Ścisły związek z królem Janem III Sobieskim stanowił szczególny atut pałacu wilanowskiego i powód do chluby w zasadzie dla wszystkich jego późniejszych właścicieli. Wśród nich szczególnie wybija się jedna postać, a mianowicie Stanisław Kostka Potocki, pan na Wilanowie w latach 1799-1821. Rola opiekuna materialnej spuścizny po wiedeńskim triumfatorze nie była w jego przypadku jedynie wyrazem gorącego patriotyzmu, ale pozwalała mu łączyć takowy z elitarną autokreacją – zresztą, celowanie w dowodach miłości wobec ojczyzny stanowiło typowy wyznacznik społecznej elity, a klasyczne ideały były mu szczególnie bliskie. Tradycyjna symboliczna rola arystokratycznej rezydencji jako oznaki statusu (niekiedy nawet nieco ponad stan), wzbogacała się o nobilitujące odniesienia historyczne, nie mniej spektakularne niż architektoniczno-artystyczny przepych i rozmach.
Bodaj najważniejszym przejawem kultu Sobieskiego było udostępnienie przez Potockiego dawnych apartamentów króla i królowej w głównym korpusie pałacu wilanowskiego, w ramach otwartego przez siebie muzeum. Co prawda, w punkcie wyjścia niewiele się tam zachowało z oryginalnych pamiątek, które w wyniku działów spadkowych pomiędzy wdową i dziećmi królewskimi uległy w znacznej mierze rozproszeniu już na początku XVIII w. Jednak Potocki czynił starania o ich pozyskiwanie, skupując przede wszystkim (najłatwiej dostępne) portrety Lwa Lechistanu jak i jego rodziny, z których zresztą wiele do dziś zdobi wnętrza pałacu. Z historycznych mebli w zbiorach Potockiego znajdował się obecnie zaginiony (przepadł na Śląsku pod koniec II wojny światowej) sekretarzyk florencki, będący darem dla polskiego króla od papieża Innocentego XI, wyrażającego w ten sposób swoją wdzięczność za wiktorię wiedeńską. Ponadto, Potocki był również właścicielem francuskiej „gotowalni” (czyli toaletki), mającej według tradycji należeć dawniej do Marii Kazimiery.
Do Sobieskiego jako „zwycięscy sławnego”, którego „ręką” wilanowski pałac został „wzniesiony”, odwoływał się Potocki w napisie zdobiącym muzealną część pałacu i wskazującym na zasługi ostatniego jako jednego z tych, którzy „czasów i wojen niesprawiedliwością” go „odnowili”, a nawet „upiększyli”. Tam również Pietro de Savigliano Ayres wykonał na zlecenie Potockiego plafon Triumf Jana III. Ponadto, w korpusie głównym pałacu, gdzie znajdowały się dawne apartamenty królewskie, umieszczono tablicę z inskrypcją ku czci historycznego władcy, podkreślającą zarazem status pałacu wilanowskiego jako „dawnej chwały pomnika”, który „ze zniszczeń czasu miłością ojczyzny ocalony” został. Na muzeum kult Sobieskiego w Wilanowie się jednak nie kończył. Potocki zlecił (zapewne według własnego projektu – parał się on wszakże architekturą) budowę triumfalnej bramy na obrzeżach parku pałacowego (służącej zarazem jako brama wjazdowa do wsi Wilanów), której nadano formę trwałej ruiny. Jak dotąd wymowa tego specyficznego monumentu pozostaje zagadką. Można jednak domniemywać, że Potocki chciał bezpośrednio odwołać się do starożytnych wzorców, które właśnie w takim kształcie przetrwały do czasów mu współczesnych jako wieczne pomniki historycznej chwały – uniwersalnie uznawana wielkość rzymskich triumfatorów stanowiła wszakże najgodniejsze porównanie dla bohatera spod Wiednia.
