Zgodnie ze średniowieczną jeszcze tradycją królowie francuscy na czas żałoby przywdziewali szaty fioletowo-purpurowe. Na pogrzebie Zygmunta III Wazy i Konstancji Austriaczki za trumnami podążał fraucymer dworski w tzw. niemieckiej żałobie: „w białych płótnach aż do ziemi”. Dworki infantki Anny Wazówny przywdziewały w podobnych okolicznościach białe kostiumy, królowej Konstancji zaś – ciemnobrązowe (bruni). Na pogrzebie swego poprzednika i macochy Władysław IV Waza zasiadł w katedrze wawelskiej „w białe płótno ubrany”. Królowi Hiszpanii Filipowi II zarzucano, iż ubiera się jak czarny lud (gente da capa negra). Czerń była elementem długiej tradycji burguncko-wenecko-iberyjskiej (przykładowo, na dworze Władysława Jagiełły stanowiła wyraz szczególnego wykwintu). Faktem jest, iż to właśnie moda hiszpańska ostatecznie ugruntowała ją jako kolor żałoby, mimo wspomnianych wyjątków.
Stanisław Lubieniecki Młodszy spolszczył wierszyk anonimowego autora, opisujący batalię pomiędzy modą hiszpańską a francuską: Hiszpan „nosi płaszcz długi właśnie dla żałoby, Francuz w ten czas krociuchny ma za ozdoby”. Owa czarna kapa była podstawą ubioru pogrzebowego. Tak o Zygmuncie i jego dworzanach A.D. 1593 pisał przebywający w Gdańsku Fynes Moryson: „Widziałem Króla Polski mającego odpłynąć do Szwecji, dziedzicznego królestwa jego zmarłego niedawno ojca, [po którym] nosił strój żałobny, a mianowicie długi czarny płaszcz z wełny oraz niski kapelusz z czarnego jedwabiu z wąskim rondem, z opadającą szarfą wokół szyi”. 20 września 1596 r. na zamku warszawskim król przyjął synowca legata papieskiego w kapeluszu mediolańskim oraz czarnym płaszczu szytym zgodnie z wymogami hiszpańsko-włoskiej mody (ferraiolo longo). Dwa dni później monarcha wziął udział w uroczystej intradzie legata do Warszawy – poprzedzony przez piechotę niemiecką w czarnych płaszczach długich do kolan. Sam monarcha jechał w pelerynie długiej do łydek i wysokim niemal na jedną piędź kapeluszu bez ozdobnego sznura, w jakim zwykli pokazywać się książęta niemieccy w czasie żałoby. Ważkim elementem odzieży uwypuklającym smutek po stracie bliskiej osoby był płaski kołnierz waloński zastępujący dekoracyjną kryzę, a nadto buty z cholewami z czarnego zamszu. Strój żałobny noszony przez senatorów w kondukcie żałobnym Anny Jagiellonki w 1596 r. obejmował „długie szaty sięgające ziemi”. W 1598 r. Aleksander Sokolski („preceptor pacholąt”, czyli nauczyciel paziów Króla Jego Mości) posiadał parę szat żałobnych z długim płaszczem sukiennym. Rajca krakowski Jan Waxman przed 1614 r. zakładał okazjonalnie płaszcz „kutnerowany żałobny”, a zmarły w Małogoszczy w 1645 r. sekretarz królewski Jakub Sosnowski – analogiczne okrycie z kiru. Podobny modus obowiązywał przez okres nowożytny choćby majętnych i podatnych na impulsy zachodniej mody gdańszczan.
Obok żałobnej peleryny konstytutywnym składnikiem tytułowego ubioru był kapelusz (w Holandii zwany barrette), najczęściej z wyjątkowo wysoką główką, często przewiązany długą, zwisającą, czarną lub białą szarfą (ang. weepers). Zwyczaj ów dokumentuje ulotka żałobna ukazująca procesję pogrzebową Henryka Juliusza księcia Brunszwiku-Wolfenbütel z 4 października 1613 r. (The British Museum). Żałobne krezy często zdobiono czarnymi koronkami. Ale oczywiście kolor nie był jedynym środkiem wyrażania żalu. Przykładowo, po odejściu kryz i rabatów do lamusa obwiązywano szyję Cravates z muślinu. Wyrazem umartwienia było także niewygolone oblicze. Wykluczone były tkaniny połyskliwe (jedwab, skóra), kokardy, galony, przesadne koronki, okazałe fryzury, a zwłaszcza klejnoty (tolerowano najwyżej biżuterię żałobną). Często zakładano tekstylne obuwie „matowe”, czerniono czerwone obcasy i podeszwy. W wielkiej żałobie zdobiono trzewiki kokardami z czarnej krepy, w czasie smutku – z czarnego jedwabiu z minimalną ilością czarnej koronki.
Istotne znaczenie miał krój szat żałobnych (długich i dostojnych, bez zbędnych ozdób, z dodatkami wanitatywnymi) oraz sposób ich noszenia. Przykładowo, w epoce Filipa IV peleryny z czarnego sukna (tzw. capuz) składano wpół, aby zaznaczyć, że dana osoba nie nosi żałoby. Habito lugubre przywdział dwór polski m.in. po śmierci Wilhelma Bawarskiego (marzec 1626), infanta Ferdynanda Habsburga (grudzień 1641) czy cesarza Ferdynanda II (luty 1637). Szczególny krój szat żałobnych odnosił się także do sług zmarłego. Przed wyprawą moskiewską 1619 r. „do szkatuły” królewiczowskiej przekazano odpowiednią sumę m.in. z przeznaczeniem na sukno żałobne dla dworzan Władysława Zygmunta Wazy. Muzycy Zygmunta III sami obstalowywali sobie „barwę” za sumy wypłacone z budżetu królewskiego, choć zdarzały się wyjątki. We wrześniu 1599 r., z okazji pogrzebu królowej Anny Austriaczki, włoskim muzykantom rozdano gotowe szaty żałobne.
Po śmierci pierwszej małżonki, królowej Cecylii Renaty, Władysław IV sprawił sobie odpowiedni ubiór: ozdobiony czarnymi koronkami (36 łokci) oraz „atłaskową” fetocją w dwóch rozmiarach (razem 63 łokci), również w kolorze hebanu. Król ubrany w żałobne szaty z czarnego pluszu uwieczniony został na obrazie Adolfa Boya, skopiowanym na rycinie Wilhelma Hondiusa, ukazującej bramę triumfalną wzniesioną na wjazd Ludwiki Marii Gonzagi do Gdańska w 1646 r. Na tym samym płótnie personifikacje Racji Stanu oraz Zmienności Rzeczy wynoszą symbolizujący żałobę Luctus spowity czarnym płótnem. U góry komnaty królewskiej jeden cherubin w pośpiechu zrywa ze ścian kir, drugi zaś przymocowuje w jego miejsce przepyszne, złote obicia i tapiserie. Panowanie czerni dobiega końca.
Ilustracja: Wilhelm Hondius: Brama triumfalna w Gdańsku na cześć Ludwiki Marii Gonzagi – strona wschodnia, 1646; fragment wg obrazu Adolfa Boya: Sąd Władysława IV, miedzioryt, papier żeberkowy z filigranem, 67,7 x 44,9 cm, Warszawa, Muzeum Narodowe, nr inw.Gr.Pol.5091, fot. muzeum.