Warszawskie popołudnie dwieście lat temu

Warszawskie popołudnie dwieście lat temu

Równie dokładnie jak przedpołudnia opisuje Witowski również popołudniowe zajęcia warszawiaków żyjących na początku XIX wieku. Jak widać, ogrody i parki miejskie odgrywały dużą rolę w życiu ówczesnych mieszkańców miasta.

Koło południa ulice Warszawy wyludniały się, nieliczni przechodnie szukali cienia w Ogrodzie Saskim. Park ten, otwarty dla publiczności w 1727 roku, był ulubionym miejscem odpoczynku warszawiaków, korzystać z niego mógł każdy, kto był porządnie ubrany. Spacerowicze mogli posiedzieć na ławkach wzdłuż wysadzanych żywopłotami alejek, odwiedzić znajdujące się w zachodniej stronie parku domki z lodami i zimnymi napojami lub skorzystać z usług małych sprzedawców bułek i świeżej wody do picia.

Warszawa i okolice były pełne zieleni. W felietonie pt. Ogrody Witowski wymienia wszystkie godne uwagi warszawskie i podwarszawskie parki ogrody, do których można się było udać na przejażdżkę lub spacer. Oprócz wspomnianego już bardzo modnego ogrodu Saskiego można więc było przejechać się powozem do Królikarni lub do Łazienek. Na Żoliborzu znajdowało się obserwatorium astronomiczne otoczone dużym ogrodem, a będące własnością prywatną Ogrody Wilanowskie również były otwarte dla publiczności. „Istotne powaby tego ogrodu od strony wioski idąc ku Warszawie, czynią go jednym z najpiękniejszych w Polsce”. Można też było udać się do lasku na Marymoncie albo do pełnego rzadkich roślin ogrodu botanicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Na romantyczną przejażdżkę można się było wybrać do Młocin, skąd rozciągał się piękny widok na Łomianki, Marymont i Wawrzyszew.

Jeśli obiad jedzono w restauracji, siadano do niego o godzinie czternastej, jeśli w domu – o piętnastej. O godzinie szesnastej rozpoczynało się składanie wizyt. Były to pory zwyczajowe, ale niekoniecznie ściśle przestrzegane. „Jeden z naszych kuzynów, przybyły z Podlasia, tylko co w Warszawie nie umarł z głodu, dla tego że nie mógł natrafić nigdzie na właściwą godzinę jedzenia – pisał felietonista – U was, mówi, każdy ma inne chwile, inne godziny do wszystkiego: tam nie jadłem obiadu żem przyszedł za wczas, tu znowu żem przyszedł za późno. Chciejcież się porozumieć i zgodzić raz na jedno”.

O godzinie siedemnastej ulice ożywiały się na nowo. Nawet bogatsi rzemieślnicy wyjeżdżali na spacery własnymi powozami, co Witowski uznał za szczególnie godne podkreślenia. Nieliczne osoby powracały dopiero na proszony obiad z przejażdżki do Wilanowa lub do Młocin. Jednak te proszone obiady, jak sądzić można z opisów Witowskiego, musiały być dość nudne, jedyną rozrywką były plotki i ukryte pod „grubą warstwą lukru” złośliwości.

Godzina dziewiętnasta – „wszyscy jadą na spacer”. Niektórzy udawali się do Łazienek, inni na Marymont. Ożywiały się piwiarnie i kręgielnie. „Tłum rzemieślników wraca z roboty [...] idą na tańcach przepędzić resztę wieczora. Nie znuży ich dwugodzinny mazur: wszakże oni przyzwyczajeni są do pracy”. O tej porze rozpoczynały się też przedstawienia teatralne.

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Gerard Maurycy Witowski – warszawski felietonista

      W burzliwym dla Warszawy okresie na przełomie XVIII i XIX wieku żył i pisał Gerard Maurycy Witowski, publicysta, poeta i tłumacz. Niewiele o nim wiadomo – był zapewne szlachcicem, urodził się w 1787 roku. W roku 1810 studiował ekonomię w Paryżu, wtedy też

      Grafika przedstawia wnętrze z dużymi oknami, lustrem i stołem. Przy stole stoi młodzieniec który czyta gazetę. Głębiej przy krześle stoi inny mężczyzna. Jest to akwaforta pt. Młodzieniec z gazetką.
    • Silva Rerum

      Warszawskie przedpołudnie na początku XIX wieku

      Dzięki Gerardowi Maurycemu Witowskiemu i jego felietonom możemy dzisiaj dowiedzieć się ze szczegółami, jak wyglądało typowe warszawskie przedpołudnie u początków XIX stulecia.Dla rzemieślników i robotników dzień rozpoczynał się już o czwartej nad ranem, g

      Rycina przedstawia wnętrze sklepu. Po lewej stronie, przy ladzie, siedzą dwie kobiety. Nad nimi, na ścianie wiszą pióra. Po prawej stronie kobieta siedzi przy krześle i układa suknię zawieszoną na manekinie. W głębi wnętrza kobieta układa kompozycje z piór. Na suficie wiszą zawieszone sznurki na których również zwisają pióra.
    • Silva Rerum

      Wieczór warszawski sprzed dwustu lat

      Zwykły, warszawski wieczór, jak wynika z opisu nieocenionego felietonisty „Gazety Warszawskiej”, tchnął spokojem i rozleniwieniem. Miasto powoli szykowało się na spoczynek.Koło godziny dwudziestej ponownie ożywiały się parki – „piękny świat zbiera się w S

      Grafika przedstawia ulicę nocą, po której spacerują ludzie z lampionami. Na drugim planie widać wnętrze jakiegoś pomieszczenia w którym pracują ludzie.

    Słowa kluczowe