Jan Reisner – uzupełnienia do biografii i katalogu dzieł

Jan Reisner – uzupełnienia do biografii i katalogu dzieł

Jan Reisner, jeden z najważniejszych malarzy działających w Rzeczypospolitej na przełomie XVII i XVIII wieku, pozostaje artystą, o którym wiemy zaskakująco niewiele. Szczęśliwie w ostatnich latach udało się uzupełnić kilka luk w jego biografii, zweryfikować niektóre sądy na jego temat, a także, choć tylko hipotetycznie, poszerzyć katalog związanych z nim dzieł.

Lata życia Jana Reisnera są znane dzięki epitafium artysty, zachowanemu w kościele farnym w Węgrowie. Wiemy zatem, że zmarł w 1713 roku w wieku 58 lat, co pozwala przyjąć, że urodził się w 1655 roku. Nie dowiedziono jednak, skąd pochodził. Hipotezy, że mogły to być Warszawa lub Lwów oparto na niewystarczająco mocnych przesłankach. Reisnerów w XVII wieku notowano w samej tylko Rzeczypospolitej także w Gdańsku, Chełmnie, Poznaniu czy Lublinie. Samo brzmienie nazwiska sugerowałoby poszukiwania w kręgu niemieckojęzycznym. Artysta podpisywał się „Jan Reisner” (taka wersja nazwiska jest też na jego epitafium), na projektach z Akademii Świętego Łukasza widnieje Giovanni Reizner, z kolei inni zapisywali go często jako Ryznera, Reysnera, Reyznera czy Reznera. Wydaje się, że może to wskazywać na próby polonizacji obco brzmiącego nazwiska. Ponadto, artysta istotnie mógł władać niemieckim, na co wskazuje zachowana w klasztorze wizytek w Warszawie, pochodząca być może z jego księgozbioru niemieckojęzyczna edycja traktatu architektonicznego Jacopa Barozziego da Vignoli Regel der funff orden von Architectur (wyd. Amsterdam 1651). Wiemy przynajmniej o jednej książce ze zbiorów klasztornych określonej jako „Ex Libris Joannis Reisner Equitis et Geometra Regni” – można więc domniemywać, że skromnie wydana publikacja z zakresu architektury pochodzi prędzej z księgozbioru Reisnera niż wizytek czy np. królowej Ludwiki Marii Gonzagi. Co więcej, na kielichu podarowanym przez artystę do klasztoru warszawskich wizytek widnieje herb Reusnerów, szlacheckiego rodu pochodzącego z Węgier i Transylwanii, którego przedstawiciele osiedli się na Dolnym Śląsku, m.in. w Lwówku Śląskim i Wrocławiu. Należy wszak zauważyć, że ów kielich to jedyny przedmiot związany z Janem Reisnerem, na którym widnieje herb; nie ma go choćby na epitafium artysty.

Kilka nowych faktów udało się ustalić w odniesieniu do pobytu artysty w Italii. Wiemy, że utrzymywał tam kontakty z Michałem Kazimierzem Radziwiłłem, szwagrem króla Jana III. Wedle zapisu  dworzanina Radziwiłła „przez ręce P. Reznera” przekazano w 1680 roku podarunki i zapłatę muzykom papieskim. Być może zatem Reisner podróżował do Rzymu w orszaku magnata (wyruszyłby wtedy latem 1677 roku, a dotarł na miejsce 24 lutego 1678 roku), wysłanego przez monarchę z poselstwem do papieża Innocentego XI. Brak jednak mocniejszych dowodów potwierdzających tę hipotezę. W Rzymie Jan Reisner, podobnie jak Jerzy Szymonowicz (Siemiginowski), pobierał nauki w Akademii Świętego Łukasza. W 1682 roku zwyciężył w konkursie w pierwszej (czyli najwyższej) klasie architektury. Należy jednak zauważyć, że najpewniej nie miał wówczas ani jednego konkurenta (!) i w związku z tym nie jest wykluczone, że jego prac nie oceniano, przyznając mu pierwszą nagrodę. Nawet jeśli tak było istotnie, to należy podkreślić wysoki poziom zaprezentowanych projektów, w których widać inspiracje twórczością Gianlorenza Berniniego, Carla Rainaldiego i Carla Fontany.

