Historia szlacheckiej linii rodu Sobieskich herbu Janina, mimo znacznie lepszego dostępu do źródeł nadal pozostaje nie w pełni wyeksplorowana, by nie rzec zaniedbana. Wśród wielu przedstawicieli tego rodu osiadłych w województwie sandomierskim, lubelskim, krakowskim i ruskim uwagę przykuwa postać Wiktoryna Sobieskiego, który jako jeden z nielicznych zdołał nieco wyżej awansować i cieszył się protekcją swego królewskiego krewnego.
Nieustalona pozostaje data urodzin Wiktoryna. Jedynie w publikacji pt. Obraz Najświętszej Maryi Panny Matki Boskiej przez ś. Łukasza Ewangelistę malowany w kościele Bożego Ciała ww. XX. Dominikanów we Lwowie łaskami i cudami słynący pod opisem cudu nr XXIII i datą 21 maja 1654 roku odnajdujemy wzmiankę, że Wiktoryn będąc „synem maleńkim” nieostrożnie wychylił się przez okno kamienicy i upadł na bruk kamienny. Oznacza to, że Wiktoryn mógł liczyć wówczas trzy, może cztery lata, co pozwala ustalić datę jego narodzin na 1650 lub 1651 roku. Tragiczne wydarzenie, jak relacjonuje wpis, zapewne skończyłoby się pogrzebem malca, ponieważ lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Matka Wiktoryna, Barbara z Kuropatnickich 1°v. Sobieska 2°v. Grabianczyna uciekła się wówczas do pomocy Bożej, ofiarując w intencji syna mszę świętą przed cudownym wizerunkiem Matki Boskiej. W czasie Podniesienia, Wiktoryn ożył i zapłakał. Być może wypadając z okna Wiktoryn doznał jedynie wstrząsu mózgu i stracił czasowo przytomność. Niezależnie od tego szczęśliwa matka ofiarowała w intencji wskrzeszenia syna srebrne wotum z napisem: Słusznie Cię Matko Boża morzem nazywają / Gdyż w Tobie skarby pociech nieprzebrane mają / Wybrani Chrystusowi, co i mnie nędznemu / Drugi raz pozwolono żyć konającemu / Gdym tak upadł na ziemię z wysokiego ganku / Żaden mi żyć nie tuszył z ludzi do poranku / Przecież ja Ciebie Panno chwalić z serca będę / Póki żyję na świecie, i aż ciała zbędę. Upamiętnienie tego wydarzenia stanowi grafika z cyklu ilustracji cudów, jakie dokonały się przed obrazem Matki Bożej w kościele Bożego Ciała, wykonana ok. 1751 roku z okazji koronacji wizerunku. Każda z ilustracji posiada przy tym swój oryginalny napis. W przypadku cudu wskrzeszenia Wiktoryna Sobieskiego obrazowi towarzyszy napis w „języku brachmańskim” tj. hinduskim.
Wiktoryn, wraz z siostrą Elżbietą (od 1669 r. żoną Władysława Denhoffa, a po jego śmierci w 1673 roku żoną starosty starogardzkiego i łowczego wielkiego litewskiego, Jana Gorzeńskiego, zm. ok. 1698), wychowywany był przez matkę, Barbarę z Kuropatnickich i ojczyma, Marcjana Grabiankę (zm. 1662).
