Patrick Gordon o wojskowej dyscyplinie

Patrick Gordon o wojskowej dyscyplinie

Po podpisaniu rozejmu pod Ujściem w 1655 roku Patrick Gordon[1], szkocki żołnierz, udał się z Hieronimem Radziejowskim w okolice Poznania, gdzie obserwował panującą w wojsku szwedzkim żelazną dyscyplinę. W swoim dzienniku zapisał kto, kogo i za co śmiercią ukarał, a kto śmierci cudem uniknął.

26 lipca. Radzijewski [Hieronim Radziejowski – red.] i pułkownik Mardefeldt z 2000 konnicy poszli na Poznań i całą noc spędzili w Murowanej Goślinie, trzy mile od Poznania, dokąd przybyli poznańscy przedstawiciele w celu wyrażenia pokorności i potępienia przemocy. Tymczasem i Wittenberg z armią przeprawiał się przez rzekę Noteć, kierując się do Poznania.

29 [lipca]. Radzijewski [Radziejowski – red.], [na czele] wspaniałego pochodu wojskowego, wkroczył do Poznania. Trzy dni przedtem wyjechał stąd wojewoda inowrocławski, który był przeciw umowie o poddaniu się [szlachty] w Ujściu albo Schneidemühl [Pile – red.]. Z Radzijewskim [Radziejowskim – red.], prócz jego domowników, przybyła setka doborowych rajtarów, którzy rozkwaterowali się w mieście; oddział stanął na postoju milę od katedry. Tutaj spędzałem czas na wizytach i zabawach z moimi starymi przyjaciółmi i znajomymi, choć bez trudu zauważyłem, że w sercu nie było im tak wesoło.

2 sierpnia. Feldmarszałek stanął z armią obozem pod Poznaniem, a wspomniany oddział [tj. „setka doborowych rajtarów” – red.] pod komendą pułkownika (później generała-majora) Betkera przemaszerował 4 mile do Środy i wedle wszelakich regulaminów rozbił obóz dla armii – w polu, przy niewielkim strumieniu, ćwierć mili od miasta. Ale następnego ranka, po wymarszu oddziału z Poznania, powróciłem [tu] z rotmistrzami Gardenem i Duncanem, a także z pewnym podporucznikiem – Cyganem i dwoma Niemcami, kwatermistrzem i kapralem. Wszyscy oni odłączyli się [od oddziału – red.] bez pozwolenia i choć następnego dnia powrócili do oddziału, ich nieobecność została zauważona i po przyjściu obu rotmistrzów, wysłano ich do aresztu. Dzięki natarczywym prośbom pułkownika Hessena i pozostałych przyjaciół uniknęli sądu, jednak trzech ostatnich wzięto pod straż, następnie stanęli przed radą wojenną i zostali skazani na śmierć. Koniec końców pozwolono im rzucić kośćmi i los padł na podporucznika, który został powieszony na dębie, rosnącym po drugiej stronie strumienia.

Tego też ranka na tym dębie powiesili chłopca w wieku 14 albo 15 lat, tylko za to, że rzucił kamieniem w Polaka, który w asyście ochrony próbował odnaleźć w pułkach odebrane mu konie.

Mnie rotmistrz zostawił w Poznaniu, abym wystarał sie dla niego jakiś rzeczy. Po wystaraniu się o nie, pojechałem z powrotem w towarzystwie czterech rajtarów z naszego pułku, którzy namówili mnie, aby zboczyć z nimi z drogi i zobaczyć, czym możemy się pożywić. Natrafiliśmy na dwór szlachecki, jednak nikogo w nim nie spotkaliśmy, za to niedaleko w zaroślach wzięliśmy sześć niezłych koników, a w domu – trochę drobnego dobytku. Wygląda na to, że wszystkie cenniejsze rzeczy i majątek zostały wywiezione znacznie dalej [sic!]. Jeden z koni przypadł mi w udziale.

