Retoryczne kompozycje Jana Sobieskiego z czasów jego nauki w Kolegium Nowodworskim. Narracja historyczna o sukcesach Osmanów
Podobnie jak wielu młodych szlachciców, bracia Jan i Marek Sobiescy otrzymali odpowiednie wykształcenie obejmujące języki klasyczne i nowożytne, historię i retorykę, poetykę i dialektykę. W 1640 roku, zaopatrzeni w instrukcję rodzicielską, zostali wysłani przez swego ojca Jakuba do Kolegium Nowodworskiego w Krakowie. Jan Sobieski nabrał tam umiejętności przydatnych w późniejszej karierze. Była to m.in. doskonała znajomość łaciny, która w XVII wieku była w Rzeczypospolitej językiem używanym w mowie i piśmie.
W Bibliotece Narodowej pod sygnaturą: Rps BN II.3196 przechowywany jest rękopis Jana Sobieskiego zawierający wprawki retoryczne, czyli 42 wypowiedzi na zadane tematy. Mają one charakter mów poruszających rozmaite wątki i przygotowywanych do wygłoszenia przy różnych okazjach. Treści związane są z nauką szkolną (np. z trudnościami, ale i z pożytkami płynącymi dla młodych ludzi z nauki), ze szczególnymi okolicznościami (np. z powitaniem, gratulacjami, podziękowaniami, pochwałami). Znaleźć tu można np. mowę powstałą w związku z narodzinami córeczki króla Władysława IV i Cecylii Renaty, datowaną na 15 stycznia 1642 roku. Niektóre mowy zawierają treści religijne albo poruszają tematy staro- i nowotestamentowe (np. pochwała św. Katarzyny, oskarżenie Heroda). Punktem wyjścia dla wielu wypowiedzi nie jest temat, ale rodzaj retoryczny (mowa okolicznościowa, sądowa lub doradcza) lub styl.
Wszystkie wypowiedzi naśladują mowy retorów starożytnych, choć uwzględniają treści związane nie tylko z historią starożytną, lecz także z historią Polski (np. nagana Zbigniewa, syna Władysława Hermana) oraz problematykę aktualną, np. Narratio historica successorum Othomanicorum, niżej podana w tłumaczeniu.
Narracja historyczna o sukcesach Osmanów
Jestem przekonany, że na tym rozległym globie pod sklepieniem nieba znaleźć można wielu, którzy podziwiają ową moc i potęgę domu osmańskiego, której my teraz przyglądamy się nie bez strachu i największej obawy. Z tego powodu ogarnia ich całkowite zdumienie. Chcą, pragną jak najgoręcej dowiedzieć się, pod czyim przywództwem potęga ta sięgnęła tak wysokiego szczytu. Dlatego uznałem, że nie będzie to krok całkiem bezzasadny, jeśli w sposób najbardziej stosowny do mej pozycji, tak krótko, jak i prosto wskażę i wyjaśnię przyczyny takiego stanu rzeczy i postępy osmańskie. Skoro zabrałem się do tego, zechciejcie sprawiedliwie ocenić moją młodzieńczą mowę i słowa nie dość dobrze dobrane do tak wielkiej sprawy, zmierzające do potępienia sił osmańskich, gorąco o to proszę, błagam i tego tym bardziej od Was oczekuję.
