Na przełomie XVIII i XIX wieku w gronie polskich literatów zaczęło pojawiać się coraz więcej kobiet, a sprzyjały temu zmiany, jakie zaszły w obyczajach i formach życia społecznego. Panie, aktywnie uczestniczące w życiu kulturalnym epoki, chętnie i często sięgały po pióro, tworząc różnorodne dzieła nie tylko dla siebie, rodziny i przyjaciół, lecz także dla szerszego kręgu odbiorców. Niektóre damy z powodzeniem rozwijały swoją karierę literacką – zdobywały sławę i uznanie, a nawet trwałe miejsce w historii polskiego piśmiennictwa. Jedną z nich była Anna z Radziwiłłów Mostowska – autorka powieści, tłumaczeń, dramatów i komedii. W swojej twórczości nawiązywała do nowych i modnych tendencji w literaturze zachodnioeuropejskiej – inspirowała się gotycyzmem, sentymentalizmem i osjanizmem. Wraz z opublikowaniem w 1806 roku zbioru pt. „Moje rozrywki” wprowadziła do naszej literatury popularną na zachodzie Europy powieść gotycką, zyskując tym samym miano „twórczyni polskiego romansu strachu”. Zapisała się również jako prekursorka romantyzmu, bowiem jako pierwsza celowo i świadomie wprowadziła do swoich utworów pierwiastki nowego prądu.
Mostowską uważa się także za pierwszą w naszej literaturze powieściopisarkę i zawodową literatkę, co pozwala widzieć w niej kobietę znacznie wyprzedzającą swoje czasy. Jako odważna, ambitna i niezależna dama nie ograniczała swojej aktywności jedynie do pracy pisarskiej – wiadomo, że interesowała się malarstwem, muzyką i teatrem. Była erudytką, kolekcjonerką, znawczynią i mecenaską sztuk. Miała aspiracje naukowe i chętnie podejmowała intelektualne wyzwania, o czym świadczą chociażby jej starania o znalezienie się w gronie członków honorowych Uniwersytetu Wileńskiego. Hrabina pragnęła nie tylko wykraczać poza tradycyjne funkcje społeczne i realizować się w szeroko rozumianej sferze publicznej, lecz także wywalczyć dla kobiet stanowiska i przywileje zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Z tego też powodu postrzega się ją jako pierwszą polską emancypantkę, a nawet – protofeministkę.
Wszystkie określenia, jakimi na przestrzeni wieków tytułowano Mostowską tworzą obraz niezwykłej i fascynującej kobiety. Pomimo rozmaitych ograniczeń ówczesnego świata, udało się jej wyjść poza utarte schematy i z powodzeniem pełnić zupełnie nowe role. Podążając własną drogą życiową, wykazywała się oryginalną i śmiałą postawą, dzięki czemu miała swój udział w kulturowej emancypacji kobiet polskich z przełomu XVIII i XIX wieku. Jej twórczość literacka, początkowo ciesząca się ogromną popularnością, wraz z upływem czasu uległa zapomnieniu. Przez długie lata była niedoceniana i deprecjonowana, dzisiaj znów budzi duże zainteresowanie – zarówno wśród profesjonalnych badaczy, jak i zwykłych czytelników. Bez względu jednak na recepcję dorobku Mostowskiej, należy pamiętać, że stanowił on swego czasu nowe i oryginalne zjawisko, niewątpliwie wzbogacające polską literaturę. Co więcej, twórczość ta przyniosła hrabinie sławę, niezależność finansową i niepodważalne miejsce w historii rodzimego piśmiennictwa. Równie interesująco prezentuje się jej biografia, która – choć wciąż jeszcze pełna białych plam – zasługuje na przypomnienie i uwagę, jako przykład życia nieprzeciętnej damy przełomu XVIII i XIX stulecia.
Dokładna data i miejsce urodzin Anny Olimpii z Radziwiłłów Mostowskiej niestety nie są znane. Przypuszcza się, że przyszła na świat około 1762 roku w jednym z rodowych majątków na Litwie. Jej ojcem był Stanisław Radziwiłł, podkomorzy litewski i generał-lejtnant wojsk litewskich, matką zaś – Katarzyna z Pociejów, wojewodzianka trocka. Miała pięcioro rodzeństwa: czterech braci – Mikołaja, Jerzego, Hieronima i Ludwika oraz jedną siostrę – Franciszkę Teofilę. Na temat dzieciństwa i wczesnej młodości Anny wiadomo bardzo niewiele. Prawdopodobnie młodzieńcze lata upływały jej w rodzinnych posiadłościach, gdzie zdobywała wiedzę i doświadczenie niezbędne do pełnienia roli żony, matki i gospodyni. Ze względu na przynależność Radziwiłłówny do jednego z najznamienitszych i najbogatszych rodów Rzeczypospolitej, bardzo wcześnie zaczęto poszukiwać dla niej odpowiedniego kandydata na męża. Został nim Dominik August Przeździecki, który posiadał nie tylko znakomite pochodzenie, lecz także pokaźny majątek, co czyniło go niezwykle atrakcyjną partią. Zaręczyny młodej pary odbyły się prawdopodobnie już około 1772 roku – narzeczony miał wówczas dwanaście lat, a jego przyszła żona dziesięć. Do ślubu doszło sześć lat później, kiedy to Przeździecki otrzymał od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego przywilej nadający