Antyturecka koalicja mogła być w dalszej kolejności z pożytkiem uzupełniana innymi podmiotami faktycznie tylko w warunkach politycznej współpracy Austrii, Polski i Rosji. Sobieski wykazał na polu szukania nowych sprzymierzeńców w walce z Turkami wielką pomysłowość, sięgając z rozmachem po nawet bardzo egzotycznych aliantów, ale przede wszystkim próbując przeciągnąć na swoją stronę tych uczestników politycznej gry, których włączenie do antytureckiej konstelacji wzmocniłoby bezpośrednio pozycję Rzeczypospolitej.
Egzotycznym partnerem dla szlacheckiego państwa była niewątpliwie Persja i to pomimo, że istniała pomiędzy oboma państwami tradycja stosunków politycznych i handlowych, a kontakty ułatwiało pośrednictwo obecnych w Iranie zakonów: dominikanów i karmelitów. Sobieski nawiązał kontakt z szachem Sulejmanem jeszcze przed bitwą wiedeńską[1]. Po Wiedniu podjął intensywne działania mające na celu wciągnięcie monarchii Sansanidów do wojny. Wprost z frontu król wysyłał do Persji trzy listy oznajmiające triumf i wzywające do współdziałania. Ofensywę tej swoistej dyplomacji korespondencyjnej kontynuował i po powrocie z wyprawy, sekundowali mu w tym cesarz i papież, czego świadectwo stanowi zarówno szereg zachowanych w archiwach i po części wydanych projektów lub odpisów listów z Europy do Persji, jak i pośrednio korespondencja pomiędzy członkami Ligi, które to obie grupy świadectw zebrał przed wojną polski uczony Czesław Chowaniec[2].
Listy od członków Ligi nie trafiały w próżnię o czym świadczyły wielokrotne, choć enigmatyczne odpowiedzi szacha[3]. Za wysłanymi w 1683 r. do szacha Sulejmana listami, do Isfahanu w latach 1684 – 1685 podążyli agenci dyplomatyczni polskiego króla, wśród nich: Bohdan Gurdziecki, Teodor Mironowicz, Konstanty de Syri Zgórski. Zarówno dwaj pierwsi prywatni wysłannicy polskiego władcy, jak i posiadający status posła nie tylko Rzeczypospolitej, ale i Wenecji nobilitowany w Polsce Ormianin Zgórski, mieli za zadanie przekonać szacha i jego otoczenie do propozycji przystąpienia Persji do wojny z Turcją[4]. Współdziałali dla osiągnięcia wskazanego celu nie bez zadrażnień, ale generalnie zgodnie, co nie było bynajmniej regułą w mniej egzotycznych rejonach, z dyplomacją papieską i pozostałych członków Ligi, np. z poinstruowanym przez cesarza o konieczności koordynacji działań wysłanym do Isfahanu katolickim arcybiskupem Nachiczewania Sebastianem Knabbem[5].
Losy projektu wciągnięcia Persji do wojny przesądzone zostały negatywnie podczas rozmów dyplomatycznych i zakulisowych intryg na dworze w Isfahanie w 1685 r. Odmowę rozpoczęcia wojny szach przekazał państwom Ligi za pośrednictwem ich najważniejszych przedstawicieli, czyli Zgórskiego i Knabba, w islamski Nowy Rok, czyli 20 marca 1686 r[6]. O odrzuceniu oferty Sobieskiego zadecydowała kalkulacja polityczna suwerennego państwa, jakim była ówcześnie Persja, która w tym czasie nie chciała ryzykować konfliktu z potężnym sąsiadem. Przyczyniły się do odrzucenia oferty państw Ligi również pieniądze i zakulisowe wpływy Turków i Francuzów na dworze szacha, którego tłumaczem z języków europejskich był zakonnik francuski ojciec Rafael du Mons, a większość urzędników na czele z wielkim wezyrem skłaniała się ku Turcji[7]. Wpływy uczestników Ligi Świętej na dworze perskim okazały się natomiast iluzoryczne, a aktywność, pomimo niewątpliwej osobistej operatywności jej agentów, w całej sprawie z konieczności ograniczyła się chyba głównie do złożenia drogą dyplomatyczną propozycji i oczekiwania na odpowiedź. Fakt, że realne możliwości oddziaływania polskiego władcy i innych uczestników Ligi na decyzje szacha okazały się niewystarczające, nie dezawuuje jednak samej próby podburzenia Sulejmana do wojny. Przeciwnie, zaniechanie tej inicjatywy byłoby sprzeniewierzeniem się zasadzie, że w wojnie należy próbować szkodzić przeciwnikowi wszystkimi możliwymi sposobami. Atak Persji na Turcję, choć trudny do skoordynowania i łatwy do odparcia dla operujących po liniach wewnętrznych wojsk sułtańskich, byłby jednak cenną dywersją.
