Od zachwytu po nienawiść. Relacje Marii Kazimiery z Augustem II
Od zachwytu po nienawiść. Relacje Marii Kazimiery z Augustem II - Galeria zdjęć
Wycofanie się królewicza Jakuba z wyścigu o koronę w 1697 r. miało poważne konsekwencje nie tylko dla Rzeczypospolitej, ale i dla rodziny Sobieskich. Podwójna elekcja z 27 czerwca 1697 r. oznaczała bowiem konieczność opowiedzenia się po jednej ze stron – Franciszka Ludwika de Bourbon księcia Conti (1664-1709) lub elektora saskiego Fryderyka Augusta (1670-1733)[1]. Maria Kazimiera, pomna ostrych ataków na Sobieskich ze strony kontystów i posła francuskiego Melchiora de Polignac (1661-1742), zdecydowała się poprzeć Wettina.
Mimo początkowej rozpaczy, w liście do Jakuba wysłanym w dwa tygodnie po elekcji, królowa argumentowała rozsądnie, że należy przyłączyć się do stronnictwa saskiego, w którym znaleźli się dotychczasowi zwolennicy Sobieskich, gdyż „król wybrany przez naszych przyjaciół będzie zawsze dla nas łaskawy”. Zdawała sobie sprawę, że w obozie elektora znajduje się również wielu przeciwników królewskiej rodziny, ale chłodno kalkulowała: „w obozie [księcia de] Conti mamy tylko zaciekłych i zajadłych wrogów, ani jednego przyjaciela”. Pisała z przekonaniem, być może nieco przesadzonym ze względu na Jakuba załamanego elekcyjną porażką: „Mój najdroższy synu, powiem Ci jeszcze, że w naszym nieszczęściu mamy to szczęście, że Sas został królem”. Próbowała zmobilizować syna, aby wraz z młodszymi królewiczami jak najszybciej pogratulował nowemu władcy wyboru i poprosił go o opiekę nad ich rodziną. Sugerowała nawet, aby królewicze przyłączyli się do Augusta II podczas kampanii planowanej przeciw turecko-tatarskim wojskom i kontynuującej wojenne zmagania Jana III Sobieskiego. Widać zatem, że Maria Kazimiera zachowywała jak doświadczony polityk, który odłożył - przynajmniej chwilowo - królewskie ambicje na bok, aby zdobyć przychylność zwycięskiego monarchy. Pisała o tym wprost: „Możemy sobie zapewnić godny, przyjemny i miły pobyt w czasie, który zechcemy spędzić w Polsce z naszymi przyjaciółmi, których z przyjemnością ujrzymy najlepiej u boku nowego króla, a naszych wrogów – upokorzonych”.
Jej nadzieje zdawała się potwierdzać postawa Augusta II, który w sytuacji politycznego rozdarcia Rzeczypospolitej, wolał mieć Sobieskich po swojej stronie. Zobowiązał się nawet, w podziękowaniu za udzielone mu poparcie, uregulować wobec nich niemałe należności finansowe Rzeczypospolitej. Obejmowały one zwrot 50 tys. talarów wyłożonych przez królową na rozwiązanie konfederacji wojskowej w 1697 r., spłacenie dawnych długów państwa wobec Jana III i wreszcie wypłatę Marii Kazimierze zaległego donum nuptiale, czyli tzw. podarunku ślubnego przysługującego królewskim małżonkom jako część oprawy. Nowy król obiecał też pokryć wydatki poniesione przez Jakuba podczas elekcji.