Naród turecki zacięty i okrutny, zrodzony na zgubę miast i państw, dzieł sztuki, wszelkich nauk, z powodu naszych błędów, jak i dzięki swemu męstwu, wybił się w swej potędze i w wielkiej drodze wzniósł na szczyt nie tylko w Europie, lecz także w Azji i Afryce tak, że nie chce go więcej i dłużej znosić ziemia ani nie pragnie morze. Ta wspólna dla całego świata zguba - budząca strach i przerażenie wśród monarchów błyskawica wpadła silną nawałą barbarzyńców, mnogością ludzi i surowym posłuszeństwem, niosąc wielką klęskę i zgubę chrześcijan. Taką obrał drogę prowadzony jakimś nieszczęsnym losem Osman, który dał światu drugiego władcę Orhana, od niego potem przejął królestwo i władzę trzeci Murad, ale także na mocy jakby naturalnego prawa dziedziczenia opanował go zły i nieprzyjazny wobec chrześcijan duch. Jak wielki był Bajazyd, który nastał po Muradzie, poznaliśmy z kronik i dowiedzieliśmy się, że schwytany przez Tamerlana, został osadzony w najohydniejszej, najokropniejszej jaskini i pozbawił się światła życia. Spośród pozostałych władców pomijam piątego Mehemeda, przemilczę szóstego Murada, zostawiam Mehmeda II. Nie wspomnę o ósmym o imieniu Bajazyd II, o dziewiątym, który jako pierwszy zhańbił się, zdobywając władzę przez ojcobójstwo i bratobójstwo. Nie będę mówił o dziesiątym Sulejmanie, któremu towarzyszyło szczęście w walkach i pomyślność w zwycięstwach. Żył on w czasach cesarzy Karola V i Ferdynanda, zostawił po sobie jedenastego władcę – Selima. Nie będę mówił o Mehmedzie, Osmanie najokrutniejszym młodzieńcu i innych jemu podobnych. Teraz najwyższą władzę dzierży ten o imieniu Mehmed IV. Abyście zaś mieli wiedzę i wejrzenie w to, w jakich miejscach i przez jakie okolice, krainy postępują Osmanie, skupcie się i dokładnie prześledźcie, skąd biorą swój początek. Pochodzą ze Scytii, którą nazywamy Tatarią. Stąd albo jako najemnicy zostali wezwani na pomoc i wsparcie walczącym Persom, albo sami z siebie pozostawili niezasobne ojczyste pola z nadzieją na szczęście w sąsiednim kraju. Pomyślcie, że nie uczynili tego niegdyś z ową rabującą hordą. Zatrzymali się jeszcze za Hellespontem w Azji – kto mógłby przypuszczać, że owa potęga zagrozi kiedyś Bizancjum? Dała radę. Kto mógłby pomyśleć, że dotrze z największym wojskiem do brzegów Italii, że poprowadzi ogromne oddziały i zdobędzie Adriatyk? Poprowadziła, obległa, zdobyła. Sądzę, że nie ma żadnej równej jej i skierowanej na chrześcijan, że w żadnym występku tyle nie było żądzy krwi, w żadnym tyranie takiego gwałtownego pragnienia łupienia, rozboju, gwałtów, jak w jednej gromadzie janczarów, którzy całkiem lekceważą Bogów i gardząc tym, co niebiańskie, smakują to, co ziemskie, odrzucają wstyd, czystość, nie znają umiarkowania, nie mają hamulców, żyją bez wiary, bez prawa, bez króla, bez wstydu, bez sprawiedliwości. Żyją w rozwiązłości i w zbytku, jak brudne owce podporządkowane żołądkowi i brzuchowi, nie ma tam pobożności, nie ma modlitwy, liczy się tylko ciało, tylko świat doczesny, a wszystko jest w rękach diabła. Na podstawie tego, jakie macie wiadomości i co przypomniano na temat Asyryjczyków, Persów, a także innych barbarzyńców, możecie mówić o ich łagodności i umiarkowanej srogości, i o nie tak wielkim okrucieństwie w porównaniu z janczarami. I doprawdy nie mogę tego przemilczeć i pominąć, a nawet gdybym mógł, nie chciałbym, że dom osmański rośnie w siłę przez wewnętrzne niesnaski i kłótnie naszych władców i dowódców. Nie trzeba podawać wielu przykładów z naszych czasów, aby powiększyć wstyd i ocenić sytuację. Stare klęski będą wystarczającym i oczywistym potwierdzeniem cierpień, żałosne nieporozumienia i zdrady Francuzów i Anglików stanowią dowód. Ryszard drugi król Anglii, gdy poprowadził oddziały i wojsko do Syrii, pomścił krzywdy i rzezie, których dopuścili się Cypryjczycy, wzbudził krańcowy strach u władcy Turków, już miał zamiar przekazać Jerozolimę i w ten sposób zawrzeć rozejm z chrześcijanami i katolikami, gdy oto król Francuzów