PL EN
Unia Europejska
Unia Europejska
nieslyszacy
PL EN
Unia Europejska
Unia Europejska

Muzeoterapia – cykl artykułów

pałac, dorośli, obraz.jpg

Arteterapia to forma oddziaływań, która łączy w sobie elementy psychologii oraz umiejętność poruszania się w konkretnych dziedzinach sztuki. Tak jak psychoterapia pozwala zarówno dziecku, jak i dorosłemu w bezpiecznej formie wyrażać, poznawać i zmieniać siebie. Jej szczególną odmianą jest muzeoterapia.

Zapraszamy do lektury cyklu artykułów!

Autorką jest Małgorzata Pająk – arteterapeutka w Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza w Pruszkowie. Pracuje z pacjentami cierpiącymi z powodu zaburzeń psychotycznych, psychoorganicznych, depresji, zaburzeń lękowych, nerwicowych, zaburzeń osobowości, psychosomatycznych, osobami w kryzysie. Prowadzi warsztaty z arteterapii (w tym plastykoterapii z elementami muzeoterapii, choreoterapii, filmoterapii, muzykoterapii, biblioterapii, teatroterapii), treningu poznawczego, treningu asertywności, treningu relaksacji oraz zajęć psychoedukacyjnych. Współpracowała m.in. z Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w Zagórzu oraz Ośrodkiem Psychoterapii i Psychoedukacji DRABINA.





Arteterapia, czyli leczenie przez sztukę

Kiedy pada hasło „terapia”, w większości umysłów wyświetla się zapewne obraz dwóch foteli i dźwięk głosu przetykany ciszą, łzami lub śmiechem. Tak faktycznie wygląda większość sesji psychoterapeutycznych skierowanych do młodzieży oraz osób dorosłych. To jednak nie jedyna praktykowana forma terapii.

W 2015 roku do zawodów terapeutycznych dołączyła arteterapia, czyli leczenie przez sztukę. Ta forma oddziaływań łączy w sobie elementy psychologii oraz umiejętność poruszania się w konkretnych dziedzinach sztuki. Tak jak psychoterapia, arteterapia pozwala zarówno dziecku, jak i dorosłemu w bezpiecznej formie wyrażać, poznawać i zmieniać siebie. Różnica polega na metodach ukrytych w słowie „forma” oraz stopniu ich wykorzystania podczas sesji terapeutycznych. Terapia przez sztukę poza słowem mówionym ma do dyspozycji cały wachlarz działań artystycznych. Zazwyczaj jest kojarzona głównie z technikami plastycznymi, które wykorzystywane są w oddziaływaniach leczniczych oraz naprawczych (terapia przez sztuki wizualne), leczeniu kolorami (chromoterapia) oraz w estetoterapii i muzeoterapii – poprzez kontakt z dziełami sztuki. W praktyce jednak arteterapia zawiera w sobie całe spektrum sztuk. Mówimy o niej m.in. wtedy, gdy pracujemy terapeutycznie, bazując na materiałach czytelniczych (biblioterapia), wykorzystujemy do celów leczniczych taniec i ruch (choreoterapia), muzykę i jej elementy (muzykoterapia) lub przygotowujemy spektakle teatralne (teatroterapia) (Sikorski 2009). Psychoterapeuci także korzystają z technik przypisanych terapii przez sztukę, jednak czynią to sporadycznie, podczas gdy bazą arteterapii jest proces twórczy. Pojedyncze komponenty poszczególnych terapii ze spektrum arteterapii w praktyce leczniczej mogą się przenikać i uzupełniać w ramach jednej sesji terapeutycznej. Wybór zastosowanych technik pozostaje w gestii arteterapeuty, który dobiera je indywidualnie do każdej osoby, jej możliwości oraz poruszanych aktualnie problemów.

Taka mnogość środków artystycznego wyrazu rodzi pytania o to, czym różni się sesja arteterapeutyczna od nauki malarstwa sztalugowego lub lekcji gry na instrumencie oraz gdzie jest w niej miejsce na komponent leczniczy. W trakcie terapii przez sztukę obiektem naszego zainteresowania jest proces twórczy i wszystko to, co mu towarzyszy – emocje, myśli oraz reakcje ciała osoby tworzącej. Wytwór końcowy pracy twórczej jako produkt estetyczny nie jest celem sam w sobie, nie chodzi także o zdobycie konkretnych umiejętności z danej dziedziny sztuki.