Wymowa Bramy Sobieskiego (wzniesionej ok. 1810 r.) nabierała dodatkowego znaczenia ze względu na bezpośrednią wizualną relację z wzniesionym mniej więcej w tym samym czasie pomnikiem ku czci poległych w wojnie polsko-austriackiej 1809 r. Powiązanie nie było przypadkowe, gdyż odnosiło triumf wojsk Księstwa Warszawskiego do znamienitej przeszłości polskiego oręża, za którego personifikację Sobieski mógł wszakże jak najbardziej uchodzić. Potocki dał zresztą temu wyraz w swojej słynnej mowie poświęconej pamięci poległych z r. 1809, którą wygłosił na publicznej sesji Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie. Deklarował w niej chęć wybudowania pomnika w tak szczególnym miejscu, jakim był jego Wilanów, a więc w „siedlisku króla bohatera, pod cieniem tych drzew niebotycznych, pod którym spoczywał zbawca Wiednia” – tego samego „niewdzięcznego” Wiednia, z którego niedawno wysłano armię przeciwko Polakom. Potocki jako swego rodzaju kapłan kultu Sobieskiego stawał się we własnych oczach szczególnie predestynowanym do oddawania czci ostatnio poległym rodakom i tym samym reprezentowania woli i uczuć narodowych. W tym przypadku działalność w obrębie prywatnej rezydencji nabierała charakteru publicznego, co zresztą było ambicją Potockiego, który właśnie na forum publicznym (nie tylko wygłosił swoją mowę, ale i opublikował ją drukiem) zobowiązał się do budowy pomnika wilanowskiego. Śmiałości dodawała mu w tym zakresie jego urzędowa funkcja – był on wszakże w tym czasie prezesem Rady Ministrów i Rady Stanu Księstwa Warszawskiego.
Pojawiający się w mowie Potockiego watek drzew pamiętających czasy bohaterskiego króla nie był przypadkowy. Właściciel Wilanowa chlubił się posiadaniem takowych, a zwłaszcza tych, które rzekomo sadził sam Sobieski. Był wśród nich krzew wawrzynu (lauru). Ucierpiawszy w wyniku uderzenia rosyjską kulą armatnią w czasie pierwszego oblężenia Warszawy w 1794 r. (w trakcie powstania kościuszkowskiego), stał się on obiektem szczególnej troski Potockiego, który sporządził specjalną podtrzymującą obręcz dla tej cennej historycznej pamiątki. W 1815 r. gałązki tego krzewu zostały podarowane Towarzystwu Przyjaciół Nauk przez żonę Potockiego, Aleksandrę z Lubomirskich, z myślą o dekoracji tomów słownika języka polskiego autorstwa Samuela Bogumiła Lindego, wystawionych z okazji uroczystego bankietu ku czci autora. To przełomowe osiągnięcie w zakresie badań nad językiem i kulturą polską, miało w ten sposób nabierać wymiaru zasługi najwyższego stopnia, niemal równej dokonaniom Sobieskiego. Zresztą, na fakt pochodzenia tych liści z historycznej rezydencji Potockich wskazywała ówczesna prasa, ugruntowując tym samym publiczny wizerunek właściciela (czy wręcz, jak w tym przypadku, pary właścicieli) Wilanowa jako depozytariuszy wielkiej narodowej tradycji.
Pożenienie militarnej chwały z prestiżem nauki nie powinno dziwić w przypadku Stanisława Kostki Potockiego. On sam czynił przecież wiele, aby zapisać się w historii kultury narodowej, nadając ton ówczesnemu życiu literackiemu i artystycznemu na ziemiach polskich jak również promując język polski w pisarstwie naukowym. Sobieski wyznaczał w tym przypadku paradygmatyczny wzorzec dobrze zasłużonej sławy, która mogła być udziałem nie tylko wojownika, ale i naukowca. Z ówczesnej perspektywy był to bohater o uniwersalnym znaczeniu, dlatego też kult jego osoby był tak bardzo ważny dla Potockiego zarówno jako gorącego patrioty jak i znanego ze swojej przysłowiowej próżności arystokraty-polityka, czułego na punkcie osobistego prestiżu (zresztą podobnie jak w przypadku wielu innych przedstawicieli jego warstwy społecznej). Rola opiekuna tego typu spektakularnego dziedzictwa miała istotne znaczenie w tym zakresie, a na tym polu nie miał on – właściciel Wilanowa – w gruncie rzeczy poważniejszej konkurencji.
Bibliografia:
Anna Ekielska-Mardal, ‘Rezydencja oświeceniowa: pałac w Wilanowie w czasach Stanisława Kostki Potockiego’, w: Muzea – rezydencje w Polsce, Kozłówka 2004, s. 165-176.
Jolanta Polanowska, Stanisław Kostka Potocki: twórczość architekta amatora, Warszawa 2009.
Stanisław Kostka Potocki, Pochwała walecznych Polaków w ostatniej wojnie poległych, Warszawa 1810.
„Gazeta Warszawska” z 7 III 1815, nr 19 (dodatek)