Reisner studiował w Rzymie również malarstwo. Świadczą o tym nie tylko wysokie umiejętności, którymi wykazał się już w po powrocie do kraju, ale i kilka wzmianek w ówczesnych dokumentach. Kardynał Carlo Barberini, protektor Rzeczypospolitej, w listach do króla Jana III wspominał, że obaj artyści (Reisner i Szymonowicz) kopiują obrazy pochodzące z jego kolekcji i ze zbiorów jego brata Maffea, a także przychylnie oceniał wykonane przez nich rysunki. Dokumenty przechowywane w Akademii Świętego Łukasza informują z kolei, że Reisner (podobnie jak Szymonowicz) przekazał instytucji własnoręcznie namalowany obraz. Przedstawiał on patrona artysty, św. Jana Chrzciciela. Ów podarunek był koniecznym warunkiem przyjęcia do akademii. Reisner i Szymonowicz zostali w konsekwencji „akademikami studentami” (w dokładnym brzmieniu Szymonowicz „accademico studioso”, a Reisner „accademico studente”), co oznaczało, że kongregacja sekretna akademii uznała ich za wyróżniających się młodych adeptów i pozytywnie oceniła ich dotychczasowe osiągnięcia. Ani Szymonowicz, ani Reisner nie zostali jednak akademikami zasłużonymi („accademico di merito”) – a dopiero ten tytuł pozwalałby uważać ich za równych profesorom, do grona których zaliczali się m.in. Nicolas Poussin, Diego Velázquez, Charles Le Brun czy Carlo Maratti. Określenie młodych twórców „akademikami”, jak często czyniono w dawniejszych opracowaniach, jest więc niesłuszne, a na pewno mocno nieprecyzyjne. 

W ostatnich latach udało się także znacząco uzupełnić wiedzę na temat podróży powrotnej Jerzego Szymonowicza i Jana Reisnera do Rzeczypospolitej. Wiemy, że wyjechali z Rzymu na początku 1683 roku. Po drodze, w bliżej niejasnych okolicznościach, zgłosili w Wenecji zaginięcie swoich dwóch najlepszych obrazów ze skrzyni zawierającej dzieła przeznaczone dla króla Jana III. Szybko okazało się jednak, że owe płótna nie widniały w spisie sporządzonym w porcie w Pesaro, z którego ładunek wypłynął, a samo zaginięcie artyści zgłosili w Wenecji dopiero po kilku dniach od przybicia statku do portu, po otwarciu skrzyń w swoim mieszkaniu. 

Dokumenty relacjonujące ową aferę wskazują na Wenecję jako przystanek w drodze powrotnej Szymonowicza i Reisnera. Król Jan III zalecał im także wizytę we Florencji, a nie jest wykluczone, że trasa podróży wiodła również przez Lombardię. Niewątpliwie na przełomie czerwca i lipca 1683 roku obaj twórcy byli już w Wiedniu. Do tej pory uważano, że dokonywali tam zakupów artystycznych dla króla – wiemy jednak, że ich wniosek o zwolnienie transportowanych dzieł z opłaty celnej dotyczył obrazów, które wieźli ze sobą jeszcze z Włoch. 

Zapewne pod koniec 1683 roku Szymonowicz i Reisner powrócili do Rzeczypospolitej. Do nielicznych wiadomości na temat dalszych losów Jana Reisnera nad Wisłą, a spędził tu przecież 30 lat, dodać można kilka drobniejszych informacji. Jako marszałek na dworze wojewody płockiego Jana Bonawentury Krasińskiego, na którym znalazł zatrudnienie po śmierci króla Jana III, pełnił szereg obowiązków, m.in. rozliczał wypłaty dla rzemieślników i współpracowników, a także nadzorował prace budowlane. Był niewątpliwie „prawą ręką” magnata, osobą zaufaną i poważaną w środowisku węgrowskim. Świadczy o tym nie tylko epitafium w kościele farnym, ale i stanowisko kolatora arcybractwa Trójcy Przenajświętszej przy węgrowskiej farze, które uposażył krótko przed śmiercią sumą aż 5000 złotych. 