mu pełnoletność. Niestety, nie wiadomo czy zaaranżowane przez rodzinę małżeństwo przyniosło Radziwiłłównie szczęście... Pewnym jest natomiast, że para doczekała się syna Michała, który przyszedł na świat 5 kwietnia 1779 roku w Wilnie. Główną siedzibą młodych małżonków stał się położony nieopodal Mińska Zasław – dziedziczny majątek Przeździeckich. Wspólne życie Anny i Dominika nie trwało jednak długo – niespełna dwudziestodwuletni hrabia zmarł nagle w listopadzie 1782 roku. Dwa lata później, z powodu problemów finansowych, młoda wdowa zrzekła się opieki nad synem, którego prawnym opiekunem uczyniła Michała Hieronima Radziwiłła. Prawdopodobnie w maju 1787 roku wyszła ponownie za mąż – za Tadeusza Antoniego Mostowskiego, którego Kajetan Koźmian opisał w następujący sposób: „(...) powabny, wykształcony, dowcipny, nad miarę zalotny i razem śmiały, znający słabości kobiet i z uwodzenia czyniący sobie igraszkę, przy tym sceptyk i wolterowskiego wieku pojętny uczeń, stał się niejako pożądanym tej płci kazicielem”. Małżeństwo to okazało się nieszczęśliwe – pomimo że Radziwiłłówna darzyła męża głębokim i wiernym uczuciem, doznała z jego strony wielu zawodów i upokorzeń. Zaledwie po kilku latach wspólnego życia hrabia porzucił ją najpierw dla Barbary z Bielińskich Kossowskiej, a następnie dla Rozalii z Chodkiewiczów Lubomirskiej. Do ostatecznego zerwania małżonków doszło w połowie 1792 roku w Dreźnie, skąd Mostowski udał się do Lozanny na spotkanie z kochanką, aby w jej towarzystwie odbyć podróż do Paryża. Nie wiadomo, czy zdradzona i osamotniona hrabina pozostała zagranicą, czy też powróciła do Polski. W 1793 roku przebywała już w Warszawie, a rok później – w Rzymie. W kolejnych latach odwiedziła inne europejskie miasta – między innymi Wiedeń i Paryż. Bywała również w Wilnie, Grodnie i Petersburgu. Co godne uwagi, w międzyczasie próbowała ratować swoje małżeństwo. Gdy dowiedziała się o aresztowaniu Mostowskiego przez władze rosyjskie, prosiła króla Stanisława Augusta Poniatowskiego o wstawiennictwo, po czym sama wyruszyła do Petersburga, aby uzyskać dla męża zwolnienie z więzienia. Starania te zakończyły się sukcesem – niepokorny małżonek mógł odbywać karę pozbawienia wolności w domu, nie zaś w twierdzy. Mostowski nie czuł się jednak do niczego wobec żony zobowiązany i szybko nawiązał kolejny romans. Tym razem jego wybranką została Maria z Potockich Szymanowska, którą rozwiódł z mężem i poślubił jeszcze przed zakończeniem rozwodu z Radziwiłłówną. Istniały opinie, że hrabia zachwycił się nie tylko młodością i urodą swojej kochanki, lecz także jej majątkiem, była ona bowiem dziedziczką ogromnej fortuny po Janie Klemensie Branickim.
Niepowodzenia w życiu osobistym sprawiły, że Mostowska postanowiła powrócić w swoje rodzinne strony i zamieszkać na stałe w Zasławiu. To właśnie wówczas poświęciła się pracy literackiej, dzięki której zyskała rozgłos i usamodzielniła się finansowo. W 1806 roku wydała trzytomowy zbiór pt. „Moje rozrywki” zawierający powieści oryginalne („Strach w Zameczku. Powieść prawdziwa”, „Matylda i Daniło. Powieść żmudzka”, „Zamek Koniecpolskich. Powieść ruska”, „Nie zawsze tak się czyni, jak się mówi. Powieść białoruska przez stuletnią damę opowiadana”) i przekłady z literatur zachodnioeuropejskich („Posąg i Salamandra. Powieść z Wielanda naśladowana”, „Cudowny szafir, czyli talizman szczęścia. Powieść wschodnia”). Edycja ta cieszyła się ogromną popularnością – nakład rozszedł się bardzo szybko i natychmiast po wydaniu zaistniała potrzeba dodruku. Hrabina doskonale jednak zdawała sobie sprawę, że – jak zauważyła Agnieszka Śniegucka – „tworzy literaturę przeznaczoną dla stosunkowo licznego grona mniej wyrafinowanych czytelników”, co poświadcza chociażby jej list do wydawcy Józefa Zawadzkiego z dnia 3 września 1805 roku: „(...) Takie dzieło najprędzej i najłatwiej się przedaje; możesz W[aszmość] Pan śmiało i do dwóch tysięcy egzemplarzy wybijać, bo nawet każdy ekonom, każdy czytać umiejący człowiek na wsi kupi. Zatem rozumiem, że niewiele żądam, gdy go będę prosić za moją pracę o dwieście (NN 200) egzemplarzy każdego tomiku”. W kolejnych latach Mostowska opublikowała utwory, które – podobnie jak poprzednie – odniosły sukces wydawniczy i zapewniły jej miejsce w gronie najbardziej poczytnych autorów. W 1807 roku ogłosiła drukiem powieść historyczną „Astolda, księżniczka z krwi Palemona, pierwszego książęcia litewskiego, czyli Nieszczęśliwe skutki namiętności. Powieść oryginalna z historii litewskiej”, a dwa lata później – tom przekładów z literatury francuskiej zatytułowany „Zabawki w spoczynku po trudach”.
