Postacie Wilanowa (PJM)
- Jan III Sobieski (Postacie Wilanowa, PJM)
- Maria Kazimiera (Postacie Wilanowa, PJM)
- Jakub Sobieski (Postacie Wilanowa, PJM)
- Teofila Sobieska (Postacie Wilanowa, PJM)
- Aleksander Benedykt Sobieski (Postacie Wilanowa, PJM)
- Augustyn Locci (Postacie Wilanowa, PJM)
- J.E. Szymonowicz-Siemiginowski (Postacie Wilanowa, PJM)
- Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska (Postacie Wilanowa, PJM)
- Maria Leszczyńska (Postacie Wilanowa, PJM)
- Adam Adamandy Kochański (Postacie Wilanowa, PJM)
- Teofila Żółkiewska (Postacie Wilanowa, PJM)
- Aleksandra Potocka (Postacie Wilanowa, PJM)
- Izabela Lubomirska (Postacie Wilanowa, PJM)
- Jan Heweliusz (Postacie Wilanowa, PJM)
- Ludwika Maria Gonzaga (Postacie Wilanowa, PJM)
- Stanisław Żółkiewski (Postacie Wilanowa, PJM)
- August II (Postacie Wilanowa, PJM)
Stanisław Żółkiewski (Postacie Wilanowa, PJM)
Jan III Sobieski (Postacie Wilanowa, PJM)
Na obrazie, sygnowanym przez Jana Triciusa, widzimy Jana III jako wspaniałego wojownika, w zbroi z narzuconym płaszczem i z laską dowódcy w dłoniach. Jana III przedstawiono jako wodza świadomie upozowanego na antycznego bohatera. Z portretem króla związany jest, pod względem formalnym i scenograficznym, wizerunek Marii Kazimiery Sobieskiej. Autorstwo Triciusa w przypadku tego drugiego obrazu nie jest co prawda jednoznacznie potwierdzone, ale całkowicie zasadne wydaje się przypuszczenie, że był nim ten właśnie malarz. W dorobku artysty, wciąż nie do końca rozpoznanym, właśnie seria królewskich portretów – a zwłaszcza przedstawienie Jana III z synem Jakubem – stanowi zespół dzieł niewątpliwie najlepszych. Data na portrecie króla świadczy o tym, że omawiane wizerunki pary królewskiej wykonano niedługo po koronacji w roku 1676. Ponieważ postacie nie są zwrócone ku sobie, można przypuszczać, że obrazy przeznaczone były do zawieszenia naprzeciw siebie. W portrecie królowej szczególną uwagę, obok insygniów władzy, zwraca wspaniała suknia uszyta zgodnie z francuską modą (z głębokim dekoltem dekorowanym koronką) oraz podbity gronostajem płaszcz z wyhaftowanymi złocistymi orłami. Symbolizowały one związek królowej z jej przybraną ojczyzną. Marysieńka, wywodząca się ze zubożałej szlachty francuskiej, do Polski przybyła po raz pierwszy jako czteroletnia dziewczynka wraz z orszakiem królowej Ludwiki Marii Gonzagi. Odesłana później na nauki do Francji, powróciła w wieku lat 12, by pozostawać u boku królowej jak dama honorowa. Wówczas to poznała Jana Sobieskiego, przyszłego króla. Zanim jednak go poślubiła, przez kilka lat była żoną księcia Jana Sobiepana Zamoyskiego, słynącego z hulaszczego życia. W listach do Sobieskiego przyszła królowa skarżyła się na pijackie awantury męża, do tego niezbyt jej wiernego.
W chwili, gdy powstawały obydwa królewskie portrety, Sobieski zdobył niemal wszystko, o czym mógł marzyć: koronę, sławę zwycięzcy spod Chocimia i piękną żonę – miłość życia. W perspektywie pozostawało jeszcze zbudowanie rodowej potęgi – nigdy niespełnione ostatnie wielkie marzenie władcy.
