Afekt królowej. O relacjach senatora litewskiego Jana Antoniego Chrapowickiego z Marią Kazimierą
Afekt królowej. O relacjach senatora litewskiego Jana Antoniego Chrapowickiego z Marią Kazimierą - Galeria zdjęć
Jan Antoni Chrapowicki (1612-1685) jako doświadczony polityk wiedział, że należy utrzymywać dobre relacje nie tylko z Janem III, ale także z jego małżonką – Marią Kazimierą[1]. Choć w systemie monarchii elekcyjnej w Rzeczypospolitej Obojga Narodów królowa oficjalnie nie sprawowała władzy, niektóre monarchinie jak chociażby Bona (1494-1557) czy Ludwika Maria (1611-1667) wywalczyły sobie silną pozycję na arenie politycznej. Podobnie Maria Kazimiera, dzięki talentom własnym i za przyzwoleniem męża, zyskała znaczące wpływy, włączając się aktywnie w sprawowanie władzy.
Senator Chrapowicki nie był, jak większość szlachty, wrogo nastawiony do „mieszania się w polityczne materyje” kobiet, nawet najbardziej utalentowanych. Doskonale zdawał sobie sprawę z możliwości obu królowych Francuzek, za czasów których przyszło mu żyć. Także Ludwika Maria i Maria Kazimiera doceniały jego rolę i miejsce w staropolskiej polityce. Choć za rządów pierwszej z nich Chrapowicki nie był jeszcze senatorem (został nim w 1669 r.), monarchini często do niego pisała lub zapraszała go do siebie o różnych porach na poufne rozmowy. Wiedziała, że polityk jest blisko związany z hetmanem wielkim litewskim Pawłem Janem Sapiehą (1609-1665), a więc dzięki niemu może mieć wgląd w sprawy litewskie. Nie inaczej było w przypadku Marii Kazimiery, która - podobnie jak jej mąż - obdarzała wojewodę witebskiego zaufaniem, spotykając się z nim podczas każdego z siedmiu sejmów w latach 1674-1685.
Już na początku rządów Jana III, zaraz po zdobyciu przez niego korony, królowa zaprosiła senatora do siebie, aby omówić z nim sprawy związane z ostrymi protestami opozycji litewskiej dotyczącymi legalności elekcji. Sytuacja była napięta, bowiem Litwini zgodzili się na wybór Sobieskiego jedynie pod silną presją i zaraz potem go zakwestionowali, zarzucając marszałkowi i hetmanowi wielkiemu koronnemu wykorzystanie stanowisk i podległego mu wojska. Maria Kazimiera, która była osobiście zaangażowana w kampanię elekcyjną, przyjęła Chrapowickiego jako polityka dobrze zorientowanego w nastrojach panujących w partii pacowskiej i utrzymującego stałe kontakty z największymi wrogami elekta - hetmanem wielkim litewskim Michałem Kazimierzem Pacem (1624-1682) i kanclerzem wielkim litewskim Krzysztofem Pacem (1621-1684). Diarysta zanotował, że władczyni leżała na łóżku, co nie było niczym nadzwyczajnym w dworskim ceremoniale, i po intensywnych rozmowach, najwyraźniej zadowolona z ich przebiegu, „oświadczyła się ze swoją przychylnością”. Wojewoda witebski mógł więc wracać na Litwę w spokoju – cieszył się życzliwością nie tylko nowego władcy, ale także jego wpływowej małżonki.