Arteterapia jako forma psychoterapii wykorzystuje swoje narzędzia, aby umożliwić pacjentowi wgląd w jego emocje, sposób interpretacji rzeczywistości oraz stosowane w życiu wzorce postępowania. Umożliwia dotarcie do treści, które zostały wyparte do podświadomości i sprzyjają utrzymywaniu się nieadaptacyjnych schematów myślenia oraz sposobów działania. W dalszej pracy terapeutycznej odpowiednio dobrane przez arteterapeutę metody pomagają nauczyć się rozpoznawania szkodliwych skryptów postępowania. Pozwalają pacjentowi wydobyć i zobaczyć swoje zasoby, będące wynikiem jego życiowych doświadczeń, oraz dokonywać modyfikacji nieadaptacyjnych schematów. W efekcie końcowym otrzymujemy wzrost m.in. poziomu samoakceptacji, możliwości kreatywnych, a także umiejętności rozwiązywania problemów. Ponadto odpowiednio dobrane działania z zakresu terapii przez sztukę powodują progres na poziomie manualnym oraz kinestetycznym. Wspomagają rozwój motoryki małej i dużej.

Arteterapia jest odpowiednią formą pracy leczniczej dla osób w każdym wieku – zarówno dzieci, osób dorosłych, jak i seniorów. Znalazła zastosowanie w terapii rodzin, w pracy z osobami będącymi w procesie resocjalizacji, zagrożonymi wykluczeniem społecznym, znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej oraz w warsztatach rozwoju osobistego. Wykorzystywana jest również w leczeniu zaburzeń emocjonalnych (tj. lęków, depresji), nerwic, uzależnień, w pracy z osobami przewlekle chorymi i niepełnosprawnymi.

Bibliografia:

  • C.A. Malchiodi., Arteterapia, Harmonia Universalis, Gdańsk 2014.
  • S. Popek, Psychologia twórczości plastycznej, Impuls, Kraków 2010.
  • A. Sikorska, K. Góralczyk, M. Ostrowska-Cichy, A. Wangin Dmyterko, Akademia arteterapii – od praktyków dla praktyków, Difin, Warszawa 2022.
  • W. Sikorski, Werbalne i niewerbalne oddziaływania psychoterapii, Difin, Warszawa 2009.

Arteterapia, czyli leczenie przez sztukę

Kiedy pada hasło „terapia”, w większości umysłów wyświetla się zapewne obraz dwóch foteli i dźwięk głosu przetykany ciszą, łzami lub śmiechem. Tak faktycznie wygląda większość sesji psychoterapeutycznych skierowanych do młodzieży oraz osób dorosłych. To jednak nie jedyna praktykowana forma terapii.

W 2015 roku do zawodów terapeutycznych dołączyła arteterapia, czyli leczenie przez sztukę. Ta forma oddziaływań łączy w sobie elementy psychologii oraz umiejętność poruszania się w konkretnych dziedzinach sztuki. Tak jak psychoterapia, arteterapia pozwala zarówno dziecku, jak i dorosłemu w bezpiecznej formie wyrażać, poznawać i zmieniać siebie. Różnica polega na metodach ukrytych w słowie „forma” oraz stopniu ich wykorzystania podczas sesji terapeutycznych. Terapia przez sztukę poza słowem mówionym ma do dyspozycji cały wachlarz działań artystycznych. Zazwyczaj jest kojarzona głównie z technikami plastycznymi, które wykorzystywane są w oddziaływaniach leczniczych oraz naprawczych (terapia przez sztuki wizualne), leczeniu kolorami (chromoterapia) oraz w estetoterapii i muzeoterapii – poprzez kontakt z dziełami sztuki. W praktyce jednak arteterapia zawiera w sobie całe spektrum sztuk. Mówimy o niej m.in. wtedy, gdy pracujemy terapeutycznie, bazując na materiałach czytelniczych (biblioterapia), wykorzystujemy do celów leczniczych taniec i ruch (choreoterapia), muzykę i jej elementy (muzykoterapia) lub przygotowujemy spektakle teatralne (teatroterapia) (Sikorski 2009). Psychoterapeuci także korzystają z technik przypisanych terapii przez sztukę, jednak czynią to sporadycznie, podczas gdy bazą arteterapii jest proces twórczy. Pojedyncze komponenty poszczególnych terapii ze spektrum arteterapii w praktyce leczniczej mogą się przenikać i uzupełniać w ramach jednej sesji terapeutycznej. Wybór zastosowanych technik pozostaje w gestii arteterapeuty, który dobiera je indywidualnie do każdej osoby, jej możliwości oraz poruszanych aktualnie problemów.