Obydwa obrazy mają wyraźnie rodzimy charakter, typowy dla twórczości Triciusa, podkreślający przywiązanie królewskiej pary do miejscowej tradycji. Tricius, kształcący się u najlepszych artystów, w tym prawdopodobnie u Nicolasa Poussina w Paryżu i Jacoba Jordaensa w Antwerpii, początkowo związany był z krakowskim cechem malarzy. Zdobyte umiejętności pozwoliły mu pracować aż dla trzech polskich władców: Jana Kazimierza Wazy, Michała Korybuta Wiśniowieckiego oraz Jana III.
Tekst z książki „Portrety osobistości Rzeczypospolitej w kolekcji wilanowskiej” wydanej przez Muzeum Pałacu w Wilanowie, B. Gutowski
Maria Kazimiera (Postacie Wilanowa, PJM)
Jakub Sobieski (Postacie Wilanowa, PJM)
Teofila Sobieska (Postacie Wilanowa, PJM)
Teofila Zofia z Daniłowiczów (1607–1661), córka wojewody ruskiego Jana i Zofii z Żółkiewskich, a matka przyszłego króla Jana III, urodziła się w Żurowie. Wcześnie wykazywała niepospolitą odwagę, wręcz nieustraszoność, rzadko spotykaną wówczas u płci pięknej. W wieku 17 lat, wraz z matką Zofia i babką Reginą z Herburtów, stanęła na czele służby zamkowej, ażeby odeprzeć napad Tatarów na Olesko. W maju 1627 r. poślubiła w Żółkwi owdowiałego podczaszego koronnego Jakuba Sobieskiego, wnosząc mu wszystkie majątki, należące niegdyś do Żółkiewskich, i część dóbr Daniłowiczów, jak również dwa domy w Warszawie i komplet kosztowności rodzinnych. Z mężem i całym swoim dworem rezydowała w Żółkwi, zajmując się wychowaniem dzieci; z urodzonych siedmiorga tylko synowie Marek i Jan oraz córka Katarzyna osiągnęli pełnoletność; reszta poumierała.
Znana z mocnego, wręcz męskiego charakteru, Teofila Sobieska, pełna energii i przedsiębiorczości, pomagała mężowi w zarządzaniu ogromnym majątkiem. Dwór Sobieskich w Żółkwi żył pod znakiem kultu hetmana Stanisława Żółkiewskiego, dziada Sobieskiej, a rodzinny zamek pełen był pamiątek po wielkim hetmanie. Podczas nieobecności małżonka, a potem po jego śmierci, Teofila rządziła miastem i całymi dobrami żelazną ręką. Fundowała tam klasztory i kościoły, zwłaszcza po tragicznej śmierci ukochanego, starszego syna Marka (młodszego Jana nie darzyła już taką miłością). Dbała nie tylko o finanse rodu, lecz także o jego świetność, zapobiegając w 1652 r. mezaliansowi, do którego mogło dojść za sprawą Jana, zakochanego w pięknej córce ochmistrza Pawła Orchowskiego (pannę wydano czym prędzej za odpowiedniego jej stanem szlachcica); sprzeciwiała się również związkowi młodszego syna z Marią Kazimierą d’Arquien. Apodyktyczna z natury, zabroniła córce Katarzynie, zakochanej podobno w Dymitrze Wiśniowieckim, poślubienia go, natomiast wymusiła na niej małżeństwo z księciem Zasławskim-Ostrogskim. W marcu 1653 r. kasztelanowa udała się na ponad pięcioletnią pielgrzymkę do Włoch. Zmarła w Żółkwi w 1661 r., wyrażając życzenie, aby wyprawiono jej skromny pogrzeb. Jan Sobieski, wychowywany przez babkę i nieżywiący płomiennych uczuć do rodzicielki, wyprawił matce dwa pogrzeby: pierwszy – skromny i drugi – okazały (luty 1662 r.) w kościele Dominikanów w Żółkwi. Stąd w czerwcu 1946 r. wywieziono szczątki Sobieskiej, początkowo do Lublina, a następnie do Krakowa, gdzie w 1983 r. zostały złożone w krypcie pod kaplicą Matki Boskiej Różańcowej przy kościele Św. Trójcy.