Dorobek literacki pisarki obejmował również niezachowane do naszych czasów tragedie i komedie, na temat których niewiele dzisiaj wiadomo. W liście opatrzonym datą 7 września 1806 roku informowała Józefa Zawadzkiego: „(...) A tragediów mam trzy gotowe, od lat już kilku, jeśli chcesz, nabądź je wszystkie, zapewne niedrogo będą kosztować, ile, że są już na teatrze, lecz trzecią, oprócz, że z niej w druku będziesz miał zysk, możesz ją przedać na teatr”. Miesiąc później, 24 października 1806 roku, pisała do wydawcy: „(...) I co z komedią moją zrobiłeś – trzeba w niej jeden wiersz poprawić. Kup ją sam u mnie. Wszak możesz na teatrze ją sprzedawać i od aktorów coś wziąć. Ja ci ją oddam za piętnaście dukatów i kilkadziesiąt egzemplarzy, tak, iżby cz.[erwonych] zł 20 wyniosło; to od samych aktorów możesz odebrać”. Co ciekawe, Mostowska uznawała swoje utwory dramatyczne za ambitne i poważne dzieła, dzięki którym mogłaby trwale i dobrze zapisać się w pamięci czytelników. Wiadomo, że hrabinie bardzo zależało na ich opublikowaniu – w razie odmowy ze strony wydawcy, zamierzała wydrukować je na własny koszt. Niestety, trudno dzisiaj stwierdzić czy udało się jej zrealizować to marzenie...
W odmienny sposób odnosiła się jednak do swoich powieści gotyckich – widziała w nich jedynie dostarczające rozrywki „fraszki”, „bajania”, „dzieciństwa”, „bajki”, a nawet „bzdurstwa”. Określenia te pojawiają się zarówno w korespondencji pisarki, jak i w przedmowach do publikowanych przez nią utworów. Interesująco w tym kontekście prezentuje się zwłaszcza wstęp do „Stracha w Zameczku”, w którym czytamy: „Nie posiadam dosyć miłości własnej, abym podchlebiać sobie mogła, żem przyszła do tego stopnia doskonałości, jednak, po przeczytaniu niektórych dzieł takowych, wniosłam, że i moje powieści, lubo [tj. choć] są tylko cieniem chwalebnych naszych nowoczesnych autorów tego rodzaju, znajdą jednak kąteczek w zaludnionych podobnymi książkami w współczesnych naszych księgozbiorach. Puszczam je więc na świat dla zabawy tych, którzy będą chcieli poświęcić kilka momentów przeczytaniu onych, upraszam jednak moich czytelników, aby daleko od siebie wszelką krytykę odrzucili i chcieli mieć wzgląd na to, że te fraszki były pisane szczególnie dla własnej mojej rozrywki. Nie mając nigdy pretensji do tytułu autorki, ceniąc wartość czasu, którego na użyteczniejsze dla mnie zatrudnienia [tj. zajęcie] użyć mogłam, nie przyłożyłam nigdy dosyć pracy, aby im dać przynajmniej tę regularność stylu, której koniecznie wyciągają mniejszej nawet wartości dzieła. Słowem, pisałam niedbale, bo mniemałam, że tylko piszę dla siebie i że te powieści nie będą nigdy przez nikogo czytane. Jeśli ich później ośmielam się wydać publiczności, to tylko w tej szczególnie nadziei, że będzie chciała uważać to dzieło jako fraszkę niegodną zastanowienia roztropnego krytyka, widząc w tym przedsięwzięciu dobrą chęć autorki, która żadnego innego celu nie ma, tylko szczególnie zabawę”.
Pomimo że Mostowska była świadoma swoich ograniczeń warsztatowych i nie aspirowała do miana wybitnej pisarki, to jednak bardzo obawiała się krytyki – zarówno ze strony czytelników, jak i znawców literatury. Nie chciała, aby uznawano ją za pozbawioną talentu amatorkę – zwłaszcza że tworzyła w czasach, kiedy niezbyt życzliwie spoglądano na kobiety literatki. Początkowo nie zamierzała nawet ujawniać swojego imienia i nazwiska, o czym informowała Józefa Zawadzkiego w liście z 20 grudnia 1805 roku: „Proszę W[ielmożnego] W[aszmoś]ć Pana, abyś na czele moich powieści nie kładł mego imienia całkiem, lecz tylko inicjalne litery i tytuł ich najprostszy, bo to wszystko ma minę wielkiej pretensji, co do tych fraszek wcale nie przystoi. Położysz więc tylko tyle: Powieści Polskie przez J[aśnie]W[wielmożną] J[ejmoś]ci Panią Hrabinę A. z X. R. M. i nic więcej”. Po długich negocjacjach z wydawcą, zgodziła się jednak zrezygnować z anonimowości. Dnia 2 lutego 1806 roku pisała: „(...) ponieważ koniecznie chcesz, aby imię moje było na czele tych powieści, więc zezwalam na to, połóż go sobie, ale bardzo wątpię, aby to mogło cokolwiek przydać ceny; na koniec musisz uznawać sam, jak mało one warte są być czytanymi, kiedy aż imienia autora trzeba. (…) Więc tedy już otrzymujesz, co żądasz, ale przynajmniej, jako redaktor, zrób na czele pisma tego małe objaśnienie, jako ja nie chciałam imienia mego kłaść i że szczególnie na jego naleganie zezwoliłam na to. Przynajmniej tym sposobem czytelnik wiedzieć będzie, że ja sama znam, jak mało te dzieło ma wartości”.