Taka mnogość środków artystycznego wyrazu rodzi pytania o to, czym różni się sesja arteterapeutyczna od nauki malarstwa sztalugowego lub lekcji gry na instrumencie oraz gdzie jest w niej miejsce na komponent leczniczy. W trakcie terapii przez sztukę obiektem naszego zainteresowania jest proces twórczy i wszystko to, co mu towarzyszy – emocje, myśli oraz reakcje ciała osoby tworzącej. Wytwór końcowy pracy twórczej jako produkt estetyczny nie jest celem sam w sobie, nie chodzi także o zdobycie konkretnych umiejętności z danej dziedziny sztuki.

Arteterapia jako forma psychoterapii wykorzystuje swoje narzędzia, aby umożliwić pacjentowi wgląd w jego emocje, sposób interpretacji rzeczywistości oraz stosowane w życiu wzorce postępowania. Umożliwia dotarcie do treści, które zostały wyparte do podświadomości i sprzyjają utrzymywaniu się nieadaptacyjnych schematów myślenia oraz sposobów działania. W dalszej pracy terapeutycznej odpowiednio dobrane przez arteterapeutę metody pomagają nauczyć się rozpoznawania szkodliwych skryptów postępowania. Pozwalają pacjentowi wydobyć i zobaczyć swoje zasoby, będące wynikiem jego życiowych doświadczeń, oraz dokonywać modyfikacji nieadaptacyjnych schematów. W efekcie końcowym otrzymujemy wzrost m.in. poziomu samoakceptacji, możliwości kreatywnych, a także umiejętności rozwiązywania problemów. Ponadto odpowiednio dobrane działania z zakresu terapii przez sztukę powodują progres na poziomie manualnym oraz kinestetycznym. Wspomagają rozwój motoryki małej i dużej.

Arteterapia jest odpowiednią formą pracy leczniczej dla osób w każdym wieku – zarówno dzieci, osób dorosłych, jak i seniorów. Znalazła zastosowanie w terapii rodzin, w pracy z osobami będącymi w procesie resocjalizacji, zagrożonymi wykluczeniem społecznym, znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej oraz w warsztatach rozwoju osobistego. Wykorzystywana jest również w leczeniu zaburzeń emocjonalnych (tj. lęków, depresji), nerwic, uzależnień, w pracy z osobami przewlekle chorymi i niepełnosprawnymi.

Bibliografia:

  • C.A. Malchiodi., Arteterapia, Harmonia Universalis, Gdańsk 2014.
  • S. Popek, Psychologia twórczości plastycznej, Impuls, Kraków 2010.
  • A. Sikorska, K. Góralczyk, M. Ostrowska-Cichy, A. Wangin Dmyterko, Akademia arteterapii – od praktyków dla praktyków, Difin, Warszawa 2022.
  • W. Sikorski, Werbalne i niewerbalne oddziaływania psychoterapii, Difin, Warszawa 2009.

Uzdrawiająca moc muzeów

Muzeoterapia to stosunkowo nowe pojęcie, które nadal jest doprecyzowywane. Jeszcze do niedawna muzea były odbierane jedynie jako „instytucje mające na celu zbieranie, ochronę przed zniszczeniem i odpowiednie eksponowanie przedmiotów z różnych dziedzin, m.in. sztuki” (Zwolińska, Malicki 1974). Rzeczywistość zmienia się jednak bardzo dynamicznie. Rozwój techniki, neuronauk, choroby cywilizacyjne, pandemia, a także wojny – to tylko niektóre czynniki zmuszające do rewizji zastałych poglądów. Skłaniają też do określenia na nowo roli muzeów.

Pionierem i propagatorem muzeoterapii w Polsce jest dyrektor Muzeum Narodowego w Kielcach, prof. dr hab. Robert Kotowski. To właśnie tam od 2018 roku cyklicznie odbywa się Ogólnopolska Konferencja Naukowa – Muzeoterapia, na której rozpatrywana jest współczesna rola muzeów i ich terapeutyczny wpływ na zwiedzających. W konferencji uczestniczą przedstawiciele sektorów takich jak szeroko pojęta sztuka, edukacja czy medycyna.

