Tak jak niezwykle sławne stały się sarmackie uczty, tak i powszechnie znane były toasty wznoszone przez polskich szlachciców. Ta specyficzna forma uhonorowania gospodarza, zgromadzonych gości czy też ważnych osobistości w Polsce odznaczała się niezwykłą pomysłowością. Już sam fakt, że Polacy, jak również inni mieszkańcy Północy, napełnianiu kielichów poświęcali znaczną część uczty, pokazuje, jak ważnym elementem spotkań przy biesiadnym stole były owe toasty. Popularny w Polsce, a przez obcokrajowców postrzegany jako dziwaczny i niehigieniczny, zwyczaj wznoszenia toastu i picia z jednego kielicha nie należał do najbardziej osobliwych. Cudzoziemcy, którzy byli bacznymi obserwatorami kuriozów kultury stołu polskiego, często umieszczali w swych relacjach opisy najciekawszych form wznoszenia toastów.
Johann Joseph Kausch w swych obserwacjach z końca XVIII w. przytacza pewną anegdotę: „W Polsce, gdzie bóg wina wznosi tak wysoko swój tyrs, młody kawaler zdejmuje z nogi swej bogdanki jedwabny pantofelek, napełnia go winem i wypija łapczywymi haustami. W obecności jednego z mych znajomych pewien Polak chciał w ten sposób przejawić rycerskość wobec pewnej damy z Austrii. Dama zrozumiała, że jest to atak na jej piękną nóżkę, głośno krzyknęła w kierunku męża i dopiero po długich przekonywaniach tego ostatniego pozwoliła rycerzowi spełnić życzenie”. Podobny zwyczaj zauważył również Bernadine de Saint-Pierre. W zapiskach z podróży do Polski nadmienia, że widział, jak biesiadnicy uklękli przed pewną księżną i – zdjąwszy jej pantofelek – napełnili go winem, następnie umoczyli koniuszek jej stopy i pili jej zdrowie.