Tylman van Gameren całe swe dojrzałe życie zawodowe związał z Polską i w II połowie XVII w. osiągnął w niej pozycję czołowego architekta, potwierdzoną licznymi zamówieniami i realizacjami, a także nobilitacją i tytułem architekta królewskiego. Mimo to jego imię i zasługi dziwnym zbiegiem okoliczności zostały w następnych wiekach niemal zupełnie zapomniane. Jeszcze niespełna sto lat temu na kartach pierwszego polskiego słownika architektów Tylmanowi van Gameren poświęcono ledwie krótką notkę pozbawioną podstawowych danych biograficznych, wymieniono przy tym jedynie osiem przypisywanych mu realizacji. Dopiero przypadkowe odnalezienie architektonicznego archiwum Tylmana w 1934 r. zapoczątkowało badania nad jego twórczością i życiem, których podjął się Tadeusz Makowiecki. Przełomem w studiach poświęconych Tylmanowi były kompleksowe prace Stanisława Mossakowskiego z lat 60. ubiegłego wieku, uwieńczone monografią opublikowaną w 1973 r. U schyłku zeszłego milenium młode lata architekta, jego edukacja oraz warsztat stały się przedmiotem zainteresowania kilkorga holenderskich badaczy, co zaowocowało polsko-holenderską wystawą przeszło stu prac Tylmana zorganizowaną na Zamku Królewskim w Amsterdamie (2002), a następnie na Zamku Królewskim w Warszawie (2003).
Tylman van Gameren urodził się zapewne na przełomie czerwca i lipca 1632 r. w Utrechcie w rodzinie kupca sukiennego Jacoba Janszona van Gamerena. Osierocony w 1642 r. Tylman podjął wkrótce naukę malarstwa, być może u stryja Dircka van Gamerena, nieco później zaś zapewne studia w szkole matematycznej (Duytsche Mathematique) na Uniwersytecie w Lejdzie, które pogłębiał na prywatnych lekcjach Nikolausa Goldmanna (1611–1665), matematyka i wykładowcy architektury cywilnej i budownictwa militarnego. Edukację kontynuował podczas zagranicznych podróży do Niemiec, Włoch i innych krajów. Pod koniec lat 50. XVII w. przyszły architekt trafił do Wenecji, gdzie spędził dłuższy czas i zyskał pewną sławę jako malarz batalista i mistrz kompozycji wielofigurowych. Zapewne w 1661 r. uzdolniony artysta, któremu nieobca była architektura cywilna i militarna, poznał Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, który zaprosił go na dwór swego ojca, hetmana Jerzego Sebastiana. Choć nie wiemy, czym Tylman zajmował się przez pierwsze dwa lata pobytu w Polsce, to możliwe, że jako inżynier wojskowy brał on udział w trwającej wówczas wojnie z Moskwą (il. 1). W 1663 r. rozpoczął pierwsze prace związane z rezydencjami Lubomirskich w Łańcucie, Janowcu i Przeworsku. Dwa lata później, gdy polityczny spór Jerzego Lubomirskiego z Janem Kazimierzem przekształcił się w otwarty konflikt, Tylman ponownie mógł się wykazać swymi militarnymi talentami, dowodząc artylerią rokoszan w bitwie pod Mątwami (1666). Gdy wygnany hetman musiał opuścić Polskę, Tylman z jego synem udali się w krótką podróż do Włoch. Po powrocie architekt zaprojektował epitafium dla zmarłego w 1669 r. Jerzego Sebastiana, a następnie warszawski klasztor Bonifratrów ze szpitalem i mauzoleum Morsztynów oraz pałac Lubomirskich w Łańcucie.
Wojskowe zasługi, które Holender oddał Rzeczypospolitej w wojnach z Turkami i Kozakami, były doceniane przez panujących. Michał Korybut Wiśniowiecki uczynił go nadwornym architektem cywilnym i wojskowym (1672), Jan III Sobieski zaś uhonorował tytułem kawalera Orderu Złotej Ostrogi (1676) – co uprawniało do posiadania herbu – a następnie funkcją królewskiego sekretarza. Dopiero wówczas, osiągnąwszy dworskie stanowiska zapewniające mu godną pozycję, a zapewne także odpowiedni status finansowy, Tylman van Gameren mógł poślubić szlachciankę Annę z Komorowa, z którą zamieszkał w Ujazdowie, w majątku swego mecenasa i przyjaciela Stanisława Herakliusza Lubomirskiego.