Definicja muzeoterapii wciąż jeszcze jest formułowana i dookreślana. Wiadomo natomiast, że leczniczy wpływ na jednostkę ma zarówno przestrzeń, w której są wystawiane eksponaty, jak i one same. Miejsce ekspozycji oraz obiekty muzealne oddziałują na siebie nawzajem, a zachodzące między nimi relacje wpływają na odbiorcę i dają mu możliwość pozytywnego odciągnięcia uwagi od problemów dnia codziennego. Ponadto muzea stanowią przyjazną przestrzeń do kontemplacji oraz medytacji. Podążając za myślą profesora Roberta Kotowskiego, zawartą w „Museotherapy how does it work? Museum as a place of therapy” (2020), możemy powiedzieć, że muzeoterapia nawiązuje do arteterapii (terapii sztuką), choć jest niezależną od niej formą oddziaływania leczniczego. Techniki i działania stosowane w muzeoterapii zawierają elementy terapii sztuką. Zazwyczaj stosowana jest w niej estetoterapia – w formie kontaktu z pięknem (wyjątek stanowią muzea będące miejscami pamięci) oraz chromoterapia, wynikająca z ekspozycji zmysłu wzroku na barwy. W muzeoterapii wykorzystuje się także praktyki medytacyjne. Po chwili zastanowienia zdaje się to oczywiste, gdyż pobyt w muzeum sam w sobie stwarza warunki do skupiania się na chwili obecnej i zachęca do pogłębiania uważnej obecności (mindfulness).

Praktykowanie muzeoterapii przynosi liczne korzyści, m.in. pozytywne doświadczenia społeczne, zmniejszenie poczucia izolacji, obniżenie napięcia, uspokojenie. Pomaga ona obniżyć poziom lęku, a także uwrażliwia, pozwala odczuć optymizm, radość i zachwyt. Tego typu doświadczenia są bardzo pożądane w chorobach związanych z długotrwałym spadkiem nastroju. Przeżywanie nieprzyjemnych emocji przez dłuższy czas wywołuje reakcję ze strony układu immunologicznego – jego działanie ulega osłabieniu. Dlatego tak ważne jest, abyśmy w trudnych okresach potrafili świadomie wzbudzać w sobie pozytywne emocje, na przykład poprzez kontakt ze sztuką. Muzeum jest do tego bardzo dobrym miejscem.

Bibliografia:

R. Kotowski, E. B. Zybert, Museotherapy how does it work? Museum as a place of therapy, The National Museum in Kielce, Kielce 2020.

K. Zwolińska, Z. Malicki, Mały słownik terminów plastycznych, Wiedza Powszechna, Warszawa 1974.

Muzeoterapia i automuzeoterapia

Kto z nas nie był w muzeum? Zazwyczaj pierwszy raz przekraczamy jego próg jeszcze w latach szkolnych, niejednokrotnie z obowiązku, zamiast dla przyjemności. Dopiero z upływem lat zaczynamy samodzielnie wybierać muzea, których tematyka nas interesuje. Obserwujemy i przeżywamy. Czasami jednak niesiemy ze sobą bagaż z okresu młodości w postaci szkolnego przepisu na odbiór sztuki oraz przestrzeni muzealnych. A to może stanowić przeszkodę w pełnym korzystaniu z dobrodziejstw tych miejsc.

W ostatnim czasie muzea rozszerzają swoją działalność o działania terapeutyczne. Muzeoterapia to stosunkowo nowa forma terapii wspierającej, w której wykorzystujemy przestrzenie muzealne, znajdujące się w nich dzieła oraz relacje między nimi. Jej celem jest podniesienie dobrostanu jednostki. Przy głębszej analizie możemy jednak zauważyć, że proces leczniczy częściowo zachodzi w nas na poziomie nieświadomym, gdy oglądamy wystawę. Patrzymy, wąchamy, przeżywamy – stymulujemy nasz mózg, dzięki czemu poprawia się jego działanie. Nie potrzebujemy przewodnika, aby korzystać z muzeoterapii.

