Kolekcjonerska moda na polonika z pruskiego Gdańska i Elbląga w XIX w.

Kolekcjonerska moda na polonika z pruskiego Gdańska i Elbląga w XIX w.

Około połowy XIX w. świadomość gdańszczan i elblążan o przynależności ich miast do Rzeczypospolitej należała już wyłącznie do sfery odległej przeszłości. Wygasł emocjonalny stosunek do pamiątek świadczących o tych związkach, obecny jeszcze u wcześniejszej generacji mieszkańców obu portowych miast. Dokonało się to poprzez naturalną wymianę pokoleń i rozluźnienie więzi z minionymi czasami, kiedy oba ośrodki miejskie, będące częścią Rzeczypospolitej, przeżywały okres największej prosperity. Nie bez znaczenia były także modernizacyjne dążenia wspólnot Gdańska i Elbląga. Procesy te sprzyjały przedstawicielom polskiej arystokracji, która starała się wzbogacić swoje zbiory o polonika wysokiej klasy artystycznej pochodzące z tych miast. 

Zjawisko to, przyjmujące właściwie wszelkie cechy mody na rzeczy gdańskie (wówczas rozróżnienie na poszczególne ośrodki Prus Królewskich nie istniało), objęło zresztą nie tylko przedmioty ściśle związane z polską państwowością (np. malarski poczet królów polskich z ratusza w Elblągu), ale także wszelkie wytwory artystyczne wykonane w polskich Prusiech.

I tak m.in. wyprzedaż wyposażenia sieni kamienic charakterystycznych dla miast północy stała się z jednej strony dla gdańszczan źródłem znacznego zysku ekonomicznego, a z drugiej, dla polskiej szlachty, możliwością mentalnego powrotu do złotych czasów, kiedy to porty w Gdańsku i Elblągu dawały możliwość bogacenia się zarówno skarbowi państwa, jak i szlachcie.

Srebrny kufel ze złotymi ozdobami w kształcie kwiatów i roślin. Ucho wygięte.
Kufel, Ernst Kadau I, Gdański 1659-1673, zbiory Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie

Kolekcjonerska skłonność do nabywania wyrobów rzemiosła z obu tych miast spowodowana była powrotem do XVII-wiecznej tradycji urządzania wnętrz magnackich siedzib. Magnateria bowiem przez całe XVII stulecie chętnie zaopatrywała się w meble, zegary, srebra i cyny tu wyprodukowane lub sprowadzone przez Gdańsk i Elbląg z zachodu Europy. Nawrót do tej tendencji nie był tylko prostym aktem nabycia przedmiotów o określonej estetyce i jakości wykonania. Przedmioty te stały się dla pozbawionej państwowości szlachty polskiej nośnikiem funkcji ideowych, nabrały znaczenia analogicznego do tego, jakie osłabło wśród gdańszczan i elblążan. Podczas gdy mieszczaństwo tych miast zaczęło spoglądać w przyszłość z nadzieją (rozwój przemysłu stoczniowego, napływ ludności i poszerzanie obszaru miejskiego), polska szlachta, nie widząc dla siebie korzystnych perspektyw, z chęcią zwracała się ku przeszłości, w której chciała dostrzec moment swojej dziejowej potęgi. Materialnym symbolem tamtego minionego czasu miał być barokowy kostium wnętrz rezydencjonalnych, aranżowany w na poły muzealny sposób z przedmiotów pozyskanych w dużej mierze w Gdańsku i Elblągu.

Szlachta z zaboru pruskiego była uprzywilejowana w stosunku do szlachty zaborów rosyjskiego i austriackiego, gdyż miała możliwość pozyskiwania zabytków związanych z czasami polskimi. W jej przypadku nie istniały bariery celne, a możliwości transportu kolejowego, często wielkogabarytowych pamiątek, były tu znacznie łatwiejsze. Mimo to meble gdańskie: szafy, stoły i krzesła, obecne były na dworach i w pałacach wszystkich trzech zaborów. Potoccy z Krzeszowic dokonali bodaj najbardziej spektakularnego zakupu w okresie trwającej blisko pół wieku mody (zjawisko pojawiło się w latach 40., a wygasło na początku lat 90. XIX w.). W 1856 r. pozyskali oni w Gdańsku, od właściciela kamienicy mieszczącej się przy ul. św. Ducha 101, szewca Sensa, wyposażenie sieni. W skład zakupu wchodziły przede wszystkim snycersko opracowane, dębowe schody z ok. 1700 r., ale także drzwi schowków ściennych, stolarka okienna i detal architektoniczny. Kamienica ta częściowo spłonęła i wymagała remontu, co było sprzyjającą dla Potockich okolicznością, gdyż wcześniejsze próby pozyskania zabytku, nawet przez króla Fryderyka Wilhelma IV, nie przynosiły rezultatu.