Feldmarszałek spędził w Poznaniu cztery dni, wzmocniwszy żołnierzy miejskimi zapasami i dostawszy w przy tym niemałą sumę pieniędzy, i zostawił tam komendantem pułkownika Duderstatta z 1200 piechoty i 300 konnicy. Po przybyciu do Środy stanął tam obozem [7 sierpnia], który otoczył wałem. Kiedy się zjawił, zaczęło przyjeżdżać wielu szlachciców ze skargami na uczynione im grabieże i wszelkie gwałty, które (ponieważ winowajców szybko ustalono i schwytano) były karane niezwykle surowo – nawet najmniejsze wykroczenia – hańbiącą śmiercią.

Dwa dni po przybyciu armii o mało co nie spadło na mnie wielkie nieszczęście, ponieważ szlachcic, któremu w drodze powrotnej z Poznania zabraliśmy konie, złożył skargę i dostał [do pomocy] żołnierzy w celu poszukiwania w oddziałach swoich koni i ich złodziei. Zdarzyło się tak, że kiedy z kolegami z pułku wyjeżdżałem z obozu po furaż, ten szlachcic z żołnierzami zatrzymał jednego z naszych rajtarów z zabranym mu koniem. Widząc, że zabierają mojego towarzysza, wbrew jego woli i z nieznanego powodu, pospieszyłem za nim, aby go wyswobodzić. Jednak moi koledzy zorientowawszy się, rzucili się za mną i z dużym trudem przekonali, abym się powstrzymał, przestrzegając przed ogromnym niebezpieczeństwem, którego nawet nie podejrzewałem, a i ledwie mogłem ich zrozumieć, bo nie znałem ich języka. Biedak, którego zabrali, został jeszcze tego dnia powieszony, w skutek czego przez kilka dni ukrywaliśmy się w wielkim strachu.

Dwa dni potem feldmarszałek rozkazał powiesić swojego chirurga, człowieka dość młodego, za zamordowanie ponad sześćdziesięcioletniego wikariusza biskupa gnieźnieńskiego. Ten lekarz z 20 wspólnikami zagarnął dużo pieniędzy i bogaty łup. Powieszono go na nowej szubienicy, [zbudowanej] na wzgórzu naprzeciw kwatery feldmarszałka. Kilku z jego wspólników pojmano i stracono, jednak większość uciekła.

Taka była surowość, albo lepiej mówiąc tyrania, tego feldmarszałka, że przyłapanego na gorącym uczynku, za najmniejszą przewinę, karano śmiercią. Sam widziałem, jak jeden z piechurów wszedł do biednej chałupy i zabrał dzbanek mleka. Młodzian widząc feldmarszałka, który akurat przejeżdżał w karecie, ze strachu wypuścił z rąk dzbanek, a gospodyni szła za nim i płakała, bardziej z powodu przerażenia niż z doznanej straty, na co wskazywały jej głośne lamenty. Upadła na kolana i błagała [o niego], widząc, że z rozkazu generała zatrzymali go i powiesili na wrotach [gospodarstwa]. Z dobrze poinformowanego źródła dowiedziałem się, że po drodze ze Szczecina do Konina, gdzie przybył do nas król, stracono około 470 ludzi, w większości z powodu drobnych wykroczeń. Niepotrzebne okrucieństwo wobec armii, której nie płacili [żołdu – red.]! Tak też uważał i sam król; potem wielu słyszało, jak często obwiniał Wittenberga za jego skrajną surowość.

 

Fragment publikacji oparty jest na rosyjskim przekładzie „Dziennika” Patricka Gordona „Dniewnik 1635-1659”, w przekł. i oprac. D.G. Fiedosowa, Moskwa 2005.



