Traktat polsko-turecki zawarty pod Buszą w 1617 roku – preludium wyprawy cecorskiej

Traktat polsko-turecki zawarty pod Buszą w 1617 roku – preludium wyprawy cecorskiej

Napięcia w pokojowych stosunkach polsko-tureckich, jakie zapanowały w pierwszej połowie XVII wieku, pojawiały się co jakiś czas. Ich powodem były najazdy tatarskie na ruskie i ukrainne ziemie Korony, a później również kozackie wyprawy na wybrzeża czarnomorskie. Jednak dopiero w połowie drugiego dziesięciolecia XVII wieku sprawy przybrały obrót tak poważny, że nieomal doszło do wojny. Zapobiegła jej w dużym stopniu trzeźwość umysłu i opanowanie hetmana Stanisława Żółkiewskiego.

Powodów do tak poważnego zatargu dała tym razem strona polska. Tatarzy, owszem, najeżdżali jak zwykle i domagali się zaległych upominków, których kwota w 1617 roku urosła do niebagatelnej sumy 100 tys. złotych. Rzeczpospolita uginała się jednak pod ciężarem wojny moskiewskiej – samo spłacenie konfederacji wojskowych kosztowało oficjalnie ok. 5 mln zł i nie było z czego opłacać Tatarów. Niestety, wojna moskiewska odwróciła również uwagę Polski od spraw południowych i dała asumpt do rozwoju liczebnego Kozaczyzny. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Kozacy zapuszczali się coraz dalej i śmielej na wody Morza Czarnego, docierając na przedmieścia Stambułu. Budziło to grozę i chęć odwetu u Turków. Z kolei sami Turcy postanowili odzyskać pełnię władzy nad Mołdawią i w 1611 roku usunęli stamtąd propolskiego hospodara Konstantego Mohyłę, łamiąc swe zobowiązania wobec Polski. Polacy podejmowali więc zbrojne interwencje w tym kraju w latach 1612 i 1615–1616. Nie przyniosły one trwałego sukcesu, a przyczyniły się do zajątrzenia obustronnych stosunków.

Co prawda wydawać by się mogło, że po staremu uda się sprawy załagodzić, a to z powodu innych priorytetów w polityce obu państw. Właśnie w 1616 roku sejm wiosenny uchwalił podatki na wyprawę królewicza Władysława do Moskwy, chcąc skończyć ciągnący się od lat konflikt. W tymże roku sułtan Ahmed I wznowił wojnę z Persją, by odzyskać straty z pierwszych lat swego panowania. Utrzymanie pokoju leżało zatem w interesie zarówno Polski, jak i Turcji.

Tymczasem Osmanowie postanowili wykorzystać polskie zaangażowanie się na wschodzie i wymusić ustępstwa. Od początku 1617 roku aktywność przejawiali Tatarzy, zaś latem skierowana została do Mołdawii armia pod komendą Iskendera paszy. Wiódł on kilkanaście tysięcy Turków, Mołdawian, Wołochów, Siedmiogrodzian i Tatarów – siły dość poważne i mogące poczynić znaczne szkody. Stanisław Żółkiewski spodziewał się jednak nadejścia nieprzyjaciela i zawczasu przygotował pozycje obronne nad Dniestrem. Skierowano tutaj również wojska zaciągnięte na wyprawę moskiewską Władysława Wazy. Obie armie znalazły się naprzeciwko siebie 12 września.

Z tą chwilą zaczęła się wojna nerwów. Turcy spalili pograniczny Raszków, ale oficjalnie odżegnali się od tego, uznając to za „wypadek przy pracy”. Iskender pasza, widząc gotowość wojsk polskich, deklarował chęć rozmów. Stanisław Żółkiewski 15 września wysłał więc do obozu tureckiego Piotra Ożgę. Obie strony rozpoczęły tradycyjną licytację skarg. Osmanowie skarżyli się na Kozaków, żądając zniszczenia miast ukraińskich, będących siedzibami mołojców, m.in. Kaniowa, Korsunia i Czerkas. Domagali się oczywiście ukarania Zaporożców i zapobieżenia dalszym najazdom. Polacy odpowiadali, że Kozacy z dawna najeżdżali wybrzeża czarnomorskie i nigdy dotąd nie było to powodem do wojny. Żądali też powstrzymania najazdów tatarskich. Tatarzy z kolei domagali się upominków, których Polska nie miała ochoty płacić. Na tej sprawie rozbiły się rozmowy Ożgi z przedstawicielem krymskim Alisz murzą, jednak Iskender pasza deklarował, że Porta wymusi na Tatarach respektowanie układu. Niemniej po cichu zezwolił Kantemirowi na wymknięcie się z ordą z obozu i spustoszenie zaplecza polskiego (17 września). Jeśli liczył na rozerwanie sił polskich, to się zawiódł. Żółkiewski słusznie uznał, że głównym zagrożeniem jest Iskender pasza, i trzymał całość sił w pogotowiu.

