Błonia to istotny element tożsamości starego Krakowa, a przy tym niezwykła pamiątka przeszłości, fenomen urbanistyczny i kulturowy. Zielony, nigdy nie zabudowany klin wbijający się w Kraków od strony Jury i sięgający niemal do Rynku Głównego – to zjawisko niepowtarzalne. Sam termin „błonia” nie jest precyzyjny. W kolejnych fazach rozwoju miasta nazywano tak miejsca o zmieniającym się wyglądzie, funkcji i areale. To, co dziś przez termin ten rozumiemy, to część równiny ciągnącej się ongiś od Zwierzyńca i Salwatora w stronę Czarnej Wsi i Łobzowa.
Niemal tak stary jak Błonia był spór toczony o nie między miastem a klasztorem panien norbertanek na Zwierzyńcu. Wieloletni zatarg wiązał się bezpośrednio z dokonaną w roku 1366 przez klasztor niezbyt fortunną zamianą Błoń na kamienicę przy ul. Floriańskiej. Kiedy kilka lat po tej transakcji kamienica spłonęła, miasto miało cenne pastwiska, a siostry nic. Wbrew rozsądkowi klasztor próbował doprowadzić do anulowania umowy. W poczuciu krzywdy odwołano się nawet do Stolicy Apostolskiej. W 1635 w Kapitule Katedralnej została spisana ugoda między Magistratem Krakowskim i Klasztorem: Magistrat Krakowski o zwrócenie 5 zagród przy płotach Czarnej Wsi będących i przez Konwent Panien Zwierzynieckich posiadanych upomniał się twierdząc, że na gruncie miejskim są wystawione, a przeto miasta Krakowa własne. Konwent zaś Zwierzyniecki nabycie od Panów Tenczyńskich przez zamianę wniósł. [...] W tejże ugodzie powołany jest wyrok z roku 1512 króla Zygmunta zapadły, który względem pastwisk (błoniem teraz zwanych) granic orzekł, a które z upłynieniem lat tylu zaginęły. Te Magistrat i Konwent Zwierzyniecki odnowili i kopcami oznaczyli dodając aby: 1) Bydło miejskie i zwierzynieckie wspólnie się pasało; wszelkie ogrody, płoty lub budowle stawiać zabroniono, 2) Iż za ustąpienie sadzawki większej Konwentowi Zwierzynieckiemu wolno jest miastu wystawić 6 zagród na pastwisku i łąkach koło Łobzowa i Czarnej Wsi rowem obwiedzionych na użytek miasta, 3) Iż konwent 4 tylko zagrody w ogrodzie Cypcerowskim będące utrzymać może. Więcej domów lub zagród stawiać zabroniono. W XVII i XVIII w. od czasu do czasu wznawiano procesy o limitację własności na Błoniach między norbertankami a mieszczanami krakowskimi, ale kończono je ugodami i kosmetycznymi zmianami spornych granic.
W XVI i XVII w., kiedy Kraków wraz z okolicznymi wsiami przeżywał okres spokoju i względnej prosperity, Błonia zaczęły się kurczyć. Okoliczne wsie rozbudowywały się, wchodząc opłotkami na miejskie pastwiska. Mechanizm ograniczania przestrzeni Błoń był dość schematyczny: najpierw na skraju łąk zakładano ogród, stopniowo powiększając jego obszar. Potem występowano o zgodę na wzniesienie parkanu, który z czasem przybierał solidniejszą formę. Z czasem wewnątrz ogrodu stawiano dom oraz zabudowania gospodarcze i starano się o legalizację „przedsięwzięcia”. Proces stopniowej zabudowy Błoń przerwał najazd szwedzki. Ruch budowlany zamarł, przedmieścia były zniszczone, wiele kamienic w centrum stało opuszczonych, a niektóre zawaliły się bez opieki. W pierwszej ćwierci XVIII w., gdy Kraków znalazł się na dnie upadku, na Błoniach nadal odbywały się, choć z rzadka, ćwiczenia wojskowe. Dla ludności przedmieść były prawdziwym utrapieniem, jako że głównym „przeciwnikiem” żołnierzy ze stacjonującego w Krakowie regimentu pieszego artylerii koronnej były żydowskie szynki, a zaraz po nich komory przedmieszczan i cnota ich córek. Akta sądowe pełne są lamentów zrozpaczonych ludzi, dla których własny żołnierz był okrutniejszy od obcego.
W XVIII w. miasto odżyło. Zaczęto nawet dbać o higienę – podjęto próby melioracji bagien i uporządkowania niedbałej zabudowy przedmieść. Prace te zostały przerwane rozbiorami i ostatecznym upadkiem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Dla Błoń nie miało to jednak żadnego znaczenia – krowy pasły się jak dawniej, a pastuszkowie kontemplowali uroczą panoramę roztaczającą się na starą monarszą stolicę.