[1] Patrick Gordon urodził się w 1635 roku i pochodził ze średniozamożnej rodziny szlacheckiej. Jako katolik nie mógł znaleźć zajęcia w Szkocji, zdominowanej przez dyktaturę Olivera Cromwella. Sposobem na życie stała się emigracja i szukanie zajęcia w wojsku. Po trzech latach nauki w kolegium jezuickim w Braniewie (1651-1654), bez powodzenia starał się zaciągnąć do gwardii księcia Janusza Radziwiłła. Dzięki pomocy rodaków zaciągnął się do armii szwedzkiej. W latach 1656-1658, po dostaniu się kilkakrotnie do niewoli, służył na przemian Szwedom i Polakom. Dzięki znajomości z Janem Sobieskim znalazł się w pułku dragonii hetmana Jerzego Lubomirskiego, z którym walczył przeciw Rosjanom na Ukrainie. Po rozejmie w 1661 roku opuścił Rzeczpospolitą i rozpoczął służbę w armii moskiewskiej. Za czasów Piotra Wielkiego stał się jednym z najważniejszych i najbardziej wpływowych dowódców „autoramentu cudzoziemskiego”. Jako główny doradca i przyjaciel cara-reformatora był jednym z inspiratorów przeobrażeń społecznych i gospodarczych, którym Rosja uległa na przełomie XVII i XVIII wieku, a także jednym z twórców jej potęgi militarnej, która wyszła zwycięsko ze zmagań ze Szwecją w czasie wielkiej wojny północnej. Zmarł w 1699 roku w Moskwie.

Polecane artykuły

1 / 3
    • Silva Rerum

      Patrick Gordon ranę w starciu pod Opocznem otrzymuje

      Wojsko szwedzkie maszerowało przez Rzeczypospolitą, po drodze napotykając co i raz polskie oddziały. Patrick Gordon[1] był w pułku zaatakowanym przez chorągwie polskie na polu pod Opocznem. Kto został wzięty do niewoli, a kto otrzymał śmiertelne rany – o

      Kserokopia grafiki. Przedstawia zabudowania mieszkalne, lub pałacowe.
    • Silva Rerum

      O chłopach co Patricka Gordona ubić chcieli i o cudownym śmierci uniknięciu

      Przemarsz Szwedów przez Rzeczpospolitą trwa. Pułki trzeba było wykarmić, konie pożywić, a jedzenia brakowało. Żołnierze wyruszali na poszukiwanie strawy dla siebie i paszy dla koni. Także i Szkot Patrick Gordon[1] wraz z kompanem postanowili zdobyć pożywi

      Czarno-biała reprodukcja obrazu bądź grafiki. Przedstawia popiersie mężczyzny w peruce, ubranego w strój historyczny. Model patrzy w bok.
    • Silva Rerum

      Patrick Gordon z wojskami szwedzkimi Wielkopolskę podbija

      Z wojskową dyscypliną czy bez, marsz Szwedów na Rzeczpospolitą trwał w najlepsze. W 1655 roku do stolicy Wielkopolski przybył król szwedzki Karol X Gustaw, by osobiście poprowadzić swe oddziały, a Patrick Gordon[1], Szkot, został ranny po raz pierwszy, o

      Miedzioryt przedstawia popiersie mężczyzny w hełmie na głowie, ubranego w zbroję i płaszcz. Mężczyzna w średnim wieku, z długimi włosami i cienkim wąsikiem. Poniżej korona i berło. Na pierwszym planie dwa lwy. Jest to Karol X Gustaw wg miedziorytu Piotra van Schuppena.
    • Silva Rerum

      Pierwsze starcie. Patrick Gordon i bitwa pod Ujściem

      Jest rok 1655. Armia szwedzka w zwartym szyku posuwała się naprzód, w głąb Rzeczypospolitej, napotykając na swej drodze oddziały polskie. O pierwszej wielkiej bitwie Szwedów z Polakami i o kapitulacji szlachty wielkopolskiej pisze Patrick Gordon[1], Szkot

      Czarno-biała reprodukcja obrazu bądź grafiki. Przedstawia popiersie mężczyzny w peruce, ubranego w strój historyczny. Model patrzy w bok.
    • Silva Rerum

