Stałym elementem dworskich ogrodów był sad, czasem przekształcany – jeśli były ku temu wystarczające środki – w skupiska rzadkich drzew owocowych. W XVII i XVIII w. nikogo nie dziwił „sztucznie utrzymany sad fruktyfikujący”, w którym: drzewa gruszkowego dużego, prostego dwa, jabłoni pięć, wiśnia jedna. Obok tej kwatery po prawej ręce jest kwatera gospodarska agrestem obsadzona, drzewek w koło niej jest: brzoskwiń sześć, morela jedna, gruszka jedna. W koło niej jabłoni siedem, wiśnia jedna. Obok tej kwatery jest kwatera druga agrestem obsadzona, drzewek w koło niej jest: morel osiem, gruszka jedna, jabłoń jedna, brzoskwinia jedna, migdałowych drzewek trzy, sawiny [jałowca] drzewek cztery. Istotną częścią wysokiej zieleni był gaj, którym to pojęciem obejmowano bardzo różne skupiska drzew. Mógł to być zespół starych drzew w lesie lub ich grupa w polu, jak również kilka młodych drzewek lub nawet pojedyncze drzewo rosnące w pobliżu dworu. Szczególnie szanowane były dęby, lipy i jawory. Wyobraźnia właścicieli krążyła między odziedziczoną po przodkach czcią dla gaju a jego użytkowaniem jako naturalnej, cienistej altany czy piorunochronu (przez stulecia wierzono w cudowną w tej materii skuteczność jesionów). Ta pierwotna, w zupełnej zgodzie z naturą pozostająca formuła przydworskiej zieleni w wielu regionach (np. na Kurpiach czy Żmudzi) przetrwała niemal do progu XX w. Nie odczuwano, zwłaszcza w puszczańskim krajobrazie, potrzeby „regulowania” przyrody, wydawania na ten cel niemałych pieniędzy. W naszej kulturze i tradycji symbolem takiego naturalnego kontaktu z wiekową przyrodą pozostanie lipa czarnoleska, obecna w pismach Jana Kochanowskiego, symbol spokoju, domowego ciepła, wytchnienia po trudach. Na Litwie popularne były chłodniki z drzew zasadzonych w wąskim kręgu; o nich pisał XVIII-wieczny monitor: Chłodnik z cienistych drzew zrobiony, których gałęzie jedne z drugimi poplecione gęsto go okraszały. Dostęp do takich zielonych altan ograniczony był młodzi płci obojga, gdyż uważano – zapewne opierając się na własnych doświadczeniach – że miejsce osobne, w gaju zasłonięte, nadzwyczajnie sprzyja amorom.
W końcu XVIII i na początku XIX w. siłą napędową sztuki ogrodowej były parki pałacowe (lub nawet bez pałaców), zakładane wielkim kosztem i nie mniejszym rozmachem. Styl nadawał park zwany angielskim, niekiedy chińsko-angielskim lub swobodnym. Stanowił scalenie naturalnego z pozoru krajobrazu łęgowego lub leśno-wodnego z kulturowym. Park naturalistyczny zwracał się ku krajobrazowi w jego przyrodniczej, nieskażonej formie. Wystarczy zacytować słowa Józefa Strumiłły z Ogrodów północy: Zadrzewienie stare, wielkie, już wyrosłe; czyste, szumno płynące wody; pagórki, doliny, są to skarby, które trzeba chwytać i szanować oraz bacznie do swego celu przyswajać. Wybitny badacz ogrodów Janusz Bogdanowski pisał: Park naturalistyczny to realizacja idei stworzenia swoistych teatrów przyrody. Po części wykorzystując walory miejsca, po części przydając im osobliwe elementy, kształtowano wokół architektury zmienne w wyrazie i nastroju, a z pozoru naturalne wnętrza krajobrazowe.
Czasem działano instynktownie, bez konsultacji z kwalifikowanymi architektami krajobrazu. W małopolskich Bolechowicach wokół XVIII-wiecznego dworu rozwinięto na niewielkim obszarze założenie o zaskakującej różnorodności widoków: wnętrze zajezdne w otoczeniu kasztanowców, wyraźnie kulturowe, zdobne fontanną, z widokiem na dwór w otoczeniu rozłożystych drzew, perspektywa stawu z mostkiem na wyspę, skąd widok w głąb doliny na gotycki kościół wśród drzew, a poprzez tafle wody na amfiteatralnie ukształtowany park. Dalej przejście przez wnętrze „wielkiej murawy” wprowadza wkoło do serii „gabinetów” ukazujących krajobrazy: nawodny, polany leśnej, widoki na dwór i sady. Stąd ścieżka zakosami po stoku wyprowadza ku zmiennym na każdym zakręcie widokom, to na grupę czarnych sosen, to buków, to włoskich topól, by doprowadzić do wykutej w skale altany, skąd otwiera się pełny widok skosem poprzez park, dwór, staw, kościół gotycki na panoramę lesistych wzgórz. Tak powstawał prywatny raj, miejsce o którym pisano za Horacym: Iste terrarum mini praeter omnes angulus ridet.