Wbrew jednak obawom Mostowskiej, powieści jej autorstwa wzbudziły ogromne zainteresowanie – ich opublikowanie okazało się wydarzeniem nie tylko literackim, lecz także towarzyskim. Cieszyły się one dużą popularnością zarówno wśród zwykłych czytelników, jak i znawców literatury. W liście opatrzonym datą 29 maja 1806 roku pisarka wyznawała Józefowi Zawadzkiemu: „Nie spodziewałam się nigdy, aby moje fraszki czytane były kiedy przez ludzi uczonych. Ale ponieważ znajdują się tacy, którzy mnie ten honor czynią, przyjmuję z wdzięcznością ich interesowanie się do mojego dzieła i przez dokładniejsze pisanie starać się będę zasługiwać na ten zaszczyt”.
Warto również wspomnieć, że hrabina okazała się bystrą, wymagającą i zapobiegliwą autorką – prowadziła partnerskie pertraktacje z wydawcą, walczyła o należne jej wynagrodzenie, dbała o reklamę swoich dzieł, troszczyła się o ich literacką wartość i estetyczną formę. Doskonale orientowała się również w ówczesnych tendencjach rynku czytelniczego, co poświadcza jej list do Józefa Zawadzkiego z dnia 2 stycznia 1806 roku: „Widzę, że się nam nie szczęści z naszymi powieściami. Lecz z niecierpliwością i z czasem dokażem, czego żądamy. Zamiast paskudztwa robić, lepiej się nie spieszyć, a zrobić, kiedy nie coś bardzo przedniego, to przynajmniej coś ładnego. Dzieła, rodzaju tych powieści, potrzebują ozdób, tak jak złym malowidłom dają piękne ramy. Do tego znam dobrze kochanych naszych współobywateli. Jak pięćset osób kupi złą edycję – to się już bardzo mało znajdzie tych, co później nabędą edycję piękną. Dajmy więc tym pokój, poczekajmy z drukiem”.
Mostowska zajmowała się jednak nie tylko twórczością literacką, lecz także artystyczną. Wiadomo, że pobierała lekcje malarstwa u Jana Rustema, pod którego okiem tworzyła rysunki, obrazy, a nawet miedzioryty. Co ciekawe, zamierzała nimi ozdobić trzytomowy zbiór „Moich rozrywek”. Z zachowanej korespondencji pisarki do Józefa Zawadzkiego wiemy, że przesyłała wydawcy zarówno gotowe projekty grafik, jak i szczegółowe instrukcje dotyczące ich wykonania. Informacji na ten temat dostarcza między innymi list z 9 grudnia 1805 roku: „Kopersztychy, które szykować trzeba do „Saphiru” i „Daniły”, są takiej myśli: Do „Saphiru Cudownego”: Kalif Monstandzier, w swoim apartamencie tureckim sposobem siedzący na wezgłowiach, ma przy sobie córkę Nephatję, kilka niewolnic i niewolników w głębi. Abuka, przyklękniony na jednym kolanie, ofiaruje mu dwa drogie kamienie. „Do Daniły”: Noc – kobieta obudzona – na pół wstaje z łoża, przed którym stoi okropny szkielet w odzieniu białym i zwykłym umarłym, każe tej kobiecie wziąć palącą się świecę na stoliku, czyli [tj. czy] lampę, i ręką wskazując, wziąwszy świecę, iść za sobą”.
Hrabinie nie udało się jednak spełnić marzenia o ozdobieniu swoich powieści ilustracjami. Nie powiódł się również jej ambitny plan zamieszczenia w nich „aryjek”, do których sama skomponowała muzykę. W niedatowanym liście z 1805 roku pisała do Józefa Zawadzkiego: „Odsyłam W[ielmożnemu] W[aszmoś]ć Panu Dobr.[odziejowi] „Cudowny Saphir” i muzykę do „Stracha w Zameczku”; (…) Muzykę, którą posyłam, każ na czysto przepisać i z uwagą, żeby żadna obserwacja [tj. uwaga] nie była opuszczona i po przepisaniu odeślij mnie moje nuty, bo ja kopii nie mam”.
Poza malarstwem i muzyką, Mostowska pasjonowała się również teatrem – nie tylko pisała tragedie i komedie, które wystawiano na scenie wileńskiej, lecz także próbowała swoich sił jako aktorka. Wiadomo bowiem, że wystąpiła w roli Enony w „Fedrze” Jeana Baptiste'a Racine'a w przekładzie Franciszka Ksawerego Chomińskiego. Przedstawienie to odbyło się wiosną 1808 roku w théâtre de societé w Wilnie, a cały dochód ze spektaklu przeznaczono na cele charytatywne.
Ponadto w kręgu zainteresowań hrabiny znajdowało się kolekcjonerstwo. Ze wspomnień Józefa Franka wynika, że posiadała ona w swoich zbiorach między innymi „wspaniałe starożytne wazy srebrne”. Niestety, nie wiemy kiedy powstała jej kolekcja i jaki miała charakter. Można jedynie przypuszczać, że zamiłowanie Mostowskiej wynikało zarówno z ówczesnej mody na tworzenie różnorodnych zbiorów, jak i z tradycji rodzinnej – należy bowiem pamiętać, że Radziwiłłowie słynęli ze wspaniałych i bogatych kolekcji, które mogły stanowić dla niej źródło inspiracji. Wydaje się również, że istotną rolę w rozwoju pasji pisarki odegrały liczne podróże, jakie odbywała po Polsce i Europie. Podczas swoich wojaży miała bowiem wiele okazji do zapoznania się z rozmaitymi zbiorami. Wiadomo, że podczas pobytu w Wilnie zwiedziła między innymi uniwersytecki gabinet mineralogiczny, gdzie zachwycił ją zbiór kamieni szlachetnych. Jej uwagę przykuł zwłaszcza szafir, „który ten osobliwy ma przymiot, iż przy świecach traci swój kolor błękitny i przemienia się w ametyst, najpiękniejszy mający wówczas fiolet”. Co ciekawe, podziwiany przez Mostowską kamień stał się dla niej natchnieniem do pracy nad przekładem powieści „Cudowny szafir” autorstwa Stéphanie Félicité de Genlis.