Niewyjaśnioną, ale wartą podniesienia kwestią, pozostaje zagadnienie domniemanego szlachectwa Reisnera. Otrzymanie w Rzymie przez obu artystów (Reisnera i Szymonowicza) papieskiego Orderu Złotej Ostrogi (Ordo Militiae Auratae), z którym wiązały się tytuły Kawalera Złotej Ostrogi (Auratae Militiae Eques) i Hrabiego Pałacu Laterańskiego (Aulae Lateranensis Comes) czy też Hrabiego Palatynu (Comes Palatinus) nie przekładało się na wymierny awans społeczny i konkretne prerogatywy w Rzeczypospolitej. Wspomniany herb, widniejący na kielichu podarowanym przez artystę do klasztoru warszawskich wizytek, mógłby potwierdzać, przyrodzone lub nabyte, szlachectwo artysty. Za takim wnioskiem przemawia też fakt, że marszałkami dworu (a taką godność piastował u Krasińskiego) zostawali zwykle szlachcice. Nie jest wykluczone, że Reisner działał podobnie do Jerzego Szymonowicza, który najpierw wystarał się od króla Jana III o tytuł Kawalera Złotego (Eques Auratus), co zaświadcza wpis w Metryce Koronnej z 1688 roku, a później (1701) o potwierdzenie przynależności do szlacheckiej rodziny Siemiginowskich. W odniesieniu do Reisnera brak jednak adnotacji w Metryce Koronnej, a i kwestia domniemanych związków z dolnośląskimi Reusnerami pozostaje niewyjaśniona.

Dalsze ustalenia obejmujące lata, które Reisner spędził w Rzeczypospolitej, dotyczą przede wszystkim prób związania z artystą kolejnych dzieł malarskich, czy też weryfikacji dotychczasowych atrybucji. Upraszczając nieco sprawę można orzec, że zaledwie w przypadku dwóch dzieł nie mamy wątpliwości co do autorstwa Reisnera. Są to „Opłakiwanie” znajdujące się w prezbiterium kościoła Wizytek w Warszawie (przed 1698) oraz „Kazanie Św. Jana Chrzciciela” w kościele Kamedułów na Bielanach w Krakowie, sygnowane (choć sygnatura jest słabo czytelna) i datowane na rok 1689. Znane są liczne repliki i kopie obu tych dzieł. Niewykluczone, że sam Reisner, może z pomocą warsztatu (o którym nota bene nie wiemy właściwie nic), namalował niektóre z nich. Jest to najbardziej prawdopodobne w odniesieniu do „Kazania Św. Jana Chrzciciela” z kościoła Wizytek w Krakowie i z Bayerische Staatsgemäldesammlungen w Monachium oraz „Opłakiwania” z kościoła Reformatów w Warszawie.

Pozostałe dzieła wiązano z Reisnerem przede wszystkim na podstawie analizy formalnej. Trudno rozpatrywać tu wszystkie atrybucje, należy wszak zaznaczyć, że jedynie w odniesieniu do „Gloryfikacji cnót Jana III” nie podnoszono nigdy poważniejszych wątpliwości. Ta niewielkich rozmiarów kompozycja ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie opatrzona została na odwrocie inskrypcją „Od Reyznera | oddany | na S: Ian | z łazienek”, co mogłoby sugerować, że jest to prezent od artysty dla króla Jana III na imieniny, przechowywany w budynku Łazienki w Żółkwi. Obraz wymieniają także żółkiewskie inwentarze z 1690 czy 1740 roku. Z kolei uznawana za dzieło Reisnera „Jutrzenka”, plafon z Gabinetu Zwierciadlanego w pałacu wilanowskim, zapewne nie jest jego ręki. Pomijając kwestie natury artystycznej, które zawsze do pewnego stopnia są polem indywidualnych interpretacji badaczy, przeczy temu fakt, że na obrazie wyobrażono królową Marię Kazimierę z dwoma synami – Jakubem Ludwikiem (ur. 1667) i Aleksandrem Benedyktem (ur. 1677) – i córką Teresą Kunegundą (ur. 1676). Hipotezę, że na plafonie widnieją wizerunki trzech synów, należy zdecydowanie odrzucić, a zatem brak Konstantego Władysława (ur. 1680), pozwala przyjąć, że plafon powstał w roku 1680 lub nieznacznie wcześniej. Przypomnijmy zaś, że Jan Reisner do 1683 roku przebywał zagranicą – jest zatem w zasadzie nieprawdopodobne, by to on wykonał ten obraz. 

