Znaczącą postacią w wileńskim środowisku czasów batoriańskich był Stanisław Sabinka herbu Glaubicz (zm. ok. 1589?), doktor medycyny, dozorca mennicy i miejscowy wójt, a w latach późniejszych sekretarz królewski. W latach 1581 – 1583 dzierżawił mennicę wileńską, a od 1582 r. król Stefan powierzył mu urząd wójta. Czy zajmował się praktyką lekarską, tego nie wiadomo. Prawdopodobnie raczej trudnił się bankierstwem, gdyż szlachta litewska powierzała mu pieniądze w depozyt. Musiał posiadać jakieś dobra ziemskie na Litwie, ponieważ używał miana „dziedzic na Straczy”. Ożeniony z córką faktora króla Zygmunta Augusta, pozostawił co najmniej czworo dzieci. Na pewno żył jeszcze 14 stycznia 1588 r., a może i w roku 1590. Zmarł w Wilnie, lecz nie wiemy, gdzie został pochowany.
Jak wynika z przytoczonych i dość skąpych danych biograficznych, Sabinka nie miał nic wspólnego z rycerskim rzemiosłem. Tym bardziej więc zadziwia jego przepyszny, sporządzony z natury portret graficzny, pozostający w całkowitej sprzeczności z pełnionymi przez modela funkcjami. Wykonany w technice miedziorytu, okazały wymiarami (odcisk płyty 420 x 325 mm), nie jest tuzinkowym wizerunkiem i zasługuje na baczniejszą uwagę. Wykonał go niemiecki rytownik, malarz i pisarz Nicolaus Andreae (Andrea, Andreas), urodzony ok. 1550 r. w księstwie Schleswig – Holstein, zmarły hipotetycznie po 1606 r. w Kopenhadze. Artysta ten ustawicznie się przemieszczał po Europie, wędrując z jednego miasta do drugiego; w Gdańsku był w 1586, w Wilnie - w 1590 r. I tę właśnie datę odnajdujemy w sygnaturze sztycharza na portrecie Sabinki, położonej dwukrotnie; wynika z niej ponadto, że wójta wileńskiego grafik portretował z natury, sporządzając wpierw rysunek przygotowawczy. Wyjątkowość tej podobizny polega nie tylko na cennej formułce ad vivum, ale przede wszystkim na potraktowaniu modela, który przedstawiony został co najmniej jako hetman wielki koronny, w przepysznej zbroi, z regimentem w ręce, przysługującym, jak wiadomo, tylko panującym i wodzom naczelnym. Tożsamość portretowanego potwierdza napis identyfikacyjny, obiegający owal, oraz drugi wizerunek Sabinki – w górnej partii kompozycji – klęczącego wraz z rodziną w pozie wieczystej adoracji. Koronkowa kreza i przepasująca pierś szarfa, a przede wszystkim zbroja, istne arcydzieło sztuki złotniczej, nadają wójtowi wygląd jakiegoś hiszpańskiego granda w rodzaju współczesnego mu księcia Alby, a kontemplacja samej tylko zbroi przyprawia o przysłowiowy zawrót głowy. W całej kompozycji zauważa się zresztą ów horror vacui, tak charakterystyczny dla epoki manieryzmu.
Dlaczego Sabinka został przedstawiony w ten właśnie sposób ? Na pewno działo się to na jego własne życzenie, ponieważ najprawdopodobniej on sam zamówił rycinę i pokrył wszelkie (niemałe) koszty. O ile nie jest to podobizna kommemoratywna, finansowana np. przez rodzinę po śmierci Sabinki, można zaryzykować twierdzenie, iż wójt wileński był chyba większym megalomanem i bogaczem, aniżeli wydawało się to jemu współczesnym, i nam, potomnym.