Filip, którego nazwali Augustem, szczęśliwym i obdarowanym przez los, cofając się z Syrii, rusza z wojskiem na Ryszarda, na krainy i ziemie Anglików, atakuje miasta, niektóre bierze siłą, inne podporządkowuje terrorem i obietnicą, w ten sposób skłania Ryszarda, aby powrócił do swoich spraw - wtedy to Saraceni otrzymali pomoc z rąk Francuzów w ataku na chrześcijańskie wojsko. Chętnie pominę to, że gdy my Polacy przed kilku laty prosiliśmy o posiłki i pomoc od króla Francuzów przeciwko najdzikszemu i wobec wszystkich najokrutniejszemu, najbardziej zbrodniczemu Osmanowi, niczego od niego nie otrzymaliśmy, nic nie dotyczyło Francuzów – ani niebezpieczeństwo, ani wojny tureckie. Napawa mnie grozą, że zniszczone zostały potem miasta, pola, i rzeki przez najazd gwałtowny i krwawy ludu Saracenów, którzy ogniem i mieczem wszystko niszczą, plądrują, pustoszą. Folwarki i wsie płoną od zgubnych pożarów, pola po usunięciu wieśniaków leżą odłogiem, a sami ludzie są w godny pożałowania sposób ćwiartowani i zabijani, jedni przywiązywani do pali, inni duszeni w uprzężach końskich, jeszcze inni wrzucani do ognia; niszczone są świątynie, rozbijane Boskie ołtarze, miasta, osady, wsie oblegane są przez wroga, biedacy ograbiani, domy szlachty i możnych rabowane, aby ująć to w kilku słowach – niebo zgoła i ziemia są poruszone. Jeśli weźmiecie pod uwagę i pilnie w duchu rozważycie czasy, w których Osmanie doszli do znaczenia, okaże się, że nie kiedy indziej, jak wtedy, gdy władcy wschodni odstąpili od kościoła rzymskiego, który jest przewodnikiem całego świata, gdy Grecy wypowiedzieli posłuszeństwo i uległość kapłanom, papieżom, a przez to ogarnął wszystkich władców żar buntów i ciągłych wojen, gdy cały niemal świat chrześcijański płonął większą nienawiścią niż zwierzęta, gdy trapiony był wieloma cierpieniami swych władców, niepokojony różnymi nieszczęśliwymi wypadkami, narażony na największy cios ze strony złego losu, gdy wplątywał się w nowe i niebezpieczne wojny, gdy wśród władców chrześcijańskich narodziła się i rozpowszechniła owa ogarniająca tyle bogatych ludów herezja. W Azji prowadzą wojnę, trzebią Słowian, niszczą Ruś, niepokoją Węgry; wszyscy poddają się i oddają swoje majątki pod straszne jarzmo niewoli osmańskiej.
Dzieje się tak, że ta najdziksza, przez wszystkich przeklęta i zhańbiona horda saraceńska osiąga większy sukces z powodu naszych błędów niż ze względu na własną potęgę, ze swoim wrodzonym i cechującym ją okrucieństwem powiększa tak szeroko i daleko granice swego panowania z powodu wewnętrznych waśni między władcami chrześcijańskimi, w szczególności wzniosła się tak wysoko z powodu ich odejścia od kościoła rzymskiego, a więc od prawdziwej wiary, religii i pobożności.
Dalejże, o władcy chrześcijańscy, zlitujmy się nad wspólną dla wszystkich ojczyzną rodzicielką waszą! Jeśli chcecie, jeśli naprawdę chcecie, aby została uwolniona od takiego przeciwnika i nie zaznała klęski, jeśli dążycie do tego, aby była zawsze silna i stabilna, miejcie litość nad potomnością, miejcie litość nad państwem chrześcijan, które was błaga i zaklina, abyście w imię waszej wiary w kościół rzymski zjednoczyli się przeciw potędze osmańskiej i doprowadziwszy do zgody i jedności między wami, ze wszystkich sił i po sprzysiężeniu się wszystkich, wyruszyli na Konstantynopol, abyście pogwałconą i zniszczoną świątynię Boga nieśmiertelnego wyrwali z zabobonu Mahometa, abyście poświęcili ją ponownie Bogu Najlepszemu Najwyższemu, wprowadzili świętą liturgię, abyście oczyścili Grecję – ów dawny przybytek Muz, siedzibę mądrości i ją przyozdobili, a ten potężny lud Saracenów znienawidzony na ziemi i wstrętny w Niebie, wykorzenili i do głębi wyplenili.
-------------------------------------------------------
Perge bonis avibus, iuvenis sic itur ad astra.
(Podążaj dalej pod dobrą wróżbą, młodzieńcze, tak idzie się ku gwiazdom).
Ostatnie zdanie to prawdopodobnie komentarz i opinia nauczyciela.
Tłumaczenie: Barbara Milewska-Waźbińska
(rkp. BN II.3196)