Pierwsza połowa panowania Kazimierza Jagiellończyka stała pod znakiem walki z zakonem krzyżackim i unikania konfliktów na innych granicach. Sprawy tureckie zeszły więc na plan dalszy, ale nie zniknęły całkowicie z oczu króla. Zasadą, której się wtedy trzymano, było unikanie konfliktu z Osmanami. Mimo to Kazimierz pozwolił na werbunek krzyżowców, i to w czasie wojny trzynastoletniej, wspierał też militarnie swoich lenników, hospodarów mołdawskich, zagrożonych ekspansją turecką. Sytuacja zaczęła się zmieniać na przełomie lat 60. i 70. XV w. Król polski, walczący wtedy o Czechy z Marcinem Korwinem, królem Węgier, ponownie udzielił pomocy wojskowej hospodarowi mołdawskiemu Stefanowi Wielkiemu w jego walce z protureckim hospodarem wołoskim Radu. Było to konieczne, gdyż Mołdawia była ważnym sojusznikiem Polski w walce z Węgrami oraz ubezpieczała państwo przed turecką nawałą. Jednak ten krok zwrócił uwagę Osmanów na Radu i zaatakowali go w latach 1473–1474. W 1475 r. zaatakowali Krym, opanowując go i podporządkowując sobie przyjaznych do tej pory Polsce Tatarów krymskich. Sprawy tureckie powoli, ale nieuchronnie zaczęły więc wysuwać się na plan pierwszy w polityce polskiej, a dyplomacja królewska zaczęła zabiegać o nawiązanie pokojowych stosunków z Turcją. W 1475 r. do Stambułu wyruszył poseł Marcin Wrocimowski, jeniec spod Warny, dobrze znający język turecki i tamtejsze obyczaje. Miał nakłonić sułtana Bajazyda II do powstrzymania się od wypraw na Mołdawię. Sułtan odmówił, ale zapowiedział wysłanie poselstwa do Krakowa. Przywiozło ono propozycje zawarcia przymierza przeciwko głównemu nieprzyjacielowi Turcji, Węgrom, a ich odrzucenie przez Kazimierza nie mogło niczego dobrego wróżyć na przyszłość. Tym bardziej że sułtan zażądał od hospodara Stefana oddania Turkom ważnego portu czarnomorskiego – Kilii.
Ostatni okres panowania Kazimierza (1479–1492) stał już w całej pełni pod znakiem niebezpieczeństwa tureckiego. W 1484 r. Turcy opanowali dwa ważne strategicznie, leżące ujścia Dunaju (Kilię) i Dniestru (Białogród) miasta. Wywołało to w Polsce ogromne zaniepokojenie, gdyż Kilia uważana byłą za klucz do Mołdawii i Wołoszczyzny, a Białogród – do Polski i północnych wybrzeży Morza Czarnego. Król zareagował wysłaniem do Stambułu kolejnego posła – Warsza Michowskiego, który został wydalony przez Turków, szykujących się do wyprawy na Mołdawię. W takiej chwili dwór polski zdecydował się wesprzeć proszącego go o pomoc hospodara Stefana i w 1485 r. skoncentrował pod Śniatyniem, w pobliżu granicy mołdawskiej, pospolite ruszenie i wojska zaciężne. Sens tych działań przedstawił w imieniu króla prymas Zbigniew Oleśnicki: „Idzie o sprawy najważniejsze: jeżeli Mołdawia zostanie obroniona, obroniona też będzie Korona”. Chodziło o to, aby nie przepuścić Turków na północny brzeg Dunaju, pozostawiając między nim a Polską słabo zaludnioną i trudną do przebycia z powodu temperatur i barku paszy dla koni Mołdawię, wspieraną przez Polskę. Nieprzyjaciel nie podjął walki, a w pościg za nim ruszyły oddziały zaciężne. Przy ich pomocy Stefan pobił wrogów w pobliżu Kilii. Dwa lata później polskie dowodzone przez królewicza Jana Olbrachta rozbiły na Podolu (bitwa pod Kopystrzyniem) czambuły Tatarów, które na polecenie sułtana zaatakowały Koronę. Wtedy też zdecydowano się ponownie wysłać do Stambułu Marcina Wrocimowskiego, tym razem dodając mu za towarzysza doradcę królewskiego Filipa Kallimacha. Ich misja zakończyła się sukcesem, bowiem w maju 1488 r. powrócili do Krakowa razem z poselstwem osmańskim. Rok później do Turcji pojechał Mikołaj Firlej i wynegocjował dwuletnie zawieszenie broni, które było odtąd przedłużane, gdyż Osmanowie nie zawierali dłuższych układów, ale chętnie zgadzali się je przedłużać. Rozejm zagwarantował nie tylko spokój na granicy, ale także wolność handlu czarnomorskiego jako rekompensatę za utracone porty Kilię i Białogród. W ten sposób udało się polskiej dyplomacji zażegnać na jakiś czas niebezpieczeństwo wojny z Osmanami.