Nic więc dziwnego, że królowa, pełna nadziei, w styczniu 1698 r. zaprosiła Augusta II udającego się do Warszawy, na nocleg do pałacu w Wilanowie. Prosiła Aleksandra i Konstantego, aby uczynili to samo, pouczając ich przy okazji, jak mają się zachować: „Co do Was, moje drogie dzieci, powinniście starać się spoufalić z królem, czyniąc mu awanse i rozmawiając z nim, należy bowiem ćwiczyć się w konwersacji, by starać się utrzymywać z nim dobre stosunki, aby wprawić w złość naszych wrogów”. Marii Kazimierze zależało, aby wizyta wypadła jak najlepiej. Martwiła się więc o najdrobniejsze szczegóły organizacyjne, m.in. o dobór potraw, ale nie zapominała o sytuacji finansowej rodziny. Zwracała się do królewicza Aleksandra: „Napisz mi, czego król pragnie i kiedy będzie tutaj, by posłać służbę do Wilanowa. Niech Bóg nad nami czuwa, by był to dzień postny. W każdym razie musimy być przygotowani i na dzień postny, i na dzień mięsny”. Prośby królowej nie zostały wysłuchane i August II przyjechał do Wilanowa w niedzielę 12 stycznia, gdy post nie obowiązywał. Spotkanie jednak musiało być udane, skoro Maria Kazimiera opisywała Augusta II jako człowieka „wielce uprzejmego, pełnego uroku, ujmującego w obyciu, w najwyższym stopniu szlachetnego”, choć obawiała się – nie bez podstaw – że wrogowie Sobieskich „zdołają zawładnąć jego umysłem”. Co ciekawe, tłumaczyła to niemieckim pochodzeniem władcy, co miało wiązać się z jego wrodzoną podejrzliwością, a także łatwowiernością wobec podszeptów najbliższych doradców: „wszechmocnego”, jak pisała, wojewody malborskiego Jana Jerzego Przebendowskiego (1638-1729) oraz saskiego generała i dyplomaty Jakuba Henryka Flemminga (1667-1728). To właśnie m.in. z tego powodu w jej głowie miała zrodzić się myśl o „ucieczce” z Rzeczypospolitej. Tym niemniej na początku 1698 r. Maria Kazimiera oceniała, że owa nadmierna ufność wobec współpracowników jest jedyną przywarą króla, którego określała jako „najlepszego z ludzi, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi”.
Mimo to z czasem królowa zaczęła coraz bardziej odczuwać skutki przegranej elekcji, które wiązały się nie tylko z utratą królewskiego statusu, ale i z ogromną niechęcią opinii szlacheckiej wobec Sobieskich, wywołaną m.in. zażartymi sporami o majątek po Janie III Sobieskim. Powoli zaczęły się też pojawiać pierwsze niesnaski między nią a Augustem II, który – jak pisała władczyni – „wziął za pogróżkę to, co wcale nią nie było”. Przyczyną tego była zapewne obawa Wettina o dalsze postępowanie Sobieskich, którzy stanowili potencjalne zagrożenie dla jego panowania. Tym bardziej, że królewicz Jakub ostentacyjnie wyjechał z Rzeczypospolitej do Oławy na Śląsk, który należał wówczas do Habsburgów, co oznaczało, że chce pozostawać poza zasięgiem władzy Augusta II. Nie złożył mu też przysięgi na wierność.
Maria Kazimiera, rozczarowana rozwojem sytuacji, pisała do Jakuba, że „jest już stara i potrzebuje odpoczynku i rozmyślań o tamtym świecie”. I choć w sierpniu 1698 r. August II uhonorował Aleksandra szarżą pułkownika swojej garde du corps (straży przybocznej), co wiązało się ze znacznymi dochodami, Konstantemu zaś obiecał regiment dragonów, monarchini podjęła już decyzję o wyjeździe do Rzymu.
Podczas podróży Marii Kazimiery do Wiecznego Miasta pojawiły się kolejne nieporozumienia z polskim królem, który oskarżył ją o intrygowanie przeciw niemu na wiedeńskim dworze, gdzie królowa się zatrzymała. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła, upatrując przyczyn tej sytuacji w zazdrości Augusta II, wywołanej względami okazywanymi jej w Ferrarze, Bolonii i Wenecji, gdzie, jak donosiła: „Wszyscy – wielcy i maluczcy – nie szczędzili mi oznak swej przyjaźni, błogosławiąc mnie i wołając „wiwat!”. Dodatkowo nosiła w sobie urazę do monarchy z powodu grabieży żołnierzy saskich w majątkach Sobieskich na Litwie, które miały miejsce zimą 1698/1699 roku. Wcześniej do podobnej sytuacji miało dojść w dobrach jarosławskich w Koronie, co królowa poczytywała jako próby materialnego zniszczenia jej rodziny.
Tymczasem młodsi królewicze, którzy pozostali w kraju, próbowali ułożyć sobie relacje z Augustem II na własną rękę. Co prawda wydaje się, że wbrew pactom conventom nie złożyli mu przysięgi na wierność nowemu władcy, ale w sierpniu 1699 r. Aleksander wyjechał wraz z nim i z wieloma polskimi magnatami na drezdeński dwór. Królowa wielce nad tym ubolewała, przewidując słusznie, że ze strony Augusta II spotkają go upokorzenia. Poruszona zachowaniem monarchy, który ponoć nie oddał jej synowi honorów należnych potomkowi Jana III, domagała się od Aleksandra, aby zrezygnował z ofiarowanej mu szarży. Pisała oburzona: „Trzeba znać swoją wartość, gdy jest się dobrze urodzonym”. Krytykowała syna za niezrozumiałą dla niej słabość wobec Wettina, który zachowywał się „nikczemnie” wobec ich rodziny.