Półtora roku później Chrapowicki przyjechał z tygodniowym opóźnieniem na sejm w Krakowie. Nie uczestniczył więc w uroczystościach koronacyjnych, ale przedłużył swój pobyt aż do początków kwietnia 1676 r. (obrady zakończyły się 14 III). Kilka dni po przyjeździe senator gościł na pokojach królowej, która tym razem przyjęła go nie „na”, ale „w” łóżku „bo była na czasiech”, czyli spodziewała się przyjścia na świat córki Teresy Kunegundy (ur. 4 III 1676). W Wielkanoc, która przypadała na 5 kwietnia, a więc już po obradach sejmu, wojewoda zapisał w diariuszu, że po nabożeństwie w katedrze św. Stanisława, gdzie kazanie głosił ksiądz Adrian Pikarski, zaprowadził królową do stołu, zapewne w Zamku Królewskim na Wawelu, gdzie „panny fraucymerny służyły”. Musiał zatem cieszyć się względami Marii Kazimiery, a także króla, który najpierw osobiście, a następnie przez marszałka wielkiego lit. Aleksandra Hilarego Połubińskiego (1626-1679) prosił wojewodę witebskiego, aby zabawił w Krakowie jeszcze dwa dni dłużej.
Rok później, podczas kolejnego sejmu w 1677 r., tym razem odprawionego w Warszawie, wojewoda w przerwie między obradami dotyczącymi sprawy żmudzkiej, która rozpalała umysły posłów, odwiedził królową, aby zapewne złożyć jej kondolencje po śmierci niespełna pięcioletniej królewny Adelajdy Ludwiki, zwanej pieszczotliwie Berbiluną (zm. 10 II), która była „miła i rozkoszna”. Chrapowicki zapisał w diariuszu, że dzień wcześniej Maria Kazimiera, pogrążona w żałobie, zemdlała „z frasunku” i nadal była bardzo słaba. Dziewczynka długo chorowała, doprowadzając oboje rodziców do rozpaczy. Tym razem litewski senator nie omawiał więc z monarchinią spraw politycznych. W trakcie następnego sejmu, który po raz pierwszy odbył się w Grodnie w 1678/1679 r. pełnił przy królowej funkcje honorowo-reprezentacyjne. Wojewoda witebski najpierw uczestniczył wraz z innymi senatorami z Korony i Litwy w uroczystym powitaniu królewskiej pary, która 14 grudnia przybyła do Grodna promem przez Niemen. Następnie zaprowadził królową do karocy i do kościoła na powitalne nabożeństwo, a po odśpiewaniu Te Deum laudamus odprowadził już całą królewską rodzinę z królewiczami Jakubem i Aleksandrem oraz z „królewną maluśką”, czyli Teresą Kunegundą do grodzieńskiego zamku, odbudowanego przez kanclerza Krzysztofa Paca po zniszczeniach wojennych.
Dwa dni później Chrapowicki widział się z królewską parą i wręczył jej niebanalne prezenty – Jan III otrzymał piękną książkę francuską autorstwa stolarza-poety z Nevers – Adama Billauta (1602-1662), królowa natomiast książkę „do zabawy (…), wierszem polskim o modach francuskich białogłowskich”. Wojewoda nie podał autora i tytułu, ale podobne utwory pojawiły się w obiegu wraz z rządami Ludwiki Marii, która ku zgorszeniu moralistów wprowadziła modę na głębokie dekolty i odkryte, ufryzowane włosy. Ponadto litewski senator gościł na pokojach Marii Kazimiery w bardziej prywatnych okolicznościach, co świadczy o innym niż na dworze francuskim traktowaniu poddanych, którzy nie byli odgrodzeni od panujących ceremonialnym murem. Chrapowicki przyprowadził ze sobą do Zamku córeczkę Marysię, która „z Królewicem JMścią maleńkim [Aleksandrem] grała w babki w pokoju Królowej i zawarli z sobą przyjaźń”.
Chociaż władczyni według prawa nie mogła osobiście uczestniczyć w obradach sejmu, Maria Kazimiera była dobrze w nich zorientowana i włączała się w rozwiązywanie problemów, które wynikały w ich trakcie. Potwierdzały to m.in. zapiski wojewody witebskiego, który pod datą 20 II 1679 r. zapisał, że „w zamku Król i Królowa szukali środków uspokojenia rozróżnień obywatelskich”. Dotyczyły one m.in. należności wypłacanych ze skarbu państwa armii. Zadanie rozpoznania tej sprawy królewska para powierzyła właśnie Chrapowickiemu, który uchodził za człowieka rozsądnego i koncyliacyjnego.