Działalność hrabiny na polu kultury obejmowała również mecenat artystyczny. Wiadomo, że roztoczyła swój patronat nad Józefem Oleszkiewiczem, który zapisał się w polskiej historii sztuki jako ceniony malarz obrazów historycznych, religijnych, mitologicznych i portretów. Antoni Andrzejowski wspominał, że: „(...) najwięcej przyczyniła się do rozwinięcia [jego] talentu (...) pani Mostowska, jedna z pierwszych magnatek litewskich, wysoce uczona i utalentowana dama. Pod jej okiem młody artysta miał pole obszerne doskonalenia się w malarstwie i nabycia nauk i wiadomości potrzebnych prawdziwemu artyście”. Pisarka zarekomendowała go bowiem Franciszkowi Smuglewiczowi i Janowi Rustemowi, u których pobierał nauki na Wydziale Sztuk Pięknych w Wilnie. Następnie zaś wyjechał do Paryża, gdzie studiował w École des Beaux-Arts między innymi u Jacques'a Louisa Davida. Pod jej opieką pozostawał również Jan Renner, który zasłynął jako znakomity pianista, kompozytor i pedagog. W poświęconym mu wspomnieniu pośmiertnym pisano: „Hrabina z Radziwiłłów Mostowska, zwyczajem panów polskich, a szczególniey Radziwiłłowskiego domu, lubiących utalentowanych cudzoziemców do kraju sprowadzać, młodzieńca Rennera, w 1802 roku, opuszczając Wiedeń, zabrała z sobą i do swoich dóbr Zasławia, w Guberni Mińskiey, przywiozła. Tu Renner, ledwo 15 lat naówczas mający, przez applikacyą, pod okiem troskliwem swojey opiekunki, nabył w krótkim przeciągu czasu znajomości języka polskiego i tak postąpił w muzyce, iż podczas zjazdów obywatelskich do Mińska, na wybory lub kontrakta, dawał koncerty na fortepianie, zawsze powszechnemi oklaskami i zachęcającemi uwielbieniem przyjęte”.
Co godne uwagi, pisarka zajmowała się również zarządzaniem majątkiem i prowadzeniem domu, wykazując się przy tym godną podziwu pracowitością i zaradnością. Warto także podkreślić, że z powodzeniem godziła obowiązki zawodowe z domowymi, nie rezygnując ze swoich ambicji i zamiłowań, o czym świadczy chociażby wysłany przez nią 3 listopada 1805 roku list do Józefa Zawadzkiego: „(...) Tu nie idzie o bagatelę, trzeba pracy ciągłej, a to, kiedy gospodynią domu zatrudniona [tj. zajęta] jestem rządem [tj. pieczą nad gospodarstwem domowym], interesami, ciągłym doskonaleniem się w malarskiej sztuce i, często przeszkodzono przybyciem natrętnych gości, których bawić trzeba lub układem nudnych procederów [tj. zajęć], których mam kilka. Jednak od wyjazdu mego napisałam powieść oryginalną i długą wytłumaczyłam, a co większa, że blisko sto mil [tj. ok. 750 km] ujechałam, byłam u familii, do domu powróciwszy, tysiąc rzeczy znalazłam do robienia i poprawienia, jak zwykło bywa, gdy długo gospodyni nie było”.
Mostowska nie wspomniała jednak w swoim liście o jeszcze innych zajęciach – o licznych zabiegach, jakie podejmowała w celu odzyskania przysługującego jej spadku. Trwające przez wiele lat spory o majątek zmuszały ją do poszukiwania wsparcia u zamożnych i wpływowych krewnych – wiadomo, że prosiła o pomoc i protekcję między innymi Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Jaki był rezultat działań hrabiny – niestety, trudno dzisiaj stwierdzić...
Zachowane do naszych czasów różnorodne materiały źródłowe dotyczące życia i twórczości Anny z Radziwiłłów Mostowskiej wyraźnie dowodzą, że była kobietą wykształconą, oczytaną i utalentowaną, o otwartym światopoglądzie i wyrafinowanych gustach estetycznych. Miała duże ambicje literackie i intelektualne, bardzo dobrze znała język francuski i niemiecki, być może opanowała również język angielski i włoski. Prawdopodobnie uczyła się także języków klasycznych – greki i łaciny, co wynikałoby nie tylko z jej osobistych zainteresowań, lecz także z ówczesnej fascynacji kulturą antyczną. W sposób szczególny pasjonowała ją jednak literatura – zarówno dawna, jak i współczesna. Wiadomo, że czytywała dzieła takich autorów jak: Hezjod, Homer, Tibullus, Teokryt, Pliniusz Młodszy, Horacy, Apulejusz, Wergiliusz, Marcin Kromer, Maciej Stryjkowski, Ludovico Ariosto, Torquato Tasso, Jean Baptiste Racine, Gabriel Marie Legouvé, Donatien Alphonse de Sade, Monteskiusz, Marie Jeanne Riccoboni, Marie de La Fayette, Stéphanie Félicité de Genlis, Ann Radcliffe, August Heinrich Lafontaine i Christoph Martin Wieland. Hrabina regularnie zapoznawała się również z wydawanymi przez Tadeusza Mostowskiego tomami serii „Wybór Celniejszych Pisarzów Polskich”, obejmującej dzieła między innymi Jana Kochanowskiego, Adama Naruszewicza, Stanisława Orzechowskiego i Juliana Ursyna Niemcewicza. Była także stałą klientką wileńskiej księgarni Piotra Horna, gdzie zamawiała zarówno książki, jak i czasopisma.