W tym okresie wielokrotnie próbowano też wykupić z ratusza w Elblągu wzmiankowane już portrety, przedstawiające monarchów od Stefana Batorego po Stanisława Augusta. Ówczesna Rada Miasta jeszcze dostrzegała w nich pamiątkę pomyślnych dla Elbląga wieków pod polskim panowaniem. 11 sierpnia 1881 r. te dziewięć całopostaciowych konterfektów oglądał Stanisław Tarnowski, w ocenie którego były to znakomicie malowane obrazy. Wraz z wymianą generacyjną w Radzie Miasta Elbląga doszło do zmiany poglądu na temat portretów królewskich. W połowie lat 80. XIX w., przy okazji wyburzenia późnobarokowego gmachu ratusza, obrazy sprzedano Sierakowskim z Waplewa. Brat pani na Waplewie, Marii Sierakowskiej, Adam Lew Sołtan, żywo uczestniczył we wzbogacaniu kolekcji siostry i szwagra, jak również wspierał kolekcjonerską działalność Potockich z Krzeszowic.

Z Gdańska pozyskiwano wyposażenie sieni (schody, stolarka) i meble; Elbląg był miejscem poszukiwań innego rodzaju starożytności, gdyż w mieście tym praktyka artystyczna wypracowała inny typ zdobnictwa w meblarstwie, jak i kształtowaniu sieni kamienic. Przykładem tej odmiennej estetyki jest kasetonowy strop z pierwszej ćwierci XVII w., częściowo zdobiony intarsją (techniką charakterystyczną dla ebenistyki toruńskiej i elbląskiej, przeciwstawną do snycerskich rozwiązań gdańskich), zakupiony w 1870 r. przez Izabellę Działyńską i użyty w aranżacji wnętrz rezydencji gołuchowskiej. Najprawdopodobniej strop został sprzedany przez Ferdynanda Jacoba Kanińskiego, miejskiego, a następnie powiatowego radcę sądowego w Elblągu, trudniącego się wyszukiwaniem gedaników i poloników dla polskich odbiorców. Kaniński już wcześniej dostarczył Działyńskim do zamku kórnickiego szafy sieniowe w typie gdańskich, a wspominany już Stanisław Tarnowski, podczas swojej wizyty w Elblągu, widział w jego składzie antyków inny drewniany strop z kamienicy elbląskiej przeznaczony do sprzedaży. Niestety nie wiadomo, czy i kto go zakupił. Hrabiowie Sierakowscy pozyskali w Elblągu nie tylko wspaniałe portrety królów, ale także brązową kołatkę drzwiową z Dworu Artusa (w czasach pruskich pełniącego funkcję poczty) w kształcie orła polskiego. Kopię tejże kołatki wykorzystano do ozdobienia wejścia głównego do gdańskiego Dworu Artusa (funkcjonowała ona w okresie między obiema wojnami światowymi). Sierakowscy zakupili także pełnoplastyczną kamienną figurę szlachcica polskiego z XVIII w. Figura ta zdobiła wejście do karczmy, i musiała to być lokalna tradycja, gdyż Stanisław Tarnowski próbował pozyskać nieco mniejsze, drewniane rzeźby o analogicznej funkcji szyldu szynku w Malborku. Były to figurki dwóch polskich szlachciców, w konfederatkach i z karabelami, zapraszających się wzajemnie na wutke.

Wiele pozyskiwanych w omawianym czasie zabytków nie było w sensie dosłownym polonikami, jak chociażby wymieniony strop z Gołuchowa. Istotne było przede wszystkim pochodzenie zabytku z dawnych głównych portów Rzeczypospolitej, z okresu władania nimi przez królów polskich. Wydaje się nawet, że celowe „polonizowanie” np. mebli, przez dodanie polskiej inskrypcji czy herbów, było działaniem wyjątkowym (tak zalecili uczynić Potoccy z Krzeszowic przy zakupie szaf od Kanińskiego). 

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Szczupak po polsku: historia jednego przepisu

      Wymieniany w dziesiątkach dawnych europejskich książek kucharskich szczupak po polsku zasługuje na kilka naszych ciepłych słów. W epoce nowożytnej król polskich ryb i znęcający się nad nim kucharze rozsławili nasz kraj bardziej niż niejeden polski władca,

      Zdjęcie przedstawia srebrne sztućce. Jest to od lewej: łopatka do ryb, łyżka wazowa, łyżka półmiskowa ze zbiorów sreber rodziny Branickich i Potockich.
    • Silva Rerum

      Cymelia dawnych elblążan

      W czasie badań wykopaliskowych archeolodzy odkrywają nie tylko ślady dawnej zabudowy, ale również rozmaite przedmioty, a najczęściej ich fragmenty stanowiące materialną cząstkę dawnego świata. Są to rzeczy, którymi niegdyś posługiwano się na co dzień lub

      Powóz srebrny na czterech kołach. Boki powozu zdobione kolorowymi kamieniami. Jest to zabawka dziecięcia z XVIII wieku.
    • Silva Rerum

      Kontakty między bordoskimi a gdańskimi kupcami w XVIII wieku

      Bordeaux jako miasto portowe odgrywało niegdyś niezwykle ważną rolę w handlu nie tylko winem francuskim, ale również towarami kolonialnymi. Stąd wyruszały statki z winami z Grave i Sauternes, ale na ich pokładzie znajdowały się również produkty, takie jak

      Grafika w ujęciu horyzontalnym. Przedstawia pejzaż. Na pierwszym planie port, zatoka i łodzie. W tle pagórki i miasteczko. Po lewej stronie wysoka budowla.

    Słowa kluczowe