      Patrick Gordon rodaków spotyka i do wojska wstępuje

      Po przyjeździe do Poznania Patrick Gordon[1], Szkot, katolik, który chciał robić karierę wojskową w Polsce, dołącza do wielmoży Opalińskiego i wyrusza z nim w podróż do Hamburga. Na miejscu spotyka swoich rodaków, którzy zachwalając pełne przygód żołniers

      Obraz olejny. Scena rodzajowa, która rozgrywa się na tle pejzażu. Po lewej stronie dom lub karczma, przed nią ludzie. Na środku obrazu stoi biały koń, którego prowadzi kobieta. Przy koniu siedzi pies. Po prawej stronie na ziemni siedzi dziecko.
    • Silva Rerum

      Patrick Gordon chce zostać żołnierzem. Nieudana wizyta w Polsce

      Patrick Gordon[1] pochodził ze średniozamożnej szkockiej rodziny szlacheckiej. Jako katolik nie mógł wstąpić na uniwersytet, więc postanowił kontynuować naukę w Rzeczpospolitej i przez trzy lata uczęszczał do Kolegium Jezuickiego w Braniewie. Następnie za

      Obraz pt. „Jeźdźcy na tle krajobrazu”. Scena figuratywna na tle pejzażu. Na pierwszym planie biały, osiodłany koń. Przed nim mężczyzna w kapeluszu na głowie trzymający konia za uzdy. Obok na brązowym koniu jeździec. W tle drzewa i droga, która prowadzi do miasteczka.
    • Silva Rerum

      Patrick Gordon pod wodzą Karola Gustawa na Rzeczpospolitą wyrusza

      Po tajemniczej chorobie Patrick Gordon[1], Szkot, towarzyszy rotmistrzowi w drodze do Szczecina. W swoim dzienniku szczegółowo rozważa też przyczyny, dla których Karol X Gustaw postanowił najechać Rzeczpospolitą. Dziennik Patricka Gordona, którego fragmen

      Grafika przedstawia mapę Gdańska w połowie XVII wieku. W górnej części panorama miasta. W dolnej części mapa.
    • Silva Rerum

      Dziennik Patricka Gordona

      Migracja Szkotów na kontynent europejski nabrała dynamiki w pierwszej połowie XVI wieku. Niekorzystne zjawiska społeczno-ekonomiczne, które w tym czasie zaczęły ogarniać ich ojczyznę – ekspansja żywiołu angielskiego i zawirowania religijne (triumf prezbit

      Czarno-biała reprodukcja obrazu bądź grafiki. Przedstawia popiersie mężczyzny w peruce, ubranego w strój historyczny. Model patrzy w bok.
    • Silva Rerum

      Patrick Gordon ze Szwedami do wojny się gotuje

      Szwedzi rozpoczęli przygotowania do wojny: kompanie konne, pułki piechoty i inne rozliczne oddziały czekały wokół Verdun, Hamburga czy Lubeki, a wśród nich, szkocki obserwator. O tym, jak wyglądały pierwsze działania wojenne armii szwedzkiej, pisze w swoi

      Czarno-biała reprodukcja obrazu bądź grafiki. Przedstawia popiersie mężczyzny w peruce, ubranego w strój historyczny. Model patrzy w bok.
    • Silva Rerum

      Patrick Gordon o kłótniach i innych nieszczęściach w wojsku

      Życie żołnierza do łatwych nie należało – gdyby Patrick Gordon[1], Szkot, wiedział o tym, zanim zaciągnął się do armii, kto wie, jak potoczyłyby się jego dalsze losy... Jego dzienniki są niezwykłym źródłem wiedzy o obyczajach w wojsku polskim i szwedzkim

      Obraz olejny. Scena rodzajowa, która rozgrywa się na tle pejzażu. Po lewej stronie dom lub karczma, przed nią ludzie. Na środku obrazu stoi biały koń, którego prowadzi kobieta. Przy koniu siedzi pies. Po prawej stronie na ziemni siedzi dziecko.

    Słowa kluczowe