Korzystna jest natomiast wewnętrzna gotowość do spotkania z samym sobą i odcięcie się od naszej podręcznikowej wiedzy na temat danych dzieł czy historii budynku, w którym się one znajdują. Muzeoterapia zachęca do bycia przy sobie i podążania za swoimi potrzebami. A co to w praktyce oznacza? Jeżeli w danym momencie zachwyca nas konkretne dzieło bądź jego element, pozwólmy sobie na wejście w ten stan jeszcze głębiej. Nie musimy biec za tłumem do kolejnego eksponatu. To jest nasz czas i jeżeli odczuwamy przyjemność z obcowania z danym obiektem, to znaczy, że jest on dla nas w tym momencie wskazany. W przemierzaniu kolejnych przestrzeni muzealnych warto zaufać swojej intuicji. Jeżeli jej w tym momencie nie słyszymy, skierujmy uwagę na ciało. Kiedy znajdujemy się przy czymś, co nas koi, odpręża, napełnia pozytywną energią – nasze ciało da nam o tym znać. Oddech zwolni, być może pogłębi się, a mięśnie zaczną się rozluźniać. Możliwe, że zaczniemy odczuwać ciepło w okolicy serca albo splotu słonecznego. Nie zmuszajmy się do oglądania scen bitewnych, gdy nasz wzrok ciągnie ku żółtym polom. Nasz organizm wie, czego potrzebuje, a nam pozostaje go słuchać. Kiedy już wysyci się obserwacją żółtej barwy, być może zapragnie szarości lub jeszcze czegoś innego. W muzeum możemy podążać za swoimi potrzebami, kierując uwagę do tu i teraz.

Zespół Maanam w utworze „Po prostu bądź” śpiewa: „nie oceniaj mnie / ani dobrze, ani źle / po prostu bądź, po prostu bądź i patrz”. To dobra zasada na drodze uważnej obecności. Bez oceniania siebie, autora dzieła oraz innych ludzi. Bez szukania sensu i nadawania znaczeń. Pozwólmy sobie po prostu na bycie w kontakcie z dziełem. Patrzmy. To wszystko możemy praktykować samodzielnie w ramach automuzeoterapii.

Czasami jednak brakuje nam wiary w siebie lub umiejętności, aby zatrzymać galopujące myśli, wyciszyć wewnętrznego krytyka. Jesteśmy zbyt rozedrgani albo nie mamy kontaktu z własnym ciałem. Wówczas w muzeoterapii może pomóc arteterapeuta, który początkowo nas poprowadzi, a następnie będzie nam towarzyszył i wpierał nas w rozwoju – tak długo, jak będziemy tego potrzebować. Udział terapeuty w procesie muzeoterapii rozszerza jej spektrum działania. Zbudowana na zaufaniu i obopólnym szacunku bezpieczna relacja z arteterapeutą daje przestrzeń do pobycia przy przywołanych wspomnieniach i uwolnienia połączonych z nimi emocji. Pozwala dokonywać rewizji oraz transformacji swoich przekonań.

Wybierając się z wizytą do muzeum, pamiętajmy o jego terapeutycznej funkcji, a kiedy poczujemy taką potrzebę – pozwólmy sobie na skorzystanie z niej.

Bibliografia:


Muzeoterapia w rozwoju osobistym

– Mamo, co robisz? – zapytała mnie 11-letnia córka, gdy siadałam do komputera obstawiona książkami.
– Piszę o muzeoterapii – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– O, to napisz o tym, jak zwiedzanie muzeum poprawia humor, uczy tolerancji, rozbudza ciekawość i… wiesz, jak tak patrzę na różne obrazy, to przychodzi mi do głowy wiele pomysłów i rozwiązań... jak to się nazywa?
– Chodzi ci o kreatywność?
– Tak!

Ta sytuacja kazała mi się zatrzymać i pomyśleć o zagadnieniu muzeoterapii raz jeszcze. Na świeżo i z uwzględnieniem także młodych odbiorców sztuki. Skoro moja 11-latka bez wsparcia merytoryczną wiedzą, a jedynie na bazie swojego doświadczenia mówi, ile siły daje jej muzeum (bo rozwój postrzegam jako siłę), oznacza to, że muzeoterapia jest środkiem do samorozwoju.

Tak jak twórca realizuje siebie poprzez proces stwarzania, tak odbiorca może budować oraz zmieniać siebie w kontakcie z ukończonym dziełem. Sztuki wizualne, muzyka, a w późniejszych okresach także literatura są nośnikami emocji oraz pewnych stylów myślenia i postrzegania rzeczywistości rzutowanych na nie przez twórców. Odbiorca pełni tutaj „rolę aktywnego interpretatora bodźca, jest on zależny od własnego aparatu percepcyjnego, który z kolei wystawiony jest na mechanizmy zawarte w dziele” (Kędziora 2016). W zależności od charakteru wybranego muzeum (np. muzeum sztuki, kolejnictwa, historii itd.) oraz trwającej w nim wystawy, będą na nas oddziaływać inne bodźce. Każde z tych miejsc porusza nas, uwrażliwia. Ma w sobie element nie tylko edukacyjny, ale też estetyczny.