Dworskie stanowiska i zlecenia nie osłabiły jego relacji z Lubomirskimi, dla których w kolejnych latach wykonał wiele projektów (m.in. projekt nagrobka Zofii z Opalińskich Lubomirskiej w Końskowoli, dekoracje na uroczystości zaślubin marszałka Stanisława Herakliusza z Elżbietą Denhoffówną, projekt kościoła Benedyktynek w Radomiu). W latach 80. powstawały kolejne realizacje dla Lubomirskiego, w tym wiele projektów dla Ujazdowa i Czerniakowa, a także projekty dla jego krewnych: Pałacu Sandomierskiego dla wdowy po Aleksandrze Michale Lubomirskim czy fortyfikacji zamku w Rzeszowie dla Hieronima Augustyna Lubomirskiego. Z tego okresu pochodzą również prace Tylmana dla innych rodów magnackich: Gnińskich, Radziwiłłów i Kotowskich.
W 1683 r. architekt najpewniej wziął udział w wyprawie wiedeńskiej Sobieskiego. Można przypuszczać, że zasłużył się w bitwie i w rezultacie zaczął otrzymywać nowe zlecenia od króla (kościół kapucynów oraz nowa fasada kolegiaty św. Jana Chrzciciela w Warszawie, drewniany dwór dla króla). Dwa lata później uhonorowany został indygenatem, który przyznawał mu pełnię praw polskiego szlachcica. Jeszcze tego samego roku otrzymał od Komisji Brukowej zlecenie wykonania pierwszego pomiaru warszawskich ulic przeznaczonych do brukowania. Schyłek lat 80. oraz początek następnej dekady był dla Tylmana okresem szczególnie intensywnej pracy, której owocem są największe jego osiągnięcia artystyczne: fundowany przez Stanisława Herakliusza Lubomirskiego zespół kościelno-klasztorny Bernardynów w Czerniakowie wraz ze szpitalem (1687–1693), pałac Krasińskich w Warszawie (1687–1688) oraz kolegiata św. Anny w Krakowie (1689). Równolegle z nimi powstawał warszawski kościół i klasztor sakramentek (1688–1692) z fundacji królowej Marii Kazimiery, będący jej wotum za odniesioną przez męża wiktorię wiedeńską. Wzniesiona na Nowym Mieście kopułowa świątynia stanowi najdoskonalszą centralną budowlę tego architekta, w której ideowy program ułożony przez fundatorkę i sprowadzone przez nią zakonnice od nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu został po mistrzowsku połączony w bryle kościoła inspirowanej traktatami renesansowych teoretyków architektury.
Także następna dekada była dla architekta bardzo pracowita i obfitująca w prestiżowe zlecenia, wśród których najważniejszy był fundowany przez królową Marię Kazimierę Marywil (Marie Ville) – wielkomiejskie założenie mieszkalno-handlowe z przyległym ogrodem wzniesione wokół reprezentacyjnego, pięciobocznego placu (1691–1695). W zamierzeniu królewskiej pary miał to być swoisty pomnik zwycięstwa Sobieskiego, z centralnym kościołem pośrodku planowanego placu, w którym być może spocząć miał po śmierci zwycięzca spod Wiednia. Ostatecznie zrealizowano jedynie skromną kaplicę pośrodku ogrodzenia oddzielającego plac od ogrodu. Wywodzący się od paryskich placów królewskich Marywil stanowił niepowtarzalną w Europie syntezę miejskiego centrum handlowo-mieszkalnego, reprezentacyjnego placu oraz podmiejskiej rezydencji monarszej i kommemoratywnej świątyni.
W trakcie prac nad powyższym kompleksem Tylman przeprowadził pomiar ulic przedmieść warszawskich (1693), a następnie zaprojektował kamienicę rajcy Jakuba Schultzendorffa przy ulicy Długiej (1698), ukończył przebudowę pałacu Ossolińskich (1695–1696) oraz wyrysował plany jurydyk dla Stanisława Herakliusza Lubomirskiego (1693, 1697–1698). Z tego okresu pochodzą również projekty rozbudowy pałaców Teofili Ludwiki Lubomirskiej w Lublinie i Lubartowie (1693), rozbudowy pałacu Branickich w Białymstoku (1697) oraz klasztoru pijarów w Rzeszowie.
