Fajas, cordoncillos, entorchados, gurbiones, molinillos, passadillos, soguillas, grandujados, pestañas, abanillos, trencillas, pignillas – dziś trudno nam zrozumieć sens dawno przebrzmiałych terminów hiszpańskiego rzemiosła pasamonicznego. Francuskie passement i włoskie passamano wywodzą się od hiszpańskich wyrobów szmuklerskich rozpowszechnionych na Półwyspie Iberyjskim przez Arabów. Zakładając iż owe molinillos używane były do ozdabiania rękawków strojów kobiecych oraz męskich kaftanów, można przypuszczać, że to one właśnie pojawiają się regularnie na portretach dworskich z przełomu XVI i XVII wieku. Chodzi o rodzaj ozdób przypominających wstążki (tiras), z dekoracyjnym brzegiem i środkiem wypełnionym zdobnym motywem, umieszczanych dość gęsto obok siebie, w linii poziomej. W opisach bogatych strojów często napotykamy określenie cuajadas de molinillos (dosł. „skrzepnięte molinillos”), odnoszące się właśnie do rękawów. Wobec faktu złożoności samej li tylko terminologii nie dziwi fakt, że przyuczenie do zawodu pasamonika trwało najkrócej 4 lata!
Szczególnego kunsztu wymagało tkactwo tabliczkowe. Powstałe przy użyciu tej metody obiekty sztuki szmuklerskiej nie rzucały się w oczy jak galony ze złotej czy srebrnej nici, ale poprzez doskonałe dopasowanie koloru i stylu do stroju oraz umiejętne umiejscawianie (dla zaakcentowania krawędzi albo na ważnych z technicznego punktu kroju liniach zszycia) były nie mniej spektakularne. W celu wzmocnienia efektu kroju naszywano na ubiór tkane na krosienkach tabliczkowych (często dodatkowo kłute lub ponacinane) borty i krajki w formie skośnych pasów, kontrastujących z głównymi tekstyliami. Nacięcia tkaniny przyjmowały narzucony wzór, przez co efekt dekoracyjny był jeszcze bardziej wyrazisty. Prosta skośna grań i tzw. wzór warkoczykowy, określany we wzornikach „wzorem rybiej ości”, były głównymi elementami zdobień. Obydwie formy wykonywano w hafciarstwie oraz najróżniejszych technikach pasmanteryjnych, takich jak naszywanie mocno skręconych sznurków, zwykłe plecenie, proste tkanie przy pomocy bardka, i właśnie tkanie tabliczkowe, do którego używano tylko gładkiej, mocnej i jednocześnie elastycznej przędzy.
Wszystkie składniki ozdób wykonywano ręcznie, do czasu wynalezienia Bandmühle (patent 1604 r.), maszyny do tkania wielu wstążek na raz. Z czasem rola wyrobów szmuklerskich jeszcze bardziej wzrosła: obok pasów, frędzli i chwastów, pętlic i zapon, sznurów i sznurowadeł, jedwabnych i metalowych koronek, gipiur, lamówek, atłasowych przepasek, podwiązek czy wstęg, pasamonicy wykonywali sznury do kapeluszy, kołnierze – wreszcie stelaże pod krezy, itp. Popularne rozcięcia strojów, poły baskiny, boczne szwy spodni itp. podkreślano barwnymi fetocjami (koronkowa taśma z klockowej koronki na bazie przędzy złotej, srebrnej lub jedwabnej, tworząca rozety u trzewików, wykańczająca stroje, kapelusze, etc.). Czasem z wzorzystych krajek i galonów szyto całe ubiory męskie! Ozdoba stroju zamieniała się w jego główne tworzywo. W XVII w. coraz mniejszą wagę przywiązywano do wzorzystości tkanin czy wyszukania kroju, liczyły się zaś dodatki i wymyślne wykończenie. Jak nigdy wcześniej ani później, królowały rozmaite typy coraz to nowych wstążek, którymi przewiązywano bufy na rękawach, spodnie i pończochy, ozdabiano kapelusze, zapięcia, mankiety, zawieszano na nich różne dodatki, układano rozety i misterne kokardy. Rola pasamoników, czyli „upiększaczy” (fr. enjoliveurs) wzrosła w czasie preponderencji wzorów paryskich. Z czasem wstążki będące głównym przedmiotem pracy pasamoników zastąpiły hafty, koronki i galony.
Pasamonicy działający na usługach mody zachodniej w większym stopniu niż ci hołdujący gustom walecznych Sarmatów posługiwali się technikami tkackimi. Nie zmienia to faktu, iż byli niezbędni także w krainie, gdzie Wschód spotyka Zachód. Do żupanów i delii dla użytku codziennego doszywano guziki „szmuklerskiej roboty” (jedwab na drewnianej foremce). Wykonane w hafcie wypukłym rozetki nakładane na szeroką, wzorzystą taśmę podwyższały koszty kupowanych w całości od pasamoników pętlic do delii lub tzw. potrzeb (wyszycia taśmowe lub ze sznurków, z odpowiednimi guzami, butonami, pętlicami i innymi dodatkami, łączące misterne plecionki jedwabnych sznurków). Działający w Rzeczypospolitej pasamonicy sprzedawali koronki, „ponty”, bogate w srebrną i złotą przędzę wstęgi, galony, kutasy, frędzlę, jedwab krawiecki, sznurki, guzy i guziki, także pasy: z zawojów tureckich, względnie wykonywane przez siebie w oparciu o taśmy pasamonicze lub techniką sprangu (pasy włosiane, włóczkowe, siatki, tzw. pasy sekieskie). Rzadziej dostarczali gotowych bind. Książę Krzysztof Radziwiłł chełpił się m.in. „bindą pomaranczową wązką po koncach po trzy strefy z roznych jedwabiow z macherkami” oraz „bindą kitajczaną białą poszarpaną starą po koncach złotem haftowaną, z franzlą złotą i z korunkami złotemi”.
Warto także pamiętać, że rozmaite kokardy zdobiące ludzkie ciało nie zawsze były jedynie próżną ozdobą. Nierzadko nosiły ze sobą różnorodne przesłania symboliczne, jak to miało miejsce choćby w przypadku „węzłów miłości” zdobiących tzw. fawory.
Il.:B. Strobel, Portret Władysława Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego, 1635, ol., pł., 112 x 84 cm, Warszawa, Muzeum Pałac w Wilanowie, nr inw. Wil.1654, fragment, fot. W. Holnicki.