Jednak tematyka wystaw muzealnych każe skierować uwagę również na odpowiedzialność, jaka leży po stronie osób dorosłych. Zabranie dziecka zafascynowanego dinozaurami do muzeum lotnictwa w najgorszym wypadku zakończy się jego znużeniem. Inaczej sytuacja może wyglądać na przykład w przypadku wizyty w muzeum dotyczącym wojny. Mechanizmy obronne, którymi dysponuje dorosły człowiek, sprawią, że przyjmiemy tyle, ile zdołamy unieść. Jeżeli treści prezentowane na wystawie okażą się dla nas zbyt trudne, prawdopodobnie je wyprzemy. Dla dziecka takie doświadczenie będzie znacznie trudniejsze i istnieje ryzyko, że narazimy je w ten sposób na doświadczenie wysokiego stresu oraz związanych z nim komplikacji. Dlatego trzeba bardzo uważnie dobierać wystawy, na które wybieramy się z dzieckiem, i przygotować je do tej wizyty poprzez wcześniejsze oswojenie z tematem wystawy.

Muzeum stanowi bezpieczną przestrzeń do zbierania pozytywnych doświadczeń społecznych. W tej przestrzeni czeka na nas serdeczny uśmiech i chwila zatrzymania obok dzieła sztuki, a czasami także w pobliżu innego zwiedzającego. Obcowanie z eksponatami, na których widoczna jest na przykład mimika ludzkiej twarzy, rozwija naszą empatię, pozwala współodczuwać wraz z bohaterami dzieła lub dokonywać porównania z własnym stanem psychicznym. Możemy w takiej konfrontacji doświadczać uczuć zarówno przyjemnych, jak i trudnych. Dzięki temu, że je zauważamy i pozwalamy, aby w nas gościły, lepiej poznajemy samych siebie. Przyjmując je takimi, jakie są, bez walki i zaprzeczania, wzmacniamy się i rozwijamy. Z kolei niedopowiedzenia i dwuznaczność w obrazach są bardzo animujące dla mózgu. Zmuszają go do większej aktywności. Dzieje się tak, ponieważ widok czegoś niejednoznacznego wymusza na nas podjęcie decyzji, „jak” będziemy na to patrzeć oraz na czym skupimy uwagę. W takiej sytuacji angażujemy wyższe stadia przetwarzania w mózgu. W efekcie tego, jak pisze Łukasz Kędziora, powołując się na twórcę neuroestetyki Semira Zeki, możemy zacząć odczuwać przyjemność estetyczną. Miłe doświadczenia wprawiają nas w lepszy nastrój, co powoduje, że nasz komfort psychiczny wzrasta. Szukanie nowych rozwiązań, zaciekawianie obiektami oraz ich indywidualna interpretacja rozwijają naszą kreatywność. Muzeoterapia, odpowiednio dostosowana do wieku oraz możliwości odbiorcy, wspiera rozwój osobisty i inspiruje.

Bibliografia:

  • Ł. Kędziora, Wizualność dzieła sztuki, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2016.

Muzeoterapia w naturze

Muzea zwykliśmy kojarzyć z budynkami i wystawami znajdującymi się w ich wnętrzach. Warto jednak zauważyć, że przestrzeń muzealna często sięga poza mury budynku. Obejmuje ona ogrody i parki, które łączą historię ze współczesnością. Rzeźby umiejscowione w takich miejscach stają się integralną częścią krajobrazu i tworzą wraz z okoliczną fauną oraz florą tętniący życiem organizm. Zmienia się on pod wpływem pogody: raz jest skąpany w słońcu, innym razem ozdobiony barwnymi liśćmi lub oprószony śniegiem.

Silwoterapia to korzystne dla organizmu ludzkiego obcowanie z drzewami i krzewami. Taki zielony teren połączony z dziełami sztuki łączy silwoterapię z muzeoterapią. Tworzy przestrzeń, w której możemy trenować naszą uważną obecność.

