Jan Potocki (1761-1815), jeden z najbardziej znanych polskich obieżyświatów epoki nowożytnej i przełomu wieków XVIII i XIX, dotarł w swoich podróżach turystycznych i wyprawach naukowych na trzy kontynenty. Bawił także kilkakrotnie na Półwyspie Pirenejskim, spisując swoim zwyczajem własne spostrzeżenia i perypetie w dzienniku podróży.
Po raz pierwszy przybył do Hiszpanii w 1779 lub 1781 r. Za pierwszą możliwością przemawia wzmianka tłumacza zamieszczona we wstępie do hiszpańskiego wydania literackiego arcydzieła Potockiego, Rękopisu znalezionego w Saragossie. Według jego opinii Potocki miał w 1779 po raz pierwszy zwiedzić Andaluzję, w powrotnej drodze z afrykańskiego Tunisu. Z kolei na rok 1781 można datować tę podróż na podstawie relacji z późniejszej podróży do Maroka w 1791 r. W jej opisie Potocki przytacza wspomnienia sprzed dziesięciu lat, kiedy to u wybrzeży hiszpańskich obserwował unikatowe zjawisko meteorologiczne w postaci burzowych chmur układających się w kształt gładkiej, pionowej kurtyny, zasłaniającej cały horyzont. Być może nie chodziło konkretnie o rok 1781, a właśnie 1779 (w takim przypadku mamy tu do czynienia z przybliżonym datowaniem wstecznym), a może były to dwie odrębne podróże, co nie byłoby nawet dziwne wobec wielkiej mobilności Potockiego. W każdym bądź razie, niezależnie od tego datowania, po raz drugi widzimy Jana Potockiego w Hiszpanii w drugiej połowie marca 1791 r., kiedy udaje się do Afryki, a konkretnie do Maroka. Potocki przybył na Półwysep Iberyjski z Francji, a granicę przekroczył w słynnym później mieście Bajonna (Bayonne). Literackim plonem tej podróży jest relacja Podróż do Cesarstwa Marokańskiego, opisująca jego pobyt i przygody przeżyte w tym kraju.
W drodze do Madrytu Potockiemu towarzyszył, wyznaczony na polskiego ambasadora w Hiszpanii, Tadeusz Morski. Do Afryki Potocki jechał przez Andaluzję, a w Maladze odwiedził Henryka Neumanna, konsula Rzeczypospolitej w Hiszpanii, rezydującego w tym mieście. Z korespondencji ambasadora Morskiego dowiadujemy się, iż część swoich zapisek, w postaci krótkiego diariusza zawierającego zapis dotychczasowej drogi, Potocki przesłał swojej rodzinie do kraju jeszcze z Madrytu. Jak się okazuje manuskrypt ten, noszący tytuł Voyage en Espagne et en Angleterre (Podróż po Hiszpanii i Anglii), miał dalszy ciąg i znajdował się w księgozbiorze Potockich w Łańcucie. Niestety zarówno ten dokument jak i inne dotyczące Hiszpanii zaginęły. O fascynacji Potockiego Hiszpanią, jej mieszkańcami i egzotyką kraju świadczy jeszcze inny utwór literacki. Jest nim dwuaktowa sztuka teatralna Cyganie w Andaluzji, która została napisana w 1794 r., a więc w trzy lata po jego powrocie z Hiszpanii. Jest ona wyrazem etnograficznych pasji autora, który w nomadycznym życiu Cyganów hiszpańskich widział ideał egzystencji naturalnej. Wiemy, że Potocki, doskonale władający językiem francuskim, w którym spisywał wszystkie swoje sprawozdania z podróży, znał także języki iberyjskie, gdyż porozumiewał się nimi biegle za Pirenejami, tuż po swoim przyjeździe na Półwysep Iberyjski. Afrykański wojaż Potockiego trwał kilka miesięcy, gdyż 8 września 1791 r. widzimy go ponownie w Kadyksie. Następnie udał się do Portugalii i Anglii.