Mostowska, jak przystało na „wysoce uczoną i utalentowaną damę”, utrzymywała bliskie kontakty z przedstawicielami świata kultury i nauki. Zdecydowana większość jej znamienitych przyjaciół była jednak związana z Wilnem, które na początku XIX wieku stało się aktywnym ośrodkiem kulturalnym i naukowym. Do grona zaprzyjaźnionych z nią osobistości należeli między innymi: Jan Rustem, Franciszek Smuglewicz, Józef Zawadzki, Kazimierz Kontrym, Piotr Horn, Józef Ignacy Kossakowski, Franciszek Ksawery Chomiński, Józef Jundziłł, Stanisław Bonifacy Jundziłł, Józef Frank, Hieronim Stroynowski, Józef Mickiewicz i Szymon Malewski. W kręgu znajomych pisarki znajdowali się również tacy wybitni ludzie jak Julian Ursyn Niemcewicz, Michał Hieronim Radziwiłł i Adam Kazimierz Czartoryski. Spośród dam, z którymi pozostawała w serdecznych stosunkach warto wymienić Helenę z Przeździeckich Radziwiłłową, Marię z Mostowskich Przeździecką, Konstancję z Platerów Hilzenową i Izabelę z Flemingów Czartoryską.
Jak można przypuszczać, hrabina zawarła w swoim życiu znacznie więcej interesujących znajomości – nawiązywanie kontaktów ułatwiało jej nie tylko arystokratyczne pochodzenie, lecz także liczne talenty i pasje. Antoni Józef Rolle zwrócił uwagę również na zalety towarzyskie Mostowskiej – wspominał bowiem, że „odznaczała się wesołym humorem” i „umiała prowadzić przyjemną konwersację”. Julian Ursyn Niemcewicz uważał ją ponadto za kobietę o wyjątkowej urodzie – zdaniem pamiętnikarza należała do grona najpiękniejszych dam swojej epoki, wśród których wymieniano między innymi Rozalię z Chodkiewiczów Lubomirską, Barbarę z Bielińskich Kossowską, Julię z Lubomirskich Potocką i Dorotę z Jabłonowskich Czartoryską.
Kontakty z wybitnymi i wpływowymi przedstawicielami ówczesnej elity intelektualnej nie zapewniły jednak Mostowskiej miejsca wśród członków honorowych Uniwersytetu Wileńskiego, o które tak usilnie zabiegała. Zgłoszona przez nią kandydatura nie została potraktowana poważnie – władze uczelni odniosły się lekceważąco do prośby hrabiny i odpowiedziały na nią odmownie. Wydarzenie to opisał Józef Frank na kartach swoich pamiętników:
„Powiedział mi również Stroynowski, że jego przyjaciółka, hrabina Olimpia Mostowska, z domu Radziwiłłówna pragnie otrzymać nominację na członka honorowego Uniwersytetu, sekcji literatury i sztuk pięknych. Wiedząc o tym, że hrabina jest autorką i malarką i pomnąc, że we Włoszech kobiety mogą ubiegać się nawet o katedry profesorskie, odpowiedziałem, iż chętnie poprę kandydaturę protegowanej rektora. Aby nie postawić p. Mostowskiej w fałszywej pozycji p. Stroynowski przede wszystkim zwrócił się do senatu akademickiego z zapytaniem, czy zgodziłby się on wybrać na członka honorowego damę, jeżeli posiadała potrzebne kwalifikacje? Na to p. Śniadecki zupełnie poważnie powiedział: – „Tak, byleby była piękną”. Pisarka, dowiedziawszy się o decyzji władz uniwersyteckich, zwróciła się listownie do Józefa Franka: „Nieskończenie jestem wdzięczną panu za łaskawe poparcie mego życzenia zostania członkiem instytucji, która ma zaszczyt posiadać pana w liczbie swych członków. Jednym z motywów moich zabiegów była właśnie chęć zostania pańskim kolegą. Obawiam się jednak, iż to mi się nie uda. Prawdopodobnie ten surowy Uniwersytet nie zechce kobiety, chyba, że pańska uprzejmość rzuci promień wesołości na zachmurzone czoła waszych milczących uczonych, zmusi ich zmienić zdanie, i przekona, że mądrość, jakkolwiek bardzo, jest niczym bez wdzięku. Wdzięk ten, wierny towarzysz mojej płci, będzie stronił od nudnego tłumu, który pragnie zabronić nam posiadać rozum i talent i nie zajrzy do świątyni, w której nam nie wolno być kapłankami. – Nie tak postępowali filozofowie starożytni. Pitagoras kochał Theanę i gdyby nie ta miłość, nie byłby on w stanie poprawić obyczajów Krotony i nie nauczyłby mądrości mieszkańców tego bogatego i zamiłowanego w rozkoszy miasta. Solon znosił kaprysy pewnej małej niewolnicy, która nim rządziła. Sokrates uprawiał filozofię, przy boku pięknej Aspazji, Plato uczył o miłości niebiańskiej, a cynik Diogenes, alboż nie był dumny, że przez chwilę cieszył się względami Lais, ubóstwianej przez Arystydesa? Składajcie ofiary Gracjom, mawiał Sokrates do swoich uczniów. Pański Uniwersytet składa ofiary tylko nudzie”.