Zbiegło się to w czasie z przejęciem przez Augusta II starostwa połągowskiego na Żmudzi, przyznanego na sejmie w 1678 r. Marii Kazimierze jako część jej oprawy. Królowa nie kryła przed synem swojej złości, odmalowując zupełnie inny niż dotychczas wizerunek Augusta II. Oskarżała go o działania wymierzone w Polaków, które miały doprowadzić do ich ekonomicznej ruiny, mimo że król planował w tym czasie uczynić z Połągi port konkurujący z Rygą i Gdańskiem. Władczyni, rozsierdzona utratą własnych dochodów, pisała: „aby ich [Polaków] uśpić, pije razem z nimi i tańczy przez całe noce, robi im prezenciki, urządza maskarady, zakochany w ich żonach, krewniaczkach i w ten sposób wprowadza swoje saskie oddziały, zabiera wszystkie porty morskie”, aby ostatecznie uniemożliwić im handel zbożem. Tę histeryczną ocenę częściowo wyjaśnia fakt, że królowa planowała pokryć z dochodów z Połągi koszty marmurowego nagrobka dla Jana III w kościele kapucynów w Warszawie.
Podobne szykany dotknęły wkrótce Jakuba pozbawionego przez władcę dochodów z dobrze prosperującej ekonomii szawelskiej, a także Aleksandra, który utracił starostwo puckie na rzecz królewskiego ulubieńca – wspomnianego wcześniej Przebendowskiego. Do tego dokładały się ciągle nieuregulowane zobowiązania finansowe Rzeczypospolitej i Augusta II wobec Domu Sobieskich. Wszystko to sprawiło, że Maria Kazimiera przyjęła za pewnik, iż król planuje „strącenie tak nisko rodziny królewskiej, żeby nie mogła się już nigdy podźwignąć”.
Nie było więc niczym zaskakującym, że królowa nie czuła lojalności wobec Augusta II w chwili wybuchu wielkiej wojny północnej (1700-1721), która niespodziewanie stała się okazją dla Sobieskich do odzyskania korony przy pomocy króla szwedzkiego, Karola XII (1682-1718). Choć Maria Kazimiera nie była wolna od rozterek i wahań, wynikających z nielegalności działań wobec Augusta II, pragnienie powrotu na polski tron Sobieskich w osobie Jakuba okazało się silniejsze. Dla usprawiedliwienia swej spiskowej działalności oskarżała króla o chęć wprowadzenia władzy absolutnej i zniszczenia religii katolickiej w Rzeczypospolitej, czemu miałby zapobiec jej najstarszy syn.
August II nie pozostawał dłużny wdowie po Janie III i podejmował liczne, z pozoru nieistotne, kroki przeciw Sobieskim. Wysłał na przykład Jakubowi paszkwil w formie pisma ulotnego, donoszący o rzekomej chęci sięgnięcia po koronę przez królewicza Aleksandra, który miał skłócić obu braci. Królowa oceniała, że owa gazeta „jest naszpikowana tysiącem plugastw, właściwych naturom słabym, podejrzliwym, a przy tym przewrotnym” i świadczy o rosnącej nienawiści Augusta II wobec ich rodziny. W jednym z listów z lipca 1702 r. pisała nawet o „szale” polskiego króla wobec Sobieskich. Wielokrotnie prosiła więc synów, aby unikali wyjazdów do Warszawy, „gdzie powinniście wszyscy obawiać się wszystkiego”. Traktowała wrogie zachowania Wettina z dużą powagą, drżąc o życie królewiczów. Apelowała do Jakuba, aby z dużą ostrożnością prowadził korespondencję, która mogłaby posłużyć Augustowi II jako asumpt do publicznego oskarżenia go o antykrólewską działalność.
