Wśród staropolskich instrukcji podróżnych znajdują się również takie, które zostały napisane przez matki dla synów. Stanowią one dość liczną grupę. Działo się tak szczególnie w tych przypadkach, kiedy matka z różnych względów – najczęściej z powodu przedwczesnej śmierci męża – odpowiadała za kompleksową edukację synów. Sytuacja taka miała miejsce w rodzinie wojewody lubelskiego Marcina Zamoyskiego, który umierając w 1689 r., osierocił czterech synów, z których trzech (Tomasz Józef, Michał Zdzisław i Marcin Leopold), blisko dekadę później wyjechało za granicę. Cały ciężar wychowania dzieci spadł na barki wdowy – podskarbiny wielkiej koronnej Anny Franciszki Zamoyskiej z Gnińskich (zm. 1704).
Użyty w tytule cytat występuje regularnie w nagłówkach listów kierowanych przez nią do swoich synów odbywających edukacyjny wojaż po Europie na przełomie XVII i XVIII w. W zależności od liczby adresatów występowały też podobne zwroty do adresata: „Synu mój”, „Synowie moi”, a na odwrotach kopert można przeczytać podobne sformułowanie: „Synowi memu miłemu”. Zwroty te mają nie tylko konwencjonalną postać kurtuazyjną, ale też świadczą o bardzo silnej więzi emocjonalnej łączącej matkę z trzema synami przebywającymi poza rodzinnym Zamościem i krajem ojczystym w latach 1697–1701.
Oprócz wielu listów, które Anna Zamoyska przesyłała swoim synom, kiedy przebywali poza krajem, przygotowała dla nich również szczegółową instrukcję, którą otrzymali w trakcie podróży, zapewne krótko przed tym, jak powrócili do wielkopolskiego Ołoboka, aby spotkać się tam z matką w połowie 1700 r. i przed wyruszeniem w drugą część podróży poznać jej wolę odnośnie dalszego kształtu i charakteru tego wyjazdu.
Każdy z synów otrzymał odrębny egzemplarz, chociaż o identycznej treści. Zamoyska dała w instrukcji wyraz temu, że preferowała właściwą formację moralną w duchu katolickiej pobożności, ostrzegając jednocześnie przed zepsuciem i skłaniając do „prawa Boskiego zachowania”. Zachętą do wytrwałości oraz siłą do oparcia się różnorodnym pokusom świata czyhającym na młodych wojażerów (mimo troskliwej opieki dwóch guwernerów, w tym jednego jezuity) miało być starotestamentowe exemplum trzech młodzieńców w piecu ognistym pochodzące z Księgi Daniela. Szczególne znaczenie matka przypisywała właściwym relacjom braterskim, pragnęła, by były oparte na ewangelicznym przykazaniu miłości bliźniego. Radziła przy tym za wszelką cenę unikać zawiści i niezdrowej rywalizacji.
Na płaszczyźnie pragmatycznych korzyści intelektualnych owocność podróżowania Anna Zamoyska uzależniała od utrzymania umiejętnie nakierowanej uwagi. Według niej podróż nie powinna ograniczać się do prowadzenia bezproduktywnej obserwacji, ale skupiać się na kwestiach najistotniejszych, które po powrocie do domu można wykorzystać pro publico bono, pisała: „reguła jako z wiadomości cudzych praw, stanów, polityki możecie swojej służyć ojczyźnie”. Za wzór perfekcji stawiała słynnych antenatów rodziny, a w szczególności kanclerza Jana Zamoyskiego, pierwszego ordynata zamojskiego, założyciela Zamościa oraz samej ordynacji, którego instrukcja podróżna dla syna Tomasza miała być wówczas przechowywana w skarbcu Zamoyskich.
W dalszej części swojego pisma zawarła szczegółowe wskazówki geograficzne odnośnie do przebiegu itinerarium podróżnego. Wiedząc z lektury listów, że synowie byli już we Francji, Anglii i Holandii, wskazywała, że należałoby koniecznie uzupełnić mapę przystanków w podróży o wizyty na dworach berlińskim i drezdeńskim, najistotniejszych wówczas na zachodzie Europy ośrodkach dyplomacji zagranicznej wpływającej na sytuację polityczną i militarną w Rzeczypospolitej. Pobyt na dworze saskim w Dreźnie niósł ze sobą dużo większy potencjał wyzwań polegających na realizacji interesów rodzinnych, o czym świadczy fakt, że Zamoyska uczulała synów, aby czynili starania o realną protekcję królewską dla jej brata Jana Chryzostoma Benedykta Gnińskiego (zm. 1715), opata wągrowieckiego cystersów i referendarza koronnego, od 1687 r. piastującego tytularny urząd biskupa kamienieckiego. Głównym celem wojażu młodych Zamoyskich kontynuowanego w latach 1700–1701 miało być gruntowne poznanie Włoch, a przy okazji w drodze na Półwysep Apeniński miano zwiedzać kraje innych książąt niemieckich, prowincje francuskie, których wcześniej nie oglądano, a w szczególności leżącą na pograniczu Francji i Włoch Sabaudię.
Dopiero na końcu Anna Zamoyska poświęciła kilka zdań kwestiom stricte edukacyjnym. Jednakże sfera naukowa była domeną głównie pierwszej części peregrynacji, kiedy to prowadzono regularne studia pod kierunkiem prywatnych nauczycieli w Pradze i Paryżu, a także na akademii jezuickiej w Ingolstadt. W instrukcji Zamoyska poruszyła jedynie problem konieczności ciągłego doskonalenia umiejętności lingwistycznych w zakresie języka niemieckiego, a służyć miała temu praktyka konwersacji w Wiedniu, mieście dającym również jedyną i niepowtarzalną szansę na dokładne poznanie organizacji i kolorytu życia dworu cesarskiego.
Nie można mieć pewności, czy matka była do końca zadowolona z postawy poznawczej synów na dworze wersalskim Ludwika XIV, skoro w kontekście nauk prawideł i etykiety obowiązujących na dworze habsburskim pisała: „czego było potrzeba niemniej umieć zażyć i w Paryżu”. Jednocześnie wyrażała obawę przed dłuższym pobytem we Włoszech, mimo iż jego głównym celem miał być udział w obchodach wielkiego jubileuszu 1700 r. Kraje Półwyspu Apenińskiego, a w zasadzie cnoty jego mieszkańców, Anna Zamoyska ceniła bardzo nisko, upatrując stałego zagrożenia w postaci niepożądanej asysty podejrzanego towarzystwa. Uważała, że musi to skutkować niechybnym „zepsowaniem obyczajów”, a nawet jeszcze większym niebezpieczeństwem dla zdrowia i życia synów w wyniku waśni i konfliktów honorowych czy pojedynków.
Więcej:
Adam Kucharski, Instrukcja podróżna Anny Zamoyskiej dla synów odbywających peregrynację po Europie na przełomie XVII i XVIII wieku, [w:] „Czasy nowożytne”, 2012, t. 25