Wypowiedź ta wyraźnie dowodzi erudycji i inteligencji Mostowskiej, która, wykazując się taktem i skromnością, potrafiła otwarcie przedstawiać swoje racje. Jej jawny sprzeciw wobec wykluczenia kobiet ze świata nauki i traktowaniu ich jako istot pozbawionych rozumu pozwala widzieć w niej światłą i postępową damę, a nawet – jak przekonywał Marian Szyjkowski – pierwszą polską emancypantkę. Hrabina nie tylko próbowała wskazać na potrzebę uczestnictwa kobiet w życiu naukowym, lecz także apelowała o równość i wzajemny szacunek obu płci, które to poglądy przedstawiła w powieści „Strach w Zameczku”. W zakończeniu utworu pisała między innymi: „Czas, aby ludzie obojej płci z obopólną oddali sobie słuszność: kobiety czy mężczyźni, wszyscy ogólnie posiadamy jednostajne przymioty i te same przywary. Płcią tylko się różnimy, a nie mając nic sobie do wymówienia, będąc we wszystkim sobie podobni, szanujmy jedni w drugich, co jest wartym pochwały, a błędom naszym wzajemnie wybaczajmy”.
Poza zagadnieniem dotyczącym miejsca i roli kobiet w ówczesnym świecie, Mostowska poruszała w swoich powieściach problematykę wartości religijnych, moralnych, rodzinnych i patriotycznych. Warto również nadmienić, że w jej utworach widoczny jest nie tylko oświeceniowy racjonalizm, lecz także romantyczny ogląd świata. Co więcej, niektórzy badacze uważają, że powieści hrabiny stanowiły źródło inspiracji dla najwybitniejszych polskich romantyków. W opinii Jana Gebethnera, przy czytaniu dzieł Mostowskiej „raz wraz przypomina się ten lub inny szczegół z (…) [ich twórczości]. Obłąkana Pereświta np. z włosem rozpuszczonym, z polnymi kwiatami, czy nie jest jakby zapowiedzią Kseni Goszczyńskiego albo Aldony Słowackiego? Przecie i one, jak Pereświta, nie z czego innego, tylko z miłości dostały obłąkania! Albo opis Praksedy w podziemnej świątyni czy nie daje jakby przedsmaku tajemniczego obrządku guślarza z drugiej części „Dziadów”? Albo jeszcze Brzetysław, zabijający ojca, nie wiedząc o tym, że to ojciec, czy nie przypomina „Mnicha” Słowackiego? A ileż to razy spotkamy się w naszym romantyzmie z ulubionym przez Mostowską motywem spowiedzi przedśmiertnej?”.
Pomimo że historycy literatury widzieli w pisarce „poprzedniczkę romantyzmu” i doceniali jej prekursorskie dokonania na gruncie polskiego piśmiennictwa, to jednak większość z nich krytycznie wypowiadała się o twórczości hrabiny, sprowadzając ją „do rangi efektownej, ale nijakiej artystycznie produkcji dla najmniej wybrednych”. Sądy te – sformułowane przed wielu laty i niepoparte rzeczową argumentacją – w znacznej mierze wpłynęły zarówno na utrwalenie się niekorzystnego wizerunku autorki, jak i na żywotność jej powieści, które z czasem popadły w zupełne zapomnienie. Nową kartę w badaniach nad dorobkiem literackim Mostowskiej otworzyły dopiero współczesne badaczki – szczególnie interesujące prace powstały pod piórem Agnieszki Śnieguckiej, Moniki Urbańskiej i Agnieszki Łowczanin, które nie tylko przypomniały postać hrabiny, lecz także dokonały ponownego odczytania jej dzieł. Niezwykle ciekawą interpretację powieści gotyckich pisarki zaproponowała zwłaszcza ostatnia z badaczek – uznała bowiem, że należy postrzegać je „jako przykład silnego głosu kobiecego w kulturze literackiej zdominowanej przez mężczyzn oraz jako manifestację kobiecej wizji teraźniejszości i przyszłości”.
Warto przy tym nadmienić, że studia nad życiem i działalnością Mostowskiej znacznie utrudnia niedostępność niektórych źródeł – dotkliwy jest zwłaszcza brak literatury dokumentu osobistego hrabiny. Uległa ona bowiem zniszczeniu podczas II wojny światowej – przechowywana w Pałacu Przeździeckich w Warszawie, spłonęła wraz z budynkiem podczas bombardowania w pierwszych dniach września 1939 roku. Do naszych czasów zachowały się jedynie nieliczne listy pisarki – między innymi do Józefa Zawadzkiego – które stanowią cenne źródło do bliższego poznania ich autorki. Jak można przypuszczać, część związanych z nią pamiątek zaginęła znacznie wcześniej, bądź też – rozproszona i niezidentyfikowana – wciąż spoczywa w zagranicznych zbiorach, a nawet – w prywatnych kolekcjach... Nie udało się dotychczas odnaleźć między innymi żadnego z wizerunków Mostowskiej. Wiadomo, że autorem jednego z jej portretów był Jan Rustem, który przedstawił ją z paletą i pędzlem podczas pracy nad pejzażem. Prawdopodobnie malarską podobiznę hrabiny stworzył również zaprzyjaźniony z nią Franciszek Smuglewicz i Józef Oleszkiewicz. Niewykluczone, że pisarkę sportretował także Józef Grassi – autor wizerunku jej siostry, Franciszki Teofili z Radziwiłłów Sołtanowej.