Tekst: Hanna Widacka
Aleksander Benedykt Sobieski (Postacie Wilanowa, PJM)
W zbiorach wilanowskich prezentowane są dwa samodzielne portrety Aleksandra Benedykta Sobieskiego, syna Jana III i Marii Kazimiery. Pierwszy przedstawia królewicza w młodzieńczym wieku, na drugim ukazany został on na koniu. Aleksander dorastał w cieniu swojego brata Jakuba, w którym król – marzący o stworzeniu nowej dynastii – widział swojego następcę. Królewicz Aleksander był jednym z kandydatów podczas elekcji w roku 1697. Wcześniej starzejący się król starał się – notabene zbrojnie – osadzić go na tronie mołdawskim. Aleksandra przedstawiano w całym majestacie należnym królewskiemu synowi, lecz jego pozycja była marginalna. Nie odegrał zresztą znaczniejszej roli w historii.
Wspaniały wilanowski portret pędzla Jerzego Eleutera Szymonowicza-Siemiginowskiego, gdzie królewicz wyobrażony został jako waleczny wódz, przedstawia go niewątpliwie znacznie na wyrost. Odziany jest on tu w zbroję płatową typu zachodnioeuropejskiego, na ramiona zaś narzucony ma czerwony płaszcz. W lewej ręce trzyma wspaniałą tarczę, prawą wspiera na regimencie – atrybucie przysługującym dowódcy. Na stole leży okazały hełm ze złoconą chimerą. Cały ten dość teatralny ekwipunek stanowi antykizację modną na dworze Sobieskiego. Jest wyrazem poszukiwania ideału władcy i dowódcy we wzorach czerpanych ze starożytności. Przyznać trzeba, że zazwyczaj jest to bardzo powierzchowne przywiązanie do antyku, będące raczej barokowym wyobrażeniem późnorzymskich wzorców niż ich rzeczywistym odbiciem. Portret młodego Sobieskiego stanowi tylko odprysk ikonografii Jana III, kreującego się na antycznego bohatera. Podporządkowane były temu założenie i dekoracja pałacu wilanowskiego, portrety, umieszczane sentencje itp. Aleksander sprowadzony zostaje tutaj do roli aktora w inscenizacji nakreślonego przez ojca konceptu dobrego władcy i dowódcy. Antykizujące elementy mogą przywoływać na myśl postać imiennika królewicza, Aleksandra Wielkiego. To jego zwycięstwa militarne winny być wzorami dla czynów młodego Sobieskiego. To jego naśladując, przyniesie rodowi wielką sławę i należne zaszczyty.
Tekst z książki „Portrety osobistości Rzeczypospolitej w kolekcji wilanowskiej” wydanej przez Muzeum Pałacu w Wilanowie, B. Gutowski
Augustyn Locci (Postacie Wilanowa, PJM)
Franciszkowi Paulinowi Dalerac, francuskiemu dworzaninowi Jana III i Marii Kazimiery, przebywającemu w Polsce kilkanaście lat (z przerwami), nowa podwarszawska rezydencja monarchy jakoś nie przypadła do gustu. W swoich pamiętnikach utyskiwał między innymi: „Wilanów nie wygląda na dom królewski, a bardziej na prywatne mieszkanie, nie dorównujące tym, jakie nasi finansiści lub sądownicy nieco zamożniejsi pobudowali sobie w okolicach Paryża. Ogród, sad, gazony otaczające pałacyk, nic w sobie nadzwyczajnego nie mają, nie ma tu ani fontann, ani altanek”. Ta niezbyt pochlebna opinia ukształtowała się zapewne w pierwszej fazie przebudowy pałacyku, którą kierował Augustyn Wincenty Locci (ok. 1640–1732), spolonizowany Włoch, herbu Lew, architekt amator, sekretarz i doradca artystyczny Sobieskiego. Polski indygenat (uznanie obcego szlachectwa) otrzymał Locci od króla Michała, dokument później był potwierdzony przez Jana III i następnie przezeń rozszerzony na trzech braci Locciego, z jednoznacznym ustaleniem klejnotu herbowego. Król wyznaczył swojemu architektowi dożywotnią pensję w wysokości 2000 zł na żupach wielickich (1675). Urodzony prawdopodobnie w Warszawie, Augustyn Wincenty podstawowe wykształcenie odebrał od ojca – królewskiego inżyniera domu Wazów, potem kształcił się u architekta Gisleniego. Dalszą wiedzę uzupełniał podczas pobytu w Rzymie (ok. 1680) oraz bezpośrednich kontaktów na dworze Sobieskiego z czołowym architektem Tylmanem z Gameren i innymi artystami królewskimi.