Pobyt w Kadyksie przyniósł mu wiele pozytywnych wrażeń. Podobały mu się elegancko odziane i uczesane kobiety. Jednak nawet tak przyzwyczajonego do zmian klimatu i obyczajów Potockiego dotknęło zjawisko szoku kulturowego. Doznał go w Kadyksie, kosmopolitycznym europejskim mieście i oceanicznym porcie, gdzie splatały się ze sobą różnorodne tradycje i mieszkały obok siebie różne nacje. Zauważył, że Cieśnina Gibraltarska oddzielała od siebie dwa różne światy. Krótki okres pobytu w Hiszpanii pozwolił Potockiemu także na ocenę aktualnej sytuacji polityczno-społecznej w kraju. Z jednej strony zauważał, iż ancien regime Karola IV Burbona jest bardzo trwały, a w kraju panuje względny spokój. Był wręcz przekonany, że w Hiszpanii nie dojdzie do rewolucji, jak to miało miejsce we Francji w 1789 r., nie tylko z powodu prewencyjnych działań władz, ale głównie dlatego, że hiszpańska arystokracja cieszyła się dobrą opinią wśród swych rodaków i nie występowały jakieś silniejsze napięcia społeczne. Potocki przypisywał hiszpańskim grandom wyłącznie pozytywne cechy, takie jak niewiarygodna szlachetność, wspaniałomyślność i honor. Według niego byli oni dobroczyńcami Kościoła i biednych.
Co ciekawe, jest to zupełnie odmienna opinia od ocen oświeceniowych publicystów i myślicieli uważających tę warstwę, podobnie zresztą jak wszystkie grupy społeczne rządzące i uprzywilejowane w Hiszpanii, za ostoję konserwatyzmu, wstecznictwa, ciemnoty i niechęci do reform społecznych. Tę opinię zdawały się potwierdzać spostrzeżenia Potockiego poczynione w Kadyksie, gdzie był świadkiem zamknięcia hiszpańskich granic i ogłoszenia rejestru cudzoziemców, głównie Francuzów, których zmuszono do opuszczenia kraju. Wszystko to było spowodowane histeryczną paniką władz hiszpańskich w momencie pojawienia się przemycanych nielegalnie egzemplarzy konstytucji francuskiej. Jego słowa świadczą jednak o istnieniu licznej grupy nastawionej proreformatorsko, która uważała kontrabandzistów przemycających egzemplarze konstytucji francuskiej i innych zakazanych druków za bohaterów. Potocki donosił też o broszurze porównującej tę ustawę z polską Konstytucją 3 Maja i z dumą informował, że porównanie wypadło na korzyść tej ostatniej. Bliskość muzułmańskich krajów Maghrebu oraz dziedzictwo kultury arabskiej, szczególnie dobrze widoczne w Andaluzji, powodowały, iż właściwie w każdym aspekcie życia Hiszpanów Potocki dostrzegał wpływy mauretańskie.
Oprócz strzępów relacji z iberyjskich podróży Potocki w swoim Rękopisie znalezionym w Saragossie w sposób literacki nawiązywał do dziejów półwyspu i oddawał specyficzne dziedzictwo kulturowe tego kraju. Potockiego, który był zapalonym etnografem, fascynowała różnorodność kulturowa Hiszpanii i bogactwo wątków etnicznych w dziejach tego kraju. Główny bohater Rękopisu, Alfons van Worden, oficer gwardii walońskiej króla Filipa V Burbona, to Belg (a zatem reprezentant Niderlandów Hiszpańskich, do 1713 r. należących do korony hiszpańskiej). Bracia de Soto to ostatni Arabowie na półwyspie, pokonujący funkcjonariuszy hiszpańskiej inkwizycji prześladującej ich przodków. Gomelezowie pochodzili z Benewentu (leżącego w królestwie Neapolu, które w 1739 r., kiedy toczy się akcja, nie należało już do Hiszpanii). Nie zabrakło w tej mozaice także Żyda Wiecznego Tułacza i kabalisty, germańskich Wizygotów, a także plemienia iberyjskich Turdulów, symbolizującego najstarszych cywilizowanych mieszkańców Hiszpanii.
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.
✓ Rozumiem