Na podstawie dokumentów z archiwum klasztoru wizytek w Warszawie można z kolei podjąć próbę identyfikacji innych dzieł artysty. W inwentarzu z 1705 roku z późniejszymi uzupełnieniami (dotyczącymi m.in. obiektów związanych ze zmarłym w 1713 roku Reisnerem) odnotowano „Obraz wielki S[więtego] Michała po nieboszczyku S[więtej] pamięci Panu Ryznerze”. Jego obecność w klasztorze aż do początku XIX wieku potwierdzają inne dokumenty. Dzieło o tym temacie, i również znaczących rozmiarów, wizytki podarowały w 1923 roku do konsekrowanej wówczas Bazyliki Najświętszego Serca Jezusowego na warszawskiej Pradze. Żadna wzmianka nie utożsamia go co prawda z obrazem „po nieboszczyku Panu Ryznerze”, szczęśliwie jednak płótno wciąż wisi w sanktuarium na ścianie prezbiterium. O prawdopodobnym autorstwie Reisnera świadczą m.in. przejrzysta i klarowna kompozycja (zaczerpnięta z dzieła Rafaela Santi z 1518 roku, obecnie w Luwrze), charakterystyczny typ fizjonomiczny twarzy (duże powieki, lekko migdałowate w kształcie oczy), kolorystyka, a także sumaryczne i umowne, ale z malarskim wyczuciem traktowanie pejzażu.

We wspomnianym inwentarzu z 1705 roku wymieniono również „Obrazek blaszany po nieboszczyku p Ryznerze, na niem jest Na[j]ś[więtsza] Panna pod drzewem siedząca, w zadumieniu jedną ręką się podparła a w drugiej trzyma książkę; pan Jezus przed nią stoi a [w]skazuje na książkę”. Obraz o bardzo podobnej kompozycji („2-czwierciowy, na miedzi, w czarnych ramkach, za szkłem, z ekspresją Najśw. Panny, siedzącej nad księgą, wspartej ręką głowę, przy której Pan Jezus stoi, Caroli Marati”) odnotowuje inwentarz zamku żółkiewskiego z 1740 roku. Dzieło przypisane Carlo Marattcie miało zostać przeniesione do Nieświeża, trudno jednak je zidentyfikować w późniejszych inwentarzach rezydencji Radziwiłłów.

Z powyższymi opisami możemy z kolei skojarzyć kilka zachowanych w polskich zbiorach czy znanych z rynku antykwarycznego dzieł. Jedno z nich znajduje się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Obraz ten, niewielkich rozmiarów i malowany na miedzi, przypisywano konsekwentnie Jerzemu Siemiginowskiemu, zapewne ze względu na dodaną później inskrypcję na odwrocie i pochodzenie ze zbiorów lwowskich. Kwestia, czy jest to istotnie jego dzieło, czy może, w świetle zapisu z inwentarza z klasztoru wizytek, Reisnera, pozostaje otwarta. Nie jest zresztą wykluczone, że obraz należałoby związać z jeszcze innym artystą, niewątpliwie świetnie zaznajomionym ze sztuką włoską, może i z kręgu Carla Marattiego. 