Ostatnia wzmianka o biologicznym ojcu Wiktoryna, Ludwiku Sobieskim pochodzi z 1646 roku, kiedy król Władysław IV nadał małżeństwu majątek Ortaszów w ziemi lwowskiej. Być może Ludwik zginął w którejś z bitew w czasie powstania Chmielnickiego, lecz brak na to potwierdzenia. Nie wiemy jak potoczyły się losy Wiktoryna po 1654 roku. Domniemywać możemy, że matka chciała mu zapewnić jak najlepsze wykształcenie, decydujące o późniejszej karierze. Sądzić można, że z tego powodu, jak i związków ze Lwowem, Wiktoryn mógł uczęszczać do tamtejszego kolegium oo. jezuitów. Wiktoryn na karty źródeł powraca w 1667 roku, jako członek orszaku Marii Kazimiery Sobieskiej, która w tym czasie podróżowała do Paryża, by bezpiecznie doczekać rozwiązania ciąży pod okiem lekarzy. Widać z tego jasno, że jego obecność podczas wyprawy, w której odpowiedzialny był za wymianę korespondencji nie była przypadkowa. Jan Sobieski chciał zapewnić swej żonie poczucie bezpieczeństwa w tych ważnych a jednocześnie trudnych chwilach oraz posiadać osobę zaufaną, która zadba o to, by sekrety zawarte w listach nie ujrzały światła dziennego poza korespondentami. Nadto Wiktoryn miał przykazane, by pilnie wypełniać instrukcje, jakie Jan Sobieski spisał na okoliczność owej wyprawy. Sobieski nieraz złościł się jednak na postępowanie Wiktoryna, który chyba zaniedbywał swoje obowiązki lub przekazywał mu nieprawdziwe wieści: Z listów P. Wiktoryna zrozumiawszy, że jest wielki i nieostrugany kostur. Takie mi błazeństwa w swoim liście pisze, żem ledwo nań żyw. Pisze mi awizy, które zasięgł od jednego kabaretiera pod Hamburkiem. Gdybym nie znał człowieka, rzekłbym, że szalony albo że drwi sobie ze mnie. Trudno wobec tego orzec, czy słowa Jana Sobieskiego świadczyły o niesubordynacji krewnego, czy jakiejś jego ociężałości umysłowej.
Po tym pierwszym i chyba nie dość dobrym występie w służbie Jana Sobieskiego, Wiktoryn pojawił się w kręgu jego rodziny zapewne w 1669 roku. Maria Kazimiera przebywająca naonczas we Lwowie i wyczekując rozwiązania kolejnej ciąży, zachorowała na ospę. Dolegliwości i stan położnicy były tak ciężki, że spodziewano się śmierci dzieci. Wówczas z pomocą – poza siostrą Jana, Katarzyną, oraz Cecylią z Radziwiłłów Sieniawską, która ofiarowała cudowny kinder-balsam – do chorej przybyła matka Wiktoryna, Barbara z Kuropatkickich Grabianczyna. Zaofiarowała się ona zaopiekować małym Jakubem Sobieskim. Zapewne przy tej okazji Wiktoryn mógł poznać przyszłego królewicza.
W 1674 roku Wiktoryn nie brał udziału w elekcji marszałka i hetmana wielkiego koronnego. Dopiero w 1675 roku pojawił się, jako kapitan wojsk królewskich w czasie wyprawy Jana III przeciwko Turkom, którzy po raz kolejny przekroczyli Dniestr i zaatakowali Trembowlę. Wiktoryn tuż przed wyprawą ofiarował swoją chorągiew opiece Najświętszej Marii Panny Łaskawej i z tej okazji złożył wotum w postaci dwóch czerwonych złotych w dublonie przed jej wizerunkiem w katedrze lwowskiej. Wojska królewskie, które wpierw odparły atak tatarski na Lwów pod Lesienicami ruszyły dalej z odsieczą ku obleganej Trembowli. W obawie przed Janem III Sobieskim, armia turecka wycofała się i nie wzięła udziału w walce. Wiktoryn Sobieski bezpiecznie powrócił do domu i w ramach dziękczynienia ofiarował w tym samym miejscu co wcześniej podobną sumę pieniędzy. Swój szlak bojowy w działaniach wojennych Wiktoryn Sobieski kontynuował w 1683 roku, kiedy udał się na wyprawę przeciw Turkom pod Wiedeń.