Na temat ostatnich lat życia Mostowskiej nie posiadamy żadnych informacji. Nie znamy również daty i miejsca jej śmierci – przypuszcza się, że zmarła około 1811 roku w Zasławiu. Ustalenia te opierają się jednak na spekulacjach, nie zaś na wiarygodnych przekazach. Pomimo braku wielu wątków w biografii hrabiny, możemy stwierdzić, że mamy do czynienia z wyjątkową postacią kobiecą. Była ona bowiem nie tylko żoną, matką, gospodynią i damą, lecz także – a nawet przede wszystkim – pisarką, tłumaczką, malarką, mecenaską, kolekcjonerką i podróżniczką. Dała się poznać również jako intelektualistka i emancypantka, która pragnęła być niezależną i samodzielną w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Jej rozległa wiedza, światłe poglądy i aspiracje daleko wykraczające poza społecznie przypisane kobietom role czyniły z niej nowoczesną, znacznie wyprzedzającą swoje czasy, damę przełomu XVIII i XIX wieku. Bez wątpienia można zatem stwierdzić, że Anna z Radziwiłłów Mostowska w pełni zasługuje na uznanie i pamięć potomnych.
Bibliografia:
A. Andrzejowski, Ramoty starego Detiuka o Wołyniu, przedm. F. Rawia Gawroński, t. I, Wilno 1861.
H. Czernianin, Ambicje literackie pań w świetle druków wileńskich (1800–1822), „Pamiętnik Literacki” 2008, z. 4, s. 145–183.
B. Czwórnóg-Jadczak, „Astolda” Anny Mostowskiej, [w:] Studia z literatury polskiej i obcej, red. L. Ludorowski, Lublin 1988.
J. Frank, Pamiętniki, tłum. i wstęp W. Zahorski, Wilno 1913.
„Gazeta Warszawska” 1808, nr 40.
„Gazeta Warszawska” 1832, nr 99.
J. Gebethner, Poprzedniczka romantyzmu (Anna Mostowska), Kraków 1918.
Z. Hanuszewicz, Anna Mostowska – preromantyczna protofeministka, „Czasopismo Naukowe Instytutu Studiów Kobiecych” 2022, nr 2 (13), s. 103–115.
J. Kleiner, Sentymentalizm i preromantyzm. Studia inedita z literatury porozbiorowej 1795–1822, wyd. i oprac. J. Starnawski, Kraków 1975.
K. Koźmian, Pamiętniki, przed. A. Kopacz, wstęp i komentarz J. Willaume, t. III, Wrocław 1972.
„Kuryer Litewski” 1832, nr 34.
A. Mostowska, Powieści, listy, wstęp i oprac. M. Urbańska, Łódź 2014.
J.U. Niemcewicz, Pamiętniki czasów moich, oprac. i wstęp J. Dihm, t. I, Warszawa 1957.
Pisarze polskiego oświecenia, red. T. Kostkiewiczowa, Z. Goliński, t. III, Warszawa 1996.
R. Przybylski, A. Witkowska, Romantyzm, Warszawa 2007.
K. Puzio, „Niegotyckie” zamki gotyckich powieści? (Z twórczości Anny Mostowskiej), „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska” 2002/2003, vol. XX/XXI, s. 1–19.
A.J. Rolle, Stanisław August w Grodnie, „Przewodnik Naukowy i Literacki” 1875, R. III, s. 455–469.
Z. Sinko, Gotyk i ruiny w wyobraźni literackiej epoki oświecenia (Anglia-Polska), „Przegląd Humanistyczny” 1978, nr 9, s. 23–43.
Z. Sinko, Powieść angielska osiemnastego wieku a powieść polska lat 1764–1830, Warszawa 1961.
Z. Sinko, Z zagadnień gotycyzmu europejskiego i jego recepcji polskiej, „Pamiętnik Literacki” 1972, z. 3, s. 29–73.
J. Skowronek, Mostowska Anna, [hasło w:] Polski Słownik Biograficzny, t. XXII, Wrocław 1967, s. 63–64.
J. Sowiński, O uczonych Polkach, Krzemieniec–Warszawa 1821.
A. Śniegucka, Skąd się biorą duchy, czyli o stosunku Mostowskiej do powieści grozy, „Prace Polonistyczne” 1995, nr 50, s. 177–196.
A. Śniegucka, Zjawy i ruiny społecznie użyteczne. O problematyce wartości w prozie Anny Mostowskiej, Łódź 2007.
M. Urbańska, Anna Mostowska i Ann Radcliffe, „Wiek Oświecenia” 2020, nr 36, 205–211.
M. Urbańska, Zapisać się dobrze w pamięci – listy Anny Mostowskiej do Józefa Zawadzkiego, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica” 2011, z. 14/2, 62–71.
M. Urbańska, Powieści Anny Mostowskiej – ponowne odczytanie, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica” 2016, z. 4 (34), s. 197–210.
M. Urbańska, Problemy edycji prozy Anny Mostowskiej, „Literaturoznawstwo. Historia, teoria, metodologia, krytyka” 2009, nr 1 (13), s. 85–95.
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.
✓ Rozumiem