To wreszcie skłoniło wodza tureckiego do sfinalizowania rozmów. 23 września spisano porozumienie, datowane przez Turków pod Buszą, a przez Polaków pod Jarugą. Obie strony zobowiązały się do powstrzymania Kozaków i Tatarów, przy czym upominki dla tych ostatnich Polacy deklarowali płacić od momentu zawarcia traktatu. Polacy zobowiązali się też do nienaruszania granic siedmiogrodzkich i niewspomagania tamtejszych oponentów księcia Gábora Bethlena – złamanie tego punktu będzie jednym z głównych powodów wybuchu wojny w 1620 roku. Stanisław Żółkiewski zgodził się też powstrzymać od interwencji w Mołdawii i na bardziej odległej Wołoszczyźnie, co było faktycznym zrzeczeniem się polskich roszczeń do zwierzchnictwa na tym obszarze. Hospodar mołdawski został jedynie zobowiązany do utrzymywania przyjaźni z królem polskim, dbania o pokój między Polską a Turcją i zapewnienia swobody handlu kupcom polskim.

Traktat pod Buszą stał się powodem krytyki hetmana Stanisława Żółkiewskiego w kraju. Wodza polskiego oskarżano o dopuszczenie do najazdu tatarskiego i zaprzepaszczenie polskich osiągnięć w Mołdawii. Niemniej, wobec wciąż niezakończonej wojny z Moskwą, hetman nie miał innego wyjścia, jak za wszelką cenę utrzymać pokój z Turcją. Takie też miał instrukcje od króla. Zadanie zatem wykonał. Co więcej, spod Buszy ruszył na Ukrainę, gdzie narzucił Kozakom ugodę zobowiązującą ich do powstrzymania się od napadów na wybrzeża czarnomorskie (ugoda olszanicka). Utracone wpływy w Mołdawii można było odzyskać w bardziej sprzyjających okolicznościach – czego też Polacy z hetmanem Żółkiewskim na czele próbowali w 1620 roku, prawda, że z tragicznym skutkiem.

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Misja Piotra Ożgi w 1619 roku – pokój odnowiony, a niebawem zerwany

      Jeśli ktoś w Rzeczypospolitej miał nadzieję, że traktat z Turkami zawarty we wrześniu 1617 roku przez Stanisława Żółkiewskiego pod Buszą zapewni trwały pokój, to szybko się rozczarował. Co prawda Porta potrzebowała pokoju, tocząc niepomyślną wojnę z Persj

      Obraz olejny. Przedstawia portret mężczyzny w stroju historycznym. Mężczyzna w średnim wieku, w czarnym ubiorze do ziemi. Ma otyłą sylwetkę. Prawą rękę opiera o brzeg stołu pokrytego czerwonym suknem. Za nim udrapowana bordowa kotara i po prawej stronie okno z widokiem na niebo. Jest to portret Zygmunta III.
    • Silva Rerum

      Iskender pasza – dowódca osmański, zwycięzca Żółkiewskiego

      Stanisław Żółkiewski miał szczęśliwą rękę jako wódz, a pierwszych istotnych niepowodzeń zaczął doznawać u schyłku kariery w starciach z Tatarami, a później z Turkami (przypomnijmy choćby kampanię orynińską 1618 roku). Człowiekiem, który położył kres karie

      Grafika. Przedstawia portret mężczyzny w ujęciu 3/4, z długą brodą i krótkimi włosami. Portretowany ubrany jest w reprezentacyjny strój historyczny. Trzyma w prawej ręce buławę. Jest to portret Stanisława Koniecpolskiego.
    • Silva Rerum

      Misja patriarchy Teofanesa – dlaczego w 1620 roku przy Żółkiewskim zabrakło Kozaków?

      Likwidacja hierarchii prawosławnej w Rzeczypospolitej wskutek przyjęcia unii brzeskiej w latach 90. XVI wieku miała być sposobem na zabezpieczenie się przed intrygami Moskwy, gdzie w 1589 roku powołano patriarchat. W praktyce unia brzeska doprowadziła wsz

      Graficznym portret mężczyzny w ciemnym ubraniu, z kapeluszem na głowie, zamknięty w prostokątną kompozycję. Mężczyzna ma szczupłą, pociągłą twarz, duże ciemne oczy oraz długą ciemną brodę sięgającą aż do piersi. Portret ujęty w owalną ramę z napisami. Powyżej medalion i dwa anioły. Na dole, tablica z tekstem. Jest to portret Teofanesa III.
    • Silva Rerum

      Dżanibek II Gerej – chan krymski

      Początek wojny polsko-moskiewskiej, w której tak dużą rolę odegrał hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski, zajmując latem 1610 roku samą Moskwę, był korzystny również dla relacji polsko-tatarskich. Orda dostrzegła zamęt w państwie moskiewskim i skierow

      Rycina przedstawia portret brodatego mężczyzny w średnim wieku. Ubrany w kaftan i płaszcz z futrzanym kołnierzem, spięty broszą pod szyją. Mężczyzna ma na głowie obłą czapkę z pióropuszem. Po popiersiem napis: Stanisław Żółkiewski.
    • Silva Rerum

      Stanisław Żółkiewski h. Lubicz (1547–1620)

      Stanisław Żółkiewski h. Lubicz (1547–1620), wojewoda kijowski, hetman i kanclerz wielki koronny, pradziad Jana III Sobieskiego. Od 1566 r. przebywał na dworze Zygmunta Augusta, w 1573 r. uczestniczył w poselstwie wysłanym do Francji po króla Henryka Walez

      Czarno-biała reprodukcja. Przedstawia starszego mężczyznę z wąsem, siwą brodą, w czapce na głowie. Portretowany ubrany jest w płaszcz z futrzanym kołnierzem zapiętym na przodzie broszką. Jest to Stanisław Żółkiewski.

    Słowa kluczowe