Aby zapoznać się bliżej z warsztatem średniowiecznego skryby, należałoby go odwiedzić w skryptorium, co dzisiaj jest już niemożliwe. Pozostają nam zatem do przestudiowania zapiski poczynione niegdyś przez mnichów oraz zachowane miniatury przedstawiające piszące osoby.
Średniowieczny skryba pracował w skryptorium. Było to wydzielone pomieszczenie w klasztorze, którym kierowali przeważnie opaci i biskupi. W skryptoriach sporządzano rękopisy na użytek wspólnoty klasztornej, dla klasztorów filialnych. Tutaj też powstawały dzieła o dużej wartości artystycznej, których zleceniodawcami najczęściej byli dobroczyńcy i zwierzchnicy wspólnoty.
We wnętrzu skryptorium znajdowały się pulpity, na ogół wolno stojące z pochyłym blatem służącym do rozkładania ksiąg w trakcie czytania czy kopiowania. Ich liczba była uzależniona od liczby kopistów, a ta z kolei od zamożności klasztoru. Przeciętnie pracowało ich dwunastu, średnio ok. sześciu godzin, tylko przy świetle dziennym. Wśród nich byli zarówno wykwalifikowani – antiquarii, jaki i mniej biegli w fachu nowicjusze – librarii, scriptores. Istotną rolę w skryptorium odgrywał armarius, który przydzielał kopistom materiały, narzędzia pisarskie, wzory do kopiowania. Każdy pisarz musiał być zaopatrzony w zaostrzone pióra ptasie, kałamarz z inkaustem, pergamin oraz nożyk, który miał szerokie zastosowanie. Służył on do zeskrobywania błędnie napisanych liter, przykrawania kart pergaminowych, ostrzenia piór oraz do przytrzymywania podkładu piśmienniczego.
Gdy rękopis był już go gotowy, trafiał on do rąk korektora, który sprawdzał go i porównywał z oryginałem. Funkcję korektora pełnili najbardziej wykształceni członkowie konwentu z opatem na czele.
Zdobieniem ksiąg zajmowali się: rubrykator, miniaturzysta, iluminator.
Na utrzymanie działalności skryptoriów przeznaczano część dochodów klasztornych lub też nakładano w tym celu podatki na podległych klasztorowi prepozytów oraz kapłanów korzystających z klasztornych beneficjów.
W XIII w. klasztory zaczęły tracić dominującą pozycję w produkcji bezcennych woluminów.
Praca ludzi pióra nie należała do łatwych. Opat Piotr z klasztoru Santo Domingo de Silos wymienia szereg dolegliwości, z którymi boryka się skryba:
Ten, kto nie rozumie, co znaczy pisać, uważa tę robotę za nic. Spróbowałbyś sam pisać, wówczas doświadczysz, jak ciężka to praca pisanie. Powoduje ono zamęt w oczach, garbi plecy, uciska piersi i brzuch, rodzi ból nerek i w ogóle całe ciało wystawia na ciężką próbę. Dlatego, o czytelniku, przewracaj kartki powoli i palce trzymaj z dala od liter. Albowiem, jak grad niszczy płody ziemi, tak nieobyty czytelnik staje się zepsuciem dla pisma i księgi.