W połowie XVIII stulecia Francuzi nie czuli, co kryje się za takimi pojęciami, jak ojczyzna, lud/naród, republika. Co najmniej od czasów kardynała Richelieu i szybkiego zaprowadzenia rządów absolutnych nad Sekwaną słowa te kojarzyły im się z odległymi, najczęściej starożytnymi dziejami. Ich jedyną ojczyzną miał być król (sławetna formuła Ludwika XIV – „państwo to ja”). Nie byli narodem/ludem, lecz poddanymi, którzy służyli lub walczyli dla króla Francji. A idea republiki, czyli rzeczy pospolitej, podzielanej przez ogół, była im – żyjącym w ściśle zhierarchizowanym społeczeństwie – zupełnie obca.
Dopiero w dobie apogeum oświecenia z wolna zaczęły narastać wśród francuskich elit intelektualnych pytania o taki stan rzeczy i możliwość jego zmiany. W ciągu czterech dziesięcioleci wątpliwości te narastały, doprowadzając do wybuchu rewolucji francuskiej, a potem już bardzo szybko – do proklamowania pierwszej nowoczesnej republiki na kontynencie europejskim.
Autorem prekursorskich tekstów, które zaczęły budzić z letargu poddanych władcy absolutnego, był Gabriel-François Coyer (1707–1782). W 1755 roku opublikował on w Hadze dzieło pod bardzo wymownym tytułem: Rozprawy do przeczytania: pierwsza o dawnym słowie ojczyzna: drugie, o naturze ludu (we współczesnym rozumieniu – narodu). W roku 1761 ukazało się drukiem trzytomowe dzieło pt. Historia Jana Sobieskiego, króla Polski, silnie eksponujące idee republikańskie.
Teksty te można uznać za jedne z tych ziaren, które wykiełkowały rewolucyjną zmianą świadomości politycznej i społecznej nad Sekwaną. Ponadto ich wzrost został we wstępnej fazie rozwoju niezwykle wspomożony. Oto w 1765 roku ukazał się dwunasty tom Wielkiej encyklopedii francuskiej, w którym odnajdujemy owe trzy fundamentalne tu dla nas hasła, po francusku na literę „P”: Patrie, Pologne, Peuple. Artykuły podpisane są w sławnym dykcjonarzu nazwiskiem kawalera de Jaucourt, lecz gdy zacząć konsultować treści, jasne się staje, że są to przedruki ze wspomnianych dzieł G.-F. Coyera, którego idee, z o ileż wzmożoną siłą, mogły się odtąd rozprzestrzeniać.
Gabriel-François Coyer rozpoczął swą dorosłą drogę życiową jako duchowny, jezuita. Potem był nauczycielem zatrudnianym przez możnych, między innymi księcia de Turenne, prawnuka Jana Sobieskiego i potencjalnego kandydata na tron polski. Nawiązał i zacieśniał kontakty z przedstawicielami paryskiego środowiska intelektualnego, zbliżył się do propagatorów myśli oświeceniowej.
Publikowane przezeń teksty wzbudzały żywe polemiki, co zaowocowało rozpoznawalnością głoszonych w nich idei. Historia Jana Sobieskiego zyskała tak dużą popularność, że jeszcze w roku ogłoszenia drukiem została dwukrotnie wydana we Francji, a także przetłumaczona na język niemiecki, następnie zaś angielski i rosyjski.
Równocześnie jednak władze francuskie uznały publikację za skandal: zakazano sprzedaży, skonfiskowano nakład, ścigano drukarza, cenzora zamknięto w Bastylii, a autor musiał uciekać. Znalazł schronienie u innego autora siejącego pierwsze ziarna myśli republikańskiej na zachód od Renu – księcia Lotaryngii i Baru, Stanisława Leszczyńskiego.
Cóż takiego mogło rozgniewać Ludwika XV w treści dziejów Sobieskiego pióra Coyera? Otóż były to właśnie propagowane w nim ideały republikańskie. Potępiający dzieło w imieniu króla Chrétien Guillaume de Lamoignon de Malesherbes, znany skądinąd jako obrońca encyklopedystów, postawił pod pręgierzem entuzjazm autora dla ustroju republikańskiego: „wiadomo, że historia polskiego króla nie może obejść się bez wspomnienia o przywiązaniu Polaków do ich wolności; lecz nie można przystać na to, by on, autor francuski, podkreślał nieustannie najdrobniejsze zalety republikanów, zwłaszcza że przysłania ich złe strony, które są w historii Sobieskiego bardziej może uderzające niż w jakimkolwiek innym fragmencie historii”.
