Od baszt S. Trójcy do wszystkich szczytów skał, po prawej, po lewej, z tyłu i na przodzie leży mgła śnieżysta blada, niewzruszona [...] Na wyspie granitowej, nagiej, stoją wieże zamku wbite w skałę pracą dawnych ludzi i zrosłe z skałą jak pierś ludzka z grzbietem Centaura.
[Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia]
Miejsce – które dzięki Krasińskiemu pozostaje w narodowej tradycji symbolem ostatniego punktu oporu tradycjonalizmu, miejscem śmiertelnej walki między starym i nowym porządkiem świata – istnieje naprawdę. Kiedy w 1672 r. skapitulowała na honorowych warunkach załoga Kamieńca Podolskiego, wydawać się mogło, że nic nie będzie w stanie zatrzymać zwycięskiego pochodu Półksiężyca w głąb Rzeczypospolitej. Armia turecka zyskała znakomity punkt oparcia dla swych operacji wojennych, a sama twierdza była na tyle potężna, że strona polska nie mogła pokusić się o odbicie jej szturmem. W tej sytuacji Jan III Sobieski uznał, że można tylko próbować umniejszyć znaczenie fortecy, stosując znany od wieków środek – blokadę. Wyprawa na Wołoszczyznę w 1691 r., mimo że nie spełniła nadziei Sobieskiego, pozwoliła jednak na obsadzenie wojskiem królewskim ważnych punktów strategicznych, takich jak Suczawa, stara twierdza Neamtu czy umocnione klasztory Kimpolung i Dragomirna.
Jesienią 1692 r. hetman Stanisław Jabłonowski wyruszył z Pomorzan w kierunku Kamieńca i przez Jazłowiec i Gródek dotarł nad Zbrucz. Wyszukał miejsce na budowę nowej forteczki – stromy, skalisty cypel wciśnięty między Dniestr i Zbrucz, leżący w pobliżu tradycyjnego szlaku łączącego Kamieniec z Chocimiem. Niezwłocznie przystąpiono do sypania wałów forteczki, nazwanej pierwotnie „fortem Góry Świętej Trójcy”; dopiero później utarła się nazwa Szaniec bądź Okopy Świętej Trójcy. Plan twierdzy został zapewne naszkicowany przez Marcina Kątskiego. Zachowane szkice wskazują, że jednym z twórców Okopów mógł być też Tylman z Gameren, który brał udział w wyprawie Jabłonowskiego. Pierwotnie szaniec był założeniem ziemno-drewnianym i dopiero z czasem pojawiły się murowane dzieła obronne.
Komendantem szańca został płk Michał Brandt. Z każdej chorągwi husarskiej, pancernej i wołoskiej do służby w Okopach komenderowano po 4 towarzyszy i 4 pachołków. Żołnierze mieli przechwytywać przeznaczony dla załogi Kamieńca prowiant, niszczyć wychylające się z twierdzy oddziały, palić okoliczne zasiewy. Waleczny Brandt, mimo szczupłych sił, jakimi dysponował, utrudniał życie wojskom tureckim. Sława obrońców chrześcijaństwa trwających na krańcach Podola rozchodziła się echem po kraju. Jednak Turcy szybko zorientowali się, jak ograniczonymi środkami dysponuje przeciwnik i zaczęli formować duże konwoje, których Brandt nie ważył się atakować. Czym mógł straszyć 30 000 Tatarów, wiozących na kulbakach żywność do Kamieńca?
W początkach 1696 r. Michał Brandt przestał komenderować w Okopach „dla ratowania nadwątlonego zdrowia”. Jego miejsce zajął Jan Krzysztof Hondorff, późniejszy cześnik nowogrodzki i generał-major królewski. Tylko przez rok sprawował tą funkcję, podobnie jak jego następca, Jan Wilhelm Rotarius, weteran spod Wiednia. Jeszcze krócej komendantem był pułkownik Saubrey, Inflantczyk w służbie polskiej.
Rok 1698 poprawił nieco nastroje załogi Okopów. Pacta conventa Augusta II wspominały o odbiciu przez wojska saskie Kamieńca i zwróceniu go Rzeczypospolitej. Zaczęto snuć plany nowej kampanii przeciwko Turkom, której uwieńczeniem miało być odzyskanie Kamieńca. Uważano Okopy za najważniejszy punkt oparcia armii polsko-saskiej i przewidywano ich wzmocnienie. Jednak przygotowania wojenne przerwało zawarcie 26 stycznia 1699 pokoju karłowickiego, na mocy którego Rzeczpospolita odzyskała Podole. Powrót Kamieńca w ręce polskie sprawił, że znaczenie Okopów zmalało. Nawet przywilej Augusta II z 4 VI 1700 zezwalający na przekształcenie twierdzy w miasteczko, nie poprawił ich losu. Nie było chętnych do osiedlenia się na skalistym grzbiecie, mimo zapowiedzianego ustanowienia magistratu, tygodniowych targów, dwóch jarmarków w roku i zwolnienia na 10 lat z podatków. Okopy pozostały trzeciorzędnym posterunkiem. Traktowano je jako naturalne uzupełnienie twierdzy kamienieckiej, jej punkt zaopatrzeniowy i przeładunkowy w transporcie rzecznym po Dniestrze. Oddziały kierowane tu na leża zimowe miały sen twardy i spokojny. Część ich żołdu i zakupy niezbędnego zaopatrzenia finansowano z niewielkiego subsydium przekazanego przez papieża Klemensa XI na potrzeby Kamieńca i Okopów – twierdz „tak dobrze zasłużonych dla chrześcijaństwa”.
We wrześniu 1714 komendantem Okopów został mianowany Archibald Glower, z pochodzenia Anglik, od lat związany z armią koronną, od 1699 r. służący w Okopach i Kamieńcu jako oficer pogranicznej artylerii. Przywieziono także armaty – ich liczba wzrosła do 19, a następnie do 21 sztuk; nie była to może liczba imponująca, ale Okopy stały się jednym z najważniejszych cekhauzów Rzeczypospolitej. Była to „zasługa” Szwedów, którzy doszczętnie zrabowali polskie arsenały, oszczędzając tylko placówki kresowe. W 1721 r. Glower został odwołany z funkcji komendanta Okopów i przeniesiony na stanowisko dowódcy artylerii w Kamieńcu. Wraz z jego odejściem Okopy utraciły ostatniego człowieka, który był zainteresowany utrzymaniem posterunku w porządku i karności.