Wyobraź sobie, że kładziesz dłoń na kamiennym cokole. Co czujesz? Być może zauważasz jego temperaturę? Przesuwasz dłoń wyżej i wyczuwasz pod palcami zagłębienia po dłucie rzeźbiarza. Może wiatr owiewa Twoją twarz i to doświadczenie odciąga Twoją uwagę od obserwowania rzeźby? Nic się nie stało. Obserwujesz wszystko, co pojawia się w polu Twojej świadomości. Wszystko, co się teraz wydarza, jest w porządku. Jeżeli zechcesz, możesz powrócić uwagą do rzeźby albo pozostać przy doświadczaniu uczucia wiatru na ciele. Kierujesz uwagę świadomie. Oddychasz, a myślom pozwalasz płynąć, bez zagłębiania się w ich treść, bez podejmowania żadnych działań. Jesteś i obserwujesz, bez oceniania. Ten sposób doświadczania (na potrzeby tego artykułu przedstawiony w sposób uproszczony), zaczerpnięty z technik medytacyjnych i włączony w muzeoterapię, umożliwia przekierowanie uwagi z naszych problemów oraz rozterek do „tu i teraz”. Efektem tego zabiegu jest m.in. zniesienie napięć, większe osadzenie się w chwili obecnej.

Uważne obserwowanie sztuki w naturze umożliwia każdorazowo odkrywanie jej na nowo, a przez to także siebie. Dzieje się tak m.in. dlatego, że nasza kondycja psychiczna, a zatem też postrzeganie rzeczywistości może się zmieniać. Ponadto na nasz odbiór wpływają także aura pogodowa oraz pory roku – ze wszystkimi barwami, które ze sobą niosą. Zmiany w przyrodzie stanowią tło dla dzieł sztuki, a niekiedy są ich częścią. Ważne zdają się tutaj wyniki badań, które ukazały się na portalu „Frontiersin” w 2019 roku. Wykazały one u osób badanych spadek poziomu hormonu stresu (kortyzolu) dzięki kontaktowi z naturą, co potwierdza kojący wpływ natury na nasz dobrostan psychiczny. Już 20–30 minut spędzonych w otoczeniu przyrody daje wymierne efekty w postaci obniżenia ciśnienia krwi oraz zmiany pulsu, bez potrzeby żadnej dodatkowej aktywności. Jesteśmy, tak zwyczajnie, oddychamy i patrzymy – to wystarczy. Osiągany wówczas stan możemy opisać jako odprężenie. Kolejnym naturalnym elementem o nieocenionym wpływie na poprawę naszego samopoczucia jest słońce. W wyniku ekspozycji na promienie słoneczne nasz organizm produkuje witaminę D. Jednym z jej głównych zadań jest wsparcie syntezy serotoniny – czyli hormonu odpowiedzialnego za nasze stany emocjonalne, pamięć oraz koncentrację.

Ogrody oraz parki przylegające do muzeów są projektowane w taki sposób, aby ułatwić zwiedzającym zatopienie się w chwili obecnej i kontemplację znajdujących się w nich dzieł sztuki, a także samej przyrody. Jako przykład może posłużyć zespół pałacowo-parkowy Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Ogrody pozwalają dostrzec symetrię, powtarzalność i harmonię, charakterystyczne także dla obrazów znajdujących się wewnątrz muzeum. To elementy lubiane przez nasz mózg, przede wszystkim dlatego, że są uporządkowane. Z kolei zadrzewione parki dają poczucie bezpieczeństwa, zachęcają do odpoczynku w cieniu drzew w upalne dni. Taka przestrzeń sprzyja pozytywnemu przekierowaniu uwagi. Można w niej studiować rzeźby lub nieregularne kształty pni czy gałęzi drzew i, oddychając spokojnie, odzyskiwać równowagę oraz harmonię wewnętrzną.

Bibliografia:

  • J. Kabat-Zinn, Życie piękna katastrofa, Czarna Owca, Warszawa 2015.
  • S. Stuart-Smith, Kwitnący umysł. O uzdrawiającej mocy natury, Agora, Warszawa 2021, s. 106–107.
  • M.C.R. Hunter, M.W. Gillespie, S.Y. Chen, Urban Nature Experiences Reduce Stress in the Context of Daily Life Based on Salivary Biomarkers, https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fpsyg.2019.00722/full (22.09.2022).

Neurony w muzeum

W muzeum rzadko zastanawiamy się, jaka motywacja wewnętrzna przyciąga nas do akurat tych konkretnych dzieł. Gdybyśmy zaczęli skupiać naszą uwagę na tym zagadnieniu, moglibyśmy mówić o rozpoczętym procesie muzeoterapii – samorozwoju przez kontakt z przestrzenią muzealną i dziełami w niej prezentowanymi. Ale jak to właściwie działa? Czemu jedne wytwory sztuki bardziej nas przyciągają, inne mniej?