Pokojowo układające się stosunki polsko-tureckie w XV w. (dla Osmanów bitwa warneńska należała do serii wojen z Węgrami) zostały zakłócone w 1497 r. Zasiadający wtedy na polskim tronie Jan Olbracht postanowił odzyskać Kilię i Białogród. Dobrze przygotowana dyplomatycznie i wojskowo wyprawa zamieniła się w wojnę z Mołdawią, której hospodar Stefan, początkowo przychylny działaniom dworu krakowskiego, w obawie przed Turkami odmówił armii polskiej zgody na przemarsz przez swoje księstwo. Wyprawa zakończyła się niepowodzeniem, a ponieważ hospodar był lennikiem sułtana, wywołała gwałtowną reakcję Osmanów. Wiosną 1498 r. sandżakbej Silistrii Balibeg Malkoczoglu najechał na ziemie Korony, dotarł aż do Przemyśla i Jarosławia. Drugi najazd turecki nastąpił jesienią tego roku i dotarł aż do Sanu. Tym razem szybko następująca zima i głód zdziesiątkowały najeźdźców, którzy wycofali się z Polski. Incydenty te nie doprowadziły jednak do zerwania stosunków polsko-tureckich. Osmanowie zaangażowali się w wojnę z Wenecją (1499) i później z Węgrami (1501), nie chcieli więc prowokować kolejnego konfliktu. Poza tym interesy obu państw ścierały się jedynie gdzieś na peryferiach, dlatego sułtan okazał się być skłonny do pokojowego uregulowania stosunków z Polską. Zwłaszcza że z taką inicjatywą wystąpiła strona polska, wysyłając w 1499 r. do Stambułu wspomnianego wcześniej Mikołaja Firleja. Początkowo zawarto jednoroczny rozejm, który nie zamienił się w trwalszy układ m.in. z powodu zobowiązań sojuszniczych Polski wobec Węgier oraz śmierci Jana Olbrachta. Trzeba było ponownie wysłać do Turcji Mikołaja Firleja, który wobec pustek w skarbie sam musiał pokryć część kosztów podróży. Ostatecznie w 1502 r. sułtan Bajazyd II podpisał pięcioletni rozejm, w którym zagwarantowano polskim kupcom swobodny dostęp do portów w Kilii i Białogrodzie (ograniczany wcześniej przez Mołdawian) oraz wykup jeńców. Nie znalazły się w nim żadne zapisy dotyczące warunków politycznych, co było spowodowane tym, że zdecydowanie większą wagę przywiązywali Osmanowie do spraw bałkańskich oraz anatolijskich i byli zainteresowani w utrzymaniu pokojowych stosunków z daleką Polską. Chociaż traktat nie obejmował Tatarów krymskich, to jednak wpłynął na wstrzymanie ich najazdów na ziemie polskie i litewskie aż do 1506 r.
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych na naszej stronie internetowej oraz dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych Użytkowników. Pliki cookies mogą Państwo kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszej strony internetowej, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż akceptują Państwo stosowanie plików cookies. Potwierdzam, że aktualne ustawienia mojej przeglądarki są zgodne z moimi preferencjami w zakresie stosowania plików cookies. Celem uzyskania pełnej wiedzy i komfortu w odniesieniu do używania przez nas plików cookies prosimy o zapoznanie się z naszą Polityką prywatności.
✓ Rozumiem