Jednocześnie królowa próbowała zdobyć poparcie dla zabiegów królewicza Jakuba u Klemensa XI (1649-1721), co skończyło się wielkim skandalem w 1703 r. Augustowi II udało się bowiem przechwycić kopię listu papieża do Marii Kazimiery, w którym życzył jej synowi powodzenia w odzyskaniu polskiej korony. W rzeczywistości Klemens XI nie chciał angażować się po żadnej ze stron, ponieważ August II jako konwertyta był zbyt cennym „nabytkiem” dla papiestwa. Niemniej jednak owa poufna korespondencja została wydrukowana we Wrocławiu, w Hamburgu, w Hadze i innych – jak pisała królowa – „heretyckich” miastach, a także rozesłana po dworach europejskich. Zrozpaczona tym monarchini usiłowała się dowiedzieć, w jaki sposób kopia listu Klemensa XI, którą wysłała do Jakuba, dostała się w ręce polskiego króla. Przejęta tym niefortunnym incydentem pisała do królewicza: „Przecież to podważa zaufanie, które papież pokładał we mnie, i może wielce zaszkodzić wszystkim naszym interesom w przyszłości”.
Do eskalacji konfliktu z Sasem przyczyniał się też fakt, że Aleksander nawiązał romans z jego byłą metresą, hrabiną Esterle (zm. 1738). Królowa przypuszczała, że musiało to wywołać wściekłość Augusta II, gdyż „są tego rodzaju grzechy, których się nie zapomina, poza pierworodnym”. W rzeczywistości trudno jednak powiedzieć, czy Wettin żywił takie uczucie wobec królewicza. Jest natomiast pewne, że był zły na Marię Kazimierę za oczernianie go w Rzymie. Prymas Michał Stefan Radziejowski (1645-1705), który usiłował poprzeć interesy Sobieskich na sejmie w Lublinie w 1703 r., miał od niego usłyszeć, że „nie jest skłonny zrobić jakiejkolwiek przyjemności królowej”, która szkaluje go jako cudzołożnika, ateistę i tyrana. Oczywiście monarchini zaprzeczyła tym oskarżeniom, winą za nie obciążając biskupa przemyskiego Jana Kazimierza de Alten Bokuma (1666-1721), który na próżno liczył na jej pomoc w uzyskaniu biskupstwa krakowskiego.
Niespodziewanie z końcem 1703 r. wydawało się, że zły los odwrócił się od Sobieskich. W grudniu Karol XII wydał dyplom asekuracyjny, w którym oficjalnie poparł kandydaturę Jakuba do polskiego tronu po detronizacji Augusta II, w uzgodnieniu ze stronnictwem wielkopolskim na czele z prymasem Radziejowskim. Królowa, pomna chwiejnego charakteru syna, mobilizowała go do działania. W styczniu 1704 r. pisała emocjonalnie: „Król polski pokazał swoimi uczynkami aż nazbyt jasno, że pragnąłby widzieć upadek mój i Wasz. Rozpoczął polowanie na naszą rodzinę”. Podkreślała, że jako rodzina mają moralne prawo do obrony i zadośćuczynienia, tym bardziej że do tej pory traktowali Augusta II łagodnie, co nie przyniosło spodziewanego efektu. Uwierzyła nawet, że Sobiescy są już bardzo blisko powrotu na polski tron.
Jednak ostatnie słowo w tej rozgrywce należało do Augusta II – miesiąc później na jego polecenie porwano Jakuba wraz z towarzyszącym mu Konstantym. Pozbawiwszy ich na blisko trzy lata wolności, Wettin ostatecznie pogrzebał marzenia Sobieskich o odzyskaniu polskiej korony jego kosztem, a w Marii Kazimierze zyskał dozgonnego wroga.
[1] Artykuł powstał na podstawie listów Marii Kazimiery do królewiczów Jakuba, Aleksandra i Konstantego, wydanych w serii Monumenta Sobiesciana przez Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Zob. Listy Marii Kazimiery z Archiwum Sobieskich w Oławie, t. 1, Listy do synów z lat 1696-1704, opr. i red. nauk. A. Leyk i J. J. Sowa, Warszawa 2019, Listy Marii Kazimiery z Archiwum Sobieskich w Oławie, t. 2, Listy do synów z lat 1699-1704, oprac. i red. nauk. A. Czarniecka, tłum. R. Zaborowski, Warszawa 2021, Listy Marii Kazimiery z Archiwum Sobieskich w Oławie, t. 3: Listy do królewicza Jakuba z lat 1699-1703, red. nauk. A. Czarniecka, tłum. A. Leyk, Warszawa 2024.