Ród Branickich herbu Gryf wywodził się z Branic i Ruszczy w województwie krakowskim. W średniowieczu i u progu czasów nowożytnych Braniccy zajmowali urzędy kasztelańskie i wojewodzińskie w Małopolsce, stopniowo powiększali majątki i zbierali królewszczyzny, wchodzili w parantele z możnowładczymi rodami (np. Tarłów). Ale dopiero w drugiej połowie XVII w. można mówić o ich awansie do magnackiej elity stanu szlacheckiego. Dostąpił tego zaszczytu Jan Klemens (ok. 1624–1673) blisko związany z królewskim dworem Jana Kazimierza i Ludwiki Marii. Konsekwentnie regalistyczna postawa Jana Klemensa nie przekładała się wprawdzie na bardziej godne nominacje urzędnicze, bo dwór pewny jego regalizmu kaptował ważnymi stanowiskami raczej osoby wahające się czy zbliżające do opozycji. W 1662 r. wszedł wprawdzie do kręgu ministrów jako marszałek nadworny koronny, ale nie był tą funkcją usatysfakcjonowany, skoro narzekał, że pochłania zbyt wiele czasu i pieniędzy. Gdy dwa lata później zawakowało marszałkostwo koronne odebrane Jerzemu Sebastianowi Lubomirskiemu, Branicki jako dzierżący laskę nadworną powinien być – zgodnie z powszechnym zwyczajem – na nie awansowany. Decyzja królewskiej pary była jednak inna: marszałkiem wielkim koronnym mianowano chorążego wielkiego Jana Sobieskiego. Znacznie pomyślniejszy obrót dla Branickiego przybrały sprawy majątkowe. Najważniejszy nabytek zawdzięczał małżeństwu z Aleksandrą Katarzyną, córką Stefana Czarnieckiego, która wniosła w posagu nadane jej ojcu dziedzicznie rozległe starostwo tykocińskie. Wraz z najdawniej posiadanymi dobrami małopolskimi (Branice i Ruszcza), ze starostwami sądeckim, stopnickim i chęcińskim oraz Tyczynem i starostwem krośnieńskim na pograniczu Małopolski i Rusi, dawało to w sumie magnacką fortunę.
Umocnili te fundamenty majątkowe następcy marszałka nadwornego, zwłaszcza jego syn Stefan Mikołaj. Piastował skromny urząd stolnika koronnego, ale dzięki małżeństwu z Katarzyną Scholastyką z Sapiehów zaokrąglił rodowe włości o dobra roskie (Roś) w Nowogródzkiem oraz miasteczko Orla z kilkunastoma wsiami. Syn Stefana Mikołaja Jan Klemens (III) skupił się na urządzaniu wygodnych rezydencji w swych rozległych majątkach, w tym zwłaszcza pałaców w Warszawie (ul. Podwale 3) i Białymstoku zwanym polskim albo podlaskim Wersalem. Za Augusta III otrzymał nominacje na ważne urzędy koronne – hetmaństwo wielkie i województwo krakowskie, a następnie na buławę wielką i kasztelanię krakowską – oraz niezwykle intratne starostwo bohusławskie na Podnieprzu w województwie kijowskim. Po niezbyt udanych dwóch kolejnych małżeństwach ożenił się, mając na karku prawie szósty krzyżyk, z ponad trzy razy młodszą, bo ledwie osiemnastoletnią Izabelą z Poniatowskich, siostrą przyszłego króla. Dzięki temu ożenkowi nie stał się jednak stronnikiem Familii skupiającej rody Czartoryskich, Poniatowskich i Ogińskich. Po śmierci Augusta III wysuwany był jako kandydat na polski tron, mając poparcie nie tylko obozu „republikantów”, ale także dworu saskiego. Nie sprzyjało to poprawnym stosunkom z królewskim szwagrem, tym bardziej że Stanisław August i członkowie Familii doprowadzili do ograniczenia władzy hetmańskiej poprzez powołanie Komisji Wojskowej Koronnej. Dlatego też przystąpił w 1767 r. do konfederacji radomskiej, spodziewając się reaktywowania dawnych kompetencji buławy, a następnie popierał konfederację barską. Stawiało to Izabelę Branicką w nader niezręcznym położeniu pomiędzy królewska Scyllą a hetmańska Charybdą. Branicki umarł bezpotomnie w 1771 r. jako ostatni po mieczu Gryfita Branicki. Izabela przeżyła męża aż o 37 lat, doprowadzając do irytacji potencjalnych spadkobierców rozległych włości hetmana, toteż pozwoliła im ona na niemal całkowite rozprzedanie tych dóbr.
Symboliczne łamanie tarczy herbowej towarzyszące wystawnemu pogrzebowi zorganizowanemu przez wdowę po ostatnim Gryficie nie zakończyło obecności nazwiska Branickich na scenie dziejowej, wkroczyli bowiem na nią Braniccy herbu Korczak pochodzący z Lubelszczyzny. Ich genealogia staje się bardziej wiarygodna dopiero w XVII w. Właśnie wtedy odnajdujemy przedstawicieli tego rodu na Rusi oferującej lepsze szanse kariery i zdobycia majątku. Tu nabywają dobra i obejmują pierwsze urzędy, także niższe senatorskie. Skokowa wręcz kariera stała się udziałem dopiero Franciszka Ksawerego (1730-1819), którego młodzieńcza przyjaźń z przyszłym królem Stanisławem Poniatowskim przyśpieszyła posuwanie się po szczeblach awansowej drabiny. Mianowany w 1773 r. hetmanem polnym koronnym, a zaledwie rok później awansowany na hetmana wielkiego koronnego, obdarowany sowicie przez króla rozległymi i arcybogatymi dobrami starostwa białocerkiewskiego w Kijowszczyźnie uznał, że Stanisław August, dając wszystko, czego Branicki mógł się po nim spodziewać, jest mu już niepotrzebny. Franciszek Ksawery został zatem jednym z przywódców opozycji, a następnie konfederacji targowickiej, przekonany o szkodliwości „rewolucji 3 maja”. Zaocznie skazany na śmierć podczas insurekcji kościuszkowskiej mieszkał w pałacu w Białej Cerkwi. Jego potomkowie, właściciele rozległych dóbr na Ukrainie, zachodniej Białorusi (np. ordynacja roska) i na innych historycznych ziemiach polskich, próbując dokonać zadośćuczynienia „za targowicę”, łożyli znaczne środki na cele charytatywne, mecenat oświatowy, naukowy i artystyczny. Jeden nich, Ksawery (1864–1926), objął w 1893 r. dobra wilanowskie legowane przez bezpotomną Aleksandrę Potocką. Żona Ksawerego Anna miała dość osobliwe hobby: w dobie rewolucji 1905–1907 r. gromadziła ulotki partii politycznych od skrajnej lewicy po prawicową Narodową Demokrację, pewnie nie zdając sobie sprawy, że pisma ulotne z jej kolekcji przechowywane w Archiwum Głównym Akt Dawnych w czasach PRL w formie kserokopii posłużą jako źródła chętnie prezentowane na wystawach organizowanych dla uczczenia 1 maja.