Tymczasem Coyer – protegowany Stanisława Leszczyńskiego, króla-filozofa, który ogłosił był już dawno Głos wolny, wolność ubezpieczający – w 1763 roku został uroczyście przyjęty do Akademii w Nancy. Co jednak równie ważne, uchodził on za „przyjaciela filozofów”: sam Wolter przyjmował go w swej siedzibie w Ferney, nazywając „jednym z naszych braci”, znał także dzieło Coyera poświęcone tematyce polskiej.
Najbardziej znany tekst Gabriela-François Coyera na temat stosunków Rzeczypospolitej to rozdział wprowadzający Historii Jana Sobieskiego, w całości umieszczony przez kawalera Louisa de Jaucourta we wspomnianym haśle Polska w dwunastym tomie Encyklopedii. Nie trzeba tu podkreślać, że artykuły Encyklopedii były pierwszorzędnym źródłem dla poszukujących informacji o Rzeczypospolitej szlacheckiej. Ale za sprawą Coyera bardzo obszerny artykuł Polska oraz dziesiątki pomniejszych haseł opierających się na Historii Jana Sobieskiego były czymś więcej niż zwykłą charakterystyką odległego kraju. Tandem Coyer – Jaucourt posługiwał się polskim przykładem, aby ostro krytykować rządy absolutne, a przede wszystkim wskrzesić we Francji idee republikańskie, przypominając inne „zapomniane” pojęcia, takie jak wolność, równość, konstytucja, czy otwierając oczy na szerokie możliwości, jakie daje opór wobec władzy despotycznej.
Częste przyrównywanie polskiego modelu ustrojowego do sytuacji nad Sekwaną było dobrym zabiegiem dziejopisa, aby lepiej wytłumaczyć meandry odległego sarmackiego świata, ale przecież przede wszystkim świetnym posunięciem, by krytykować rzeczywistość monarchii francuskiej.
W celu zobrazowania tych zabiegów autora Historii Jana Sobieskiego, przyjrzymy się, jak wygląda ta narracja w odniesieniu do czasów legendarnych.
W ujęciu Coyer i Encyklopedii dzieje Polski poprzedzał okres sarmacki. Przodkowie Polaków, Sarmaci żyli, według Coyera, wolni, nie podlegali żadnej władzy zwierzchniej. Ta wolność pierwotna musiała dawać siłę ich społeczności, bo, jak powtarzali myśliciele oświeceniowi, „Rzymianie, którzy podporządkowywali sobie wszystko, nigdy nie wyruszyli na podbój Sarmacji”.
Podkreślaną specyfiką ich organizacji społecznej był więc – zaakcentujmy to mocno – brak jedynowładztwa. Sarmaci nie mieli władców, żyli „wolni w górach i lasach”. Republikanin Coyer, a za nim Encyklopedia, nie mógł trafić na lepszy model do pokazania, do czego zdolny jest lud wolny, żyjący w stanie naturalnym. Sarmaci nie tylko, jak można by się spodziewać, nie zostali podbici, choćby właśnie przez Rzymian, ale wręcz przeciwnie, sami zdołali podporządkować sobie ogromne terytoria, rozciągające się do Donu po Wisłę i od Bałtyku po Morze Czarne.
Sarmaci byli ludem licznym i znanym z bitności, przy czym, jak podkreślała Encyklopedia w poświęconym im haśle podmiotowym, słabo walczącym jako piechota, znakomicie zaś na koniach. Coyer nie mógł wyjść z podziwu: „ten paradoks historyczny pokazuje, co potrafi siła ciała, twarde życie, naturalne umiłowanie wolności i dziki instynkt, który zastępuje prawa i królów”. Oburzał się przy tym na „narody cywilizowane, które nazwały Sarmatów rozbójnikami, nie zważając na to, że same wyłoniły się z rozbójnictwa”.
W innym fragmencie opisywanych dziejów, czasach od Lecha do Piasta, republikanin Coyer kreśli obraz dobrego, choć czasem zagubionego narodu, przeciwstawiając go w zdecydowanej większości złym władcom i zawsze jątrzącym wojewodom.
