Mój dom, moja twierdza

Mój dom, moja twierdza

Rzeczpospolita XVII czy XVIII stulecia nie była krajem bezpiecznym. Niepłacone na czas wojsko, bandy rabusiów, sąsiad zamierzający wyegzekwować sądowy wyrok – to zagrożenia niemal powszednie. Nic dziwnego, że próbowano się przed nimi zabezpieczyć stawianiem solidnych ogrodzeń. W spokojniejszych stronach, na Kujawach czy w Wielkopolsce, zadawalano się ogrodzeniami dylowanymi (w pionowe słupy nośne wpuszczano poziomo belki). W bardziej „nerwowej okolicy”, na Rusi Czerwonej czy Podolu, wokół zabudowań dworskich stawiano częstokoły i palisady, które stanowiły zaporę przeciwko hajdamakom. Oczywiście, przy budowaniu domowych fortyfikacji nie szło o stawianie oporu wojsku, raczej o zniechęcenie band, które napadały dwory, licząc na łup.

W XVII i XVIII w. zza obwarowań odpierano także sąsiedzkie zajazdy, organizowane w myśl sprawdzonej zasady, że kto raz grunt posiądzie, ten dziedzic; wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie. Była to popularna forma likwidacji zatargów, wynikająca ze słabości władzy wykonawczej i z konieczności samodzielnego egzekwowania wyroków sądowych. Metodą tą usuwano opornych dzierżawców, odzyskiwano zaległe procenty itd. Prawny właściciel z wyrokiem w ręku mógł zwrócić się do starosty, który zwoławszy pospolite ruszenie z powiatu, zajeżdżał sporny majątek, by przywrócić go właścicielowi. Samowolne zajazdy (najazdy) były zakazane już konstytucją z 1685 r. i zagrożone banicją, ale legalne sankcjonowały jeszcze konstytucje z lat 1768 i 1775. Czasem wyroku nie zdołano wyegzekwować, ponieważ zajechany dzierżawca zdołał odeprzeć atak. Zajazdy były utrapieniem niektórych okolic (np. Rusi Czerwonej), ale my dziś – myśląc ‘zajazd’ – mamy już na myśli tylko narodową czupurność, którą utrwalił A. Mickiewicz w Panu Tadeuszu.

Dworskie bramy często nosiły jeszcze inne ślady szabli. Z reguły na widok woźnego sądowego mający coś na sumieniu gospodarz barykadował się w dworze, nakazywał zatrzaśnięcie bramy i udawał, że nikogo nie ma w domu. W tej sytuacji woźny głośno odczytywał pozew, a na znak spełnienia obowiązku wycinał kawał drewna z bramy i załączał je sądowi jako dowód dostarczenia pozwu. Ciężkie, drewniane wrota osadzano na tzw. biegunach. Były to pionowe czopy drewniane (z rzadka żelazne) obracające się w kunach – rozwiązanie tanie i praktyczne (stosowano je także we wszelkich budynkach gospodarskich), konkurencyjne wobec drogich, kowalską robotą wykonywanych zawiasów.

Przy dworach stawiano czasem (zwłaszcza w 1. połowie XVIII w.) okazałe bramy z wieńczącą je izdebką straży (często na wyrost zwaną czatownią). Miały z daleka dawać do zrozumienia, że gospodarz spodziewa się najścia i gotów jest je odeprzeć. Z czasem dworskie bramy nabrały nowego znaczenia. W Nowej Wsi, na skraju Równiny Warszawskiej, w bramkę obok dworu wmurowano fragmenty ozdobnej kamieniarki, pochodzącej z nieistniejącego, romantycznego pawilonu wzniesionego jeszcze przez Gąsiorowskich oraz z kaplicy parkowej z 1823. Dzięki temu zachowały się m.in. jońskie kolumienki i piaskowcowe szyszki.

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Jacek nad Jackami

      Olbrzymim problemem dawnej Rzeczypospolitej była egzekucja wyroków sądowych. Daleka była droga od dekretu do jego realizacji. Niezwykle słaby aparat administracyjny państwa polsko-litewskiego nie był w stanie sprawnie wymierzać sprawiedliwość. Zupełnie be

      Grafika przedstawia wnętrze świątyni pełne ludzi. Są to mężczyźni, którzy prowadzą walkę na szable. Na pierwszym planie leży jeden zabity. Jest to grafika pt. „Bójka szlachty w kościele”.
    • Silva Rerum

      Hajdamacy

      W XVIII w. na bezkresnych ziemiach ukrainnych pojawił się nowy ruch. Wyrastał z tradycji kozackich powstań, sprawnie łącząc hasła obrony prawosławnej ortodoksji z pospolitym rabunkiem. Kozacy zaporoscy, do których często przyłączali się chłopi, przekracza

      Kozacy, fragment generalnej mapy Ukrainy autorstwa Guillaume'a le Vasseur de Beauplana z 17 w.

    Słowa kluczowe