Pod koniec burzliwych obrad, po jednej z dłuższych sesji w senacie, która przeciągnęła się aż do północy, wojewoda witebski uczestniczył w królewskiej uczcie. Musiał dobrze się przysłużyć interesom monarszym, gdyż podczas niej „po kilka razy winem piła do mnie Królowa i Król, częstowano mnie [n]im solennie, które było wyborne”. Ponadto Jan III poprosił Chrapowickiego, który zamierzał już opuścić już Grodno, żeby został jeszcze na kolejnej sesji. Bardzo mu się to opłaciło, gdyż otrzymał w dożywocie arendę Łabna, co zapewne stało się nie bez wiedzy Marii Kazimiery.
Podobnie podczas następnego sejmu w 1681 r. senator litewski był dobrze traktowany przez królewską parę, która doceniała jego rozległe kontakty na Litwie i wiedzę dotyczącą spraw wschodnich. Po przybyciu na sejm z prawie trzytygodniowym opóźnieniem Chrapowicki najpierw przywitał się z królem, a następnie z królową w gabinecie na Zamku Królewskim. Podczas pobytu w stolicy oprócz udziału w obradach, które dotyczyły w dużej mierze podjęcia decyzji o wojnie z Turcją, senator tradycyjnie uczestniczył w życiu dworskim, ale ze względu na swój wiek i zmęczenie, nie bawił się na przykład na weselu jednej z dwórek Marii Kazimiery, córki krajczego koronnego Zygmunta Działyńskiego, które wyprawiono w izbie senatorskiej. Chrapowicki miał wówczas prawie 70 lat, więc mógł sobie pozwolić na odrzucenie królewskiego zaproszenia. Zanotował jedynie, że „Królestwo zaś bawiło się do 12. godziny w nocy”. Nie uchylał się natomiast od powinności ceremonialnych i nadal odprowadzał Marię Kazimierę do kościoła, m.in. z okazji Świąt Wielkanocnych. Wojewoda witebski opisał to w swoim diariuszu: „Około 12. wyszła Królowa i zaprowadziliśmy Państwo wielką gromadą senatu gankiem do kościoła św. Jana, gdzie pod baldakimem na dole mszy księdza [Jana] Małachowskiego biskupa krakowskiego słuchali, a księdza [Józefa Bernarda] Zebrzydowskiego miernie doskonałego kazania.”
Oprócz tego Chrapowicki, znany ze swoich mediacyjnych talentów, został po raz kolejny poproszony o zażegnanie konfliktu między posłami litewskimi – sędzią ziemskim brzeskolitewskim Leonardem Gabrielem Pociejem i starostą brasławskim Aleksandrem Michałem Woyną Jasienieckim a marszałkiem wielkim koronnym Stanisławem Herakliuszem Lubomirskim (1642-1702), który choć miał charakter prywatny, zatamował obrady sejmu na kilka dni. Dotyczył on ataku piechoty Lubomirskiego na gospodę, gdzie zatrzymał się sędzia Pociej, który w związku z tym domagał się od niego satysfakcji. Chrapowicki wraz z trzema biskupami i podskarbim litewskim, Benedyktem Pawłem Sapiehą (zm. 1707) został wyznaczony przez króla, aby zakończyć przeciągający się konflikt. Mediatorzy spotkali się z Lubomirskim w pokoju Marii Kazimiery, prawdopodobnie w jej obecności, bo pamiętajmy, że rolą królowej w monarchii elekcyjnej, było łagodzenie niesnasek między poddanymi. Dzięki Chrapowickiemu doszło do konsensusu, choć nastąpiło to dopiero kolejnego dnia.