Jak mówi John Onians: „Zarówno tworzenie, jak i doświadczanie sztuki zależy od mózgu”. Każdy z nas jest wyjątkowy, niepowtarzalny. Mamy różne zdolności, preferencje, w swój wyjątkowy sposób postrzegamy otaczającą nas rzeczywistość i na nią reagujemy. Dzieje się tak w wyniku różnie skonfigurowanych sieci neuronowych w naszych mózgach. Mózg jest neuroplastyczny, co oznacza, że kształtuje się przez całe życie, a dzieje się tak dzięki bodźcom, których mu dostarczamy. Informacje są zapisywane w mózgu w formie siły połączeń pomiędzy neuronami. Im większa ekspozycja organizmu na dany bodziec lub częściej powtarzana reakcja ciała, tym silniejsze połączenie. „Na przykład, jeśli patrzymy z uwagą na konkretny obiekt, zaangażowana w ten proces sieć wizualna zostanie wzmocniona, co daje nam skłonność do patrzenia na obiekty o tych samych właściwościach” (Onians 2022). Wyszukujemy podobne, pasujące do tego, co znamy. Możemy mieć skłonność, by inne pomijać. Jednak połączenia neuronalne nie są wieczne. Gdy nie są używane, ulegają degradacji. To właśnie dlatego część wiedzy wyniesionej ze szkoły po prostu znika z naszej głowy.

Wróćmy jednak do muzeum. Wyposażeni we własny sposób postrzegania oraz historię życia wchodzimy do jego wnętrza. Czujemy jego zapach, który od razu oddziałuje na nasz mózg. Jeśli zostanie odczytany jako znajomy, może przywołać wspomnienia z nim związane – te przyjemne lub mniej miłe. Wchodzimy do sali muzealnej, zauważamy eksponaty i zaczynamy je badać zmysłem wzroku, niekiedy dotyku. Spotykamy się ze światem wewnętrznych przeżyć artysty zaklętym w stworzonym przez niego dziele. Patrząc na ślady po pociągnięciach dłuta czy pędzla, na kształty oraz barwy, nie jesteśmy w stanie dostrzec więcej, niż już wiemy – bodźce wzrokowe przywołują nasze wspomnienia, generują myśli, pobudzają emocje. Oznacza to, że otwierając się na dany obiekt (w tym przypadku muzealny), w rzeczywistości eksplorujemy siebie w relacji z nim, zaglądamy do swojego wnętrza. Patrząc na rzeźbę przedstawiającą nagą kobietę, możemy doświadczać silnych emocji, takich jak np. zachwyt, ekscytacja albo zażenowanie czy wstyd. Możemy przyśpieszyć kroku albo przystanąć, a w głowie mogą pojawić się różnorakie myśli. Tak różne reakcje wynikają z tego, co zostało w nas zakodowane i uwarunkowało nasz stosunek do danego zagadnienia – w tym przypadku do nagości.

Jak wykorzystać tę wiedzę? Wzrost samoświadomości, którego doświadczamy w procesie muzeoterapii, pozwala nam wyodrębnić te schematy myślenia i działania, które mogą utrudniać nam funkcjonowanie. Na przykładzie rzeźby – być może, patrząc na nią, odczuwamy wstyd, ponieważ w dzieciństwie otrzymaliśmy przekaz, że ciała należy się wstydzić.

Podporządkowujemy mu się bezwarunkowo, chociaż w głębi czujemy, że chcielibyśmy być od niego wolni. Wiedząc, jakiej zmiany od siebie oczekujemy, możemy nad nią samodzielnie pracować.

Na początku może to być zbyt trudne. Wówczas warto skorzystać ze wsparcia arteterapeuty lub psychoterapeuty, który pomoże nam zbudować nowe, silne połączenia neuronalne. W efekcie terapii zyskamy łatwiejszy świadomy dostęp do adaptacyjnego modelu zachowań, a nieadaptacyjne wzorce stracą na sile.

Bibliografia:

  • Ł. Kędziora, Wizualność dzieła sztuki, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2016, s. 74.
  • M. Żylińska, Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2013.
  • Mózg masz jeden, „Wysokie obcasy”, Agora, Warszawa 2022, nr 30.
  • J. Oninas, E. Ferine, Neuro ways of seeing, https://www.tate.org.uk/tate-etc/issue-13- summer-2008/neuro-ways-seeing (6.09.2022).
2023-03-10
Biuletyn Informacji Publicznej Biuletyn Informacji Publicznej

Muzeum w Internecie

Organizator

Partnerzy

Sponsorzy

Idea & Design
Copyright © Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.

✓ Rozumiem