Jak wiadomo na wojnach różnie może się zdarzyć. Można stracić zdrowie, a nawet życie. Można było także dostać się do niewoli. W Europie w XVII stuleciu żołnierz, a tym bardziej oficer tej ewentualności aż tak się nie obawiał. Co najwyżej wstąpi na służbę przeciwnika, a jak nie, to może go swoi w końcu wykupią. Jednak prawdziwy strach ogarniał ich na myśl o dostaniu się w niewolę Tatarów lub Turków. Wizja niewolniczej pracy w kajdanach lub gnicia latami przykutym do wiosła na galerach przerażała choćby dzielnych szwedzkich wojaków w czasie potopu (1655-1660), którym w Polsce zapowiadano spotkanie z Tatarami. Nie raz więc zdarzało się, że na wieść o nich wątlał duch w żołnierzach szwedzkich czy brandenburskich. Polacy zaś wykorzystywali to bezlitośnie, podpadając pod pozycje szwedzkie i naśladując odgłosy wydawane przez skośnookich wojowników.
Polacy byli bardziej oswojeni z muzułmańskim przeciwnikiem niż zachodnioeuropejscy żołnierze. Nie tylko umieli z nim walczyć. Nie raz zdarzało się, że niektórych z nich łączyła z poszczególnymi Tatarami znajomość, a niekiedy wręcz przyjaźń. Nie było też tajemnicą wielkie zainteresowanie szlachty, magnaterii, a choćby i samego Jana III wszystkim, co się wiązało z Orientem.
Wszystko to nie zabezpieczało jednak przed możliwością dostania się do tatarskiej czy tureckiej niewoli. Chcąc odzyskać wolność trzeba było złożyć okup – im kto wyższej rangi, tym wyższy. Pieniądze zebrać musiała rodzina i dostarczyć na Krym, jeśli jej bliski siedział w niewoli tatarskiej. Gorzej było, gdy nie była ona w stanie żądanej sumy zebrać, albo nie spieszyło się jej z tym, gdyż nie była zainteresowana uwalnianiem jeńca. Czas upływał, Tatarzy tracili cierpliwość. Zazwyczaj warunki bytowania jeńca mocno się pogarszały. Taki los dany był przeżyć Piotrowi Gnoińskiemu, klientowi radziwiłłowskiemu, który oddał się jesienią 1656 r. jako zakładnik Tatarom w zamian za wziętego przez nich do niewoli pod Prostkami księcia Bogusława Radziwiłła. Ordyńcy zawlekli go na Krym, a uwolniony książę zapomniał o swoim zobowiązaniu, a także miał inne wydatki, by pieniądze oddawać Tatarom. Gnoiński słał błagalne listy, Tatarzy grozili okaleczeniem jeńca. Dopiero, gdy podważyli książęcy honor i odwołali się do jego sumienia, Radziwiłł wysupłał talary. Gnoiński ani się spodziewał, że oddając się na chwilę w niewolę, przesiedzi w niej do 1662 roku. Na szczęście nie przydarzyła mu się śmierć z rąk rozjuszonych brakiem okupu Tatarów, ani nie został sprzedany na targu niewolników, co by raczej przekreślało szanse na wydobycie się z niewoli. Zdarzało się, choć rzadko, i to najczęściej w przypadku jeńców o poważniejszym statusie, że odzyskiwano wolność na drodze wymiany.
Na takie okazje Jan III trzymał pod wartą w Żółkwi muzułmańskich jeńców. Informacja o takich jeńcach zachowała się m.in. w księgach notujących wydatki pieniężne w Żółkwi. Jest w nich mowa o kwotach jakie łożono na utrzymanie przetrzymywanych tam jeńców tatarskich. Król opłacał wartowników, którzy ich strzegli, łożył na żywność, odzienie, lekarzy i leki. Nie znajdujemy informacji, by zapędzano ich do robót, czy innymi sposobami utrudniano życie. Co jakiś czas jedni opuszczali Żółkiew, co jakiś czas przybywały w ich miejsce nowe grupy jeńców. Jak się okazuje byli to Tatarzy Lipkowie. Niewątpliwie król posługiwał się nimi jako towarem do wymiany za swoich oficerów i żołnierzy wziętych do niewoli przez przeciwnika i niejednego z niej tym sposobem wydobył. Jednak na podstawie innych znanych nam źródeł można dopatrywać się i innych królewskich celów. Lipkowie zanim zdradzili w 1672 r., przez dziesięciolecia wiernie służyli Rzeczypospolitej. Nie było tajemnicą, że służba u boku Turcji szybko ich rozczarowała i pojawiły się wśród nich oznaki chęci powrotu do Polski. Jan III starał się wszelkimi sposobami wykorzystać te nastroje. W tym celu dokładał starań, by ukazać się Lipkom jako król łaskawy. W 1674 r. po zdobyciu przez niego Baru przyjął delegację Lipków, a w 1676 po zawarciu rozejmu w Żurawnie pozwolił chętnym na powrót do Polski. Wielu z tego skorzystało, a w podjęciu takiej decyzji pomagał ogólny wielki mir, jakim wśród muzułmanów cieszył się Lew Lechistanu.
Pod koniec życia Jana III nadal całkiem spora część Lipków pozostawała u boku Turcji, których król starał się zachęcić do powrotu. Choć walki toczyły się już na mniejszą skalę, jeńców po obu stronach nie brakowało. Zapewniając im znośne warunki niewoli, z tym większą nadzieją wykorzystywał ich do utrzymywania kontaktu z Lipkami w Turcji i przesyłania im kolejnych swoich ofert.
Opadający z sił monarcha nie doczekał ani pokoju z Turcją, ani odzyskania Kamieńca i Podola, ani powrotu reszty Lipków do Polski. Wszystko to miało nastąpić dopiero po jego śmierci, po zawartym w 1699 r. pokoju w Karłowicach.
NGAB, F. 694, op. 2, nr 9995, k. 19v – „Continuacya Percepty Pienieżney Anni 1685, 1686, 1687, 1688”
„Z Lipkami pod Wartą w Zamku Żołkiwskim zostawaiących, z których częścią przybywa, a częścią ubywa, za ordynansami KJM, na oswobodzenie żołnierzów naszych w niewolę podczas wojen zabranych”
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego:
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.
✓ Rozumiem