Z kolei podczas sejmu 1683 r. w Warszawie, na którym wybuchła afera Morsztyna, i ponadto podjęto decyzję o ruszeniu z pomocą Wiedniowi, Chrapowicki miał prywatną audiencję u Marii Kazimiery na Zamku Królewskim. Jan III wyjechał wówczas na cały dzień do pałacu w Wilanowie, a królowa – jak napisał wojewoda – „confidenter o wielu rzeczach namawiała i upewniła mię, żebym o łasce JKMści i respekcie ku mnie nie wątpił”. Senator nie ujawnił treści ich rozmowy, ale można się domyślać, że miała ona coś wspólnego z nieobecnością króla w Rzeczypospolitej podczas planowanej kampanii wojennej. Świadczyłby o tym list z 13 IX 1683 r., który Chrapowicki wysłał do królowej do Krakowa, informując ją o przebiegu komisji moskiewskiej. Potwierdza to, że Maria Kazimiera nieformalnie zastępowała króla w sprawowaniu władzy podczas kampanii wiedeńskiej, gdyż wcześniej korespondencję dotyczącą spraw wschodnich wojewoda kierował do Jana III. Rok później, gdy Sobieski ponownie wyruszył na kampanię wojenną, zwrócił się do Chrapowickiego, aby wraz z innymi senatorami rezydował podczas jego nieobecności u boku królowej we Lwowie i służył jej radą.
Ostatni raz na sejm przyjechał Chrapowicki w 1685 r. Był już bardzo schorowany i cierpiący, ale poczucie obowiązku wobec ojczyzny kazało mu przybyć na obrady. Z wizytą u królowej był dopiero 22 kwietnia z okazji Wielkanocy, choć sejm rozpoczął obrady już w połowie lutego. Zapisał wówczas w diariuszu: „Potem Królową JejM uścisnąłem za nogi i prosiłem, ażeby mnie miała w respekcie swym jednostajnie i wymawiałem się słabością zdrowia mego, żem tu tak długo rezydując nie był u jej”. Był tak słaby, że nawet nie odprowadził Jana III i Marii Kazimiery w orszaku do katedry św. Jana, ale nie mieli mu tego za złe, a nawet prosili, aby wrócił do swojej stancji odpocząć. Chrapowicki, „sciemiężony” słabością, nie pojawił się nawet na radzie senatu wieńczącej obrady sejmu. Królową pożegnała w jego imieniu żona, Anna z Wyleżyńskich Chrapowicka.
Poza wizytami u królowej na pokojach i prowadzonej z nią korespondencji Chrapowicki żywo interesował się także miejscem pobytu Marii Kazimiery z dworem oraz stanem jej zdrowia. Informacje na ten temat czerpał z korespondencji z innymi urzędnikami państwowymi, a także z rezydentami na monarszym dworze. Dzięki temu był dobrze zorientowany w podróżach władczyni, która odbywała je równie często jak król. Odnotowywał je skrupulatnie w diariuszu. Pisał na przykład o jej wyjazdach do rezydencji w Jaworowie, skąd blisko było do Wysocka, odziedziczonego przez Marię Kazimierę po pierwszym mężu Janie Sobiepanie Zamojskim (1627-1665), do Lwowa, gdzie Sobieski posiadał kamienicę przy rynku głównym czy w 1677 r. do Gdańska wspólnie z Janem III.
Ponadto senator, który spędzał czas głównie na Litwie, gdzie posiadał zgromadzone przez całe życie majątki, chciał być na bieżąco z różnego rodzaju wydarzeniami na królewskim dworze. Wiedział na przykład, że w lipcu 1675 r. z okazji przyjazdu kanclerza wielkiego litewskiego Krzysztofa Zygmunta Paca do Jaworowa królowa wydała „komedyją”, a rok później odbyły się tam chrzciny dwóch królewien – Adelajdy Ludwiki i Teresy Kunegundy. Z kolei na wiosnę 1678 r. we Lwowie miał się odbyć ślub i wesele młodszej siostry królowej, Marii Anny d’Arquien (1646-1733) z podkanclerzym koronnym Janem Wielopolskim (1630-1688), a pod koniec 1680 r. marszałek wielki litewski Stanisław Kazimierz Radziwiłł (1648-1690) miał utarczkę z rodzonym bratem królowej, hrabią de Maligny Anną Ludwikiem d’Arquien (1639-1703), co nie przeszkodziło mu dziesięć lat później ożenić się z siostrzenicą królowej Marią Krystyną de Béthune.
