Pod Wiedniem znalazł się Sobieski w wyniku zawartego 31 marca 1683 r. w Warszawie z cesarzem rzymskim narodu niemieckiego Leopoldem I układu, zakładającego w razie najazdu tureckiego na któregoś z sygnatariuszy wspólne prowadzenie wojny przeciwko agresorowi[1]. Wykonując postanowienia traktatu ruszył Sobieski z odsieczą stolicy Austrii. Zapowiedzią, że udział Rzeczypospolitej w wojnie nie skończy się na jednorazowej interwencji była już kontynuacja kampanii na Węgrzech i bitwa pod Parkanami. Ale gdy późną jesienią 1683 r. kampania na południe od Karpat została zakończona, stanął Salwator Wiednia przed dylematem pacyfikacji lub kontynuacji wojny z Turcją. Odpowiedź Sobieskiego była jednoznaczna: długofalowe kontynuowanie wojny w ramach możliwie szerokiej koalicji. Pochodną tej decyzji stał się zawarty 5 marca 1684 r. w austriackim Linzu układ fundujący Ligę Świętą i ustanawiający dyplomatyczne ramy dalszego prowadzenia wojny z Portą. W istniejących realiach politycznych do funkcjonującego już faktycznie pod opieką papieską sojuszu polsko-austriackiego udało się wciągnąć jeszcze Wenecję, ale listy uczestników nie uznano za zamkniętą, planując w przyszłości rozszerzenie przymierza, choć początkowo to oś trzech, a wliczając Kurię czterech podmiotów, stanowiła podstawę dalszego prowadzenia wojny.
Nowy traktat rozwijał ustalenia wcześniejszego układu cesarsko-królewskiego, poszerzając system wzajemnych zobowiązań o państwo dożów. Wojna miała być prowadzona aż do zawarcia wspólnego zwycięskiego pokoju, a za jej cel uznano odzyskanie ziem utraconych na rzecz Turcji przez sygnatariuszy układu, w wypadku Rzeczpospolitej: Podola i części Ukrainy. Poczyniono również zobowiązania, co do dalszego sposobu prowadzenia wojny, przewidując możliwość łączenia – na mocy wspólnego postanowienia – sił oraz zbiorowego układania ogólnego planu działań, aktualizowanego stosownie do okoliczności wojennych w ciągu kampanii[2].
Zawarty w Linzu pakt wyznaczył kierunek polskiej polityki na blisko dwadzieścia lat, czyli chyba na dłużej niż wyobrażał to sobie Sobieski w 1684 r., ale choć wypadki potoczyły się w ciągu kolejnych lat nie po myśli polskiego władcy, to błędem byłoby zakładać, że przystępował on do ligi przymuszony przez otoczenie lub pod szczególną presją okoliczności. Źródła nie wskazują, by taka sytuacja miała miejsce. Monarcha przystąpił do Ligi Świętej, gdyż jego polityczny zmysł podpowiadał mu, iż dzięki tej dyplomatycznej kombinacji będzie mógł w kolejnych kilku latach osiągnąć najwięcej dla siebie i kraju. Król był zdecydowany na cesarsko-papieski alians i szukanie fortuny w przedsięwzięciach wojennych kierowanych ku południowemu wschodowi, przeciwko osmańskiemu imperium.
[1] Treść przymierza zawartego między cesarzem Leopoldem a królem Janem III w Warszawie 31 marca 1683 roku [w:] Relacye nuncyuszów apostolskich i innych osób o Polsce od roku 1548 do 1690, t. II, wyd. E. Rykaczewski, Berlin – Poznań 1864, s. 431 – 432.
[2] Artykuły przymierza między cesarzem, Polską i Wenecją zawartego w roku 1684 [w:] Relacye…, s. 435 – 436.