Pracował głównie dla Jana III. W latach 1677–1696 wzniósł rezydencję w Wilanowie. Według listów architekta do króla artysta tworzył podstawowe „abrysy” architektoniczne pałacu, dostarczał rozwiązań konstrukcyjnych, układał programy dekoracyjne wnętrz i elewacji pałacowych. Nadto nadzorował prace malarzy, rzeźbiarzy, sztukatorów oraz wszelkiego rodzaju rzemieślników. Urządzał też ogród i kierował regulacją wód. Działał także w innych monarszych rezydencjach: prowadził prace zdobnicze na zamku w Żółkwi, zarządzał pracami dekoracyjnymi na zamku warszawskim (przeróbki, ustawianie kominków itp.), sprawował kierownictwo robót i ogólny nadzór nad budową ufundowanego przez Sobieskiego kościoła i klasztoru kapucynów w Warszawie. W 1683 r. wykonał plan Warszawy (niezachowany). Realizował również zamówienia dla osób z rodziny królewskiej i otoczenia Jana III (Radziwiłłowie, Szczuka). Nie uważając się nigdy za profesjonalnego architekta, Locci nie dorównywał wprawdzie Tylmanowi z Gameren, lecz pomysłowością, polotem i umiejętnościami przewyższał innych nadwornych architektów. Ponadto dysponował sporą wynalazczością techniczną i umiejętnością kreślenia architektonicznego, nieczęsto wówczas spotykaną.
Tekst: Hanna Widacka
J.E. Szymonowicz-Siemiginowski (Postacie Wilanowa, PJM)
Jerzy Eleuter Szymonowicz-Siemiginowski jest autorem znacznej części wizerunków rodziny królewskiej znajdujących się w zbiorach wilanowskich. Siemiginowski, którego nazwisko wielokrotnie powtarza się w historii Wilanowa, był synem Jerzego Szymonowicza, artysty pracującego na zlecenie Sobieskiego. Właśnie dzięki królewskiemu wsparciu młody malarz około roku 1677 wyjechał na naukę do prestiżowej rzymskiej Akademii św. Łukasza. Tam, pod kierunkiem akademików, mógł rozwijać i szlifować swój talent. Dostrzeżony w Akademii, w roku 1682 otrzymał w konkursie przez nią zorganizowanym pierwszą nagrodę w pierwszej klasie malarstwa. W tym samym roku został przyjęty w poczet akademików i rozpoczął drogę powrotną do Polski, do której ostatecznie dotarł w 1684 roku. Zdobywał coraz większe uznanie, czego dowodem było nadanie mu przez papieża Innocentego XI Orderu Złotej Ostrogi i tytułu Eques Auratus.
