Wszystkie drogi prowadzą na Węgry. Handel winem węgierskim w XVI-XVII wieku

Wszystkie drogi prowadzą na Węgry. Handel winem węgierskim w XVI-XVII wieku

Sławne jest przysłowie, że Polak i Węgier to dwa bratanki. W podróż do swych węgierskich braci często udawali się mieszkańcy południowej Polski. Głównym celem podróży były mocne węgierskie wina, które zaczynały być w Polsce popularne już w XVI wieku, aby ostatecznie stać się praktycznie narodowym trunkiem w wieku XVII. Jako że podróżnych było wielu, można by i parafrazując inną znaną sentencję stwierdzić, że z Rzeczypospolitej wszystkie drogi prowadziły na Węgry – te starodawne gościńce i nielegalne ścieżki stworzone, aby uniknąć opłacania ceł od przywożonych towarów.

Już Zygmunt August wydawał specjalne uniwersały, które surowo zabraniały podróży na Węgry celem kupna wina i koni. Problem tkwił w cenach tych towarów. Król i sejm nakazywali zakup wina i koni u kupców węgierskich przebywających w Rzeczypospolitej. Wypady na Węgry Polaków kończyły się zawyżaniem cen i tak już drogiego wina węgierskiego. Królewskie uniwersały, surowe kary i konfiskata towarów nie zniechęcały wielbicieli wina. Należało zatem znaleźć inny sposób aby poradzić sobie z nielegalnym wwozem węgierskich trunków. Stefan Batory nakazał, aby wszystkie boczne drogi i ścieżki wiodące na Węgry „zarąbać i zagubić”. Miało to zapobiec omijaniu komór celnych i zniwelować straty, jakie z tego tytułu ponosił skarb.

W 1603 roku król Zygmunt III Waza postanowił ukrócić winne szaleństwo. Wydał obowiązujący wszystkich obywateli zakaz sprowadzania do Rzeczypospolitej zarówno koni jak i wina węgierskiego, z powodu ich wysokiej ceny. Szlachta upodobała sobie już jednak węgierskie trunki i nadal, mimo ryzyka, poszukiwała drogi sprowadzenia wina niższym kosztem. W kilka lat po uniwersale Zygmunta III pewien żupnik krakowski zaświadczał o tym, że węgierskim obywatelom zabrania się wywozu koni i wina do Polski, po to aby to nasi szlachcice przybywali na Węgry i tam płacili wyższą cenę za towary, niż u węgierskich kupców w Rzeczypospolitej.

Ani zarąbanie i zagubienie dróg, ani konfiskata wina, ni grzywny – nic nie było w stanie ugasić polskiego pragnienia picia węgierskich specjałów. I tak po dziś dzień, śladem braterstwa polsko-węgierskiego stał się tokaj, najlepiej rozpoznawane do dziś wino w kraju wódki i piwa.

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Nie tylko tokaj, czyli o winach węgierskich w Rzeczypospolitej XVII–XVIII wieku

      Szlachcic przy suto zastawionym stole, wznoszący liczne toasty kielichem tokaju – taki obraz utożsamiamy z sarmackim ucztowaniem. Jednak trudno sobie wyobrazić, żeby wino z suszu, jak nazywano tokaj, tak często gościło na szlacheckim stole. Trunek ten, ni

      Portret pulchnego dziecka owiniętego czerwoną draperią, z kiściami winogron na głowie i w ręce. Dziecko siedzi na tle pejzażu. Na dole, na froncie kompozycji naczynia: butla, czajnik owoce i warzywa. Jest to  Bachus jako dziecko – praca Jacoba Jordaensa.
    • Silva Rerum

      Cudowne przemienienia, czyli jak z wina węgierskiego zrobić włoskie?

      Mimo że wino do Polski sprowadzano już w średniowieczu, prawdziwa moda na picie tego trunku nastała w XVII wieku. Im wino było modniejsze, tym jego cena wyższa. Nie wszyscy mogli sobie pozwolić na zakup danych trunków, więc ratować musieli się fałszerstwa

      Grafika ukazuje scenę w pejzażu. Na pierwszym planie dwóch ludzi, jeden w drewnianej łodzi, drugi z koszem na plecach i laską w ręce. Przed nimi leżą na ziemi drewniane beczki. Za ludźmi fragment budowli. Po prawej stronie fragment pnia drzewa i w tle rośliny. Jest to grafika "Wytwarzanie wina", ilustracja z elementarza Jana Amosa Komenskiego z 17 wieku.
    • Silva Rerum

      Słodkie wina w szlacheckim kielichu

      Spośród trunków importowanych od połowy XVI wieku do Rzeczypospolitej, największym powodzeniem cieszyły się wina słodkie, mocne o korzennym smaku. Francuskie specjały z rejonów Burgundii czy Bordeaux przegrywały z kretesem ze słodkimi muszkatelami i małma

      Puchar z pokrywą szlifowany w "karpią łuskę" z herbem Adama Mikołaja Sieniawskiego.

    Słowa kluczowe