Wedle przechowywanej w klasztorze wizytek księgi osób agregowanych (czyli uznanych za szczególnych dobroczyńców), sporządzonej w 1952 roku, odtwarzającej jednak zaginione czy też zniszczone starsze dokumenty, Jan Reisner podarował jeszcze dwa duże obrazy. Ich opisy odpowiadają dwóm zachowanym do dzisiaj dziełom. Monumentalne „Podniesienie krzyża”, oparte na kompozycji Gerarda Seghersa, można od razu wykluczyć w kontekście domniemanego autorstwa Reisnera, gdyż nie wykazuje żadnych podobieństw do jego rozpoznanej twórczości. Znacznie bliższe jej jest „Złożenie do grobu”. Choć sam wybór inspiracji zaskakuje, mamy tu to bowiem dość wierną kopię obrazu lombardzkiego manierysty Camilla Procacciniego, przechowywanego dzisiaj w  kościele w Hiltensweiler, a w XVII wieku znajdującego się w opactwie paulinów w Langnau, to o możliwym autorstwie Reisnera przekonuje kilka cech obrazu. Należą do nich m.in. monumentalność i statyka kompozycji, zastąpienie jaskrawej i świetlistej kolorystyki pierwowzoru barwami stonowanymi, czy też wyraźnie odmienna niż w dziele Procacciniego posągowa poza i stłumiona ekspresja twarzy Marii Magdaleny. Zapis z księgi osób agregowanych musi jednak budzić daleko posuniętą ostrożność. Jest bowiem możliwe, że na potrzeby „udowodnienia” zasług Jana Reisnera, związano z nim (poza „Opłakiwaniem”) dzieła monumentalnych rozmiarów o barokowej stylistyce, które po prostu były wówczas w klasztorze i przetrwały liczne koleje losu, w tym II wojnę światową. Ponadto, jeśli „Złożenie do grobu” istotnie zostało namalowane przez Reisnera, to pozostaje pytanie, skąd artysta znał kompozycję Procacciniego. Trudno bowiem znaleźć jej graficzne odwzorowania, wiemy tylko o jej powtórzeniu w epitafium Valentina Heidera (zm. 1664) w kościele ewangelickim Świętego Szczepana w Lindau, położonym niedaleko Langnau. 

Wciąż skromny i pozostający w znacznej mierze w sferze hipotez katalog dzieł Jana Reisnera może z pewnością zostać rozszerzony o wykonane przez niego portrety. Dotychczas jednak z jego ręką związano, i to bardzo ostrożnie, dwa konterfekty prymasa Michała Stefana Radziejowskiego – olejny ze zbiorów Muzeum Warszawy i pastelowy z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie, wizerunek biskupa Aleksandra Wyhowskiego z zakrystii kościoła farnego w Węgrowie oraz (auto)portret z epitafium artysty. Tymczasem wiemy, że w pracowni Reisnera tuż po jego śmierci znajdowały się też m.in. portret Elżbiety Sieniawskiej oraz dużych rozmiarów całopostaciowe portrety Jana III i Marii Kazimiery. Niestety, przy obecnym stanie wiedzy próby atrybucji któregokolwiek ze znanych wizerunków Sobieskich (a tych całopostaciowych nie ma tak znowu wiele) byłyby działaniem głównie intuicyjnym.

Podobnie zagadkowo wygląda kwestia domniemanych projektów architektonicznych artysty. Poza rysunkami z rzymskiego konkursu i jednym sygnowanym planem Węgrowa nie mamy bowiem żadnych dowodów, że zajmował się tą dziedziną. Tymczasem fakt zdobycia wykształcenia architektonicznego w Italii i piastowania godności królewskiego geometry pozwalają podejrzewać, że Reisner był aktywny i na tym polu. Próbowano więc związać z nim rozmaite realizacje węgrowskie, sugerowano jego udział w projekcie fasady kościoła farnego czy wykonanie projektu nagrobka Krasińskiego z kościoła reformatów. Trudno uwierzyć, by Jan Bonawentura Krasiński mając u boku wykształconego i w tym kierunku twórcę, nie powierzał mu niektórych realizacji. Brak jednak na to na razie dowodów.

Mariusz Karpowicz określił niegdyś twórczość Jana Reisnera jako „trudną do zaszufladkowania”. Niewątpliwie stanowi ona duże wyzwanie dla badaczy i mimo przywołanych powyżej uzupełnień, zarówno do biografii, jak i katalogu dzieł, wiele zagadek pozostaje wciąż do odkrycia.

Wybrana najnowsza literatura dotycząca Jana Reisnera (w porządku chronologicznym):

Maria Domin, Jerzy Szymonowicz (Siemiginowski) i Jan Reisner (Riesner) – stypendyści Jana III Sobieskiego w Rzymie, w: Amicissima. Studia Magdalenae Piwocka oblata, Kraków 2010, s. 331–336.

Jerzy Żmudziński, Nowe wiadomości o obrazach malarza Jana Reisnera, w: Kultura artystyczna Warszawy XVII-XXI w., red. Zbigniew Michalczyk, Andrzej Pieńkos, Michał Wardzyński, Warszawa 2010, s. 75–85.

Mariusz Karpowicz, Polsko-włoskie związki artystyczne, Warszawa 2012.

Elżbieta Modzelewska, Konrad Pyzel, Jan Reisner i jego Kazanie Jana Chrzciciela z kościoła wizytek w Krakowie, „Studia Wilanowskie” 2018, t. 25, s. 177–201.

