W poradnikach ekonomicznych i encyklopediach, począwszy od XVII w., pojawia się wiele przepisów na wina lecznicze, które ulżyć mają w chorobie. Wino mieszane z ziołami i innymi składnikami leczyło najróżniejsze dolegliwości. Tak oto o dobroczynnym działaniu wina pisał Piotr Zbylitowski :
Wino dowcip zaostrza, posila człowieka
Żołądkowi potrzebie i przyczynia wieka.
Frasunek, myśli próżne wybija nam z głowy,
Czemu żaden nie sprosta wymownemi słowy.
Dni wesołych matką jest, dobrą myśl sprawuje,
Winem głowa zagrzana kłopotu nie czuje.
Nuży skąpstwo przemierzłe łakomstwo przeklęte...
Zalecano również picie samego wina, bez dodatków. Na podstawie pochodzenia trunku, koloru czy smaku sondowano, które wino komu służy, a komu może zaszkodzić: „Wino średnie najlepsze, iż gorące i suche w stopniu wtórym. Wino słodkie nieco jest wilgotne, dlatego jest grubej strawności, laxuje bardzo i rodzi kamień w nerkach. Wino ostre albo cierpkie z trudnością żyły otwiera, nie mnoży dobrej krwie, przecież posila wnętrzności. Wino bez smaku, niby woda, żołądkowi gorącej natury najlepsze, lubo mało tuczy. Wino męskie mocne, szkodzi zażywane, chyba wody przymieszaniem utemperowane, najlepiey rozgrzewa, ale rozum obraża. Wino wonne przyjemne czystą krew mnoży, serce rozwesela, troski oddala, złość obraca, w dobroć, oziembłość w Nabożeństwo; łakomstwo w szczodrość; pychę w pokorę; niedbałość w pilność; boiaźń w śmiałość; ale miernie pijąc”.
Mimo ostrzeżeń, że słodkie wino jest ciężkostrawne, szlachta przepadała za takim właśnie słodkim, ciężkim trunkiem. Fragment satyry Pijaństwo Ignacego Krasickiego to tylko jeden z licznych przykładów świadczących o tym, jak często wino stosowane było w przypadku problemów z trawieniem:
Pan Wojciech, co się bardzo niestrawności boi,
Po szynce, cośmy jedli, trochę wina radzi,
Kieliszek jeden, drugi, zdrowiu nie zawadzi
A zwłaszcza kiedy wino wytrawne i czyste
Przystajem na takowe prawdy oczywiste!
W XVIII w. czerwone wina francuskie, zwłaszcza te z rejonu Bordeaux, uznawane były za doskonałe remedium na problemy z żołądkiem. Swoje dobroczynne działanie zawdzięczały zawartym w nich garbnikom i taninom. Nieprzecenione były również zalety dietetyczne win reńskich, z których powstawały lecznicze mikstury: „Weź wina Ryńskiego dobrego starego kwartę nowej miary, weź jagód bzowych suszonych łotów pięć, utłucz je dobrze i wsyp w to wino, niechaj tak przez dni trzy na ciepłym miejscu mokną. Tego wina dawaj pacjentowi z rana naczczo, szklaneczkę, po którym wypiciu niechaj jeszcze z godzinę poleży w łóżku, toż samo i idąc spać ma szklaneczkę wypić, a miawszy drugą kwartę wina w pogotowiu, co tamtego pacjent upije, tyla znowu przylewać będzie, po wypiciu tedy takowym sposobem obydwóch kwart wina, wiela pacjentom puchlinka zgniła”.
Wino i inne trunki, które wspomagały trawienie, były jednak często nadużywane, a i forma ich spożycia przyczyniała nieraz więcej szkody niż pożytku. Nagminne było spożywanie alkoholu z samego rana. Pisał o tym już Kitowicz: „Trunki wielkim panom były zwyczajne: rano herbathe, czasem z mlekiem, czasem bez mleka, zawsze z cukrem, potem wódka gdańska, persico, cynamonka, dubelt-hanyż, ratafia, krambambula (...). Napiwszy się po kieliszku, przejedli konfitur albo piernika toruńskiego, po tych chleba z masłem lub sucharków cukrowych i znowu powtórzyli raz i drugi po kieliszku wódki”. Nie tylko spożywanie trunków na czczo szkodziło i powodował o wiele szybsze upojenie alkoholowe. Mieszano bowiem wódkę z winem i taką miksturę zapijano dla orzeźwienia piwem. Skutki, jak łatwo się domyślić, były dość tragiczne.
Enema – czyli wino wymieszane z wódką – miało mieć jednak również właściwości lecznicze. W Compendium medicum auctum czytamy, że mikstura ta pomaga leczyć kolki. Samą gorzałkę z przyprawami uważano za doskonały lek. Ludwik Perzyna w Lekarzu dla włościan... zaznacza jednak, że wódka nie miała służyć temu, aby ją szykowano i aby się nią ludzie upijali, lecz miała być wyłącznie używana przez aptekarzy do wyrobu lekarstw. Medykamenty z zawartością wódki tak jednak zasmakowały zażywającym je chorym, że potem pili oni już sam alkohol. Ostatecznie Perzyna stwierdza, że „wódka zgoła w żadnej chorobie nie służy, bo zaognienie albo sprawia, albo go utrzymuje, z oliwą lub z pieprzem zażywana, wielu nieznacznie truje i zwolna gubi”.
Wino nazywane było „mlekiem dla starców, ze względu na to że wzmacnia żołądek i umysł rozwesela”. Podstawową zasadą, jaką należało się kierować przy podawaniu tego trunku, jak również innych alkoholi w celach leczniczych, był umiar.