Mimo sędziwego już wieku architekt nie zarzucił związków z budownictwem militarnym. Jego rysunek z 1692 r. przekonuje, iż był on jednym z projektantów Okopów Świętej Trójcy nad Dniestrem – twierdzy wzniesionej z fundacji hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jana Jabłonowskiego, będącej ogniwem systemu obronnego wschodnich granic Rzeczypospolitej. Ostatnie lata życia Tylman spędził na kończeniu rozpoczętych wcześniej inwestycji, jak na przykład kolegiata św. Anny w Krakowie, gdzie doglądał zakładania kopuły (1700), rysowaniu projektów kościoła dla warszawskich paulinów (1700), klasztoru dla bernardynów w Rzeszowie (1701) czy ołtarza św. Felicissimy dla warszawskiego kościoła Świętego Krzyża z fundacji kardynała Michała Radziejowskiego (1704). Ostatnim bodajże ważnym zleceniem ze strony Komisji Brukowej było uporządkowanie rynku Starego Miasta w Warszawie i budowa tamże imponującego zespołu 70 nowych kramów wokół miejskiego ratusza (od 1700).
Przewidując zapewne nadchodzącą śmierć, Tylman van Gameren sporządził 10 maja 1706 r. testament, w którym częścią swego majątku wspomógł kilka zakonów i bractw, a rysunkowe archiwum, bibliotekę oraz zbiór instrumentów geometrycznych zapisał klasztorowi Kapucynów w Warszawie. Miesiąc później wstąpił do konfraterni Różańca Świętego i Imienia Jezus, a niedługo potem zmarł. Pochowano go najpewniej w tzw. Kaplicy Moskiewskiej kościoła Dominikanów Obserwantów na Krakowskim Przedmieściu.
* * *
Jakkolwiek w historii sztuki Tylman zapisał się jako wybitny architekt, to nie można zapominać, że jego pierwszym wyuczonym zawodem było cenione w Niderlandach malarstwo. Jednakże w XVII-wiecznej Rzeczpospolitej zawód ten nie dorównywał rangą profesji architekta i inżyniera wojskowego – szczególnie cennej w kraju będącym w stanie niemal nieustającej wojny z sąsiadami. Zapewne to jedna z przyczyn, dla której nie potrafimy do dziś wskazać żadnych zachowanych realizacji malarskich artysty z terenów dzisiejszej Rzeczypospolitej. Z przechowywanego we włoskim Camerino albumie rysunków zawierających prace artystów weneckich, rzymskich czy regionu Marche znajdują się dwa szkice Tylmana, z których jeden opatrzony jest inskrypcją: Sig: Titelmano Vancameren fiamingo[...] e Pictore in Polonia del Sig. Principe Giorgio Lubomirski 1661. Jakkolwiek w roku tym młody wówczas artysta przebywał już w Polsce, na dworze tegoż księcia Lubomirskiego, to rysunki te świadczą, iż utrzymywał ciągle kontakty z artystycznym środowiskiem, w którymi przyszło mu studiować i pracować podczas kilkuletniego pobytu w Italii.
Czas ten spędził on najpewniej w Wenecji, o czym przekonuje obecność imienia Tylmana w poemacie autorstwa Marca Boschiniego, weneckiego malarza, sztycharza, a zarazem handlarza i znawcy sztuki, który przedstawił w nim panoramę weneckiego malarstwa, omawiając przy tym najlepszych spośród żyjących i tworzących w Wenecji malarzy. Tylman jawi się tam jako virtuoso – wybitny autor aktów oraz scen batalistycznych malowanych z wyczuciem koloru i kompozycji. Nie można wykluczyć także hipotezy, iż mimo młodego wieku miał on okazję wykładać w weneckiej akademii, co zdaje się sugerować treść dyplomu Kawalera Złotej Ostrogi, który otrzymał z rąk Jana Sobieskiego w 1676 r. . Uwieńczony artystycznym sukcesem włoski epizod w życiu Tylmana był niewątpliwie bardzo ważny dla samego artysty, który podkreślił to w pełnym dumy epigramacie na jednym z niezachowanych projektów: To dzieło to Sarmaty Tylmana z Gameren, którego kolebką była Holandia, a w młodości oglądał on Włochy.