Lech występuje jako fundator państwa polskiego i założyciel monarchii. W połowie VI wieku „postanowił ucywilizować Sarmatów”: przekonał ich do porzucenia życia koczowniczego i wzniesienia grodu (encyklopedyczne hasło „Gniezno”). W tym okresie Sarmaci przyjęli nazwę Polaków. Lechowi udało się także „ściągnąć na siebie spojrzenia jemu równych, a korzystając ze zdolności przywódczych i umiejętności działania, stał się ich panem, przyjmując tytuł księcia”. U Coyera powstanie państwa polskiego nastąpiło więc wedle reguł republikańskich. Lech nie zdobył władzy siłą podboju, ale dobrym przykładem.
Władza ta w rękach Lecha była z początku absolutna – „być może aż nadto”. Despotyzm księcia sprawił, że naród zrzucił w końcu jarzmo jedynowładztwa. Początków republiki należy szukać po wygaśnięciu rodu Lecha, kiedy to Polacy zmieniając formę ustroju, a więc porzucając monarchię, wybrali dwunastu wyróżniających się wojów, którym dali władzę suwerenną, nazywając ich wojewodami.
Podział władzy zwierzchniej miał służyć jej osłabieniu. Wojewodowie zaczęli między sobą walczyć, rozpoczął się okres „rewolt, fakcji, opresji, przemocy”, czasy jakże mocno oddające w opisach francuskich specyfikę osiemnastowiecznej anarchii polskiej.
Po despotyzmie Lecha przychodzi więc czas zwaśnionych wojewodów; w oświeceniowej historiografii francuskiej Polska wpada w ten sposób z jednej skrajności w drugą: to jedna z przyczyn jej późniejszych nieszczęść. Ale oto w tych czasach legendarnych pojawia się panaceum na polskie nieszczęścia: jest nim jedynowładztwo, ale w rękach monarchy, który „potrafi panować nad wolnym ludem”. Takim był Krak – protoplasta wszystkich chwalonych przez Coyera władców Rzeczypospolitej. Wielcy byli bowiem tylko ci, którzy potrafili docenić zalety systemu mieszanego: będąc silnymi monarchami szanowali wolności narodu.
Potem następuje fragment bluźnierczy we Francji, a jeden z odważniejszych w epoce. Oto przed połową VIII wieku „Polacy nie sprawdzili, czy kobieta może rządzić mężczyznami”, ale skreślony przez Coyera portret rządzącej w Polsce Wandy dowodził, że kobieta może panować chwalebnie. Niewiasta na tronie to jeszcze jeden dowód na niestałość polskiego ustroju, kontrastującą z bezwzględnie we Francji przestrzeganym prawem salickim, wykluczającym dziedziczenie korony przez kobiety. Sprawa jest w omawianym tekście prezentowana jednak w zdecydowanie pozytywnym świetle. Przy okazji postaci Wandy Coyer wspomina o dwóch „królach Polski” płci żeńskiej, Jadwidze i Annie, podkreślając jednak, że kobiety na tronie musiały zaakceptować mężów, których im wybrano.
Renesans myśli republikańskiej w osiemnastowiecznej Francji był w dużej mierze powodowany studiami filozofów nad współczesnymi im modelami ustrojowymi, przede wszystkim angielskim. Jednak również rozważania nad dziejami i ustrojem Rzeczypospolitej odegrały niepoślednią rolę w kształtowaniu się tego nowego nurtu oświecenia. Rozważania nad ideologią Coyera pokazują, że w celu zobrazowania możliwości funkcjonowania głoszonych przez niego ideałów republikańskich (lud, ojczyzna, wolność, równość, cnota obywatelska) posłużył się modelem stosunków panujących w Rzeczypospolitej: interpretacja autora Historii Jana Sobieskiego, choć oczywiście nie była bezkrytyczna wobec polskiego przykładu, to jednak widziała w nim realizację republikańskich ideałów, czerpała z niego natchnienie dla własnej doktryny.
Francuzi przypomnieli sobie, między innymi dzięki pismom Gabriela-François Coyera czy Stanisława Leszczyńskiego, o ideałach republikańskich. Blisko pół wieku później, w III roku Republiki Francuskiej, deputowany do Konwentu Narodowego Jean-Philippe Garran de Coulon oddał Polakom cześć za pielęgnowanie zasad demokracji w wiekach despotycznego ucisku.
Realizacja działań online w ramach programu „Kultura Dostępna”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.
✓ Rozumiem