Styl wysoki, czyli antykizacja kostiumu portretowego

Styl wysoki, czyli antykizacja kostiumu portretowego

Znamy wiele wyobrażeń członków rodziny Sobieskich w konwencji all’antica. Artyści północnoeuropejscy rozwiązywali problem wizualizacji ubioru z przeszłości w dość specyficzny sposób. W epoce Rembrandta za „antyczny” uznawano np. kostium z początku XVI wieku! Sam artysta nie malował modeli w todze, ponieważ odkryte ramiona były niezgodne z decorum, uznanymi zasadami stosownej reprezentacji. W ramach stylizacji historyzującej używał on jako kostiumy portretowe np. kojarzące się ze starożytnością kaftany z listwowanymi albo koszule z bufiastymi rękawami, przysłonięte mniej lub bardziej swobodnie kształtowaną draperią. Antykizacja we właściwym sensie, bliższa archeologicznemu podejściu, opierała się na trzech modusach: zbroi (lorica), stroju cywilnym oraz stroju kobiecym. Decorum oparte przede wszystkim na konstrukcji skórzanej zbroi o niskim stanie, z szeregiem pasowych pteriges, z naramiennikami i wykończeniami typu gorgonejonu, zakładanej na krótką tunikę, jako pierwsze zatriumfowało w sztuce włoskiej. Stanowiło przykład przejęcia kostiumu scenicznego (czy parateatralnego, zapożyczonego z alegorycznych korowodów) do świata sztuk plastycznych. Oczywiście początkowe formy miały często charakter hybrydalny, z wyraźną kontaminacją modą współczesną (np. z kryzą). Chętniej strojono w nie zmarłych bohaterów (w ramach obrazów typu storia), niż żyjących statystów. Co nie oznacza, że nie wzbudzały protestów.

Już w 1515 roku Erazm z Rotterdamu krytykował praktykę portretowania cesarzy z regaliami przynależnymi klasycznym herosom. Ukazanie odzianego w rzymską zbroję i uwieńczonego laurem króla Zygmunta Augusta obok Zeusa Gromowładnego nad mapą świata (M. Bielski, Kronika to jest historia świata, 1564) stanowiło  najbardziej wymowną apoteozę polskiego władcy w XVI stuleciu. Z czasem przedmiotowe tendencje nasiliły się, dowodząc twórczego przywiązania do tradycji i przeszłości rozumianej jako continuum, a jednocześnie podejściu mitycznemu do historii. Ów zwyczaj stanowił rodzaj historyzmu (formalnego lub treściowego), zawsze zakładał działanie zamierzone, choć poziom świadomości sensu form antykizujących i znajomość samych form nie był zawsze taki sam.

Portret mężczyzny w czarnej zbroi, z wieńcem laurowym na głowie. Mężczyzna stoi profilem, ma długie czarne kręcone włosy. Pod szyją zawiązana jasna chustka. Portretowany patrzy na wprost,  przed siebie. Tło ciemne.
Nieokreślony malarz polski, Portret Jana II Kazimierza Wazy, Muzeum Narodowe w Warszawie, nr inw. 131325

Antykizacja była nie tylko instrumentem ucieczki od opatrzonej teraźniejszości oraz wciąż zmieniających się trendów w modzie, w kierunku „wiecznotrwałej bezczasowości”. Nosiła znamiona „stylu wysokiego”, poprzez który wyrażano idee szczególnej rangi. XVII-wieczna szlachta polska zaczęła upatrywać w tego typu zabiegach przejawu dążenia do ustroju absolutystycznego, stąd preferowała zdecydowanie antyk republikański, od tego z okresu cesarstwa. Nawiązanie do kostiumu rzymskiego posiadało istotne podłoże światopoglądowe i legitymizacyjne. Zachowały się portrety Batorego i Zygmunta III Wazy w wieńcu laurowym. Idea przywrócenia antycznego porządku, odrodzenia Złotego Wieku, znalazła swój szczególny wyraz na stronie tytułowej atlasu autorstwa Fryderyka Getkanta pt. Topographia practica. Zamieszczony tu portret Władysława IV jest najstarszym wizerunkiem konnym polskiego monarchy w konwencji all’antica. Wyraża aspiracje polityczne snującego cokolwiek śmiałe plany monarchy.

Portret królewicza Jakuba Ludwika Sobieskiego ze Lwowa, z głową lwa na pierwszym planie, uzmysławia tradycję antykizowanego kostiumu portretowego na wzór cywilny. Ekwiwalentem dla rzymskiej zbroi bywały szaty wzorowane na senatorskiej todze i pasterskich przebraniach. Pieczołowicie hodowane zarosty i duże peruki w przekonaniu współczesnych były tak immanentnym składnikiem kanonu piękna, że nikt nie ośmieliłby się poświęcić ich na ołtarzu wzniosłej monumentalizacji.

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Apoteoza Jana III Sobieskiego jako rzymskiego cezara

         Życie i działalność Jana Sobieskiego wcześnie, bo od 1654 r., związały go z Gdańskiem i Pomorzem. Potem, już jako panujący monarcha, parokrotnie odwiedzał to bogate miasto nad Motławą, poświęcając mu wiele autentycznego zainteresowania, czasu i fundusz

      Grafika pt. Apoteoza Jana III Sobieskiego. Grupa figuralna. Na pierwszym planie półnaga kobieta trzymająca  w prawej dłoni słońce, w lewej ręce liść palmy. Lewą nogę opiera na kuli. Powyżej Matka Boska w koronie trzymająca pergamin z widokiem miasta. W chmurach na niebie duży orzeł z rozpostartymi skrzydłami podtrzymujący na grzbiecie króla Jana III Sobieskiego ubranego w strój antyczny w wieńcu laurowym na głowie. Nad nim słońce i dwie ręce wystające z chmur. W jednej korona, w drugiej buława. Scena rozgrywa się na tle pejzażu.

    Słowa kluczowe