygłaszania”. Z równą łatwością rozprawiał w salonach, jak zapewniała Anetka, o „najmodniejszym romansie, reformie rządów, kabałach politycznych, wartości jakiegoś dzieła, planach publicznej budowli, kompozycji obrazu czy osobistych sprawach starego przyjaciela”. Był zadziwiająco wszechstronny, przy czym znajdował czas na wszystko, godząc liczne i ważne funkcje publiczne z działalnością pisarską, naukową, mecenasowską i artystyczną.
Poświęcona hrabiemu ikonografia jest bogata: obejmuje malarstwo, rysunek, grafikę, a także rzeźbę i numizmatykę. Wśród licznych dzieł graficznych za najlepsze uważa się miedzioryt punktowany Jana Ferdynanda Gotfryda Krethlowa, wykonany w Warszawie w 1819 r. ze sporządzonego tamże, zapewne z natury, rysunku Ludwika Letronne’a. Sztych odznacza się typową dla tego grafika dokładnością, sumiennością i wirtuozerią techniczną, wyrażającą się w światłocieniowym modelunku twarzy, delikatności zawiązanej na szyi chustki, miękkości aksamitu płaszcza, puszystości futra czy połysku jedwabnej wstęgi orderowej. Na neutralnym owalnym tle powstała całość tyleż wyważona, co elegancka, objaśniona u dołu kaligraficznym podpisem. Krethlow otrzymał za swoje dzieło srebrny medal, zaś rysunek Letronne’a, przechowywany ongiś w Wilanowie, nie zachował się.
Opisany miedzioryt kopiowali w technice litografii artyści polscy i obcy, np. Bernard Romain Julien, Teofil Mielcarzewicz, Ludwik Horwart, Adam Grabowski.