Szlachta służąca wojskowo, według różnych regulacji prawnych w epoce staropolskiej, nie powinna uczestniczyć w obradach sejmowych, tylko wypełniać swoje powinności żołnierskie, bez angażowania się w politykę. Praktyka życia publicznego w Rzeczypospolitej w XVII w. była jednak zupełnie inna – zwłaszcza w drugiej połowie stulecia, gdy wojska koronne i litewskie były utrzymywane w o wiele większej liczbie niż wcześniej z powodu niemal niekończącej się zawieruchy wojennej (począwszy od 1648 r.). Problem uczestniczenia czynnych wojskowych w sejmach rozwiązywano zazwyczaj tak, iż hetmani urlopowali ich z wojska, by następnie sejmiki województw i ziem wybrały ich jako swoich przedstawicieli. W praktyce jednak jako posłowie ziemscy dbali z całą stanowczością o interesy wojska. To, że szlachta służąca w wojsku chciała brać udział w sejmach, nie powinno dziwić, bowiem jej przedstawiciele, piastując urzędy ziemskie, należeli do elity swej lokalnej społeczności. Nie mogli zatem pozwolić, by sprawy najwyższej wagi były załatwiane bez ich udziału.
Urlopowani wojskowi, mimo iż na sejmy przybywali jako posłowie ziemscy wybrani na sejmikach, nadal pozostawali żołnierzami, często się z tym obnosząc przed pozostałą bracią. Łączyła ich przy tym specyficzna więź w postaci braterstwa broni, które skutkowało występowaniem między nimi wspólnoty interesów i solidarnością zawodową, czyli elementami odróżniającymi ich od swoich cywilnych współbraci.
Działalność żołnierzy jako cywilnych posłów na sejmy dało się przede wszystkim zauważyć w czasach, gdy Jan Sobieski był hetmanem wielkim, a następnie królem. Wynikało to w głównej mierze z tego, iż Sobieski angażował swoich podkomendnych do życia publicznego, celem stworzenia z nich własnego zaplecza politycznego połączonego właśnie nicią solidarności zawodowej. W okresie, gdy Sobieski należał do przywódców opozycji wobec Michała Korybuta, jego podkomendni w charakterze posłów ziemskich nieraz występowali w jego obronie na forum sejmowym. Tak postąpił choćby jeden z najbliższych oficerów Sobieskiego, pułkownik Marcjan Ścibor Chełmski, który jako poseł województwa krakowskiego zawzięcie bronił hetmana przed atakami stronników dworu królewskiego podczas drugiego sejmu 1672 r.
Sobieski wykorzystał cywilnych posłów wojskowych także podczas elekcji lat 1669 i 1674. O ile podczas pierwszej z nich próba oparcia się na posłach ziemskich i przybyłej z nimi szlachcie służącej w wojsku nie dała hetmanowi i jego stronnictwu politycznemu efektów (wygrał Michał Korybut wbrew woli Sobieskiego), o tyle w 1674 r. to w znacznej mierze dzięki wykorzystaniu podkomendnych w charakterze szlacheckich elektorów Sobieski uzyskał koronę.
Posłowie szlacheccy rodem z wojska mieli również swój niechlubny udział w destabilizowaniu funkcjonowania sejmów. Dowódca rajtarski i poseł województw poznańskiego i kaliskiego (odbywały one wspólny sejmik w Środzie Wielkopolskiej) Jan Górzyński doprowadził do ostatecznego zerwania pierwszego sejmu 1670 r. Jego związki z Sobieskim nie były dla opinii publicznej tajemnicą, dlatego hetman wielki szybko został obarczony winą za zerwanie obrad. Podobnie było z rotmistrzem Kazimierzem Grudzińskim, który jako poseł województwa podolskiego przyczynił się do zerwania pierwszego sejmu 1672 r. Co ciekawe, to właśnie jego związki z wojskiem miały się stać przyczyną obstrukcji sejmowej. Uzyskawszy głos podczas sesji w izbie poselskiej, rozpoczął swoje wystąpienie od słów, iż przemawia jako poseł i żołnierz. Wywołało to sprzeciw grupy posłów, że nie może on przemawiać jako żołnierz, bo nie ma stanu żołnierskiego. Grudziński, także zaliczany do ośrodka kadrowego Sobieskiego, uznał, że naruszono wówczas jego prawo do wolnego głosu, i wyszedł z izby z protestacją przeciw kontynuowaniu obrad.
W czasach, gdy Sobieski był królem, proces angażowania żołnierzy w działalność polityczną nie ustał, ale przybrał jedynie inną formę. Jan III w takich posłach szukał naturalnych sprzymierzeńców, bowiem dla nich władca był nadal ukochanym wodzem, z którym dzielili trudy życia w obozach wojskowych. Wielu żołnierzy było wybieranych jako posłowie z sejmiku województwa ruskiego obradującego w Sądowej Wiszni. Sejmik ten z kolei często zajmował stanowisko przychylne planom królewskim, co dowodzi, iż wojskowi sojusznicy króla mieli w tej kwestii swój udział.
Udział posłów szlacheckich rodem z wojska w sejmach czasów panowania Jana III stał się bardzo powszechnym zjawiskiem. Odbijało się to niestety na stanie liczebnym i jakościowym wojska, bowiem wielu oficerów i towarzyszy spod chorągwi jazdy na czas sejmików i sejmów opuszczało swoje chorągwie i regimenty. Znaczny udział żołnierzy w sejmach epoki Jana III jako posłów szlacheckich potwierdzają słowa biskupa kujawskiego Stanisława Dąbskiego z 1692 r. Twierdził on, że połowica wojska rozjeżdża się i posłami obiera, że już więcej buzdyganów [oznaka godności oficerskiej] w izbie poselskiej i senacie, niżeli obrady. Wygląda na to, że absencja w wojsku na rzecz wzięcia udziału w obradach sejmowych stała się u schyłku panowania Jana III patologią.