Wojciech Jerzy Górczyk, Kościół i prepozytura bartolomitów w Węgrowie fundacji Jana Dobrogosta Krasińskiego, wojewody płockiego, w świetle materiałów z Archiwum Diecezjalnego w Drohiczynie, „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2019, nr 11, s. 69–90.

Tadeusz Bernatowicz, Jan Reisner w Akademii Św. Łukasza. Artysta a polityka króla Jana III i papieża Innocentego XI, „Roczniki Humanistyczne” 2020, t. 67, z. 4, s. 159–191.

Konrad Pyzel, Dzieje obrazu Opłakiwanie z kościoła wizytek w Warszawie, „Studia Wilanowskie” 2021, t. 28, s. 165–183.

Konrad Pyzel, W cieniu Siemiginowskiego – Jan Reisner i źródła jego twórczości, w: Jan III Sobieski. Historia. Dziedzictwo. Pamięć, red. Bogusław Dybaś, Anna Ziemlewska, Warszawa 2021, s. 85–112.

Mirosława Sobczyńska-Szczepańska, Konrad Pyzel, Jerzy Szymonowicz i Jan Reisner w Rzymie – obalenie mitów, „Biuletyn Historii Sztuki” 2023, t. 85, nr 1, s. 69–93.

Mirosława Sobczyńska-Szczepańska, Podróż Jerzego Szymonowicza i Jana Reisnera do Italii w świetle korespondencji kardynała Carla Barberiniego, „Studia Wilanowskie” 2024, t. 31.

Konrad Pyzel, Poszukiwanie obrazów Jana Reisnera, „Studia Wilanowskie” 2024, t. 31.

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Jan Reisner – stypendysta królewski

      Drugim, obok Jerzego Eleutera Szymonowicza – Siemiginowskiego, stypendystą Jana III Sobieskiego okazał się – pochodzący zapewne ze Lwowa lub jego okolic – Jan Reisner (Rayzner, 1655 – 1713), malarz, architekt, geometra i geograf. Początki jego kariery art

      Malowidło w złotej ramie, otoczone złotymi sztukateriami - dekoracjami w formie płaskorzeźb. Jest to plafon, czyli obraz na suficie. Przedstawia młodą piękną kobietę w wianku na głowie, w otoczeniu anioła i dwóch małych putt. Kobieta „frunie” po niebie. Ubrana w czarną, żółtą i czerwoną draperię. Trzyma w niej kwiaty. Jest to "Jutrzenka", plafon Jana Reisnera w Gabinecie Zwierciadlanym w pałacu wilanowskim.
    • Silva Rerum

      Jan Reisner

      Jan Reisner jest z całą pewnością jednym z najwybitniejszych i najbardziej intrygujących polskich artystów kojarzonych z dworem króla Jana III – choć pracował też dla innych rodzimych mecenasów końca XVII i początków XVIII w. Bardzo długo pozostawał prakt

      Malowidło w złotej ramie, otoczone złotymi sztukateriami - dekoracjami w formie płaskorzeźb. Jest to plafon, czyli obraz na suficie. Przedstawia młodą piękną kobietę w wianku na głowie, w otoczeniu anioła i dwóch małych putt. Kobieta „frunie” po niebie. Ubrana w czarną, żółtą i czerwoną draperię. Trzyma w niej kwiaty. Jest to "Jutrzenka", plafon Jana Reisnera w Gabinecie Zwierciadlanym w pałacu wilanowskim.
    • Studia Wilanowskie

      Jan III Sobieski i jego mecenat artystyczny

      Studia Wilanowskie, 1977 r. T. IW powszechnej świadomości społeczeństwa imię Jana III Sobieskiego związało się głównie z jego działalnością na polu polityki i sztuki wojennej, z piastowaną przez niego godnością królewską, z jego legendarnymi już niemal su

      Rysunek przedstawia portal. Przy kolumnach stoją dwie postaci młodych mężczyzn. Pośrodku napis Studia Wilanowskie. Nad portalem dwa amorki podtrzymujące wieniec. W zwieńczeniu portret mężczyzny w owalnej ramie.

    Słowa kluczowe

    Indeks osobowy

    Indeks rzeczowy