Awans i kariera Wiktoryna rozpoczęła się w 1684 roku, kiedy za zgodą króla matka scedowała mu starostwo mierzwickie z wsiami Mierzwica, Mokrotyn, Smerków, Bliszczywody i Przedrzymiechy w ziemi lwowskiej. Kolejnym ważnym wyróżnieniem Wiktoryna było zeswatanie go z Elżbietą Potocką, kasztelanką kamieniecką (córką Pawła i Elżbiety z Sołtyków), co zapewniło mu szerokie i wysokie koligacje z możnymi rodami. (Dodać warto, że związki z tym rodem nie były w kręgu Wiktoryna Sobieskiego czymś wyjątkowym. Marcjan Grabianka miał za pierwszą żonę Mariannę, córkę hetmana wielkiego koronnego i kasztelana krakowskiego, Mikołaja oraz Elżbiety z Kazanowskich Potockich). Ślub Wiktoryna i Elżbiety odbył się w 1687 roku we Lwowie w kościele wizytek, z udziałem pary królewskiej. Wówczas dziękowanie za pannę młodą wygłosił znany mówca i erudyta, biskup kijowski, Andrzej Chryzostom Załuski. Małżeństwo choć szczęśliwe okazało się jednak bezdzietne. Elżbieta należała do fraucymeru królowej. Zmarła 11 lutego 1694 roku.
W 1691 roku król nadał Wiktorynowi chorąstwo halickie (wakujące od 1670 roku, czyli od śmierci Stefana Złoczowskiego). Od tego czasu Wiktoryn pojawiał się na wielu uroczystościach rodzinnych oraz w samym Wilanowie. Często także pojawiał się w charakterze ojca chrzestnego żółkiewskich Żydów lub Turków, którzy postanowili lub zostali przymuszeni do konwersji wyznaniowej. Na takich uroczystościach występował w żółkiewskiej farze w 1687 roku u boku Katarzyny Mrozowickiej oraz w 1699 roku wraz z Marianną Boguszową.
Jak wynika z korespondencji Wiktoryna z lat 1692-1703, w dużej mierze poświęcał się on sprawom gospodarczym swoich majątków sąsiadujących z dobrami prywatnymi króla. Wśród zadań, jakie wypełniał pojawiały się problemy ze zbiegłymi chłopami, obrabowanymi kupcami, pilnowaniem zasiewów, sprzedażą płodów rolnych, inwentaryzacją lub dzierżawą majątków. Wiktoryn poza sprawną administracją dobrami okazał się łaskawym fundatorem i patronem cerkwi grekokatolickiej w Mokrotynie. W 1700 roku przekazał także lwowskiej katedrze kolejną ofiarę w postaci dwóch talarów na łój do lamp przed obraz swojej orędowniczki, Matki Boskiej Łaskawej. Wiktoryn zmarł w 1703 i został pochowany w Żółkwi.
Wiktoryn Sobieski mimo, iż należał do mniej zamożnej gałęzi rodu, jako nieliczny spośród jej przedstawicieli zdołał, dzięki pokrewieństwu z monarchą, awansować w hierarchii urzędniczej. Król mógł polegać nieraz na usługach Wiktoryna, choć wydaje się, że ten nie przejawiał szczególnych zdolności intelektualnych. Ożenek Wiktoryna z przedstawicielką rodziny magnackiej był wyrazem podporządkowania się planom króla. Sądzić można, że małżeństwo miało pojednać króla z Potockimi, kiedy ci w latach 80. XVII wieku znaleźli się w opozycji wobec dworu. Od tego czasu obecność Wiktoryna w miejscach rezydowania monarchy wzrosła, lecz ograniczała się do wystąpień podczas publicznych uroczystości rodzinnych. Wiktoryn nie zasłynął bowiem ani jako mówca, ani jako poseł czy zdolny urzędnik. Szkoda tylko, że tego energicznego gospodarza włości rozsławił niefortunny upadek z okna.