Chrapowicki wiedział też wiele na temat życia rodzinnego królowej. Znał dokładne daty narodzin i śmierci jej dzieci, które zdarzały się dość często, choć wiadomości o nich docierały do niego z opóźnieniem wynoszącym od dwóch tygodni do miesiąca. Odnotował pojawienie się na świecie Teresy Kunegundy (ur. 4 III 1676) w czasie sejmu koronacyjnego, królewicza Aleksandra (9, a nie jak podał 6 IX 1677), królewicza Konstantego (1 V 1680), oraz śmierć królewien Marii Teresy, zwanej przez rodziców Menonką (zm. 7 XII 1675) i Adelajdy (zm. 10 II 1677) oraz królewicza Jana (zm. 4 IV 1685). Znał nawet daty narodzin dzieci, które zmarły zaraz po porodzie - córki (13/14 XI 1678) i syna (XI 1681).
Wojewoda witebski był też dobrze zorientowany w stanie zdrowia królowej, która dość często chorowała, wywołując tym wielki frasunek Jana III, choć ostatecznie przeżyła go o 20 lat. Na początku grudnia 1674 r. Chrapowicki dowiedział się z listu referendarza koronnego, księdza Jana Małachowskiego (1623-1699), że: „Królowa JM 21 Oktobra w Krasnobrodzie pod Tomaszowem poroniła dziecię [wiemy, że była to dziewczynka], gdzie i Król JM jachał”. Kilka dni później jego informator-rezydent przy królewskim dworze, Jerzy Dominik Dowmont uspokajał, że Maria Kazimiera już wyzdrowiała. Innym razem Chrapowicki pisał o planowanej w 1676 r. podróży władczyni do wód Bourbon we Francji, której powodem miały być jej silne bóle brzucha z wymiotami. Zanotował w diariuszu, że król odprowadził królową do Gniewu i zostawił tam z francuskim posłem, markizem François Gastonem de Béthunem (1638-1692), a sam spieszył do obozu na kampanię przeciw Turcji. Królowa miała „wyjechać wodą do Gdańska, a stamtąd lądem po Nadmorzu Bałtyckim do Francyjej”, ale ostatecznie wyjazd nie doszedł do skutku. Według biografa królowej, Michała Komaszyńskiego powodem mogła być niechęć dworu Burbonów, aby Maria Kazimiera opuszczała męża, na którego wywierała silny wpływ.
Można zatem podsumować, że Maria Kazimiera i Jan Antoni Chrapowicki darzyli się nawzajem szacunkiem i oboje korzystali na tej relacji. Wojewoda witebski jako lojalny poddany był zainteresowany losem królowej i nie ulegał silnej niechęci opinii szlacheckiej wobec Francuzki. Widział, że Jan III Sobieski nie tylko darzy swoją żonę głębokim uczuciem, ale traktuje ją jako partnerkę polityczną i zaakceptował ten fakt. Królowa z kolei ufała Chrapowickiemu, a ponadto go lubiła. Świadczy o tym ich ostatnie spotkanie w ogrodach Pałacu Kazimierzowskiego w 1685 r., na pół roku przed jego śmiercią, gdy Maria Kazimiera – jak zapisał diarysta - „mi w osobliwych sposobach swój okazała afekt”.
[1] Artykuł powstał na podstawie niewydanych części diariusza, obejmujących rządy Jana III Sobieskiego. Zob. Jan Antoni Chrapowicki, Diariusz, cz. IV-VII, MN Kraków, rkps 169. Diariusz jest wydawany w ramach grantu NPRH pt. Edycja diariusza wojewody witebskiego Jana Antoniego Chrapowickiego (1612-1685), cz. IV-VII, realizowanego na Wydziale Historii UW w latach 2022-2027.