Bezpośredniego znaczenia wystąpienia szacha dla rozwoju wypadków na europejskim froncie nie należy przeceniać, co czynili niekiedy polscy historycy, ale biorąc pod uwagę poważny potencjał militarny Persji mogłoby ono zmniejszyć ogólną odporność Porty. Persja była tradycyjnym i prawie równorzędnym wrogiem Turcji w Azji, krzyżującym wielokrotnie z Portą szable, próba więc skłonienia szacha do wyciągnięcia szabli z pochwy była logiczna i uzasadniona. Nie uważali zagrożenia perskiego za fantazję sami Turcy, o czym świadczyła podjęta w 1686 r. – pod presją wielkiego poselstwa z Persji, które groziło przystąpieniem do wojny – decyzja sułtana o ścięciu pogranicznego paszy, o czym informowała ówczesna „prasa” europejska[8]. Błędem byłoby jedynie liczenie na rozstrzygającą rolę podobnego aliansu i wiązanie z decyzją szacha losów wojny, czego Sobieski nie czynił, zdając sobie doskonale sprawę z fundamentalnego znaczenia sojuszu austriackiego i rosyjskiego, a alians perski traktującego, jako interesującą możliwość zaszkodzenia wrogowi, a nie decydujący element politycznych planów. Tak się złożyło, bo trudno tu mówić o związku przyczynowo – skutkowym, że w chwili gdy przedstawiciele Sobieskiego w Isfahanie słuchali odmowy szacha, posłowie Rzeczypospolitej w Moskwie ustępowali przed żądaniami znacznie ważniejszego partnera politycznej układanki. Polski władca bez wątpienia umiał rozróżnić stopień ważności poszczególnych dyplomatycznych przedsięwzięć, o czym należy pamiętać oceniając królewskie pomysły egzotycznych sojuszy, w tym interesujący projekt perski.
Fantastyczne było natomiast kolejne wytypowane na sojusznika państwo – Abisynia. Inicjatywa ograniczyła się do nieudanej próby nawiązania kontaktu z afrykańskim państwem[9]. Nic nie wskazuje, by z tym aliansem Jan III Sobieski wiązał jakiekolwiek poważne nadzieje, nie stał się on w każdym razie tematem jego epistolografii, czy memoriałów. Wysłanie misji dyplomatycznej do Afryki, można uznać za dowód wyobraźni i ciekawy przyczynek do kwestii horyzontów geograficznych ówczesnej polskiej elity. Nie był to dowód ignorancji, a co najwyżej przejaw jakiejś nieomal maniakalnej pasji politycznej, właściwiej wielu wybitnym wodzom i zdobywcom na przestrzeni stuleci. Losów abisyńskiej misji nie znamy, projekt trafił do lamusa historii. Myśl o możliwym wpływie na losy wojny w Europie ataku efemerycznego organizmu politycznego z terenu dzisiejszej Etiopii na należący do Imperium Osmańskiego Egipt była polityczną fantasmagorią, niegroźną dla jej pomysłodawcy. Wizji i inicjatywy nie sposób jednak i tu polskiemu władcy odmówić.
[1] List nuncjusza papieskiego [w Rzeczypospolitej] Pallavicini do kardynała Cybo, 5. IV. 1685 [w:] Monuments (...) de Russie, ed. Theiner, Roma 1859, s. 272 – 273.
[2] Cz. Chowaniec, Z dziejów polityki Jana III Sobieskiego na Bliskim Wschodzie 1683 – 1686, Kwartalnik Historyczny (dalej KH), 1926 r. nr XL, s. 151 – 160 (z najpełniejszym w literaturze przedmiotu przeglądem źródeł: rękopiśmiennych z bibliotek polskich i dokumentów edytowanych w zbiorach europejskich).
[3] Documente privitoare la historia romanilor (...), ed. Hurmuzaki, Bucuresti (Bukareszt) 1885, t. V, ser. 1, poz. 121, 122, 123 (trzy listy szacha).
[4] K. Barącz, Żywoty sławnych Ormian, Lwów 1856, s. 290 – 293.
[5] F. Kluczycki, Acta Anni 1683, Kraków 1883, dok. nr 181, 287, 296. Nachiczewań należy obecnie do Azerbejdżanu.
[6] Cz. Chowaniec, Z dziejów ..., s. 156.
[7] Ibidem, s. 157.
[8] Theatrum Europeaum, t. XII, Frankfurt 1691, s. 1133.
[9] Cz. Chowaniec, Z dziejów..., s. 152