Relacje pamiętnikarskie z czasów Jana III świadczą o tym, że Jan III, jak bodaj żaden z jego poprzedników, był szczególnie pazerny na dobra materialne. Nawet podpisując w 1675 r. w Jaworowie tajny traktat polsko-francuski dotyczący wspólnego wystąpienia przeciw elektorowi brandenburskiemu, upomniał się o pieniądze wyłożone na wspieranie kandydatury francuskiej podczas elekcji w 1669 r.!
Według nadwornego lekarza królewskiego Irlandczyka O’Connora król co roku odkładał jakoby po pół miliona złotych do prywatnej szkatuły, co pomnożone przez 22 lata jego panowania dałoby ponad 10 milionów złotych, a więc sumę porównywalną z rocznym budżetem Korony w latach największego wysiłku militarnego, a zatem i finansowego państwa. Suma 10 milionów była jednak grubo przesadzona, ponieważ Jan III znany był też ze swej hojności graniczącej z rozrzutnością: nie tylko dokładał z prywatnej szkatuły do kosztów utrzymania wojska, ale także wypłacał liczne pensje, nie szczędził pieniędzy na mecenat, fundując kościoły i klasztory. Jak bardzo przesadzone były wieści o wielomilionowym majątku Sobieskiego, okazało się wkrótce po jego śmierci w czerwcu 1696 r. Jan III, nie spisawszy ostatniej woli, umierając, „błogosławieństwo za testament zostawił” oraz wezwanie dla synów, „aby królową Ichmość Matkę swoją wzajemnie kochali i szanowali”. Królowa Maria Kazimiera objęła w posiadanie dobra ziemskie (m.in. Jaworów i Jarosław), ale nie zdążyła przed śmiercią męża zabezpieczyć skarbów i pieniędzy pozostawionych na zamku w Warszawie. Próbował ją uprzedzić w tym najstarszy syn Jakub, który nie tylko dotarł pierwszy na zamek, ale spowodował zamknięcie jego bram przed matką, która chciała tam złożyć zwłoki zmarłego króla. Nie uzyskał natomiast dostępu do zawartości skarbca, bo został on opieczętowany przez wrogo nastawionych do rodziny Sobieskich braci Lubomirskich: podskarbiego wielkiego koronnego Hieronima Augustyna oraz Stanisława Herakliusza, marszałka wielkiego.
Przedmiotem podobnej rywalizacji pomiędzy królową wdową a Jakubem stały się także znacznie obfitsze skarby na zamku w Żółkwi. Zgromadzone fundusze miały ułatwić najstarszemu z synów Jana III ubieganie się o królewską koronę. Gorszące opinię publiczną spory majątkowe w rodzinie Sobieskich nie sprzyjały jednak jego planom, mimo że pogodził się z matką, a komisja pod przewodnictwem prymasa Michała Radziejowskiego dokonała podziału sum spadkowych pomiędzy członków rodziny. Zresztą niemal w przeddzień elekcji Jakub wycofał swą kandydaturę, nie zalecił jednak głosowania na swego głównego rywala, czyli Franciszka Ludwika de Bourbon, księcia Conti, lecz na Fryderyka Augusta Wettina, władcę Saksonii. W tej sytuacji doszło do podwójnej elekcji: księcia Conti oraz Wettina. Ten ostatni uzyskał wprawdzie mniej głosów, ale znacznie szybciej i sprawniej zorganizowany przyjazd na koronację i błyskawiczne przejście na katolicyzm przy bierności konkurenta sprawiły, że to on właśnie, jako August II, został władcą Rzeczypospolitej. Jak się okazało, był jednym z najgorszych władców Polski, która za jego opanowania i w dużej mierze za jego przyczyną z państwa suwerennego stała się protektoratem Rosji. Być może nie doszłoby do tego, gdyby nie rodzinny konflikt o schedę po Janie III…