Artysta był niewątpliwie świadom swojego talentu i rosnącej rangi. Jeszcze w Rzymie namalował swój pierwszy autoportret, na którym przedstawił siebie jako malarza prowadzonego przez personifikację Malarstwa przed posągi Jana III i Marii Kazimiery. Po powrocie do kraju bardzo wyraźnie podkreślał swoją wyjątkową pozycję, każąc się nazywać Kawalerem Eleuterem, to jest niezależnym. Szybko znalazł się w najbliższym otoczeniu króla, który wręcz zwał go domownikiem oraz nadał mu szlachectwo, niepotwierdzone jednak przez sejm, wcześniej zaś jako uposażenie wieś w okolicach Złoczowa. Nazwisko Siemiginowski przyjął w roku 1701 dzięki rodzinie, która zgodziła się go adoptować, a tym samym umocnił swoje szlachectwo.
Nie znamy dokładnego miejsca i daty śmierci artysty, którego gwiazda po śmierci Jana III wyraźnie przygasła, chociaż zachował niezależność finansową i wysoką pozycję społeczną. Zmarł przypuszczalnie w roku 1711 w Warszawie lub we Lwowie. Oprócz przyjmowania zleceń malarskich, Siemiginowski prowadził mieszczącą się w Wilanowie szkołę nauczającą malarstwa, w której szlify zdobywał między innymi Adam Swach. Król, zdający sobie sprawę ze znaczenia, jakie ma sztuka w budowaniu prestiżu rodu, powierzył mu zadanie gloryfikacji rodziny królewskiej. Co prawda nie wszystkie przypisywane Siemiginowskiemu portrety wydają się pewnymi jego działami, lecz niewątpliwie jest on twórcą namalowanych około 1690 roku portretów Aleksandra i Konstantego Sobieskich. Królewicz Konstanty ukazany jest w pełnej postaci, z podgoloną fryzurą, w wyraźnie antykizowanej zbroi, na którą – podobnie jak w portrecie Aleksandra – fantazyjnie narzucona jest draperia. Młody królewicz trzyma w ręce regiment, z tyłu zaś widoczna jest tarcza. Postać jest z dużą precyzją upozowana i zastygła w ruchu. Wizerunek ten ujawnia talent i wielkie umiejętności malarskie artysty.
Elżbieta z Lubomirskich Sieniawska (Postacie Wilanowa, PJM)
Portret hetmanowej Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej namalowany został przez artystę z dworskiego kręgu saskiego prawdopodobnie po 1730 roku, a więc już po śmierci sportretowanej. Zwraca uwagę nietypowa konwencja przedstawienia. Hetmanowa i pani na włościach wilanowskich wyobrażona została z całym arsenałem atrybutów, raczej odbiegającym od tych stosowanych w typowych wizerunkach kobiecych: z włócznią, egidą, głowicą jońskiej kolumny, złocistą tarczą i hełmem zdobionym pióropuszem. Ta niezwykle teatralna inscenizacja wynikała z próby stylizacji hetmanowej na Minerwę – rzymską boginię i opiekunkę sztuki i mądrości. Miał to być rodzaj hołdu i wyrazu uznania dla roli mecenasa sztuk, jaką Sieniawska odgrywała. Jednakże, pomimo ciekawej konwencji przedstawienia, wizerunek razi artystyczną niedoskonałością. Niewątpliwie najlepiej namalowana jest twarz Sieniawskiej, wzorowana na innym jej portrecie, oddająca nie tylko jej inteligencję, ale również stanowczość i upór. Była ona osobą energiczną i potrafiącą egzekwować należności. Świadczyć o tym może choćby ponaglenie, jakie wysłała do dozorcy swoich dóbr, Zabagłowicza, pisząc: „Jeżeli mi ten niedźwiedź (o którym pisałam do Ciebie, żebyś przysłał z Wrocławia) nie stanie w tym tygodniu w Jarosławiu, bądź tego pewien, że zarykniesz jak niedźwiedź”.
Tekst z książki „Portrety osobistości Rzeczypospolitej w kolekcji wilanowskiej” wydanej przez Muzeum Pałacu w Wilanowie, B. Gutowski