Zatem nie tylko umiejętności architekta i inżyniera wojskowego, ale też malarski talent Tylmana zadecydowały o jego zatrudnieniu na dworze Lubomirskich. Stanisław Mossakowski – monografista Tylmana – nie wyklucza, iż ten malarz-architekt mógł własnoręcznie wykonać część dekoracji malarskich do wnętrz budowli projektowanych dla Lubomirskiego. Jednakże podkreśla on także, iż z uwagi na zaangażowanie Tylmana w ogromną ilość projektów i związane z tym częste podróże po kraju architekt nie był w stanie wygospodarować czasu potrzebnego na wykonanie większych malowideł. Wiemy dziś, że spod jego pędzla wyszły dwa (nieistniejące dziś) płótna z ołtarza głównego kościoła w Łańcucie przedstawiające przebicie boku Chrystusa oraz św. Stanisława biskupa. Zaginęły również przechowywane niegdyś w Bibliotece Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk cztery szkice piórkiem o tematyce mitologicznej. Pewne pojęcie o kompozycyjnych umiejętnościach architekta daje nam szesnaście emblematycznych rycin Johanna Georga Helwiga, wykonanych według rysunków Tylmana, ilustrujących dzieło Stanisława Herakliusza Lubomirskiego Adverbia moralia. Natomiast prawdziwego talentu rysowniczego, a po części także malarskiego, dowodzą te prace projektowe Tylmana, na których za pomocą grafitowego szkicu podmalowanego pędzlem i tuszem przyszło mu demonstrować fundatorowi projekty rzeźbiarskich dekoracji wznoszonych budowli lub wyposażenia kościelnego, nagrobków etc. Do szczególnie zachwycających mistrzowską swobodą kreski, opanowaniem pędzla i ekspresją wyrazu należą projekty nagrobka hetmana wielkiego koronnego Pawła Sapiehy do kościoła w Berezie Kartuskiej z ok. 1680 r. czy na przykład studia ołtarza głównego do kościoła Bernardynów na Czerniakowie. O tym, że architekt czuł się również swobodnie, projektując dekoracyjne panneaux, przekonują zachowane szkice do dekoracji galerii zamku Ujazdowskiego w Warszawie. Za Mossakowskim możemy także przypuszczać, że zapewne na potrzeby dworu swego mecenasa Tylman podejmował się również opracowania scenografii teatralnych, czego zdają się dowodzić zachowane szkice do inscenizacji Achille in Sciro oraz Semiramide.
* * *
W pracy architekta Tylman posługiwał się znormalizowaną metodą prezentacji architektury zgodnie z zasadami wypracowanymi w drugiej ćwierci XVII w. w środowisku północnoniderlandzkich architektów, takich jak Salomon de Bray (1597–1664) i Pieter Post (1608–1669). Metoda ta, wywodząca się m.in. z traktatów architektonicznych Andrei Palladia (1508–1580) i Vincenza Scamozziego (1548–1616), polegała odwzorowaniu budowli poprzez ukazanie jej rzutu, elewacji bocznej i frontowej wykonanych na jednym lub kilku arkuszach papieru wedle jednakowej skali, dołączonej zwykle do projektu. Zgodnie z zaleceniami włoskiego artysty i teoretyka architektury Giovanniego Battisty Albertiego (1405–1472) unikano też przedstawiania widoków perspektywicznych budowli przekłamujących jej rzeczywiste wymiary i proporcje. Podstawy powyższego systemu odwzorowania Tylman poznał najpewniej w Duytsche Mathematique, zaś w czasie włoskich studiów przyswoił charakterystyczną dla tamtejszej szkoły architektonicznej manierę jednoczesnego ukazywania połowy przekroju i połowy elewacji budowli.
Prace nad projektem Tylman rozpoczynał od wstępnego szkicu będącego zwykle pierwszym wykonanym w graficie zapisem rodzącej się idei. Następnie na innej karcie, również grafitem, nanosił kontur obiektu na wyznaczony układ współrzędnych, zaznaczając wpierw jego kontekst architektoniczny, a w dalszej kolejności rysował detale i rzeźbiarskie elementy dekoracyjne. Wspomniany układ współrzędnych Tylman rozbudowywał niekiedy do postaci siatki regularnych kwadratów, tworzących swoistą osnowę przyszłej kompozycji, co przypominało metodę stosowaną m.in. przez Pietera Posta. Grafitowe linie architekt poprawiał piórem i tuszem, poczynając od konturów budowli i jej podziałów, a następnie wrysowywał detale. W przypadku powtarzalnych elementów dekoracji Tylman ograniczał się do wypełnienia nią tylko jednej lub dwóch osi, resztę pozostawiając na etapie konturowego szkicu piórem lub grafitem. Takie hierarchiczne opracowanie projektu służyć mogło komunikacji ze zleceniodawcą, któremu w ten sposób sygnalizowano najważniejsze w danym rysunku rozwiązanie przedstawione do dyskusji lub akceptacji. W finalnym etapie wykonywania rysunków Tylman posługiwał się chętnie pędzlem, podmalowując je tuszem lub akwarelą. Niektóre z tak wykończonych projektów zyskiwały cechy rysunków prezencyjnych – pieczołowicie opracowanych dzieł o wysokiej wartości artystycznej, które przekonać miały klienta lub mecenasa do realizacji projektu.